Walcząc w słusznej sprawie

Wyjeżdżając na wakacje nie spodziewałam się, że będę miała powód, by coś pisać na blogu. Opisywanie widoczków i wspomnień chciałam zostawić sobie na trudne chwile po powrocie do miasta.

A oto wynikła bardzo ważna sprawa, o której chcę napisać tekst – mocny i pełen przekonania. Otóż dziennikarce Joannie Najfeld, piszącej do „Gościa Niedzielnego”, wypowiadającej się w różnych programach publicystycznych – zadebiutowała w „Warto rozmawiać” Pospieszalskiego – wytoczono proces. Zaskarżyła ją Wanda Nowicka, szefowa feministycznej organizacji Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny o pomówienie. A konkretnie chodzi o to, że Joanna Najfeld „wytknęła feministkom ich finansowe powiązania z biznesem aborcyjnym i antykoncepcyjnym” – jak pisze Przemysław Kucharczak w artykule pt. „Uciszyć Joannę” (Gość Niedzielny z 26 lipca). http://goscniedzielny.wiara.pl/index.php?grupa=6&art=1248527911&dzi=1207...

Nie zajmowałam się wcześniej ani debatami, w których ta dziennikarka brała udział, ani ideologicznymi nawalankami na linii In vitro – aborcja – eutanazja – homoseksualizm. Swoją opinię mam wyrobioną i niezmienną. Cieszyłam się, że jest osoba, która moich poglądów broni w sposób kulturalny, posługując się merytorycznymi argumentami… Ale to było wszystko, co o niej i jej działaniach wiedziałam.

Gdy moja siostra odczytała całej naszej rodzinie na głos wyżej cytowany artykuł, najbardziej zaskoczyło mnie, kim Joanna Najfeld jest: żadna szychą, żadna ważną personą, tylko – zwykłym człowiekiem. I czemu zaczęła robić to, co robi, czemu zabrała głos.

Skąd się wzięła w polskiej debacie publicznej publicystka, która tak irytuje osoby o lewicowych poglądach? Joanna Najfeld ma 27 lat. Nie była związana z żadnym kościelnym ruchem, tyle że co niedzielę chodziła do kościoła. Do matury nie bardzo interesowały ją aborcja, eutanazja, ani nawet kto w Polsce jest premierem. Dopiero w Poznaniu, gdzie studiowała anglistykę, jej poglądy zaczęły się krystalizować. – Anglistyka w Poznaniu jest siedliskiem feministek. Oczywiście są tam też wspaniali naukowcy. Jednak idziesz na literaturę i na pierwszych zajęciach omawiamy homoseksualną biblię, na drugich uczymy się, że Szekspir był gejem, bo np. dużo pisał o drzewie, a drzewo to symbol falliczny… Inna prowadząca rozdaje nam angielski artykuł z tezą, że Kościół katolicki krzywdzi kobiety. Mieliśmy następnie odpowiadać na pytania na podstawie tego artykułu, używając zawartych w nim argumentów. Urabiali nas ideologicznie. Czułam się tym zmolestowana na maksa, ale nie miałam odwagi, żeby zabrać na ten temat głos – wspomina. – Joanna Najfeld bała się odezwać? – dziwimy się. – Tak. Ściskało mnie w środku, więc milczałam. Tylko po powrocie do mieszkania włączałam Internet i szukałam, jaka jest prawda. Znajdowałam dane naukowe np. o homoseksualizmie na anglojęzycznych stronach. I powoli układałam to sobie w głowie – wspomina. Uczestniczyła też w dodatkowych zajęciach w Krakowie na temat religii w USA. Prowadząca dzień w dzień atakowała Kościół katolicki. – W przerwach chodziłam sobie do kościoła Mariackiego przed Najświętszy Sakrament. Modliłam się: „Panie Boże, daj mi siłę, żebym kiedyś wstała i coś powiedziała. Daj mi siłę albo mnie nie stawiaj w takiej sytuacji” – wspomina. – No i rzeczywiście, wkrótce zaczęłam coś na zajęciach przebąkiwać – mówi.

Przestraszyłam się, przeczytawszy te słowa, bo właśnie zapisałam się na studia językowe. Mam nadzieję, że nie będę tego przechodzić. Ale jeśli nawet, to na pewno nie będę milczeć. Tak jak Joanna – ta zwykła dziewczyna, gdy przestała się bać, zaczęła robić niezłe rzeczy:
Jeszcze na studiach zaczęła z kolegami przeprowadzać różne akcje społeczne. Kiedy w 2006 r. pismo „Machina” zamieściło na okładce twarz piosenkarki Madonny, wklejoną do welonu Matki Bożej Częstochowskiej, Joanna z kolegami wymyślili bojkot firm, które się w „Machinie” reklamowały. Zaproponowali, żeby internauci informowali tych reklamodawców o bojkocie w listach elektronicznych. Efekt był zaskakujący, bo Polacy tylko na to czekali, żeby ktoś taki pomysł rzucił. Ludzie codziennie wysyłali setki maili. Wkrótce z reklamowania się w „Machinie” zrezygnowały wielkie firmy Orange i Philips. Polacy zagłosowali portfelami. W związku z tą akcją Joanna Najfeld została zaproszona do „Warto rozmawiać”.

***
Ci, którzy mnie znają i czytają, wiedza, że nie jest to blog polityczny. Od kontrowersyjnych wpisów wywołujących kłótnie staram się trzymać jak najdalej. Jednak, kiedy można czy wręcz trzeba wyrazić, nie boje się powiedzieć tego, co myślę. Długo się tego uczyłam i dużo przeszłam, zanim dotarłam do tego punktu. Teraz w kwestiach zasadniczych mam swoje zdanie, ugruntowane i niezmienne, ukształtowane przez bliskie mi autorytety, które mnie nigdy nie zawiodły: naukę Kościoła, myśl Jana Pawła II, Biblię, a także słowa mojego mądrego ojca. Wiem, że In vitro jest złe, bo uderza w godność człowieka, aborcja i eutanazja to po prostu zabójstwa, a homoseksualizm to zboczenie.

Mam 19 lat, a już wiele razy zdarzało mi się bronić swoich opinii, czasem o nie walczyć, często słuchać wielu bzdurnych pomówień i oskarżeń. To, ze się nie ugięłam, nie jest moja zasługą. Jest to zasługa tych, którzy dali mi solidne fundamenty, na których mogę mocno stać, i tych, którzy mnie cały czas wspierali. Wielokrotnie pomagał mi tata, umacniając mnie w przekonaniu, że mówię prawdę, gdy miałam wątpliwości, gdy nie wiedziałam, komu wierzyć. Pomagał mi wynajdywać argumenty, by rozsądnie dyskutować. Przez kolejne lata w gimnazjum, a tym bardziej później, w liceum, doświadczyłam wielu ataków z różnych stron. Doświadczyłam prześladowań. A zdarzało się, że ci, którzy mnie tępili, zaczynali mnie potem szanować. Nauczyłam się nie brać wszystkiego emocjonalnie, bronić się z zimną krwią, zachowywać dystans – albo nakładać maskę.

Wszystko to jednak nie sprawia, że nienawistne ataki ze strony innych ludzi nie sprawiają bólu i nie robią na mnie żadnego wrażenia. Trzymam się swojego zdania, ale bola mnie niesprawiedliwe i często napastliwe
słowa nienawiści. Jak mają nie boleć?

Po jednej czy drugiej dyskusji, gdy wszyscy próbowali mnie zakrzyczeć, a ja twardo obstawałam przy swoim, zdarzyło się, że koleżanka zapytała mnie o zdanie w jakiejś kontrowersyjnej kwestii. Po utarczce z przemądrzałą nauczycielką z wielu stron słyszałam głosy: podziwiamy cię, bo jesteś twarda. O nie dajesz się zakrzyczeć. Bo nie boisz się wyrażać swojego zdania, nawet, gdy jest „niepoprawne politycznie”. Że się nie poddajesz i walczysz.
Tak mówili. Po cichu mnie podziwiali. Na forum nigdy nie wzięli mojej strony. Nikt mnie nie popierał.

Taka jest „ta dzisiejsza młodzież”. Już o tym nie raz pisałam. Ale ja nie chcę dać się zastraszyć. W minionym roku szkolnym użerałam się z wieloma problemami, dużymi w skali lokalnej. Głównie z głupotą nauczycieli. Koledzy patrzyli na mnie i mówili: „po co ci to było? Kłóciłaś się, podpadłaś, to teraz masz.” Ja tez się tego bałam. Wiele razy myślałam, czy nie zawrócić z wybranej drogi. Ale stwierdziłam, że niektórych rzeczy nie można przemilczać. Trzeba wstać i powiedzieć „non possumus”. Zgadzam się z Joanną Najfeld, gdy mówi: „Jeśli wszyscy będziemy milczeć, będzie coraz gorzej. Ja mówię po to, by inni też odważyli się coś powiedzieć”. To samo robiłam ja w szkole. Robiłam aferę, bo jeśli wszyscy będą milczeć, nic się nie zmieni! Ktoś musi przełamać barierę – i wziąć na siebie ciosy ludzi z drugiej strony, którzy boja się o swoje cieplutkie siedzonka.

Dlatego tak mocno porusza mnie to, co spotkało Joannę Najfeld. Próbuję sobie wyobrazić, co ona przeżywa. Zgadzam się w pełni ze słowami Franciszka Kucharczyka: Podziw wobec tej dziewczyny to za mało. Trzeba modlitwy, gestów poparcia dla niej i sprzeciwu wobec działań Talików „postępu”. Trzeba jasnego świadectwa: „Ona mnie reprezentuje. Uderzacie w nią – uderzacie we mnie”. Musi być jasne, że tacy jak ona to nie prywatni straceńcy, tylko nasz głos i nasze sumienie.
Ten, kto walczy, podda się, jeśli w swej walce jest sam. Ale jej proces nie jest jej sprawą – jest sprawą wszystkich, których poglądów i praw ona broni. Joanna Najfeld walczy w mojej sprawie, ale w tym wypadku to nie ja dostaję w kość, tylko ona. Dlatego ja stoję za nią murem, jestem za nią całym sercem i z wszystkich sił. I modlę się za nią gorąco. Niech nigdy nie myśli, że w swej walce została sama.

Strona Joanny Najfeld o procesie: www.mamproces.pl

Średnia ocena
(głosy: 2)

komentarze

Mido, wow:)

znaczy najpierw komplement, mocny tekst i formalnie napisany świetnie.(ale to u ciebie normalka:))

Merytorycznie zaś moim zdaniem nietrafny, błędny i przesadny.

Po pierwsze, wrażenie moje o pani Najfeld, pamietam ją z jednej czy dwu dyskusji u Pospieszalskiego, dla mnie była wręcz chamska, nieprzyjazna, merytoryczna nie za bardzo, w dodatku z tą pogarda i wyższością (niestety dla tzw. obrońców zycia częstą) traktująca innych.

Jak nie lubię pani ideolog Nowickiej, to pamietam, że wtedy Najfeld wobec tej pani zachowywała się nie fair.

dwa, próba czynienia z niej męczenniczki i prześladowanej mnie zwyczajnie śmieszy tylko, zyjemy w państwie, gdzie każdy ma prawo wytoczyc komus sprawę cywilna i dochodzić swoich praw przed sądem, w tym Pani Nowicka.
jakie tu przesladowania są wobec kogokolwiek?

Prześladowaniem bardziej można nazwać, gdy z urzędu wytacza się sprawy za obrazę uczuć religijnych czy obraze prezydenta (czy innych urzedników)

Pani Najfeld nie jest żadną męczenniczka, tak nie były nia inne osoby za swe poglądy nawet skazywane i karane (że przypomnę Nieznalską czy stację Polsat za wypowiedź Kazi Szczuki)

Dalej, przejde do tego co piszesz osobiście, wiesz, za wiele poglądów i z wielu powodów mozna być w mniejszośc, krytykowanym, wyśmiewanym itd

Za to jakim się jest itd

Nie czyni to jednak jakoś nikogo specjalnie lepszym ni nie daje praw jakichś.

Co do twoich poglądów, bardzo dobrze, że je masz, wiesz tylko, że wiele osób jak czyta coś takiego np.:

“Wiem, że In vitro jest złe, bo uderza w godność człowieka, aborcja i eutanazja to po prostu zabójstwa, a homoseksualizm to zboczenie.”

toi może czuć się skrzywdzona?

I dla mnie ta realna krzywda czy poczucie kogoś, że go się obraża, jest wazniejsze niz jakas “godność ludzka.”

Inaczej, dziwnym trafem jest tak, że katolicy mogą czuć się obrażeni koncertem Madonny, na który nikt z nich nie musi iść i ja mam to szanować.

Za to homoseksualiści mają pokornie słuchać, że są zboczeńcami (a może i jeszcze kopa od jakiegos Prawdziwego Polaka przyjąć?), ludzie mający za sobą traume bezpłodności i starający się o dziecko metodą in vitro są za to jakimiś dziwnymi stworami, którzy niszczą wyimaginowaną godność ludzką, którzy traktują dzieci jak dobro konsumpcyjne (słowa naszych miłosiernych i ludzkich biskupów)

A np. dziewczyna zagubiona, co dokona aborcji jest zrównywana ze zbrodniarzami.

Dziwnym trafem nie za bardzo są ci miłosierni katolicy wtedy, gdy trza tym dziewczynom np. zgwałconym pomóc (iwtedy za to od niejednego miłosiernego może usłyszeć, że sama chciała albo że to dziwka jest czy cuś)

Tak sobie myślę, że gdyby nasi polscy miłosierni internauci prawicowi byli na miejscu pewnego Jezusa z Nazaretu, to Marię Magadalenę trza by jak najszybciej ukamieniować lub przynajmniej głóśno wyrazić swe oburzenie itd

Bo przecież najłatwiej potepiać, nie rozumieć.

Zawsze za to można za to poupajać się jak pani Najfeld swą wyższością nad wstrętnymi feministkami, jak setki “katolickich” internautów, nazywający ścierwem Alicję Tysiąc, jak pan Terlikowski itd

I później się dziwią, że ich nie lubią.

Bo jak zasady przesłaniają człowieka komuś, to i miłosierdze gdzieś zaginąć może.
I zrozumienie i empatia.

P.S. Komentarz nie jest jakoś osobiście skierowany do ciebie, rozwinął się w napadzie polemicznej weny w niezależny komentarz będacy wyrazem mych przemyśleń różnych i różniastych.

P.P.S Sorry za długość i chaos.


P.S.

Słucham ze strony pani Najfeld youtubka z dyskusją pań Senyszyn i Najfeld i tak sobie myślę, że sprawa jest banalna.

Edukacja seksualna powinna być w szkole, powinna byc nie obowiązkowa i powinni decydowac rodzice czy posyłać dzieci na nią.

A poza tym, ciekawie czemu istnienie de facto obowiązkowej religii w szkołach (lub brak alternatywy dla niechcących na tę religię chodzić) nie przeszkadza tak jak przeszkadza edukacja seksualna (de facto nieistniejąca)

Ja tam np. żałuję, że takiego przedmiotu nie miałem w szkole podstawowej czy nawet w liceum.

I dziwi mnie traktowanie sfery seksu jakby nie istniała lub jak czegoś złego.

Sorki, ze trochę nie na temat.

Pozdrówka.


Grzesiu, co ty opowiadasz?

;( Żal czytać!

Wspólny blog I & J


Grzesiu, dobrze prawisz!

:) Dobrze się czyta!!!


Jacku& Jacku:) (czyli Joteszu)

powiem tak, jakoś nie za bardzo od pewnego czasu sie przejmuję tym, co o sobie i swoich tekstach czytam.
Pisze to co myślę, myślę co to piszę.

Czy to jest żałosne czy zajebiste, nie mój problem ni nie moja sprawa.

Acz za obie opinie dziękuje:)


Mido, a swoją droga to ci zazdroszczę:)

że wiesz, co jest słuszne, co nie, i że ci niesłuszni to źli albo zboczeni są.

ja takiej pewności nie mam i mieć nie chcę:)

Trawestując tekst Osieckiej móglbym napisać:

“Nie daj mi Boże, broń Boże, skosztować tak zwanej życiowej pewności”

:)

Pozdrówka.


czyżby ?

tecumseh

Za to homoseksualiści mają pokornie słuchać, że są zboczeńcami

http://www.dziennik.pl/polityka/article426376/Homoseksualista_to_nie_jes...

od dzisiaj w naszym kraju za nazwanie pedała pedałem płacisz 15 tys. zł.

(wyrok sądu moim zdaniem żenujący, dobrze że nie orzekli dożywotniego zamknięcia w szpitalu psychiatrycznym. wszak “mowa nienawiści” groźna dla otoczenia jest.)

Zawsze za to można za to poupajać się jak setki “katolickich” internautów, nazywający ścierwem Alicję Tysiąc

jako nie-katolik nazwę ją tylko przygłupem (ciekawe jaką kare wymierzyłby mi sąd – tysiąc złotych zapewne). przygłupem nie wiedzącym, do czego służy gumka (jej chłop też przygłup).

co nie zmienia faktu, że ustawowo miała prawo do aborcji, i powinna była ją otrzymać. prawo jest dla wszystkich, również dla przygłupów.


MAW,

no i widzisz, manipulujesz:), według ciebie istnieje takie prawo, że każdy kto będzie nazywał kogoś pedałem dostanie taki wyrok?

Nie, więc nie pisz, że od dzisiaj placisz za coś ileś, bo to jednostkowy przypadek.

A poza tym ci powiem, uważam wyrok sądu za głupi, w ogóle smieszy mnie, że ktoś z powodu słowka “pedał” idzie do sądu, uuraźne te pedały niczym posłowie LPR:) i inni katolicy męczennicy, którzy się ciągle religijnie obrażani czują.

Co do Alicji Tysiąc, w gruncie rzeczy możemy się zgodzić, acz nie znam jej , więc nie wiem czy jest głupia czy mądra.
A no i chwała ci, że o chłopie wspomniałeś, bo w cudownym świecie prawaków różnych winne sa zawsze tylko kobiety.


precedens

pewnie, nie żyjemy w kraju anglosaskim, i sąd nie tworzy prawa, tylko go stosuje. w tym sensie (formalnie) masz rację.

tym niemniej – mleko się rozlalo, precedens jest. każdy nastepny pedał może z płaczem polecieć do sądu, każdy następny sąd może się okazać równie “politycznie poprawny”. 15 000 złotych, to jest 5-6 pensji w tym kraju !

powiem ci jedno – mam dwóch znajomych niesłusznej orientacji, i niewiele mnie ona obchodzi, bo nikomu pod kołderkę nie zaglądam. nie moj koń, nie moj wóz, nie mą dupę będzie wiózł. oni też się nie domagają jakichś przywilejów z tytułu odmienności.

ale takiego pedała jak ten z Wolina tolerować nie można – bo tacy jak on, to “równiejsze” frajerstwo, które chce ci wyznaczyć, co wolno o nich mówić.

żebyśmy kiedyś nie doszli do oddawania dzieci pedałom wbrew ich, dzieciaków, woli (jak dziś w Szkocji) , do zamykania w więzieniu księdza za nazwanie pederastii grzechem (jak dziś w Szwecji), do ustawowych zakazów “homofobii” (jak dziś w Anglii).

był kiedyś zakaz “poniżania, wyszydzania i lżenia Partii i ZSRR”, dorobiliśmy się następnej grupy świętych krów. płaczliwe księżniczki spod znaku tęczy.


Grzesiu,

Jak ja lubie twoje obiektywne oceny :)))
Nie mam mozliwości obejrzec dyskusji u Pospieszalskiego, więc nie odpowiem na to. Oglądała moja rodzina, na której polegam i nikt z nich tego wrazenia nie odniósł. jak obejrze, to swoje zdanie wypowiem.

Tutaj przesladowana nie jest tylko ona, tylko wszyscy, którzy sa za normalnością, normami moralnymi i mówia o tym głośno.
A czemuz ona nie ma być nasza męczenniczka? Takich postaci tez potrzeba…

Jesli ktos czuje sie skrzydwdzonym, czytając słowa za normalnością, powinien się nad soba zastanowić.

Godność ludzka nie jest jakaś. To najwazniejsza rzecz, jaką mamy. To to, co odroznia nas od zwierząt. Nie lekceważ jej, ani swojej, ani innych.

“dziewczyna zagubiona, co dokona aborcji jest zrównywana ze zbrodniarzami.”
Tej dziewczynie bliscy powinni pomóc w tej sytuacji, a nie skazywać jej na tę straszną rzecz. Dla niej najstraszniejsza.

“Bo przecież najłatwiej potepiać, nie rozumieć.”
totalnie się zgadzam. Nie potepiam ludzi, tylko złe czyny, które krzywdza innych. A ludziom, którzy błazą, chce pomóc ze wszystkich sił. Ale, zeby móc pomóc, ludzie muszą przyznac się do błędu…

Był taki czas, że uważałam się za lepsza, bo ja tu jestem katoliczką i w ogóle. teraz mam nadzieje pozbyłam się tej maniery. Ale to trochę czasu, myslenia i modlitwy mi zabrało.

P.S. Spoko, spoko. jakoś mniej mnie dotknął twój komentarz, niz te pozostałe…


Grzesiu, nie zazdrość

“wyznam ci szczerze…”

ja mam pewność, bo przez tyle lat nie zdarzyło się nic, co by moje przekonania zachwiało, a zdarzyło sie dużo, co je umocniło.

Ale naciagasz moje słowa.
Powtórzę: nie osądzam ludzi. Nie sa źli lub zboczeni. Najwyżej – zagubieni.
Krytykuję czyny. Zło. Grzech.
Bo eskaluje krzywdę. Kolejni ludzie cierpią. I to nie jest wydumane, to rzeczywistość.


Mido,

nie jestem obiektywny i być nie zamierzam, u ciebie właściwie się wypowiedziałem nawet ostrzej niz zwykle, ale to na zasadzie akcja rodzi reakcję:)

Wrażenie co do pan najfeld jest moje i się będę go trzymał, nie mówię jednak o żadnym nowym programie z jej udziałem, bo nie licząc filmiku, co go na jej stronie znalazłem (dyskusja z senyszyn) to słyszałem i widziałem tę panią ze 2 lata temu u Pospieszalskiego.
Dla mnie była i fanatyczna i antyoatyczna bardzo.

W jaki sposób “normalni” sa prześladowani?

I czym jest ta normalność?

I skąd te leki ciągłe normalnych?

ja ci powiem, że przez większą część mojego życia byłem w mniejszości z róznych powodów, mogę powiedzieć, że do pewnego czasu/wieku byłem może nie prześladowany (za mocne słowo), ale dyskryminowany.

Wystarczy w szkole podstawowej nosić okulary i wyglądać inaczej troszkę niż standardowo:)

Dlatego mam może taka fazę, że jestem zawsze po stronie tych słabszych.
Nie uważam, by osoby, które są w większości, mają swoje media, partie, Kościół, ich poglądy dominują w dyskursie politycznym były przesladowane.

W dodatku mam wrażenie, że gadanie, że w Polsce się prześladuje katolików za poglądy jest de facto obrażaniem i lekceważniem prawdziwie prześladowanych chrześcijan za swoją wiarę w innych krajach (choćby w Azji)

Co do tej godności, wiesz, dla mnie liczy się bardziej to co realne.

Czytałaś komentarz Józefa K. w Salonie 24?
Dla mnie zawarł tam sedno, choć może w zbyt dydaktycznej formie.

pzdr


Mido,

“ja mam pewność, bo przez tyle lat nie zdarzyło się nic, co by moje przekonania zachwiało, a zdarzyło sie dużo, co je umocniło.”

No widzisz, a u mnie nie zdarza się nic, co by zaprzeczyło moim wątpliwościom, raczej się one potwierdzają.

“Krytykuję czyny. Zło. Grzech.
Bo eskaluje krzywdę. Kolejni ludzie cierpią. I to nie jest wydumane, to rzeczywistość.”

Krytykując czyn mozna zapomnieć czasem o człowieku.

Pozdrówka.


biedni katolicy

grześ

gadanie, że w Polsce się prześladuje katolików za poglądy jest obrażaniem prawdziwie prześladowanych chrześcijan za swoją wiarę w innych krajach (choćby w Azji)

jest to przede wszystkim obrażanie inteligencji rozmówcy :)

ach ten prześladowany kler, ze zniżką 99% na ziemię w najlepszych częściach miasta. ach ci dyskryminowani hierarchowie, inkasujący 10 000 za pokropienie mostu czy budynku. i ten biedny abp Juliusz Patz, wyznawca męczennik, wzór miłości bliźniego (od tylca wpradzie, ale jednak).

a już najbardziej prześladowani są szkolni katecheci, i dzieci uczęszczające na religię :)

ciekawostka (jak już Azję wymieniasz) – w Arabii Saudyjskiej posiadanie Biblii czy porzucenie islamu jest karane śmiercią, co nie przeszkadzalo wladcom tego kraju wrzeszczeć o “islamofobii i nietolerancji” w Europie Zachodniej :)


MAW,

no zostaje mi się z tobą zgodzić.

Arabia Saudyjska to w ogóle ciekawy przypadek, bo jeden z bardziej totalitarnych to reżimów i jednocześnie sojuszników chocby USA.

Al;e sytuacja chrześcijan tragicznie zła jest chocby w niektórych stanach w Indiach, gdzie pogromy olbrzymie się zdarzają, nie tak dawno informowano o tym.

Ja bym chciał, by czasem ci wszyscy terlikowscy tego świata miast pisać kolejny potepiający i “świątobliwy” tekst spróbowali coś o tym napisać, bo to jest poważna sprawa a nie podawanie się przez panią Najfeld za meczenniczkę za wiarę.


MAW,

niezłe:)


Pani Bogusiu!

To czy nazwiemy homoseksualizm zboczeniem czy nie nie zmieni jego istoty. Śmieszy mnie oburzanie się homoseksualistów o to, że są w jakiś sposób nazywani. Tu pełna zgoda.

Natomiast co do metody zapłodnienia in vitro już nie mogę się zgodzić. Szczególnie, że poglądy, jakie Pani przypisuje kościołowi są w nim obecne od około 100 lat. Jeszcze w XIX wieku płód był traktowany przez kościół jako część ciała kobiety. A teraz z gorliwością neofity jest traktowany na równi z człowiekiem. Obie postawy są błędne. Jak kościół do tego dojdzie, to będzie można o tej kwestii spokojnie dyskutować.

Zgadzam się, że usuwanie ciąży jest czymś złym. Niestety jest to jedyna część poglądów w tej sprawie, z którą się zgadzam. Nie zgadzam się z karaniem lekarzy za wykonywanie tego „zabiegu”. Podobnie jak uważam za szczyt hipokryzji potępianie kobiet decydujących się na tego typu rozwiązanie przez księży, przy równoczesnym zalecaniu tego rozwiązania swoim kochankom.

Bronienie swoich poglądów to z jednej strony prawo, a z drugiej obowiązek każdego człowieka, który nie chce być baranem zwanym sheepl. Niestety za obronę swoich poglądów się płaci. Cena bywa różna, ale może być wysoka.

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

przeczytalem fragment pana komentarza i taka opowiastka z de Mello mi sie nasunela:

Na pewnym spotkaniu s Mistrzem ktos z sluchaczy udowadnial Mistrzowi jak to slowa nie maja znaczenia (jak to sie ludzi nazywa chocby), mistrz na to nic nie odpowiedzial, tylko rzucil do swojego rozmowcy:

Ty skurwysynu!

Czlowiek ten wpadl we wscieklosc, zaczal krzyczec i obrazac Mistrza.
#Ten na to zacal goaco przepraszac itd
Rozmowca zaraz sie uspokoil.
Mistrz wiec mowi do niego, widzisz, wystarczylo wlasciwie jedo slowo, bys wpadl we wscieklosc i kilka bys sie zupelnie uspokoil.

wiec to tak a propos tego:

“Śmieszy mnie oburzanie się homoseksualistów o to, że są w jakiś sposób nazywani. Tu pełna zgoda.”

Pozdrawiam, niestety bez polskich znakow i pewnie z bledami przez te glupia klawiature.


Panie Grzesiu!

Jeśli Pan myśli, że polityczna poprawność coś zmieni, to się Pan myli. Nie tędy droga.

Czy zdarzyło się, żebym Pana zaatakował jakąkolwiek obelgą? Nie. I nie wynika to z mojego stosunku do Pana, tylko z odrobiny kultury, jaką odebrałem. Gdy mi się Pan podłoży pisząc coś idiotycznego, to będę złośliwy i wykorzystam to przeciwko Panu, ale to nie znaczy, że muszę być chamski.

Nie twierdzę, że słowa nie mają znaczenia. Wręcz przeciwnie. Ponieważ mają znaczenie, nie należy rzeczywistości zakłamywać. Proszę sobie przypomnieć o akcji zaprzestania używania określenia „kaleka”. Zamieniono je terminem „niepełnosprawny”. A teraz mamy idiotyczną kampanię „Niepełnosprawny pełnosprawny w pracy”. Skutkiem tej kampanii może być przekonanie, że w pracy wszyscy są kalekami. Przecież to jest bełkot. A gdyby prowadzić kampanię „Kaleka sprawny w pracy” wszystko byłoby proste.

Mam nadzieję, że teraz wyraziłem się jaśniej.

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

Nie uważam, żeby postawa Kościoła była błędna. Jak dotąd nic tego nie dowodzi.

Wolę płącić za obronę poglądów, niż być bezwolną ciapą podążającą za obowiązującym prądem i modą, bez rozumu i sensu.
Stanowczo.


Mido,

jedna czepialska uwaga, inni moga miec poglady przeciwne do twoich i nie musi to byc podazanie za moda, politycna poprawnoscia czy czymkolwiek.

A tak w ogole jak sie komus zdaje, ze jest w swych pogladach totalnie niezalezny, oryginalny itd, to jest naiwny zwyczajnie, moim zdaniem.

Panie Jerzy, krotko, bo na tej klawiaturze nie mam sil sie rozpisywac, moze PP jest proba nauczenia ludzi kultury, ktorej jednak brakuje i nie kazdy ja posiada?

Zgadzam sie, ze PP ma swoje smiesznostki i naduzycia, mam jednak przekonanie, ze w POlsce problemem jest raczej chamstwo i pprymitywizm, nie nadmiar politycznej poprawnosci.

A przeciwnicy tejze walcza po trosze wiec z fantomami.


Panie Grzesiu!

Jest taka przypowieść o bogaczu wietnamskim, który chciał by wszyscy mu się kłaniali i by jego imię było na ustach wszystkich. Przyszedł do lokalnego mędrca z pytaniem jak to osiągnąć. Ten mu powiedział, że ma udać się na targ z bardzo długim kijem, na końcach którego ma zawiesić dwa kosze. W jednym koszu ma być kieł tygrysa a w drugim wąż. Bogacz uczynił tak. Gdy szedł przez targ, ludzie łapali się za kapelusze, żeby nie spadły im z głów, a wyglądało to jakby się kłaniali. Jak tylko zobaczyli, co ma w koszach zaczęli szeptać o tym, że ząb tygrys złamał sobie na jego sercu, zaś wąż jest tak samo nikczemny jak ten co go niesie. Wszyscy mieli jego imię na ustach! Ten niewdzięcznik zamiast cieszyć się, rzucił całe ustrojstwo na ziemię i pobiegł do mędrca. Zaczął mu wyrzucać, że to nie tak miało być. Przecież on chciał szacunku, a nie pogardy. Wtedy mędrzec mu powiedział, że ludzie zachowywali się tak jak gość chciał, a na szacunek, to trzeba sobie zasłużyć. Tu nie ma drogi na skróty. Tyle przypowieść.

Poprawność polityczna to właśnie ten bambus z koszami. To niczego nie zmienia. Dlatego tylko głupcy walczą o zmianę nazwy. Mędrcy powiedzą pracuj nad swoimi relacjami z innymi, bądź tolerancyjny, dawaj dobry przykład… Wiem, że to trudne i wiem, że nie wszystko można w ten sposób załatwić. Tyle tylko, że w świecie realnym nie wszystko może być tak jakbyśmy chcieli. Im więcej propaganda krzyczy o równości, tym silniejsze są tendencje dyskryminacyjne. Takich rzeczy nie załatwia się dekretem, tylko wychowaniem.

Pozdrawiam


Panie Jerzy, w ogóle się zgadzam,

w szczególe się czepnę, znaczy ja rozumiem polityczna poprawność jako pewien standard minimum w odniesieniu tylko do sfery publicznej/politycznej, np. by opowiadanie rasistowskich kawałów czy tekstów publicznie uchodziło za obciach.

Nie chodzi mi o to, by wprowadzać jakiś terror politycznej poprawności, bo to faktycznie mogłoby być przegięcie.

P.S. dziękuję za przypowieść, ciekawa jest.

Pozdrawiam.


Subskrybuj zawartość