Zostawiłam Twoje dwa komentarze, żeby każdy, kto umie czytać, mógł sobie porównać na przykład takie coś:
Niedouczona Magia napisała:
(...)mleko matki dostarcza również prebiotyków, które stymulują wytwarzanie w organizmie dziecka laktazy – enzymu potrzebnego do rozkładu laktozy na cukry proste. Dzieci nie mają problemów z trawieniem laktozy zawartej w mleku matki.
Kiedy matka przestaje karmić piersią wytwarzanie laktazy zanika. (Stąd te dolegliwości, o których Pan pisze, powstające przy piciu mleka krowiego.) To zanikanie ma swój cel – kończy się pewien etap w żywieniu człowieka; to, co było potrzebne wcześniej, nie jest już potrzebne. To mówi jedna “Szkoła”, ta – wg Pana – oszołomska.
Szkoła druga – ponoć jedynie słuszna – doszukuje się w fakcie zanikania produkcji laktazy (po zakończeniu karmienia piersią) choroby i… zaczyna “leczyć”.
Uczony Szczęsny napisał:
A co do nietolerancji laktozy – znowu nic Pani nie rozumie. U każdego ssaka w okresie karmienia produkcja laktazy – enzymu trawiącego laktozę jest wysoka a następnie spada osiągając u ludzi stały poziom ok. 10% wartości początkowej ok. 4 roku życia. Niemowlęta na ogół odstawia się od piersi kiedy mają ok. roku. Wtedy poziom laktazy u dziecka 2 letniego jest już dość niski i dzieci takie miewają wówczas bolesne kolki po spożyciu mleka krowiego – ale dostałyby wzdęcia również po spożyciu mleka ludzkiego – tylko, że już go nie dostają !!!
Różnice są raczej niewielkie. Nie zauważyłeś, Szczęsny?
Twój kolejny komentarz, Szczęsny, zostawiłam bo to nie masę cząsteczkową różnych frakcji kazeiny chodzi, tylko o wielkość miceli – o czym napisał Ktoś.
(Ktosia-od-tamtego-komentarza przepraszam, bo miał rację. I fakt, oślepłam z wściekłości na Szczęsnego. Przeszło mi, więc przepraszam. Umiem przyznać się do błędu.)
Wiesz Szczęsny, z Tobą jest jeden problem. Kiedy ktoś ma takie samo zdanie, jak Ty, wszystko jest cacy. Kiedy Ty się z kimś nie zgadzasz każdą “rozmowę” zaczynasz od powiedzenia komuś, że jest idiotą, że jest niedouczony, że jest z Ciemnogrodu. Kiedy ktoś odpowiada Ci tym samym językiem zaczynasz skamleć, jak zbity pies, że nikt Cię nie lubi, nikt nie chce z Tobą gadać.
A widzisz, Szczęsny. Ja się nie obawiam szczekania na Ciebie tak, jak Ty szczekasz na innych. Nie podoba Ci się? Zacznij od siebie, Szczęsny.
Kłamię Szczęsny? Naprawdę?
A przypominasz sobie Szczęsny swój tekst Smutny koniec wolności?
Tak, tak Szczęsny. To byłam ja. I wtedy byłam cacy. I tak, jak wtedy nie podobało mi się Igłowe bieganie z kijem, tak nie podoba mi się Twoje bieganie z jeszcze większym kijem.
Ale jest różnica, prawda?
Jasne, że jest. Kiedy z kijem biega Szczęsny wszystko jest ‘OK.
Szczęsny
Zostawiłam Twoje dwa komentarze, żeby każdy, kto umie czytać, mógł sobie porównać na przykład takie coś:
Niedouczona Magia napisała:
(...)mleko matki dostarcza również prebiotyków, które stymulują wytwarzanie w organizmie dziecka laktazy – enzymu potrzebnego do rozkładu laktozy na cukry proste. Dzieci nie mają problemów z trawieniem laktozy zawartej w mleku matki.
Kiedy matka przestaje karmić piersią wytwarzanie laktazy zanika. (Stąd te dolegliwości, o których Pan pisze, powstające przy piciu mleka krowiego.) To zanikanie ma swój cel – kończy się pewien etap w żywieniu człowieka; to, co było potrzebne wcześniej, nie jest już potrzebne. To mówi jedna “Szkoła”, ta – wg Pana – oszołomska.
Szkoła druga – ponoć jedynie słuszna – doszukuje się w fakcie zanikania produkcji laktazy (po zakończeniu karmienia piersią) choroby i… zaczyna “leczyć”.
Uczony Szczęsny napisał:
A co do nietolerancji laktozy – znowu nic Pani nie rozumie. U każdego ssaka w okresie karmienia produkcja laktazy – enzymu trawiącego laktozę jest wysoka a następnie spada osiągając u ludzi stały poziom ok. 10% wartości początkowej ok. 4 roku życia. Niemowlęta na ogół odstawia się od piersi kiedy mają ok. roku. Wtedy poziom laktazy u dziecka 2 letniego jest już dość niski i dzieci takie miewają wówczas bolesne kolki po spożyciu mleka krowiego – ale dostałyby wzdęcia również po spożyciu mleka ludzkiego – tylko, że już go nie dostają !!!
Różnice są raczej niewielkie. Nie zauważyłeś, Szczęsny?
Twój kolejny komentarz, Szczęsny, zostawiłam bo to nie masę cząsteczkową różnych frakcji kazeiny chodzi, tylko o wielkość miceli – o czym napisał Ktoś.
(Ktosia-od-tamtego-komentarza przepraszam, bo miał rację. I fakt, oślepłam z wściekłości na Szczęsnego. Przeszło mi, więc przepraszam. Umiem przyznać się do błędu.)
Wiesz Szczęsny, z Tobą jest jeden problem. Kiedy ktoś ma takie samo zdanie, jak Ty, wszystko jest cacy. Kiedy Ty się z kimś nie zgadzasz każdą “rozmowę” zaczynasz od powiedzenia komuś, że jest idiotą, że jest niedouczony, że jest z Ciemnogrodu. Kiedy ktoś odpowiada Ci tym samym językiem zaczynasz skamleć, jak zbity pies, że nikt Cię nie lubi, nikt nie chce z Tobą gadać.
A widzisz, Szczęsny. Ja się nie obawiam szczekania na Ciebie tak, jak Ty szczekasz na innych. Nie podoba Ci się? Zacznij od siebie, Szczęsny.
Kłamię Szczęsny? Naprawdę?
A przypominasz sobie Szczęsny swój tekst Smutny koniec wolności?
Tak, tak Szczęsny. To byłam ja. I wtedy byłam cacy. I tak, jak wtedy nie podobało mi się Igłowe bieganie z kijem, tak nie podoba mi się Twoje bieganie z jeszcze większym kijem.
Ale jest różnica, prawda?
Jasne, że jest. Kiedy z kijem biega Szczęsny wszystko jest ‘OK.
Popatrz na siebie Szczęsny. Dobrze Ci to zrobi.
Jak Kuba bogu…
p.s. Zdania nie zmieniłam. Masz tu zakaz wjazdu.
Magia -- 15.04.2009 - 11:31