No juz dobrze, dobrze!
Nie mów o prywislańskim kraju. To jakbyś na to nie patrzył, jedyna jaką mamy, nasza własna…
Dziecięcy patriotyzm Kilara – nie zrozum mnie źle, nie oceniam tej ufności Kilarowej źle – nie czyni z niego kogoś kogo muzyka przemawiałaby do mnie bardziej niż Chopin.
Romantyzm w muzyce , styl brillant – te duszszczipatielnyje tkwiące gdzieś w nas podwaliny naszego światopoglądu. Nawet tych o drewnianym uchu. Tak jak i poezja wieszczów, której nie do końca pojmujemy, ale kochamy.
Polak – katolik – mistyka – romantyzm.
W tym, wlaśnie w tym jest nasz polski tragizm.
Nie da się zbyt dobrze maszerować do przodu z głową stale odwroconą wstecz.
Nie da się dobrze widzieć celu przed sobą przez zamglone łzami oczy, łzami za utraconym.
Nie da się nawet sprawiedliwie przyjrzeć współmaszerującym gdy myśli uciekają ku światom przeszłym.
Liszt, Strauss, Saint-Saens..i Kilarowy epigonizm… romantyku, tkwisz w tym po uszy.
I jesteś łatwym celem dla tych, którzy posiedli sztukę dialektyki, uwodzenia i znają tajemnicę Twojej wegetacji.
Nie tańczę tańca śmierci, średniowieczne odniesienia mnie nie rajcują, romantyzm pielegnuję w sobie jako warunek mojej wrażliwości – ale z żywymi naprzód idę, po życie sięgam nowe, a nie w umarłych laurów liść, z uporem stroję głowę...
Moja wegetacja…moja bieda…ale i moja zgoda i niezgoda.. moje poznanie dobra i zła…jak długo będę czuć i myśleć. “Póki my żyjemy…”
A Lwów merlocie tak łatwo jest wyostrzyć – jest wdzięcznym obiektem dla naszej pamięci. Niewiele trzeba by żył i mnienił się barwami choćby złotych forsycji na bulwarach nad Pełtwią, a raczej na Pełtwi, czy kwitnących biało i różowo mirabelek i pigw pełnych brzęczenia obudzonych pszczół na Wałach Hetmńskich lub delikatnej zieleni płaczących wierzb w Stryjskim Parku.
I zawsze, o każdej porze dnia i roku biało-czerwone kwiaty u stóp Adama. Dokladnie naprzeciw okien pokoju w hotelu “Żorża” zwanym później Inturist, w którym pełniono stały dyżur przez wiele, wiele lat fotografując tych, którzy te kwiaty składali. Czasem skladający odwracali twarze patrząc z uśmiechem wprost w obiektywy.
Jakżesz wilee od nas samych zależy…mimo i na przekór wegetacji!
Pozdrawiam serdecznie
Merlocie
No juz dobrze, dobrze!
Nie mów o prywislańskim kraju. To jakbyś na to nie patrzył, jedyna jaką mamy, nasza własna…
Dziecięcy patriotyzm Kilara – nie zrozum mnie źle, nie oceniam tej ufności Kilarowej źle – nie czyni z niego kogoś kogo muzyka przemawiałaby do mnie bardziej niż Chopin.
Romantyzm w muzyce , styl brillant – te duszszczipatielnyje tkwiące gdzieś w nas podwaliny naszego światopoglądu. Nawet tych o drewnianym uchu. Tak jak i poezja wieszczów, której nie do końca pojmujemy, ale kochamy.
Polak – katolik – mistyka – romantyzm.
W tym, wlaśnie w tym jest nasz polski tragizm.
Nie da się zbyt dobrze maszerować do przodu z głową stale odwroconą wstecz.
Nie da się dobrze widzieć celu przed sobą przez zamglone łzami oczy, łzami za utraconym.
Nie da się nawet sprawiedliwie przyjrzeć współmaszerującym gdy myśli uciekają ku światom przeszłym.
Liszt, Strauss, Saint-Saens..i Kilarowy epigonizm… romantyku, tkwisz w tym po uszy.
I jesteś łatwym celem dla tych, którzy posiedli sztukę dialektyki, uwodzenia i znają tajemnicę Twojej wegetacji.
Nie tańczę tańca śmierci, średniowieczne odniesienia mnie nie rajcują, romantyzm pielegnuję w sobie jako warunek mojej wrażliwości – ale z żywymi naprzód idę, po życie sięgam nowe, a nie w umarłych laurów liść, z uporem stroję głowę...
Moja wegetacja…moja bieda…ale i moja zgoda i niezgoda.. moje poznanie dobra i zła…jak długo będę czuć i myśleć. “Póki my żyjemy…”
A Lwów merlocie tak łatwo jest wyostrzyć – jest wdzięcznym obiektem dla naszej pamięci. Niewiele trzeba by żył i mnienił się barwami choćby złotych forsycji na bulwarach nad Pełtwią, a raczej na Pełtwi, czy kwitnących biało i różowo mirabelek i pigw pełnych brzęczenia obudzonych pszczół na Wałach Hetmńskich lub delikatnej zieleni płaczących wierzb w Stryjskim Parku.
I zawsze, o każdej porze dnia i roku biało-czerwone kwiaty u stóp Adama. Dokladnie naprzeciw okien pokoju w hotelu “Żorża” zwanym później Inturist, w którym pełniono stały dyżur przez wiele, wiele lat fotografując tych, którzy te kwiaty składali. Czasem skladający odwracali twarze patrząc z uśmiechem wprost w obiektywy.
Jakżesz wilee od nas samych zależy…mimo i na przekór wegetacji!
RRK -- 30.03.2008 - 19:28Pozdrawiam serdecznie