widzisz, z tym człowiekiem w sytuacji extremalnego zagrozenia życia, to jest róznie. Ludzie, jak maja w miarę sztywny kregosłup, a nie sa zrobieni z jakiejś gumy, jak nie przymierzająć berlo Palikota, którym wymachiwal na konferencji prasowej, to tacy ludzie niespecjalnie dają sie upodlić po to by przezyć.
No ale skoro juz poszłaś hardcorem po tych babskach trójkwintalowych, to ja ci podam kawal w temacie tych gwaltów na mężczyznach. Stary to kawał, ale dziwnośc, smieszny wciąż.
Jest to elegia o bohaterskiej smierci Tonego Halika (tu robie dygresyjkę, że nie chodzi o realnego Tonego Halika śp, tylko o taki typ człowieka, obiezyświata).
Zasuwa więc Tony Halik przez jakąś dżwunglę, zmeczony jest bardzo, gorąc jak cholera, owady gryzą, więże jakies i inne lamparty, no koszmar. I z tego zmęczenia wpada Tony Halik do dołu na zwierzęta.
I mysli sobie- Przyjdzie mi tu sczeznąc z kretesem. Dzungla dzika, osad ludzkich żadnych, znikąd pomocy a dół głeboki jak cholera.
I gdy juz tak był dostatecznie załamany swoim losem patrzy, a tu nad krawędzia jamy stoi wódz indiański jakis w otoczeniu kilku wojowników. Pióra ptasie, wisiorki z kości, włócznie- te sprawy.
I wódz mówi tak- wyciagniemy cię, ale wybieraj, co wolisz: śmierć, czy łakatanka?
Tony Halik tak sie ucieszyl, że odparl- Jasne, że łakatanka.
Wydobyli więc Indianie Tonego Halika z dołu i wódz zrobil na nim gwałt analny, w ramach łakatanka.
Obolały Tony Halik zasuwa dalej przez dzungle. Ale niefajnie mu sie idzie. Gorąc jak cholera, owady żrą, tygrysy jakieś, krokodyle. No przerabane. A do tego zasuwa krokiem Johna Wayne`a albowiem tyłek napierdziela go okrutnie.
I z tego wszystkiego wpada do drugiego dołu na zwierzęta.
I tu się powtarza sytuacja z wojownikami i wodzem, pada sakramentalne pytanie: śmierć, czy łakatanka? No ale tu, Tony halik, nauczony niesłodkim doświadczeniem duma troche dłużej, ale, że jest w sytuacji bez wyjścia postanawia dac sie jeszcze raz upodlić (a propos!).
No ale tym razeem gwałtu analnego na Tonym Haliku dokonuje cała grupa wojowników.
Tony Halikczuje się znacznie gorzej niż Marcellus Wallace z “Pulp Fiction” po spodkaniu z szefem Pokraka. Co tu duzo gadać, zrobili mu z tyłka jesień średniowiecza dzicy wojownicy.
I z tego bólu i z tej rozpaczy Tony Halik wpada do trzeciego dołu na zwierzęta. Ale tym razem oprócz wodza są wszyscy wojownicy z wioski i jacyś ich jeszcze zaproszeni krewni. No tłum tych gwałcicieli. I sakramrntalne: śmierć czy łakatanka?
Delilah
widzisz, z tym człowiekiem w sytuacji extremalnego zagrozenia życia, to jest róznie. Ludzie, jak maja w miarę sztywny kregosłup, a nie sa zrobieni z jakiejś gumy, jak nie przymierzająć berlo Palikota, którym wymachiwal na konferencji prasowej, to tacy ludzie niespecjalnie dają sie upodlić po to by przezyć.
No ale skoro juz poszłaś hardcorem po tych babskach trójkwintalowych, to ja ci podam kawal w temacie tych gwaltów na mężczyznach. Stary to kawał, ale dziwnośc, smieszny wciąż.
Jest to elegia o bohaterskiej smierci Tonego Halika (tu robie dygresyjkę, że nie chodzi o realnego Tonego Halika śp, tylko o taki typ człowieka, obiezyświata).
Zasuwa więc Tony Halik przez jakąś dżwunglę, zmeczony jest bardzo, gorąc jak cholera, owady gryzą, więże jakies i inne lamparty, no koszmar. I z tego zmęczenia wpada Tony Halik do dołu na zwierzęta.
I mysli sobie- Przyjdzie mi tu sczeznąc z kretesem. Dzungla dzika, osad ludzkich żadnych, znikąd pomocy a dół głeboki jak cholera.
I gdy juz tak był dostatecznie załamany swoim losem patrzy, a tu nad krawędzia jamy stoi wódz indiański jakis w otoczeniu kilku wojowników. Pióra ptasie, wisiorki z kości, włócznie- te sprawy.
I wódz mówi tak- wyciagniemy cię, ale wybieraj, co wolisz: śmierć, czy łakatanka?
Tony Halik tak sie ucieszyl, że odparl- Jasne, że łakatanka.
Wydobyli więc Indianie Tonego Halika z dołu i wódz zrobil na nim gwałt analny, w ramach łakatanka.
Obolały Tony Halik zasuwa dalej przez dzungle. Ale niefajnie mu sie idzie. Gorąc jak cholera, owady żrą, tygrysy jakieś, krokodyle. No przerabane. A do tego zasuwa krokiem Johna Wayne`a albowiem tyłek napierdziela go okrutnie.
I z tego wszystkiego wpada do drugiego dołu na zwierzęta.
I tu się powtarza sytuacja z wojownikami i wodzem, pada sakramentalne pytanie: śmierć, czy łakatanka? No ale tu, Tony halik, nauczony niesłodkim doświadczeniem duma troche dłużej, ale, że jest w sytuacji bez wyjścia postanawia dac sie jeszcze raz upodlić (a propos!).
No ale tym razeem gwałtu analnego na Tonym Haliku dokonuje cała grupa wojowników.
Tony Halikczuje się znacznie gorzej niż Marcellus Wallace z “Pulp Fiction” po spodkaniu z szefem Pokraka. Co tu duzo gadać, zrobili mu z tyłka jesień średniowiecza dzicy wojownicy.
I z tego bólu i z tej rozpaczy Tony Halik wpada do trzeciego dołu na zwierzęta. Ale tym razem oprócz wodza są wszyscy wojownicy z wioski i jacyś ich jeszcze zaproszeni krewni. No tłum tych gwałcicieli. I sakramrntalne: śmierć czy łakatanka?
I Tony Halik krzyczy: ŚMIERĆ ŚMIERĆ!
A na to wódz: śmierć przez łakatanka!
Artur M. Nicpoń -- 09.03.2008 - 20:22