Napisałeś : “Dusza boi się Złego – bycia potępionym, ten strach wyraża to za pomocą sumienia.”.
Nie wiem jak to działa u innych, ale moje sumienie bardzo rzadko zapuszcza się na tak dalekosiężne obszary jak potępienie i strach przed nim. I przypuszczam, że gdyby strach przed potępieniem był jedynym “hamulcowym” naszych uczynkow to na świecie byłoby znacznie więcej zła niż dotychczas.
Delilah, nie wiem czy użyłem dobrego słowa “strach” – jak widzę niewłaściwego. Chodziło mi o to, że sumienie reaguje na popełnione zło: przed jego popełnieniem i po jego popełnieniu. Więc może właściwsze określenie byłoby: niepokój – przed popełnieniem a wyrzut po popełnieniu.
Jednak napisałem strach, gdyż uważam, że Dusza boi się potępienia -> zagrożenia ze strony OSobowego zła, jakim jest Szatan. A popełnienie grzechu jest wejściem w strefę jego królestwa. Z tego, że nie wierzysz np. w istnienie Szatana nie wynika, że Twoja dusza przestaje się lękać wpływu szatana.
Nawet nie dlatego, że jesteśmy aż tak odważni i bojowi, lecz dlatego, że jest to pojęcie zbyt abstrakcyjne, aby brać je pod uwagę w powszednich uczynkach.
Więc nie o strach przed potępieniem tu chodzi, lecz o zwykły, codzienny stosunek do samego siebie, o to by bez obrzydzenia każdego dnia spoglądać
w lustro, o to by spokojnie patrzeć w oczy innym ludziom, nie czuć przed nimi wstydu ni lęku.
Oczywiście, że stan spokoju wewnętrznego związany jest z szacunkiem wobec siebie samego, i brakiem obrzydzenia. Brak szacunku i obrzydzenie bierze się stąd, że popełniłem coś co odczuwałem i odczuwam jako coś niegodnego i złego – więc spoglądając w lustro nie mam tęgiej miny… .
Ludzie zagłuszają głos sumienia gdyż kochają bardziej to co widzą na zewznątrz -> co łechta ich zmysły niż pokój w sercu. Poza tym, aby słyszeć sumienie, trzeba zadbać o ciszę. Można prowadzić taki sposób życia, i w ogóle nie zdawać sobie sprawy z jego istnienia. Stąd tyle zła. NIe wystarczy wiedzieć, że coś jest złe – np., nie wierzę, że Putin nie wie, że eksterminacja Czeczenów jest złem. Ale trzeba czynić tak, aby tego nie czynić.
OD wiedzieć, że coś jest złe, a nie czynić tego daleka droga.. .
Poza tym w sumienie wyposazony jest każdy człowiek, nawet ten, który nie wierzy w nieśmiertelność duszy. Zatem Twoje sformułowanie :” Ten który nie przejmuje się duszą i sumieniem, stawia MIEĆ przed BYĆ....” jest bardzo nieprecyzyjne i jednostronne.
W działaniu sumienia nie ma znaczeniu czy ktoś wierzy w nieśmiertelność duszy czy nie. Gdyż to co nazywamy prawem naturalnym a które w niektórych przykazaniach dekalogu znalazło swoje odwierciedlenie obowiązuje każdego człowieka a nie tylko wierzącego: nie zabijaj, nie kradnij, itp.
Jednak sumienie może zostać zagłuszane, relatywizowane i racjonalizowane przez rozum który może sobie stwarzać swój świat wartości pominąwszy dekalog i prawo naturalne.
Jednak sumienie jest czymś co informuje o wartości moralnej danego czynu. Więc można nawet powiedzieć z punktu widzenia człowieka – agnostyka, który nie wierzy w rzeczywistośc nadprzyrodzoną, że właściwie osąd sumienia dla niego powinien być mało ważny. Gdyż sumienia nie da się zdiagnozować , poznać, traktować poważnie – jeśli się odrzuci warstwę duchową człowieka.
Wg mnie po odrzuceniu warstwy duchowej człowieka nie ma mowy o sumieniu ale jedynie można mówić o chłodnej rozumowej kalkulacji co jest dla mnie korzystne.
Uznając sumienie jako narzędzie duchowe w które człowiek(każdy) jest wyposażony muszę uznać istnienie porządku moralnego znajdującego się poza człowiekiem.
Gdyż jeśli człowiek ma orzekać o tym co jest moralne a co nie, to sumienie nie jest mu do tego potrzebne.
Sumienie jest kategorią duchowa które jak widać( co zauważyłaś) nie jest brana pod uwagę. Człowiek w dzisiejszym świecie może sobie wykreować swój świat wartości i swoje życie nie przejmując się jakimś tam sumieniem.
Delilah
Napisałeś : “Dusza boi się Złego – bycia potępionym, ten strach wyraża to za pomocą sumienia.”.
Nie wiem jak to działa u innych, ale moje sumienie bardzo rzadko zapuszcza się na tak dalekosiężne obszary jak potępienie i strach przed nim. I przypuszczam, że gdyby strach przed potępieniem był jedynym “hamulcowym” naszych uczynkow to na świecie byłoby znacznie więcej zła niż dotychczas.
Delilah, nie wiem czy użyłem dobrego słowa “strach” – jak widzę niewłaściwego. Chodziło mi o to, że sumienie reaguje na popełnione zło: przed jego popełnieniem i po jego popełnieniu. Więc może właściwsze określenie byłoby: niepokój – przed popełnieniem a wyrzut po popełnieniu.
Jednak napisałem strach, gdyż uważam, że Dusza boi się potępienia -> zagrożenia ze strony OSobowego zła, jakim jest Szatan. A popełnienie grzechu jest wejściem w strefę jego królestwa. Z tego, że nie wierzysz np. w istnienie Szatana nie wynika, że Twoja dusza przestaje się lękać wpływu szatana.
Nawet nie dlatego, że jesteśmy aż tak odważni i bojowi, lecz dlatego, że jest to pojęcie zbyt abstrakcyjne, aby brać je pod uwagę w powszednich uczynkach.
Więc nie o strach przed potępieniem tu chodzi, lecz o zwykły, codzienny stosunek do samego siebie, o to by bez obrzydzenia każdego dnia spoglądać
w lustro, o to by spokojnie patrzeć w oczy innym ludziom, nie czuć przed nimi wstydu ni lęku.
Oczywiście, że stan spokoju wewnętrznego związany jest z szacunkiem wobec siebie samego, i brakiem obrzydzenia. Brak szacunku i obrzydzenie bierze się stąd, że popełniłem coś co odczuwałem i odczuwam jako coś niegodnego i złego – więc spoglądając w lustro nie mam tęgiej miny… .
Ludzie zagłuszają głos sumienia gdyż kochają bardziej to co widzą na zewznątrz -> co łechta ich zmysły niż pokój w sercu. Poza tym, aby słyszeć sumienie, trzeba zadbać o ciszę. Można prowadzić taki sposób życia, i w ogóle nie zdawać sobie sprawy z jego istnienia. Stąd tyle zła. NIe wystarczy wiedzieć, że coś jest złe – np., nie wierzę, że Putin nie wie, że eksterminacja Czeczenów jest złem. Ale trzeba czynić tak, aby tego nie czynić.
OD wiedzieć, że coś jest złe, a nie czynić tego daleka droga.. .
Poza tym w sumienie wyposazony jest każdy człowiek, nawet ten, który nie wierzy w nieśmiertelność duszy. Zatem Twoje sformułowanie :” Ten który nie przejmuje się duszą i sumieniem, stawia MIEĆ przed BYĆ....” jest bardzo nieprecyzyjne i jednostronne.
W działaniu sumienia nie ma znaczeniu czy ktoś wierzy w nieśmiertelność duszy czy nie. Gdyż to co nazywamy prawem naturalnym a które w niektórych przykazaniach dekalogu znalazło swoje odwierciedlenie obowiązuje każdego człowieka a nie tylko wierzącego: nie zabijaj, nie kradnij, itp.
Jednak sumienie może zostać zagłuszane, relatywizowane i racjonalizowane przez rozum który może sobie stwarzać swój świat wartości pominąwszy dekalog i prawo naturalne.
Jednak sumienie jest czymś co informuje o wartości moralnej danego czynu. Więc można nawet powiedzieć z punktu widzenia człowieka – agnostyka, który nie wierzy w rzeczywistośc nadprzyrodzoną, że właściwie osąd sumienia dla niego powinien być mało ważny. Gdyż sumienia nie da się zdiagnozować , poznać, traktować poważnie – jeśli się odrzuci warstwę duchową człowieka.
Wg mnie po odrzuceniu warstwy duchowej człowieka nie ma mowy o sumieniu ale jedynie można mówić o chłodnej rozumowej kalkulacji co jest dla mnie korzystne.
Uznając sumienie jako narzędzie duchowe w które człowiek(każdy) jest wyposażony muszę uznać istnienie porządku moralnego znajdującego się poza człowiekiem.
Gdyż jeśli człowiek ma orzekać o tym co jest moralne a co nie, to sumienie nie jest mu do tego potrzebne.
Sumienie jest kategorią duchowa które jak widać( co zauważyłaś) nie jest brana pod uwagę. Człowiek w dzisiejszym świecie może sobie wykreować swój świat wartości i swoje życie nie przejmując się jakimś tam sumieniem.
Pozdr.
************************
poldek34 -- 21.03.2008 - 21:58“Kto pyta nie błądzi…”