pisalem o tym przy zupelnie innej okazji, ale i tu sie to nada. spedzilem moze nie dlugi, ale za to dosc intensywny okres czasu w pakistanie. plecak, lokalny transport, calkowicie nieturystyczne miejsca. wyobcowanie kulturowe bylo wszechogarniajace. zmuszanie kobiet, by w ciasnej toyocie, z ludzmi poupychanymi jak sledzie, jechaly zakutane w czarne, syntetyczne burki, mdlejac z przemeczenia i przegrzania. kobiety, przemykajace gdzies przy scianach, zawsze pare krokow za mezczyznami (bracmi, ojcami, mezami), ostentacyjnie nie zwracajacymi na nie uwagi, wtulajace sie w kazdy zalomek muru, byle byc jak najdalej od jakiegokolwiek innego mezczyzny, panicznie ragujac na obecnosc bialego. choc ubrane w burki skrywajace cale ciala. wiesz co mi przychodzilo na mysl? za zachowuja sie jak zastraszone kundle. czy powinno mi byc wstyd w ogole za takie skojarzenie? nie jest. tak po prostu czulem. niezrozumienie pomiedzy nami a pasztunami bylo w tym zakresie pelne.
Manzin, czlowiek z gor wschodniego Pakistanu (o podejsciu do relacji mezczyzn i kobiet znacznie liberalniejszym), podpowiedizal nam, ze pasztun wchodzi wszedzie pierwszy, przed kobieta. chyba, ze istnieje niebezpieczensto – miny badz strzelaniny. wtedy pierwsza wchodzi kobieta. odwrocenie tego w stosunku do naszej kultury jest pelne.
Delilah, moglbym jeszcze zamiescic pare opowiesci mojej kolezanki terapeutki, o panach profesorach, wykladowcach, prawnikach, doktorach… elicie znaczy sie, zadnych tam dolach spolecznych… walacych zony po twarzy. gwalcacych je. i kobietach ktore nie znajduja sil by z tym walczyc. by odejsc. ale nie chce o tym pisac…
rownouprawnienie jest faktem prawnym. sporo czasu minie, gdy stanie sie rzeczywiscie kulturowym i obyczajowym.
co zrobic z afryka i azja nie mam mglistego pojecia…
Delilah
pisalem o tym przy zupelnie innej okazji, ale i tu sie to nada. spedzilem moze nie dlugi, ale za to dosc intensywny okres czasu w pakistanie. plecak, lokalny transport, calkowicie nieturystyczne miejsca. wyobcowanie kulturowe bylo wszechogarniajace. zmuszanie kobiet, by w ciasnej toyocie, z ludzmi poupychanymi jak sledzie, jechaly zakutane w czarne, syntetyczne burki, mdlejac z przemeczenia i przegrzania. kobiety, przemykajace gdzies przy scianach, zawsze pare krokow za mezczyznami (bracmi, ojcami, mezami), ostentacyjnie nie zwracajacymi na nie uwagi, wtulajace sie w kazdy zalomek muru, byle byc jak najdalej od jakiegokolwiek innego mezczyzny, panicznie ragujac na obecnosc bialego. choc ubrane w burki skrywajace cale ciala. wiesz co mi przychodzilo na mysl? za zachowuja sie jak zastraszone kundle. czy powinno mi byc wstyd w ogole za takie skojarzenie? nie jest. tak po prostu czulem. niezrozumienie pomiedzy nami a pasztunami bylo w tym zakresie pelne.
Manzin, czlowiek z gor wschodniego Pakistanu (o podejsciu do relacji mezczyzn i kobiet znacznie liberalniejszym), podpowiedizal nam, ze pasztun wchodzi wszedzie pierwszy, przed kobieta. chyba, ze istnieje niebezpieczensto – miny badz strzelaniny. wtedy pierwsza wchodzi kobieta. odwrocenie tego w stosunku do naszej kultury jest pelne.
Delilah, moglbym jeszcze zamiescic pare opowiesci mojej kolezanki terapeutki, o panach profesorach, wykladowcach, prawnikach, doktorach… elicie znaczy sie, zadnych tam dolach spolecznych… walacych zony po twarzy. gwalcacych je. i kobietach ktore nie znajduja sil by z tym walczyc. by odejsc. ale nie chce o tym pisac…
rownouprawnienie jest faktem prawnym. sporo czasu minie, gdy stanie sie rzeczywiscie kulturowym i obyczajowym.
co zrobic z afryka i azja nie mam mglistego pojecia…
Griszeq -- 07.03.2008 - 12:53