bo na moje łagodne nabijanie się z afektów kaktusowej panienki odpowiadasz super poważnie, dodając afekty własne, co gorsza.
Poematy symfoniczne przywołałem dlatego, że Agawa tym epitetem Twoją twórczość określiła. Tak naprawdę, to musiałem się sporo nabiedzić, żeby sobie cokolwiek z tego gatunku przypomnieć. Taniec z kościotrupem miał bardziej ukłuć mentora niż Ciebie, ale leń tu chyba nie zajrzał.
Moje preferencje muzyczne wyłożyłem u Jareckiego na blogu, a proste są jak budowa cepa: Mozart, Haydn, Haendel, Rameau, no i Mozart. Aha, zapomniałem, jeszcze Mozart.
Są dwa miasta w Polsce gdzie Lwów “wiecznie żywy”. Wrocław i Kraków. Wrocław – bo ludzie, Kraków – bo blisko.
W Warszawie powoli przyzwyczajamy się myśleć Lviv. Bo w politycznej poprawności palmy pierwszeństwa sobie wydrzeć nie damy.
I tyle.
A ten mój domniemany romantyzm niech pozostanie domniemany.
Zaszkodzić, nie zaszkodzi.
Zeźliłaś mnie tym razem trochę
bo na moje łagodne nabijanie się z afektów kaktusowej panienki odpowiadasz super poważnie, dodając afekty własne, co gorsza.
Poematy symfoniczne przywołałem dlatego, że Agawa tym epitetem Twoją twórczość określiła. Tak naprawdę, to musiałem się sporo nabiedzić, żeby sobie cokolwiek z tego gatunku przypomnieć. Taniec z kościotrupem miał bardziej ukłuć mentora niż Ciebie, ale leń tu chyba nie zajrzał.
Moje preferencje muzyczne wyłożyłem u Jareckiego na blogu, a proste są jak budowa cepa: Mozart, Haydn, Haendel, Rameau, no i Mozart. Aha, zapomniałem, jeszcze Mozart.
Są dwa miasta w Polsce gdzie Lwów “wiecznie żywy”. Wrocław i Kraków. Wrocław – bo ludzie, Kraków – bo blisko.
W Warszawie powoli przyzwyczajamy się myśleć Lviv. Bo w politycznej poprawności palmy pierwszeństwa sobie wydrzeć nie damy.
I tyle.
A ten mój domniemany romantyzm niech pozostanie domniemany.
Zaszkodzić, nie zaszkodzi.
T.
merlot -- 30.03.2008 - 19:53