Studniówka 2009. Impresja poprzedzająca

Parę słów o tym jakże doniosłym wydarzeniu.
TO SIĘ STANIE DZISIAJ...
Wieczorem.

Przyznam, że jedyne emocje, jakie mi towarzyszą, to trochę stresu. Radości i wyczekiwania ani trochę. Fryzurę piękną mam, jak rzadko, włosy podrasowane i właściwie więcej już mi się nie chce. Jakoś nie mam przekonania, że będzie fajnie. Ma to swoją dobra stronę: jesli będzie fajnie, to się pozytywnie zdziwię, jeśli nie, to nie będę specjalnie zasmucona.

Za jakąś godzinę czy dwie ruszę z przebieraniem i malowaniem. Znając mnie, wiele to nie zmieni, najwyżej przestanę siebie przypominać. Zatem, w ramach ciekawostki przedstawię wam wylicznie studnówki po najmniejszych kosztach.

Uwaga, uwaga.
— Opłata za wstęp do hotelu. W cenie jedzenie, bo dekoracje, aby były znośne i tak robimy sami: 230 zł. Osoba towarzysząca: 150 zł.
— Ubranie. Spódnica: 80 zł; bluzka: 90 zł (od razu na maturę); pantofelki po dwóch przecenach: 45 zł (w sezonie 160); rajstopy: 15 zł; korale: 15 zł.
— Fryzjer: 150 zł.
Kosmetyków nie liczymy, bo sa juz skompletowane w domu. A gdyby tak dodać manikiurzystkę i solarium?...

Ceny najmniejsze. Kto ciekawy niech podsumuje. W związku z tym dowiedziałam się, że ostatnio jestem taty najdroższym dzieckiem.
A mama mnie męczy, żeby kurtkę jeszcze kupić... Też pomysł.

Pytanie, czy wrażenia z zabawy okażą się bezcenne?...

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Witamy w świecie dorosłych

...którego codzienność jest wyceniana zgodnie z aktualnymi kursami walut, stopą redyskontową itp.

Ja do analogicznego podsumowania kosztów imprezy powinienem doliczyć choćby taksówkę (lub pasażerokilometr własnego samochodu), a przede wszystkim opiekę do dzieci. Która np. w wieczór sylwestrowy jest bezcenna.

Wrażenia zazwyczaj okazują się mocno przereklamowane.

Dobrej zabawy.


Mido,

Mam nadzieję, że było super!

Wczoraj nocowałem w Gdańsku, w hotelu Heweliusz i też trafiłem na studniówkę. Powiedz Ojcu, że rodzice tamtej klasy mieli gorzej. Chociaż podejrzewam, że to ich (rodziców) nieodparta potrzeba zdemonstrowania statusu sprawiła, że studniówka wyglądała raczej jak gala wręczania oskarów.

Trzy sale, bufet i bar. Zamówiona orkiestra i para DJ-ów zawodowców.
Kreacje dziewczyn – na oko od 600 zł wzwyż, przeważały długie suknie balowe. Panowie w smokingach i garniturach.

Zrobiło mi się dziwnie, chociaż młodzież miła i sympatyczna. Bo to chyba nie był ich bal. To był bal mamuś i tatusiów połączony z targowiskiem próżności.

Przypomniała mi się moja studniówka, w sąsiadującym ze szkołą kasynie oficerskim. Nic nie płaciliśmy (dekoracje też robiliśmy sami, jak wy), bo na cały bal wystarczyły skladki na komitet rodzicielski. A jedzenie, fantastyczne zresztą, przygotowały mamy maturzystów.

Bawiliśmy się do rana.


Odysie,

Świat dorosłych zawsze był, jest i chyba pozostanie dla mnie przerażający.

Nie bardzo się czuję na miejscu w tym świecie. Legal alien.


Merlocie,

Bardzo trafny komentarz. Najgorsze, że tak to wlasnie teraz wygląda. Balam się, ża tak będzie też u nas, ale przeszło ulgowo.
Ja czasem się śmieję, że powinnam żyć w innych czasach, np XVIII wiecznej Anglii i tańczyc na balach przy menuetach granych na skrzypcach, a nie przy nowoczesnych dyskotekowych brzmieniach.
Dekoracje nie wypaliły mimo najszczerszych chęci. Szkoda mi naprawdę. W ten sposób co myśmy wniesli do zabawy? Kreacje i opłatę? Głupie to, naprawdę.


Hm, no i jak było?

Warto było iść?
Bo ja długi czas żałowałem, że na swoją studniówkę poszedłem, miałem szczery zamiar nie iść, ale presji otoczenia uległem (eh, w liceum to człek konformistą był:), nie to co teraz), nie za dobrze się bawiłem, za bardzo z kim iść nie miałem.

I w ogóle tak bez klimatu było.

Jedyny plus, że wtedy ani kropli alkoholu nie wypiłem:) (eh, kiedyś to człowiek miał zasady, nie to co teraz, no)

Dobra, kończę to starcze zrzędzenie:) i idem pisać coś u siebie.

Pozdrówka.

P.S. Ale za to oblewanie matury ze znajomymi kilkakrotne w knajpach różnych to była rzecz przyjemna…
I w ogóle ostatnia klasa LO, osiemnastki jeszcze, jakoś życie towarzyskie kwitnąć zaczynało, bo ta świadomość, że roztać ze znajomymi czy przyjaciółmi trza się niedługo, powodowała, że jakoś częściej się spotykało.

Fajny czas w sumie, acz stuudniówka to pomyłka;)


Świat doroslych?

Mida, Ty nawet matury jeszcze nie masz.

Potem czeka Cię jakieś pięć pięknych lat bycia wesolym gówniarzem :)

Nie warto się śpieszyć, mówię Ci – ja mialam dzieciństwo okrojone mocno (vide Zuzanna z Narni) – z mlodości mam zamiar wyciągnąć ile wlezie.

Z glową na karku, ma się rozumieć.

pozdrawiam serdecznie


Czepię się nie na temat

mida

Ja czasem się śmieję, że powinnam żyć w innych czasach, np XVIII wiecznej Anglii i tańczyc na balach przy menuetach granych na skrzypcach, a nie przy nowoczesnych dyskotekowych brzmieniach.

Heh, zawsze mnie to śmieszy, że w wyimaginowanej, lepszej przeszłości to się malujemy na dworskich czy zamkowych komnatach, a nie w wiejskiej chałupie z diwema izbami, małymi dziurami w balach zamiast okien i koniecznością załatwiania potrzeb elementarnych za obórką...

W tej XVIII-wiecznej Anglii, wedle sporego prawdopodobieństwa, nie dożyłabyś nie tylko pełnoletności, ale i wieku dziś zwanego szkolnym.

O innych przykrych okolicznościach ówczesnej codzienności nie wspomnę.

Pozdro.


Grzesiu,

Ja nie załuję, choć nie jestem specjalnie rozentuzjazmowana. Było fajnie, miło, elegancko, ale bez zbytniej pompy. Potańczyliśmy sobie. Puścili moją ulubioną piosenkę z wakacji 2 lata temu. Pomyliłam poloneza. Było ogólnie rzecz biorąc, zabawnie.
Co do picia, to na przemian Pepsi i 7up. I jeszcze sok jabłkowy :P. Alkohol konfiskowali.
My już się cieszymy z oblewania matury, tylko nie wiadomo, czy to nie będzie na smutno; po dzisiejszych wynikach z polskiego doszłam do wniosku, ze nie dostanę się na studia :P
Ja nigdy nie byłam konformiską i teraz mi się obrywa. Ale zawsze może byc gorzej, nie? Cieszmy się z tego, co jest


Pino,

Oby było piękne.
A maturę mieć będę, choć trudno powiedzieć, czy dobrze zdaną. Klucze mnie załamują totalnie.
Na razie to sie czuję beznadziejnie stara :P
Wiem, ze to brzmi śmiesznie, ale na razie jestem w permanentnym dołku. Byle skończyć szkołę, to gorzej chyba nie będzie.


Czepialski Odysie,

Mi nie chodziło o te zamkowe komnaty (pod tym względem wolę scenariusz z gotyckim mrocznym zamkiem), tylko o te menuety.
A od kiedy przeczytałam Balladynę, to wiejską izbę kojarzę bardzo popzytywnie.
To z resztą moje największe z osiągalnych (hipotetycznie) marzeń. Przenieść się do wiejskiej izby.
Teraz na szczęście z kanalizacją.
Z resztą wiesz jak jest. Marzenia są po to, zeby podnosiły na duchu, a nie dodatkowo załamywały. Przynajmniej aj tak uważam.
A nie dozcie pełnoletności wcale mi się nie wydaje takie złe. – Oto żywy dowód mojego dołka :P
O innych przykrych okolicznościach nie należy wspominać. Zatem i ja się zamykam. Pap.


Siostro

A od kiedy przeczytałam Balladynę, to wiejską izbę kojarzę bardzo popzytywnie.

haha.

No, toś mnie ubawiła.


Alkohol skonfiskowali?

Kto? Jakim prawem? Z drugiej strony można się bawić bez alkoholu, tyle, że niezdrowo.

Poza tym, niewazne gdzie, ale z kim. Bal maturalny to dla niektórych jedyny “prawdziwy” bal, a festiwale próżności przykre.


Piotrze

Zdaje się, że ustawa o wychowaniu w trzeźwości. Ale nie znam jej, więc nie pyskuję.


Hehe

“Piorunem rażonam, piorunem!
Postoję, postoję i runę.
No dobra, przeciąglam ciut strunę,
Lecz żeby od razu – piorunem?!
Piorunem, piorunem rażonam,
Postoję, postoję i skonam.
Ponurym rzecz kończyć finalem
By calość wypadla z moralem!”

:)


odysie

Ustawa o wychowaniu w trzeźwości nie ma zastosowania w przypadku bali studniówkowych organizowanych poza terenem szkoły. Stąd moje pytanie, bo może o bezalkoholowej imprezie zdecydowali organizatorzy. Chyba, że szkoła poczuwała sie byc odpowiedzialną za organizacje balu, ale wtedy też mocno naciagane jest podpinanie ustawy o wychowaniu w trzeźwości.


Odysie,

a co!
Tak mi się skojarzyło.
Wiadomo, wszak chodzi o księcia, którego można spotkać wszędzie. :D
Oczywiście ściemniam. To tylko takie gadanie.
A wiejska izba jest piękna. Szczególnie nasza.
I nie wyśmiewaj sie ze mnie :P wystarczy mi kumpli w klasie.


Piotrze,

Czemu – nie wiem. Tak było. Może dyrekcja bała się awantur. U nas w ogóle dużo rzeczy ine wolno. Nikomu nie polecam tej szkoły.
A z kim? Z nikim szczególnym. Może dlatego nie mam żadnych wspaniałych wrażeń. Ot zabawa. Tylko trochę więcej przy niej zamieszania.


Pino,

prosze o interpretację fragmentu.
Sama nie bardzo ostatnio myślę.


Osz kurde,

to jest piekne:

“prosze o interpretację fragmentu.
Sama nie bardzo ostatnio myślę.”

Mam ochotę odnieść to do mojego zycia globalnie tak:)

Mogę cytować, be zpodania źródła, chwaląc się, że sam to wymyśliłem?
Pliis
:)


Interpretacja fragmentu

Podmiot liryczny wyraza zal, ze romantyczny Wieszcz nie wykazal sie poczuciem humoru i nie pozwolil jej spokojnie lajdaczyc sie z Kirkorem, czy jak sie ten koles nazywal…

hi hi


Grzesiu, proszę bardzo.

Żadnych praw nie zastrzegam :)


Pino,

To faktycznie jakaś bezmyślność z mojej strony wylazła. A któż to stworzł, bo nie wiem? Na słowackiego mi to nie wygląda :P


Mido,

Jeremi Przybora


Subskrybuj zawartość