Chyba już wiem, w którym miejscu się rozminęliśmy.
Wzorce myślowe to nie“są te myśli, które nam się “same” myślą”. Wzorce myślowe stanowią swoistą dla każdego człowieka formę organizacji wszelkich informacji i doświadczeń (poznawczych i emocjonalnych), jakie gromadzimy przez całe swoje życie. Inaczej mówiąc, można to porównać do programu komputerowego ale… nie do programu, “który sobie leci w tle, nie bardzo się przejmując tym co tam się dzieje w naszym “świadomym” myśleniu.” Tu zawsze masz oddziaływanie za zasadzie sprzężenia zwrotnego: akcja – wzorzec myślowy – reakcja. Inną sprawą jest to, że dany wzorzec myślowy mógł zostać wyparty do podświadomości, jednak nie oznacza to, że w określonym momencie nie może ujawnić się w naszym świadomym działaniu.
Z tego punktu widzenia, “wwiercanie” w mózg człowieka negatywnych informacji o straszliwej chorobie pt. “rak”, podsuwanie na każdym niemal kroku negatywnych wiadomości na temat niewydolności służby zdrowia, rosnących kosztów leczenia nowotworów, epatowanie człowieka cudzymi, negatywnymi doświadczeniami, tworzy w umysłach nic innego, jak tylko destrukcyjne wzorce myślowe. To z kolei tworzy postawy lękowe, obniża samoocenę i odbiera chęć do działania oraz wiarę w możliwości wyzdrowienia.
Jest to szczególnie niebezpieczne, kiedy jako przykłady negatywne podaje się “przegraną walkę z rakiem” osób publicznie znanych, które dla wielu z nas stanowią jakiś tam punkt odniesienia. Jest to również godne potępienia, jeśli te informacje są okrojone, niepełne lub, po prostu, fałszywe. [Sam podałeś przykład Steve’a Jobbsa. Zainteresuj się tym tym bliżej, bo to jest idealny przykład na manipulacje medialne, które “łyknąłeś” niby jakąś “prawdę objawioną”.]
Według pani Hay, i innych w tym duchu piszących autorów, afirmacja to jest takie “coś”, dzięki czemu możemy nie tylko uporządkować nasze wzorce myślowe ale też je zmienić. I tu, moim zdaniem, tkwi totalne nieporozumienie, bo afirmacja jest nierozerwalnie związana z autosugestią właśnie.
Tymczasem, bez podjęcia świadomego działania, połączonego z aktywnym zdobywaniem wiedzy, nabywaniem nowych, pozytywnych doświadczeń, takie afirmowanie jest samooszukiwaniem siebie. Powtarzanie sobie po ileś tam razy dziennie jestem: ważny, wartościowy, bezpieczny, zdrowy, czy coś w tym guście, jest stwarzaniem iluzji. Iluzji tym bardziej niebezpiecznej, bo może ona prowadzić na stworzenia nowego konfliktu i blokady. Jeśli pamięć mnie nie myli, to psycholog Emil Coute nazwał efekty takiej sytuacji (pozytywne afirmowanie przy ciągle funkcjonujących negatywnych wzorcach myślowych) “prawem odwrotnego skutku”.
Sergiuszu
Chyba już wiem, w którym miejscu się rozminęliśmy.
Wzorce myślowe to nie “są te myśli, które nam się “same” myślą”. Wzorce myślowe stanowią swoistą dla każdego człowieka formę organizacji wszelkich informacji i doświadczeń (poznawczych i emocjonalnych), jakie gromadzimy przez całe swoje życie. Inaczej mówiąc, można to porównać do programu komputerowego ale… nie do programu, “który sobie leci w tle, nie bardzo się przejmując tym co tam się dzieje w naszym “świadomym” myśleniu.” Tu zawsze masz oddziaływanie za zasadzie sprzężenia zwrotnego: akcja – wzorzec myślowy – reakcja. Inną sprawą jest to, że dany wzorzec myślowy mógł zostać wyparty do podświadomości, jednak nie oznacza to, że w określonym momencie nie może ujawnić się w naszym świadomym działaniu.
Z tego punktu widzenia, “wwiercanie” w mózg człowieka negatywnych informacji o straszliwej chorobie pt. “rak”, podsuwanie na każdym niemal kroku negatywnych wiadomości na temat niewydolności służby zdrowia, rosnących kosztów leczenia nowotworów, epatowanie człowieka cudzymi, negatywnymi doświadczeniami, tworzy w umysłach nic innego, jak tylko destrukcyjne wzorce myślowe. To z kolei tworzy postawy lękowe, obniża samoocenę i odbiera chęć do działania oraz wiarę w możliwości wyzdrowienia.
Jest to szczególnie niebezpieczne, kiedy jako przykłady negatywne podaje się “przegraną walkę z rakiem” osób publicznie znanych, które dla wielu z nas stanowią jakiś tam punkt odniesienia. Jest to również godne potępienia, jeśli te informacje są okrojone, niepełne lub, po prostu, fałszywe. [Sam podałeś przykład Steve’a Jobbsa. Zainteresuj się tym tym bliżej, bo to jest idealny przykład na manipulacje medialne, które “łyknąłeś” niby jakąś “prawdę objawioną”.]
Według pani Hay, i innych w tym duchu piszących autorów, afirmacja to jest takie “coś”, dzięki czemu możemy nie tylko uporządkować nasze wzorce myślowe ale też je zmienić. I tu, moim zdaniem, tkwi totalne nieporozumienie, bo afirmacja jest nierozerwalnie związana z autosugestią właśnie.
Magia -- 31.01.2012 - 12:22Tymczasem, bez podjęcia świadomego działania, połączonego z aktywnym zdobywaniem wiedzy, nabywaniem nowych, pozytywnych doświadczeń, takie afirmowanie jest samooszukiwaniem siebie. Powtarzanie sobie po ileś tam razy dziennie jestem: ważny, wartościowy, bezpieczny, zdrowy, czy coś w tym guście, jest stwarzaniem iluzji. Iluzji tym bardziej niebezpiecznej, bo może ona prowadzić na stworzenia nowego konfliktu i blokady. Jeśli pamięć mnie nie myli, to psycholog Emil Coute nazwał efekty takiej sytuacji (pozytywne afirmowanie przy ciągle funkcjonujących negatywnych wzorcach myślowych) “prawem odwrotnego skutku”.