Panie Eumenesie, nie mówimy o skrajnosciach, bo mam coś wrażenie że do tego Pan naszą dyskusje sprowadza. Nikt nie mówi o Państwie nie pobierajacym podatków ani o 100% zatrudnieniu (mozliwe chyba tylko w komunizmie). Pomoc socjalna jest czyms normalnym, w koncu jestesmy cywilizowani i zdajemy sobie sprawe wszyscy z koniecznosci lozenia jakies czesci dochodow na pomoc najubozszym. Ale to ma byc pomoc, a nie system zastepowania zatrudnienia.
Idea pomocy spoleczniej nie moze sluzyc patologiom – a do tego sie sprowadza, budując warstwe spoleczna nastawiona tylko na pomoc spoleczna. Ten problem nie dotyczy tylko Polski, tylko ze nas, jako kraj ubogi, tym bardziej na to nie stac.
Radykalne obniżenie kosztow pracy, zmiejszenie obciążeń podatkowych i sprowadzenie zadan pomocy spolecznej jak najnizej – bezpośrednio do samorządów lokalnych, z mozliwościa ciągłej weryfikacji kwot pomocy, zasad ich dystrybucji i odbiorców. Inaczej to bedzie wór z coraz większymi szparami.
W kwestii koniunktury – jesli sie zalamie, to i panstwo nie pomoze. Bo nie bedzie mialo komu zabrac. Przy tak rozbudowanych systemach pomocowych, masa środkow przepada wewnątrz administracji. W razie kryzysu, najpierw wyschna srodki dla ludzi, administracja natomiast sie wyzywi.
Kult pracy i przekonanie, ze mam to, co sobie wypracowalem, a nie dostalem, nie jest narzucany przez Panstwo. Natomiast ten kult mozna bardzo latwo zniszczyc. Nie wiem, czy jego odbudowanie bedzie w ogole mozliwe.
Czasem pytaja sie mnie na necie, co zrobie jak strace prace: odpowiadam – znajde inna, nigdy nie bylem bezrobotny. Czlowiek, ktory chce pracowac, pracowac będzie. Jak nie w swoim zawodzie, to w innym. Pracowac, odkladajac na trudne chwile – chocby na te, gdy przyjdzie byc bezrobotnym. Czy to takie trudne?
Eumenesie
Panie Eumenesie, nie mówimy o skrajnosciach, bo mam coś wrażenie że do tego Pan naszą dyskusje sprowadza. Nikt nie mówi o Państwie nie pobierajacym podatków ani o 100% zatrudnieniu (mozliwe chyba tylko w komunizmie). Pomoc socjalna jest czyms normalnym, w koncu jestesmy cywilizowani i zdajemy sobie sprawe wszyscy z koniecznosci lozenia jakies czesci dochodow na pomoc najubozszym. Ale to ma byc pomoc, a nie system zastepowania zatrudnienia.
Idea pomocy spoleczniej nie moze sluzyc patologiom – a do tego sie sprowadza, budując warstwe spoleczna nastawiona tylko na pomoc spoleczna. Ten problem nie dotyczy tylko Polski, tylko ze nas, jako kraj ubogi, tym bardziej na to nie stac.
Radykalne obniżenie kosztow pracy, zmiejszenie obciążeń podatkowych i sprowadzenie zadan pomocy spolecznej jak najnizej – bezpośrednio do samorządów lokalnych, z mozliwościa ciągłej weryfikacji kwot pomocy, zasad ich dystrybucji i odbiorców. Inaczej to bedzie wór z coraz większymi szparami.
W kwestii koniunktury – jesli sie zalamie, to i panstwo nie pomoze. Bo nie bedzie mialo komu zabrac. Przy tak rozbudowanych systemach pomocowych, masa środkow przepada wewnątrz administracji. W razie kryzysu, najpierw wyschna srodki dla ludzi, administracja natomiast sie wyzywi.
Kult pracy i przekonanie, ze mam to, co sobie wypracowalem, a nie dostalem, nie jest narzucany przez Panstwo. Natomiast ten kult mozna bardzo latwo zniszczyc. Nie wiem, czy jego odbudowanie bedzie w ogole mozliwe.
Czasem pytaja sie mnie na necie, co zrobie jak strace prace: odpowiadam – znajde inna, nigdy nie bylem bezrobotny. Czlowiek, ktory chce pracowac, pracowac będzie. Jak nie w swoim zawodzie, to w innym. Pracowac, odkladajac na trudne chwile – chocby na te, gdy przyjdzie byc bezrobotnym. Czy to takie trudne?
Griszeq -- 18.02.2008 - 15:24