Baśń. Część ostatnia.

Baśń czasowo zdjęta.

Jeśli ktoś wyrazi takie pragnienie, wrócę ją tu przed wakacjami.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Hm, czyli klasyczny bajkowy happy end?

No dobra, rozumiem kanony, ale mi jako miłośnikowi powieści grozy, różnych strasznych opowieści, horrorów i i antybajek czy antybaśni niekoniecznie to odpowiada do końca:)

No i się czepne (a co by nie:)), znaczy co do prawdopodobieństwa postaci tego Maga, znaczy wiedział, że Judyta się zakrada do jego komnaty, podkrada mikstury i różne specyfiki i nie reagował nic?

To to jego zło nie przekonuje, jak tak od razu w dobro się przemieniło.

No i ogólnie (acz nie pamietam części poprzednich zbytnio, bo przeczytałem jeszcze tylko raz szóstą) brak jakoś chyba w całości jakichś pełnokrwistych postaci, znaczy wiem, to nie powieść obyczajowa, ale coś te wszystkie postacie takie zbyt typowe i za mało dobre/złe/wredne/śmiszne i co tam jeszcze.

No i brak jakiegoś błazna czy wariatki:), a by się ożywili.
Ewentualnie (choć to pewnie nie w ostatniej części) można by zaryzykować (acz z tym trza uważać) jakiś element humoru, bo wszystko takie patosu pełne.

No a w ogóle te uwagi to możesz ominąć, bo ja li tylko z pozycji czytelnika i totalnie s\ubiektywnie, nie z pozycji znawcy się wypowiadam, ale kazać czytelnikom czekać rok na zakończenie i ostatni odcinek?

:)

Toż to, Mido droga, sadyzm z ciebie wyłazi, he, he

P.S. Mam nadzieję, że się nie wkurzasz za lekki acz widoczny krytyczny ton:), ale to wszystko z sympatii, no i z nudów, to wszystko z nudów, Wysoki Sądzie, taki jakiś fragment skądś mi się kojarzy.

Pozdrówka.


Grzesiu,

parę sprostowań:
1. W bajkach postacie musza być wyraźnie zarysowane. Musza mieć wyolbrzymione zalety i wady. Na tym to polega, takie przynajmniej odnosze wrażenie.
2. Mag nie wiedział, że Judyta się zakrada do jego komnaty. Był za bardzo dufny w siebie, w swą potęgę i strach, który wzbudza wokół. Był pewien, że nikt mu nie podskoczy. Straceńczą akcję Judyty zauważył, jak ze swoich wyżyn spojrzał na dół, między ludzi. Jak już było za późno… I nie przemienił się wcale tak szybko. Ale kiedy wszystko wokół jest wchłaniane przez wir zmian, to czasem nawet skałę to dotknie.
3. Zło nie musi być przekonująco opisane, żeby wiedziano o co chodzi. Czasem wystarczy je nazwać. Tu celem w końcu jest gloryfikacja dobra, czyż nie? :) Moze być też tak, ze nie umiem opisac dobrze postaci złej z charakteru… Chyab osobiście nie wierzę, że takie osoby istnieją. Mag też ma szansę poprawy w końcu.
4. Bez happy endu nie byłaby to moja wymarzona baśń. To jak z komediami romantycznymi: nie oglądasz/czytasz, żeby zobaczyć, jak to się skończy, tylko po to, by wiedzieć, co było między strasznym początkiem, a szczęśliwym zakończeniem.
5. Błazna czy wariatkę mogę spróbowac wykreować w kolejnej superprodukcji :)
6. Czekanie na ostatni odcinek było spowodowane złymi warunkami pogodowymi w siłami wyzszymi i wierz mi, ja też czekałam z niecierpliwością :) aż będę mogła go spisać.

A poza tym… Mnie bardzo trudno wkurzyć. A na pewno nie martwi mnie krytyka, o ile jest zdrowa. Don’t worry about that. Sama nie mam szans na nudę, ale – może kiedyś będę w na tyle wisielczym nastroju, zeby stworzyć dla ciebie kawałek zawiewający grozą i horrorem. Ale to będę musiała być w specyficznym nastroju :)

P.S. Skończyłam baśń. Czy wobec tego kończyć swa obecność na TXT, czy pozostać? Czy komuś jestem tu do czegoś potrzebna? Frapują mnie te kwestie. Jak myslisz?


Mido

mida

parę sprostowań:
1. W bajkach postacie musza być wyraźnie zarysowane. Musza mieć wyolbrzymione zalety i wady. Na tym to polega, takie przynajmniej odnosze wrażenie.

No tak, baśń/bajka ogranicza w sposób różnoraki, dlatego zaznaczałem, że trza ostrożnie z tymi “nowinkami” i masz rację, że postacie mają być typowe i mają być nosicielami cech bardziej, ale ja właśnie się czepnąłem że są za mało:)
Znaczy ten Absywiusz za mało zły czy straszny, ten Rycerz za mało odważny:) itd
No i brak mi jakiegos fermentu.
Mam wrażenie, że najwięcej w takich tekstach można osiągnąć, troszkę łamiąc konwencję gatunku, znaczy niebezpiecznie się do granicy zbliżając, nie za bardzo by nie wyszła parodia, ale też nie za bardzo tkwiąc w ramach,bo wtedy jakby nic nowatorskiego nam nie powstanie.
Coś jak Stephen King niby pisze hororry, ale świetnie wplata wątki obyczajowe czy humor tamże.

mida

2. Mag nie wiedział, że Judyta się zakrada do jego komnaty. Był za bardzo dufny w siebie, w swą potęgę i strach, który wzbudza wokół. Był pewien, że nikt mu nie podskoczy. Straceńczą akcję Judyty zauważył, jak ze swoich wyżyn spojrzał na dół, między ludzi. Jak już było za późno… I nie przemienił się wcale tak szybko. Ale kiedy wszystko wokół jest wchłaniane przez wir zmian, to czasem nawet skałę to dotknie.”

No to źle odczytałem, ale na podstawie tego fragmentu i wspomnienia, że zauważył że księga czarów zniknęła:

“A Judyta postanowiła o zrobić. I robiła. Widziałem w jej komnacie ślady jej działań. Reszty roślin, srebrny nóż, kociołek do mikstury… Wzięła to wszystko ode mnie, nie bała się zakraść do mojej komnaty, choć ja byłem pewien, ze nikt się na to nie zdobędzie! I ona zaczęła odczarowywać wszystkie złe rzeczy, które ja stworzyłem… Nie masz pojęcia… Ja mam… Jak wiele wymagało to od niej wysiłku, ile zabiegów i działań w ukryciu, bez żadnej pomocy… A odczarowywanie potężnych zaklęć wyczerpuje bardziej niż ich rzucanie… I jeszcze martwiła się przepisem, ostatnim składnikiem mikstury: oddaniem części swojego serca. Nie wiedziała jak to zrobić. Ale zaklęcie zaczęło działać i samo wyciągnęło z niej jej kochające serce… I teraz ona – umiera…”

odniosłem inne wrażenie.

mida

Zło nie musi być przekonująco opisane, żeby wiedziano o co chodzi. Czasem wystarczy je nazwać. Tu celem w końcu jest gloryfikacja dobra, czyż nie? :) Moze być też tak, ze nie umiem opisac dobrze postaci złej z charakteru… Chyab osobiście nie wierzę, że takie osoby istnieją. Mag też ma szansę poprawy w końcu.

A tu się nie zgadzam, baśń opiera się no kontrastach, musi być ten totalnie zły (nawet jak pozornie zły jest) kontra ten dobry, musi być ktoś zwyczajny kontra ktoś odjechany/wariat/szaleniec itd
Musi być pobożna, biedna dziewczynka contra zła, wstrętna brzydka macocha itd
Sama pisałaś o konwencji wcześniej:)
No i ta poprawa, też bym się jej czepnął, ale to już moja wina, bo nigdy zmiany na dobre bohaterów i przemiany wielkie mnie nie przekonywały, nawet parodię tego napisałem, znaczy opowiadanko, w którym bohater chce być całkiem zły , taki anty-Kmicic czy anty-ks. Robak:)
Zresztą polecam to moje opowiadanko, w ramach niezpaominania o niemieckim na wakacjach:

http://www.yourplanet.name/poland/s24/tecumseh.salon24.pl/10980,index.ht...

kilku słowek możesz nie znać, bo leksykalnie jest w miarę specyficzne, acz ostrzegam, mogą być błędy językowe różne:)

mida

4. Bez happy endu nie byłaby to moja wymarzona baśń. To jak z komediami romantycznymi: nie oglądasz/czytasz, żeby zobaczyć, jak to się skończy, tylko po to, by wiedzieć, co było między strasznym początkiem, a szczęśliwym zakończeniem.

Tu zgoda:)acz są i mroczne baśnie, w których happy endu nie uświadczy a gęsta mroczna atmosfera przejmująca, taki “Der blonde Eckbert” Ludwiga Tiecka, jeśli dobrze pamiętam.

mida

5. Błazna czy wariatkę mogę spróbowac wykreować w kolejnej superprodukcji :)

Jestem za:)

mida

Czekanie na ostatni odcinek było spowodowane złymi warunkami pogodowymi w siłami wyzszymi i wierz mi, ja też czekałam z niecierpliwością :) aż będę mogła go spisać.

Oki, rozumiem, ale nie wybaczam:), he, he.

mida

A poza tym… Mnie bardzo trudno wkurzyć. A na pewno nie martwi mnie krytyka, o ile jest zdrowa. Don’t worry about that. Sama nie mam szans na nudę, ale – może kiedyś będę w na tyle wisielczym nastroju, zeby stworzyć dla ciebie kawałek zawiewający grozą i horrorem. Ale to będę musiała być w specyficznym nastroju :)

No bo by horrory tworzyć, to trza być specyficznie nastawionym do świata, nie każdy lubi i chce, nie namawiam, szczególnie że dobrze ci wychodzą w sumie i realistyczne kawałki, a horror musi mieć w sobie element tajemniczości i grozy.
Ta baśń w sumie też taka jednak realistyczna trochę:)

mida

P.S. Skończyłam baśń. Czy wobec tego kończyć swa obecność na TXT, czy pozostać? Czy komuś jestem tu do czegoś potrzebna? Frapują mnie te kwestie. Jak myslisz?

Stay with us!:)
Ja tam na TXT jestem, bo nie widzę powodu by nie być, acz z róznych względów będę ograniczał swój blogowy i komentatorski żywot.
A odpowiem ci linkując pewną rozmowę u ciebie zresztą:):

http://tekstowisko.com/mida/54954.html

NO a poza tym warto pisać w różnych miejscach i dla różnych osób, oczywiście jak się ma czas i ochotę, bo na siłę to nie ma sensu:)
No i masz się jeszcze pochwalic, gdzie i na jakie studia idziesz/się dostałaś, no.

pzdr


Grzesiu,

to dopiero początek.
Będę próbowac dalej i może uda mi się dogodzić twym wymaganiom za którymś razem :)
W tym cytacie, co wyszczególniłeś, zrobiłam skrót myślowy. Sytuację lepiej by nakresliło:
Zamiast “Widziałem w jej komnacie ślady jej działań.”, to “zobaczyłem w jej komnacie ślady tych działań”.
W sensie, zobaczył dopiero, jak się tam pofatygował.

Ale wiesz, TxT jakoś tak zamiera, nawet u ciebie jakoś się słabo kręci, nowi co przychodza to nie odwiedzają starych, a moze jakaś się wymagająca zrobiłam. Ale mam wrażenie, żem tu niepotrzebna. Muszę poczekać, aż wpadnie maszyna i mnie pocieszy.

Co do studiów – wyniki pierwszej rekrutacji po 13 lipca.


Mido,

mida

to dopiero początek.
Będę próbowac dalej i może uda mi się dogodzić twym wymaganiom za którymś razem :)
W tym cytacie, co wyszczególniłeś, zrobiłam skrót myślowy. Sytuację lepiej by nakresliło:
Zamiast “Widziałem w jej komnacie ślady jej działań.”, to “zobaczyłem w jej komnacie ślady tych działań”.
W sensie, zobaczył dopiero, jak się tam pofatygował.

Ano właśnie:), więc jednak wrażenie jakoś tam słuszne miałem.

mida

Ale wiesz, TxT jakoś tak zamiera, nawet u ciebie jakoś się słabo kręci, nowi co przychodza to nie odwiedzają starych, a moze jakaś się wymagająca zrobiłam. Ale mam wrażenie, żem tu niepotrzebna. Muszę poczekać, aż wpadnie maszyna i mnie pocieszy.

Hm, maszyna cuś od pewnego czasu nieobecna, ale nawet maszyny potrzebują przerwy i regeneracji sił, pozdrówka więc dla maszyny:)

Co do zamierania, masz rację, tyle że to nie zmienia nic w moim oglądzie, bo ja nie lubię iść na łatwiznę i z głosem większości, nawet jak większość ma rację.
A nawet jak ide na łatwiznę, to sie nie przyznaje do tego:)

Co za sztuka blogować w takim Salonie 24, gdzie nawet najgłupszy wpis zbierze pełno komentarzy?
A czasem im głupszy, tym komentarzy więcej.

No a co do wrażeń, każdy ma prawo do swoich, z atwoje nie odpowiadam, your choice w sumie:), zawsze możesz być komentatorem np. moich fascynujących tekstów:) i nie tylko moich pewnie, jesli sama nie będziesz pisać tu.

Co do studiów – wyniki pierwszej rekrutacji po 13 lipca.


Pani Bogusiu!

Nie czytałem całej dyskusji, ale przeczytałem Pani reguły dotyczące baśni. W zasadzie mogę się z tym zgodzić z małą poprawką. Zło w baśni musi być ukarane. I to nie może być nabicie sobie guza przez nawróconego grzesznika, ale śmierć głównej złej postaci. Taka już rola „schwarz charakterów”. Pozostawienie głównego złego żywym wywala całą dydaktyczną wartość baśni. :)

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

nie zgadzam się.
Nie wywala wartości dydaktycznej, tylko przenosi na inny poziom.
Przekazuje nie tylko prawdę, że zło musi być ukarane; przekazuje więcej – że każdy ma szansę poprawy i nawrócenia ze złej drogi. Chyba więcej jest pożytku z nawróconego grzesznika niż ukaranego truposzczaka? No i to mówi jedną wielką rzecz, najwazniejszą: zawsze jest nadzieja.
To jest to, czym się w życiu kieruję. Nikogo w moich baśniach nie będe uśmiercac dla przykładu.
A ci, którym sie nie spodoba, będą na mnie psy wieszać, i tyle. Akceptuję to.


Pani Bogusiu!

Ja na Pani psów wieszać nie będę. Natomiast opowiem Pani o losach pewnego serialu. Chodzi o sowiecki serial dla dzieci o tytule „Ну погоди”. Zwany również „Wilkiem i zającem” (A może było odwrotnie?). Niemniej w serialu występowały dwie postacie: wilk – chuligan oraz zając – laluś (miało być grzeczne dziecko). Efekt tego postępowego serialu był taki, że gdy zrobiono u sowietów badania na jego temat, to okazało się, że sympatia dzieci jest po stronie wilka, a zatem zła! Jeżeli ma Pani takie intencje, to proszę dalej konstruować baśnie zgodnie z postępowymi założeniami. Jeśli nie, to proszę zmienić adresata i pisać harlekiny lub inną literaturę dla dorosłych. Tam jest miejsce na trzecie dna, drugie szanse itp. W baśniach tego miejsca nie ma, bo przynosi to szkody w kształtowanym kośćcu moralnym.

Wybór należy oczywiście do Pani.

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

są także baśnie dla dorosłych w sumie czasem.


Panie Jerzy,

znów się nie zgadzam.
Mogę stworzyć nową jakość baśni.
Jesteśmy ludźmi cywilizowanymi. Nie potrzebujemy opierać się na najprostrzych archetypach wynikających z instynktów (np. to, ze zło musi zostac ukarane, zły bohater musi umrzeć).
Co więcej – jestem osobą wierzącą, kierującą się określonymi wzorcami. Tym chcę się dzielić.
Kto wie, może to, co będę robić, okaże się potrzebne i przemówi do ludzi? Pomoże im w życiu odnaleźć nadzieję? Czemu mam to z punktu rzucać? Bo nie pasuje do przestarzałego kanonu?
Eee, nie.

A dzieci to były po stronie wilka nie dlatego, że zły, tylko dlatego, że mniej nienaturalny może? Do dzieci mocno przemawia to, co prawdziwe. Ale wilka i zająca dobrze nie pamiętam, więc nie upieram się przy tej opinii.


Grzesiu,

baśnie dla doroslych to przypowieści najczęściej :)


Pani Bogusiu!

Byli tacy, co wierzyli tak jak Pani. Wierzyli, że człowiek może funkcjonować zgodnie z ich wyobrażeniami, a nie ze swą przestarzałą naturą. To są socjaliści, od ponad 200 lat usiłujący wykuć nowego człowieka. Natura okazuje się silniejsza. A to, że te eksperymenty kosztują miliony istnień obszarników, burżujów, czy Żydów, Polaków i Cyganów, to już detal.

Pani wiara jest budująca, choć dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane… Warto o tym pamiętać.

Pozdrawiam


Panie Grzesiu!

To, że coś nazwiemy baśnią nie musi nią być. Zresztą większość ludzi nazywa baśnie bajkami, co , można sprawdzić pytając co to jest bajka. Baśni dla dorosłych nie ma. To jest fikcja literacka. :)

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

ma pan rację w kanonicznej wersji i klasycznej baś wygląda własnie tak.

Co do mylenia basni i bajki, nieskromnie mówiąc, ja tego nie robię.
Np. tekst Midy to baśń, nie bajka:)
Wbrew tytułow, który autorka stosuje namiętnie.

Co do baśni, więcej napiszę jak wrócę z knajpy, choć ekspertem w teorii literatury nie jestem, ale to niekoniecznie wszystko jest takie oczywiste jak pan pisze:)

Pozdrawiam.


Panie Jerzy, więc tak,

w gruncie rzeczy baśń stuprocentowa ma cechy takie jak pan opisuje.
jednak upoieram się przy tym, że niewiele jest utworów literackich będących stuprocentowymi baśniami czy innymi gatunkami literackimi.

Bywają więc antybaśnie jak i antyutopie choćby.
baśnie niekoniecznie są tylko dla dzieci, niejednokrotnie choćby bada się je pod kątem psychoanalitycznym czy doszukuje rzeczy niewidocznych na pierwszy rzut oka.

W baśni zło musi być napiętnowane, to fakt, ale czy owo naiętnowanie musi się kończyć koniecznie ukaranie i smierć złego?

A co do bajki “wilk i zając” moim zdaniem (nie tylko w tej bajce) niejednokrotnie utożsamiamy się czy mamy większą sympatię do postaci negatywnych, bo są zwyczajnie ciekawsze.

Po pewnym czasie można się znudzić happy endami i wygraną dobra, szczególnie jak to jest zbyt dydakyczne, to nawet dzieci wyczują sztuczność.


P.S.

A co do baśni dla dorosłych to czy aby fantasy nie jest w dużej mierze taką baśnią?

Pisząc fantasy używam tego pojęcia zgodnie z jego polskim znaczeniem, bo np. w literaturoznawstwie anglo-amerykańskim fantasy to trochę co innego.

(Chocby zaliczają oni horrory do fantasy)


Panie Grzesiu!

Czy ja pisałem, że nie istnieje fikcja literaka? Nie! Natomiast jestem przeciwnikiem tworzenia złych baśni. Zło musi być ukarane przykładnie. Śmierć tak na prawdę nie jest karą, ale przemawia do wyobraźni dziecka. Dlatego czarne charaktery w baśniach często spotyka.

Proszę mi nie wyjeżdżać z psychoanalizą, bo było to bardzo twórcze zjawisko, ale czysto nienaukowe. Dlatego mogą sobie psychoanalitycy analizować co chcą, niemniej to niczego nie dowodzi.

Jeśli miało się zaburzone dzieciństwo, to można się znudzić kiepskimi chepyendami, co nie znaczy, że się nie będzie lubić dobrych baśni. Proszę poczytać baśnie braci Grimm. Tamte chepyendy wcale nie są nudne.

Odnośnie seriali, takich jak wspomniany wilk i zając, to zło jest atrakcyjniejsze, bo jest łatwiejsze, a brak przykładnej kary, powoduje wzrost zainteresowania. Te wszystkie seriale z powtarzającymi się starciami dobra i zła, w których zło zwycięża w połowie odcinka, zaś dobro na końcu, są narzędziem demoralizacji, gdyż wystarczy inaczej pociąć odcinki i zło będzie zwyciężać na końcu, a dobro w połowie. Na tym polega problem. Nawet McGiver stał się demoralizujący od momentu „zmartwychwstania” Murdoca. Autorzy idą na łatwiznę nie zdając sobie sprawy z tego co robią lub świadomie działają na rzecz Salonu.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość