Odejdźmy na chwilę od występów naszego prezydenta w Gruzji (wraz z czeroma jego cokolwiek przestraszonymi kolegami) i spróbujmy się zastanowić, o co tak naprawdę chodziło w konflikcie rosyjsko-gruzińskim.
Jednym z ważnych elementów wybuchu tego konfliktu było legendarne wystąpienie prezydenta Busha w Tyflisie w roku 2005, kiedy to wobec zgromadzonych tłumów rozentuzjazmowanych Gruzinów prezydent USA oświadczył, że Amerykanie doceniają odważny wybór wolności, jakiego dokonali Gruzini. Zaś naród amerykański będzie ich wspomagał.
Dzisiaj George Bush schodzi już ze sceny, a w Rosji, (gdzie wybór dokonał się niedawno), jak i w USA będzie nowy prezydent. I w takiej sytuacji obie główne strony zaczynają gry, których efekty będą określać wymiar polityki światowej przez najbliższych kilka lat.
Ekipa wokół ustępującego prezydenta USA chciałaby upiec dwie pieczenie: najpierw sprawdzić kim jest w ogóle nowy prezydent Rosji i na ile jest on samodzielny w swych wyborach politycznych, i w ogóle jaki jest jego pogląd na politykę międzynarodową. I jaką role będzie w niej odgrywał dotychczasowy prezydent Putin. A także przygotować Bushowi trymfalne odejście, ewentualnie wspomagając tym samym w ostatecznej walce wyborczej McCaina.
Z kolei Rosjanie chcieli niejako “ugotować” przyszłego prezydenta USA i ustawić go, ze względów czasowych, w pozycji obronnej, przynajmniej jeśli idzie o rosyjską strefę wpływów, lub to, co oni za takową uważają.
USA w obliczu brutalnej polityki siły Rosjan mieli w zasadzie tylko dwa wyjścia: albo spróbują odpowiedzieć siłą, albo zaakceptują dośc poniżającą porażkę.
Amerykanie najwyraźniej przegrali tę pierwszą rundę, przyjmując drugą opcję, a przynajmniej znaleźli się na razie rzeczywiście w defensywie. Wysocy urzędnicy w Departamencie Stanu twierdzą, że od dłuższego czasu ostrzegali Saakaszwilego, by nie dał się ponieść emocjom i nie reagował na rosyjskie prowokacje w południowej Osetii, ale najwyraźniej prezydent Gruzji był głuchy na te głosy. Dodatkowym sygnałem były dyskusje na szczycie NATO w Bukareszcie, gdzie dyskutowano o ewentualnym przyszłym wejściu Gruzji do NATO. I Saakaszwili zrobił, co zrobił, stając się po prostu pretekstem do rozgrywki politycznej między wielkimi.
Co prawda obaj kandydaci (a szczególnie Mc Cain) głośno mówią o nowej deklaracji Radu Bezpieczeństwa ONZ, mającej ostrzec Rosję. Ale jak to zrobić wobec pewnego rosyjskiego weta, tego już Mc Cain nie powiedział.
Sprawę zaspała pani Condoleezza Rice, która ostatnio zajmowała się głównie Bliskim Wschodem, a problem gruziński pozostawiła swoim współpracownikom niższej rangi.
Unia Europejska ruszyła dopiero dwa dni temu: Sarkozy i Merkel do Moskwy (przedtem jeszcze minister spraw zagranicznych Francji w Tbilisi). I trzeba przyznać, że mimo braku jednoznacznego stanowiska państw unijnych (co ma nastąpić dopiero dzisiaj), udało im się doprowadzić przynajmniej do tymczasowego rozejmu. Ale nic więcej. I nic więcej nie uda się chyba osiągnąć. To między innymi dowód na to, że aby Unia mówiła w kwestiach międzynarodowych jednym głosem, potrzebne są zmiany, które miał wprowadzić Taktat Lizboński.
Nie wchodząc w szczegóły można stwierdzić, że Rosjanie rozegrali ten konflikt lepiej, bo był on rozgrywany pod ich dyktando, gdy tymczasem cała reszta (USA i UE) dopiero muszą reagować na to, co się już wydarzyło. A najgorsze jest to, że konfliktu na Kaukazie nie da się rozwiązać w żaden sposób. Kaukaz jest nader wybuchowym regionem, gdzie każda co większa dolina jest jej zdaniem niepodległa (dołożył się do tego jeszcze w dawnych czasach Stalin dzieląc Osetię pomiędzy Republikę Rosyjską i Gruzińską). Fakt ten jest Rosjanom jak najbardziej na rękę. Amerykanom już mniej (ze względu na bliskość złóż ropy), a o Unii nie ma co wspominać. Ale co adwersarze Rosjan mogą zrobić? Na razie chyba nic, poza grożeniem utrudnienia uczestnictwa Rosjii w organizacjach światowych
A co może zrobić Polska i inne kraje z dawnego obozu funkcjonującego pod rozkazami z Moskwy? Też niewiele, poza permanentnym zwracaniem uwagi na rosnącą znowu rolę Rosji i jej mocarstwowe chęci. Tyle, że prezydenci wspomnianych krajów nie powinni zachowywać się jak Jaś i Małgosia maszerujący ( w tym przypadku lecący) lasem, trzymając się za rączki, w kierunku piernikowego domku Baby Jagi.
Jeśli trzymać się terminologii historyczno-myśliwskiej, to wspomniane kraje powinny pełnić rolę raczej rzymskich gęsi ratujących Kapitol przed agresorem. Lub stada psów osaczających niedźwiedzia dla myśliwego. Nie zapominajmy jednak, jaki jest zazwyczaj los gęsi, a także psów, z których niejeden oberwie potężną łapą osaczanego zwierza. Taka gra wymaga jednak bardzo inteligentnej gry dyplomatycznej, o co niestety naszych dyplomatów i polityków nie podejrzewam. Gry toczonej co prawda na razie na obrzeżach (choć Rosjanie twierdzą inaczej), ale mogącej mieć duże znaczenie w niedalekiej przyszłości dla tzw. dalszej zagranicy (z punktu widzenia Rosjan). Chociaż Rosja jest na tyle duża, że dalsza zagranica to może być już tylko np. Ameryka Łacińska.
Bo konflikt gruziński pokazał wyraźnie do czego może się przydać tarcza, a także czy, w przypadku konfliktu zbrojnego, USA będą chciały – poza werbalnym wsparciem – zrobić cokolwiek, co zmieniłoby diametralnie sytuację w światowej polityce międzynarodowej. Ani Rosji, ani USA nie da się ukarać, bo niby jak? Rosja pokazała, że ma zęby i wcale nie jest dawnym zmurszałym mocarstwem.
Niebawem, po zakończeniu Igrzysk Olimpijskich, przyjdzie kolej na Chiny, które będą konsumowały swój sukces organizacyjny i niewątpliwie polityczny na arenie międzynarodowej. A o Unii, jeśli nie podejmie zdecydowanych kroków zarówno co do swojej konstrukcji wewnętrznej, jak i działań zewnętrznych, będzie słychać coraz mniej.
komentarze
Lorenzo
ale Amerykanie wiedzieli wcześniej co się szykuje,
no nie wierzę że nie wiedzieli,
wyglada to na gre pod Mc Caina tym bardziej że Obama przespał sprawę
p.s jakieś chochliki się wkradły do pierwszych akapitów:)
prezes,traktor,redaktor
max -- 13.08.2008 - 11:38...
...
Magia -- 26.09.2008 - 03:47Lorenzo,
mysle, ze analiza bardzo trafna, tylko konkluzja mnie męczy.
Czy nie sadzisz, ze swiat znów brnie w slepy zaułek w którym zbrojenia i wojna sa postrzegane jako podstawowe narzedzie powstrzymywania czy “rozwiazywania” konfliktów.
Byc moze jest tak,ze politycy – a takze biznesmeni – starszej generacji potrzbebja klarownego wroga i nieustajacej zimnej wojny. Zastanawiam sie jednak czy to nie jest kwestia generacyjna i czy młodsze pokolenie bedzie w to brnac czy też uzna, że konflikty trzeba rozwiazywać dostepnymi pokojowymi metodami zamiast używać przemocy.
zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...
Anna Mieszczanek -- 13.08.2008 - 12:39...
...
Magia -- 26.09.2008 - 03:47Lorenzo!
Dobra analiza ale brak wskazówki a la Igła – gdzie punkt werbunkowy i czy już jechać...
Rosjanom wygodnie było rozgrywać grę toczącą się na krawędzi ich piaskownicy. Daleko nie musieli sięgać, by walnąć łopatką Michasia, co chciał im zabrać piaskową babkę osetyńską. Wuj Sam dużego manewru nie miał, tak jak Rosjanie, gdy wuj robił porządki na Granadzie, która zachciała budować babki zbytnio czerwone.
A wujo i niedźwiedź nie mają podskoku, z całą resztą świata, gdy Chińczycy rozpychają się na swojej piaskownicy i robią chińskie porządki w Tybecie. Możemy tylko z daleka pohukiwać na imperialnych żółtków, Rusków albo Jankesów.
W Osetii Europa dała Rosjanom przyzwolenie, godząc się na “wolne” Kosowo, rządzone przez półbandyckich albańskich watażków. Osetia połączy się z braćmi w Rosji a Kosowo z Albanią. I nic na to nie poradzimy. Ale pohukiwać możemy…
jotesz -- 13.08.2008 - 12:46Magio,
Ciebie nie umiem przekonac, bo i samej siebie – nie.
Ja nie wiem jak ta gra sił sie potoczy.
Poza “zwykłymi” gazetami czytam tez te undergrundowe – i politycznie i “tylko” kulturowo. Z tego płynie moja nadzieja, że moze byc inaczej, bo poza politykami i kolesiami z korporacji wiem o istnieniu mnóstwa ludzi o zupełnie innym nastawieniu.
Być może ta nowa jakosc stanie sie za jakis czas na tyle wyrażna, że zmieni dzisiejszy kształt polityki.
Ale nie wiem tego. Mam nadzieje tylko.
zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...
Anna Mieszczanek -- 13.08.2008 - 13:00...
...
Magia -- 26.09.2008 - 03:48Maxie drogi
Wiedzieli, ale mało ich to obchodziło. Zresztą chcieli zobaczyć na co i kogo po stronie rosyjskiej stać.
A jakie chochliki, bo u mnie nic nie widać?
Pozdrawiam serdecznie i znowu udaję się w góry (mój urlop to była na razie: pół niedzieli i poniedziałek, reszta od piątku, ale nie wiem, jak długo)
Lorenzo -- 13.08.2008 - 13:25Panie Lorezno
w sumie to ja sie z Panem zgadzam, zwlaszcza w zekresie oceny mozliwosci rozlazlej Europy, zawieszonej pomiedzy pelnym rozczlonkowaniem, a realna integralnością. czyli nigdzie. w obecnym stanie, to gowno moglibysmy zrobic, gdyby jednak Rosja postanowila “ochronic” swoich obywateli w Estonii na przyklad.
czekam na reakcje USA. mam nadzieje, ze wygra McCain i postanowi jednak pokazać ruskim, że są już jedynie mocarstwem lokalnym. Amerykanie nie są uzależnieni od rosyjskiej ropy, więc moga się posunąć np do wywalenia Rosji z G8. nie twierdzę, że sie posuną – ale już samo zagrożenie Rosji że tak się stać może, ustawia ją niejako “w szeregu”.
ma Pan rację – rozpoczęło się nowe rozdanie. Europa sie na nie spóźniła, ale wciaż dla USA jest kluczowym sojusznikiem w ewentualnym sporze z Rosją. może uda się przyspieszyć integrację. oby.
pozdrawiam serdecznie.
Griszeq -- 13.08.2008 - 13:28Pani Magio Szanowna
przez ostatnie dni byłem skazany na niemiecką tv, a w niej Gruzji jakby trochę mało. Stąd słyszałem o mającym nastąpić wyjeździe Merkel. Pewnie i nie dojedzie, bo sprawa ma być załatwiana dzisiaj w Brukseli.
Zaś Mc Cain – jak na to wygląda – chce zapoczątkować nową zimną wojnę, co (nie ukrywajmy) byłoby bardzo na rękę lobby zbrojeniowemu w USA.
W Niemczech natomiast dał głos sekretarz stanu w ministerstwie spraw zagranicznych, niejaki Gernot Erler (SPD), który zarzucił łamanie praw człowieka… stronie gruzińskiej.
Pozdrawiam w przelocie
Lorenzo -- 13.08.2008 - 13:32Anno Szanowna
Dla “starych” (i to obojętne, czy dla polityków czy stricte biznesmenów) wojna jest tylko biznesem. Czy okaże się także dla “młodych” zobaczymy. W końcu akcjonariusze rozliczają władze koncernów z zysków, a nie idei. I to jest dopiero paranoja!
Pozdrawiam serdecznie całkowicie zgadzając sie z Twoimi życzeniami pod moim (i nie tylko moim) adresem
Lorenzo -- 13.08.2008 - 13:37Panie Lorenzo
Pan przeczysz sam sobie.
5 panów zagrało rolę wspomnianych gęsi.
Co więcej, oni stali się zakładnikami tego, że sowiety nie węjdą do Tybilisi.
Zagrali własnym, osobistym bezpieczeństwem.
I wygrali.
Francuski pajac poleciał do Moskwy po ochłap z carskiego stołu.
Igła -- 13.08.2008 - 13:44O nic nie walczył.
O nic nie zabiegał.
Dostał łaskawie gotowca do wykonania.
Szanowny Panie Joteszu
Wyjedżać to aktualnie najlepiej na Antarktydę, jednakże nie wiem, gdzie są punkty werbunkowe. Trochę zimno, ale jeszcze cicho. Pewnie niedługo, bo zaraz zaczna się bić o zasoby naturalne w Arktyce, więc pewnie jak sie dowierca przez te kilometry lodu na Antarktydzie i coś znajdą, to i tam będzie nieciekawie.
Rosjanie na razie tylko delikatnie zasugerowali, że mogą wrócić do czasów, gdy na Kubie stacjonowało kilka tysięcy radzieckich doradców. Fidel jeszcze żyje.
Co do Tybetu, to sprawa jest trochę bardziej skomplikowana, niż to przedstawiają media. Obecność Chińczyków w tym kraju datuje się już od co najmniej 300 lat. Tamtejsza konserwa latami grała w różne strony, więc nie jest to taka bezpośrednia agresja sprzed kilkunastu lat, jak to się przedstawia.
I jeszcze jedno dotyczące wyjazdu Lecha K. do Gruzji. Rosjanie oraz Gruzini przyjęli francuski plan pokojowy rozwiązania konfliktu. O wycieczce Lecha K. nic nie mówiono. Ciekawe za to, co on powie na swojej konferencji prasowej. Pewnie okaże się, że był w zupełnie innej bajce.
Pozdrawiam serdecznie
Zresztą ciekawym przykładem, jak to się tam rozgrywa jest królestwo Bhutanu, które lat temu kilkadziesiąt udało się pod opiekuńcze skrzydła Indii, rezygnując z własnej polityki zagranicznej i chowając się za swoimi kilkudziesięcioma siedmiotysięcznikami.
Tybet tego nie zrobił i w końcu się doczekał, że Chińczycy w ramach ochrony swoich w tamtym kraju zdecydowali się go wchłonąć. Niebawem wyślą tam w ramach akcji przesiedleńczej z milion lub dwa i będzie po sprawie. Jak kto ciekawy, niech zobaczy, jakiej wielkości jest lotnisko w Lhasie oraz ile tam stoi już pustych osiedli w stylu gomółkowskim przygotowanych na przyjazd nowych Chińczyków.
Zaś co do pohukiwania, to najlepiej robić to w lesie, i w miarę cicho, by się jakiś gruby zwierz nie zdenerwował. A i tak nam dokopią za brak dbałości o naturę.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 13.08.2008 - 13:51Panie Igło szanowny
Tych 5 panów zagrało rolę histerycznych panienek, nieco zresztą (i słusznie) przestraszonych. Gęsi ostrzegały przed, a nie w trakcie lub po.
Zresztą tak między nami: czy naprawdę sądzi Pan, że ktokolwiek przy zdrowych zmysłach w Europie zleciłby jakakolwiek misję Lechowi K., i to w tak trudnej sprawie? Zresztą juź pokazal co umie. Grożby w jego wykonaniu moga tylko wywołać uśmiech politowania. I to u wszystkich większych tego świata.
Wyjazd do Gruzji bez uzgodnień z resztą Unii jest niestety tylko humbugiem, a lot w 5 jednym samolotem jest krańcową głupotą, a nie znakiem odwagi.
Francuz pojechał do Moskwy i osiagnął to, co można było osiagnąć, nawet jeśli to były “ochłapy” z pańskiego stołu lub pańskich stołów. Co świadczy również o proprocjach wysokich umawiających się stron.
A nasi? Nadęli się i… Ta gierka też była obliczona na sytuację wewnetrzną w Polsce, a także w ich krajach.
Wybacz Pan, Panie Igło, ale kwestie bepieczeństwa Polski, Litwy, Estonii i Łotwy są w gestii kilku szefów europejskich filii kilku światowych koncernów (żeby nie powiedzieć referentów w europejskich centralach), a nie szefów mocarstw, bo oni mają ważniejsze sprawy na głowie, o czym się można było kilka dni temu przekonać.
Jakoś w kwestiach energetycznych to my się nawet z Litwą dogadać nie możemy, że o Ukrainie nie wspomnę.
Właśnie na konferencji prasowej chłopcy zaczęli wytykać, czego brakuje w koncepcji ustalonej wczoraj w Moskwie między Francuzami (jako reprezentantami UE) a Rosjanami. Niech mnie już te krasnoludki polityczne nie rozśmieszają. Już sam fakt tej krytyki świadczy o tym, jakie są ich relacje z Unią i jej przywódcami.
Jak tacy dzielni, to niech zaproponują unię regionalną dla obrony naszych interesów. I znajdą poparcie USA dla takiej koncepcji. Mc Cain pewnie będzie za. I jego ludzie z lobby zbrojeniowego też. Nawet UE się z tego ucieszy, bo będzie miała całkiem niezły pas bezpieczeństwa, a zobowiązan żadnych.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 13.08.2008 - 14:16Zupełnie się nie zgadzam
Panie Lorenzo.
Ale to, tak ze wsiem.
Oprócz wspomnianej Unii.
Igła -- 13.08.2008 - 14:57Bo akurat ja se o tym pisuję.
Jakem bloger-wariat.
A czy ja Panu, Panie Igło,
każe się ze mna zgadzać? To przecież nie Salon.
BTW – właśnie szefowa gruzińskiego MSZ potwierdziła, że żadne rosyjskie czołgi na Tbilisi nie idą, o czym jeszcze kilka godzin temu głośno było. A p. Szczygło jest zaskoczony rzeczywistością. To pewnie dobrze świadczy o poziomie fachowym doradców Pana Prezydenta.
A o której Unii Waść piszesz? Tej północnej? Przecież znając naszych polityków, to każdą cokolwiek mądrą koncepcję załatwią na cacy z różnych, głównie personalnych względów.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 13.08.2008 - 15:04Magio,
“Nie sądzę, żeby “mnóstwu ludzi o zupełnie innym nastawieniu” pozostało coś innego poza czytaniem “underground’u”. Póki jeszcze jest.”
... tez tak czasem mysle.
Ale potem spotkam społecznika który w jakiejs Zielonce organizuje od kilku lat lokalna społecznosc i to z sensem. Albo dziewczynke, co na saskiej Kępie sama jedna zakłada kawiarnie, w której sprzedaje kawe w duchu fair trade (www.kepacafe.blog.pl), albo zaproszą mnie na konferencje grup, które organizują banki czasu.
No i jak tak przyjrzę się temu aspektowi świata – to wraca mi nadzieja.
zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...
Anna Mieszczanek -- 13.08.2008 - 15:11I dlatego, Droga Anno,
potrzeba nam czasu i rozsądku. Dlatego też nie chciałbym stracić Myślenic. A za lat kilkadziesiąt to chciałbym, by moje Córki żyły w spokoju i dostatku.
Chyba zgłupiałem do reszty na starość.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 13.08.2008 - 15:13...
...
Magia -- 26.09.2008 - 03:49Gwoli ścisłości do Soczi z tego co pamiętam
jedzie do kumpla,
no niestety tak to wygląda
prezes,traktor,redaktor
max -- 13.08.2008 - 15:53...
...
Magia -- 26.09.2008 - 03:49Szanowna Pani Magio
“Jednostronne zawieszenie dzialań wojennych” to jedno, a pokojowy plan rozwiązania konfliktu to drugie. Informację o przyjęciu planu francuskiego podalo rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych. Poza tym sprzeczamy się o szczególy, gdy mnie szlo o porażkę Unii w tym konflikcie.
Podobnie jak USA, co tym dziwniejsze, źe w Gruzji przecież stacjonuje – przepraszam – dziala stukilkudziesięciu doradców wojskowych. Bush dopiero teraz zebral się w sobie i wyslal 1 (jeden) samolot z pomoca humanitarną. Jak na mocarstwo z kilkoma bazami w okolicy to niesamowity wręcz wyczyn.
Zaś co do przypisywania zaslug, to podejrzewam, źe Putin (czy Medwiediew)‘chętnie pomoże Sarkozy’emu w zamian… no wlasnie, za co? Ale to sie pewnie okaże póżniej. Ważne jest cos innego – w świat poszedl wyrażny i mocny sygnal: Rosja wrócila. A aktualny lider światowej polityki rozpocząl z nia grę. I o tym pisalem w moim tekście.
Teraz można zadawac sobie pytanie, jak my mamy i jak możemy znaleźć się w tej grze, choćby jako przekaźnik nieoficjalnych idei i planów. I który z naszych polityków może się do takiej roli nadawać, stać się partnerem wielkich, choćby w ograniczonym wymiarze, budując tym samym pozycję Polski.
Chociaż można przyjąć i taką teoretyczną moźliwość, że znając opinie w Europie o Kaczyńskim, Amerykanie użyli go do wykonania pewnych, ekstremalnych dzialań, by potem sprawdzić reakcję Rosjan. A do wykonania tego zadania nikt inny się nie nadawal, bo nie mial takiej opinii.
Tak więc nie chcialem koncentrować się na szczególach, Pani Magio, a chodzilo mi o poszerzenie tzw. oglądu.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 13.08.2008 - 17:17Powiedzmy, że mamy ideę
To jako przekaźnik faktycznie żaden.
Się nie nadaje.
Tu zgoda.
Idę pograć w piłkę z Ciapkiem.
Igła -- 13.08.2008 - 17:28On przynajmniej ma przyjacielski charakter.
Szanowny Iglę
O ile dobrze zrozumialem, bo dzisiaj masz trochę zagmatwana fazę. By realizować idee to trzeba mieć na to środki. I sprzymierzeńców silnych. Oraz chętnych do dzialania z powodu wlasnych interesów.
A Pan i ja to mamy nasze pieski i tyle. Mam nadzieje, źe Ciapek już się wykurowal, w przeciwieństwie do mojego, który poszed na wojne z osą. I raczej jej nie wygral, bo go użądlila w język albo dziąslo.
Powoli dochodzi do siebie, ale podejrzewam, źe od tej pory na każde latające i brzęczące stworzenie będzie reagowal jednoznacznie. I na pewno nie będzie to atak.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 13.08.2008 - 17:52...
...
Magia -- 26.09.2008 - 03:50O ile mnie pamięć nie myli, Pani Magio,
to ustami rzecznika (chyba byla to pani rzecznik).
A o sukcesie UE nie ma co mówić; jak mawiają Niemcy, zostali – podobnie jak Amerykanie, przynajmniej w dużej części – zlapani przez Rosjan z opuszczonymi spodniami.
Pozdrawiam serdecznie
PS. Pan Merlot pisze coś o kursie pieczenia serników pod Pani wezwaniem. Zglaszam akces:-))
Lorenzo -- 13.08.2008 - 18:27...
...
Magia -- 26.09.2008 - 03:50Mila Pani Magio
Pewnie na tym polega polityka – zwodzenie, sprzedawania marzeń, uludy i robienie swojego.
Zaś w kwestii, co będzie po kursie, to nadmieniam, iź turlanie się jest bardziej energooszczędne niż inne formy ruchu. A pranę należy oszczędzać bezwzględnie.
Pozdrawiam uśmiechnięty niczym Budda
Lorenzo -- 13.08.2008 - 18:48...
...
Magia -- 26.09.2008 - 03:51Lorenzo
opis trafny średnio. konkluzje jeszcze mniej. Ukierunkowane, rzekłbym, propagandowo wbrew polskiej racji stanu.
O co mniejsza, bo to teraz norma, że maski spadają.
Mnie ciekawi bardziej to, jak ty sobie wyobrażasz to, że traktat lesbijski pomaga w tej sytuacji cokolwiek?
Artur M. Nicpoń -- 13.08.2008 - 22:11Jak?
Drogi Arturze
tak w trakcie lania, jakie Wisla bierze od Barcelony. Twoje oceny interesuja mnie średnio, a tak naprawdę wcale. I tylko mam jedna prosbę: polska racja stanu obejmuje tak ze trzydziesci kilka milionów ludzi, a nie – na szczęście – tylko i wylącznie Artura Nicponia oraz jego zwolenników.
Poza tym, gdzie ty wyczytales, że slabej Unii cokolwiek może pomóc Traktat, który na dodatek nie obowiązuje. Jak będzie obowiązywal, to możemy podyskutować. I przestań proszę pieprzyć o maskach i takich tam, bo ja się na takie plewy nie nabiorę.
Pozdrawiam serdecznie
PS. Napisalem natomiast, że by stać się w miarę równorzędnym partnerem dla wielkich mocarstw UE musi zmienić swoje podejście do wielu rzeczy, a takie podejście czy metody byly częsciowo zawarte w Traktacie.
Lorenzo -- 13.08.2008 - 22:34Lorenzo
Co do wzajemnych opinii mamy wiec jasność. Moim zdaniem prowadzisz, w co prawda subtelny sposób, zwykła propagandę. I to propagandę jak najbardziej szkodliwą. Żeby to było jasne-nie oceniam tu ciebie, bo cie nie znam. Oceniam to, co wyczytuje z twoich textów. Chwalić Boga nie dysponujesz świetnym narzędziem literackim, stąd spustoszenia nie będą zbyt wielkie.
Racja stanu to racja stanu a nie interes mój, twój, czy któregokolwiek z niespełna 40 milionów naszych rodaków.
Maski spadły jak najbardziej.
A co do traktatu lesbijskiego- czy poza gołosłowiem dysponujesz jakimkolwiek argumentem , ze wzmacniałby on nasza pozycję w UE i wzmacnialby sama UE (na arenie międzynarodowej) bez zmieniania jej w Sojuz.
Zdrówka życzę
Artur M. Nicpoń -- 14.08.2008 - 13:17Lorenco
“To między innymi dowód na to, że aby Unia mówiła w kwestiach międzynarodowych jednym głosem, potrzebne są zmiany, które miał wprowadzić Taktat Lizboński.”
Naprawdę pragniesz by Unia jednym głosem realizowała niemiecko-francuskie ciągoty prorosyjskie, przy naszym ubezwłasnowolnieniu w żywotnych dla nas sprawach?
Gazrurka niczego Cię jeszcze w tej kwestii nie nauczyła?
Chcesz oddać się(żeby tylko się, Ty chcesz też sprzedać i mnie) na pastwę widzimisię silniejszych?
Wara
Krk -- 17.08.2008 - 17:02