Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr

To, co wyzwala, silniejsze od nas samych jest…
Byłam kiedyś w górach. Miałam ze dwanaście lat. Wdrapałam się ciężko zipiąc na Śnieżkę. Spojrzałam ze szczytu i ogarnął mnie zachwyt. Jak zawsze, gdy podziwiam widoki. Tam od od przewodnika usłyszałam, że to specyficzne miejsce. NIE wieje tam tylko 3 dni w roku. A tak, to wieje zawsze, najczęściej mocno. “To jak u nas na wsi”, pomyślałam i uśmiechnęłam się radośnie. Poczułam się szczęśliwa.
Uwielbiam wiatr. Już nawet o tym pisałam. Kiedy wieje — ciepły, delikatny – mocny, świszcący, porywisty – kiedy omiata, szarpie — czuję się, jakby mnie przywoływał, jakby miał porwać. Niestety, jestem zbyt ciężka, żeby oderwać się od ziemi.
Ten wiatr budzi moje marzenia. Budzi pragnienia. Budzi radość. Ten wiatr prowadzi przez pola i szumi w koronach drzew.

W lekkim powiewie przychodzisz do mnie, Panie…
Wśród gałęzi wiatr brzmi inaczej. Im dalej jesteś od ziemi, tym bardziej nierealnie się czujesz. Wysoko, gdzie wydaje się być bliżej nieba niż ziemi, tam człowiek czuje się wolny.
Zawsze bliskie mi było marzenie budowniczych katedr — wspiąć się jak nawyżej, żeby spotkać Boga.

Między niebem a ziemią
Gdy wspięłam się i usiadłam wśród gałęzi, najwyżej jak mogłam, tam zostałam tylko ja, sama. Siedziałam na konarze, patrząc przez liście na pola, drogę, dachy znajomych domów. A wiatr był tam ze mną, jak stary, wypróbowany przyjaciel. Jak łącznik między ziemią — mną — i niebem.

Wieje, dmucha, szarpie, szczypie…
Wiatr zawsze jest inny.
Są dni gorące, gdy powietrze jest suche, a wiatr czasem lekko trąca liście drzew. To wiatr leniwy. Nie chce mu się wysilać.
Innym razem wiatr ma ochotę na zabawę. Wtedy lata, podskakując, pląsając po niebie, zaczepia obłoki, zapraszając je do tańca. A ludzi otula ciepłym szalem swego oddechu i w każde znękane serce wlewa otuchę.
Jest wiatr, który się spieszy. Ma mnóstwo do zrobienia i nie ma czasu na zabawę. Gdzieś leci, pędzi, nie zważając na przeszkody. Nie bawi się w subtelności. Kiedy staniesz mu na drodze, owieje cię w rozpędzie i poleci dalej.
Wiatr nie zawsze jest przyjazny. Czasem się gniewa. Wtedy robi groźne miny, srożąc się na niesforne chmury. Wtedy podnosi głos i w zdenerwowaniu szumi, jakby chciał nas okrzyczeć. Złości się nagania chmury w wielkie, zbite stado. Wtedy całe niebo szarzeje i ugina się pod tym gniewem, który spływa dopiero w łzach deszczu.
Jest jeszcze wiatr złośliwy, który pojawia się zwłaszcza zimą i szczypie mrozem w uszy, nos i policzki, wnika w każdą szparę ciepłego ubrania, przeszywając przenikliwym chłodem, a potem się z nas wyśmiewa, świszcząc obok uszu. Tu chyba najbardziej antypatyczny wiatr, ale trzeba go rozumieć. Nie ma łatwego życia, skoro nikt go nie lubi.
Wiatr ma różne oblicza — a może raczej różne plecy — i różne humory. Różnie się zachowuje. Ale dla mnie — jest przyjacielem.

Oda do wiatru
Był takie dzień, w czasie wakacji, parę lat temu. Spokojny i słoneczny. Siedziałam na kamiennych schodkach przed werandą, pisząc coś tam i słuchając szumu wiatru. Próbowałam zrozumieć, co on mi mówi. Najpierw szemrał cichutko, a potem zaczął się nasilać.
Wstałam i poszłam na ścieżkę pod brzozy, słuchając jego melodii, a w moich myślach pojawiały się słowa.
Wiatr szemrał, potem szumiał,następnie podniósł głos. Szarpał gałęziami, omiatając mnie coraz silniejszymi podmuchami. Byłam w środku jego tańca, który stawał się coraz bardziej burzliwy. Wiatr szumiał coraz mocniej, ogarniał mnie i porywał, ale ja nie mogłam oderwać się od ziemi, by z nim polecieć. Czułam tylko, jak moja dusza wyrywa się i ucieka z wiatrem.
I wtedy, w akompaniamencie poszumu crescendo i ritendanto, ułożyłam taką piosenkę. Oczywiście cały jej wyraz zawierał się nie w słowach, tylko w tej nieziemskiej melodii wyszumianej przez wiatr. Mimo to zamieszczam ją taką, jaka wyszła z moich mysli tego dnia. Melodię ciekawym zanucę ;)

O wietrze, przyjacielu
O wietrze, wspomożycielu
O wietrze, bracie mój
O wietrze, jestem tu…
Jestem tu…

O wietrze, czuję cię
Twój oddech, skrzydła twe
O wietrze, zabierz mnie
Polecieć z tobą chcę
Lecieć chcę...

Na skrzydłach, twym oddechu
Przy tobie, bez pośpiechu
Lecz z mocą... Kocham cię...
O wietrze, zabierz mnie!
Zabierz mnie…

Ja z tobą lecieć chcę
Chcę, wietrze, czuć twój dech
Na skrzydłach twych mnie nieś
Tam, gdzie nie będzie mnie
Będziesz ty…
...tylko ty!..

P.S. Na zarzuty o infantylizm nie odpowiadam. Zaznaczam, że pisałam to parę lat temu :)

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Pani Bogusiu!

A co Pani powie na lotnie lub spadochron? Może też być szmatolotnia, czyli skrzyżowanie spadochronu i lotni.

A swoją drogą, to nigdy tak o wietrze nie myślałem.

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

Bardzo chętnie. Zawsze marzyłam o lataniu, nawet śniło mi się to. Cudowne uczucie ;)
Ale skakać na spadochronie okazji nie miałam. No i chyba jestem na to zbyt…
No nie nadaję się ;)
Może kiedyś.

Wcale się z powodu takiego myślenia nie czuję lepsza ;)

Pozdrawiam i ja.


Wiatr wieje tam gdzie chce:)

A “Duch wieje przez świat”.

Pozdrawiam, napiszę coś więcej jak się wyśpię:)

Pozdrówka.


Pani Bogusiu!

Jest Pani wyjątkowa, tak jak każdy z nas. Jeśli ma Pani wątpliwości czy boi się, to jest to tak naturalne jak oddychanie, czy potrzeby fizjologiczne. Tylko ludzie chorzy nigdy się nie boją i nigdy nie mają wątpliwości. To nie jest powód, żeby czuć się gorszą. Uszy do góry. Ja również nie miałem okazji skakać ze spadochronem, ale wszystko przede mną.

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

Co prawda o lotni nie myślałam, ale zawsze marzyłam, zeby skoczyć na bungee. Właśnie, zeby pokonać swój strach. Jak będę miała okazję, to zrobię i jedno i drugie. Ale przyszłości nie przewidzimy.
Brat mi to samo powtarza ;) (Odys): “Głowa do góry!”. Tylko ja czasem zapominam.


Grzesiu,

fantastyczny motyw.
Skojarzyły mi się od razu słowa:
Twój Duch jak wiatr
Skąd przybywa i dokąd podąża
Nie wie nikt
Tylko ty…

2 Tm 2,3


Mido,

Ogień nad ogień i niebo nad niebo
na ciało i duch na oko i nos
mój głos jest słaby, mój język kłamie
lecz Ty jesteś ze mną teraz i tu
To Twoja miłość nie z tego Świata
to Twoja miłość przynagla mnie
gaśnie pochodnia lecz niebo jaśnieje
już płonie Twój ogień
spada Twój miecz

Duch wieje przez świat
Duch wieje przez świat
Duch wieje przez świat
Duch wieje przez świat

Kocham Ciebie i niech tak zostanie
kurz i pył strzepnięte na wiatr
co stare minęło i wszystko jest nowe
zaczęło się niebo i skończył się czas
teraz i tu daj mi swą moc
otwórz mi oczy, niech słyszę Twój głos
głos na pustyni mojego serca
Światło na dnie mojego życia

Duch wieje przez świat
Duch wieje przez świat
Duch wieje przez świat
Duch wieje przez świat
Duch wieje przez świat
Duch wieje przez świat
Duch wieje przez świat
Duch wieje przez świat

Przyjdź teraz
Duchu miłości
Przyjdź teraz
Duchu pokoju
Przyjdź teraz
Duchu Święty
Teraz

Duch wieje przez świat
Duch wieje przez świat
Duch wieje przez świat
Duch wieje przez świat
Duch Duch
Duch wieje przez świat
Duch wieje przez świat

Jak masz płytę “Duch”, to możes zposłuchać:), bo w necie piosenki nie mogę znaleźć.
Ale “Ducha” Armii warto posłuchać w cąłości, choć troszkę cięższy w odbiorze niż “Droga” jest.
Ale muzycznie i tekstowo, świetna rzecz.
Aż muszę podkraść siostrze kasety Armii wszystkie i odświeżyć znajomość ich.


Grzesiu,

Mój brat ma gdzieś wszystkie Armie. W sensie, zgromadzone na jakiejś półce :D. Postaram się od niego wyciągnąć, ale nie wiem, co z tego wyjdzie, bo mamy nieunormowane stosunki między sobą :P


Oj, to dla Armii

warto unormować stosunki, nawet na chwilę tylko:)


Subskrybuj zawartość