Komisja ds. śmierci Blidy jest drwiną z państwa prawa

Wyobraźcie sobie, że wskutek nieuwagi, nadmiernej prędkości lub zupełnie przypadkowo przejedziecie komuś pieska. Czy zgodzicie się, aby w składzie orzekającym w tej sprawie znalazł się jego właściciel?
Albo – gdyby zdarzyło się wam dać się wmieszać w barową bójkę. Czy zaakceptujecie fakt, iż sprawę prowadzi przyjaciel osoby, która was oskarża o pobicie?
Tymczasem w tym przypadku jest to akceptowane – mimo, iż członkowie LiD, z typowanym na szefa tej nieszczęsnej komisji, Ryszardem Kaliszem, od kilku miesięcy nie tylko prześcigają się o to, kto był bardziej zaprzyjaźniony z denatką, ale nie kryją się ze swoją stuprocentową pewnością, kto w tej sprawie jest winny i kto powinien za nią „beknąć”. Z ich punktu widzenia „komisja śledcza” jest po to, aby ujawnić całą prawdę o tym jak bardzo winni są członkowie lisowskiego rządu ze Zbigniewem Zbiorą na czele oraz o tym, jak bardzo niewinna i zaszczuta była Blida.
Sublimacją tej dyszącej żądzą zemsty postawy były wypowiedzi Leszka Millera przed wyborami.
I wszyscy mędrkowie potakiwali ze zrozumieniem. Walczące o poszanowanie prawa i demokrację mass media oczywiście przyznają tym facetom pełne prawo do wendety, nie zauważając w ogóle skandalu w tak ewidentnym braku niezawisłości u lidowych „sędzio-prokuratorów” z komisji.
Oczywiście nikt mnie nie złapie na pomijaniu PiS-u. Ludzi z tej partii tej w tej komisji nie powinno być. PO-wcy nie powinni się w niej znaleźć z tego samego powodu, dla którego nie chcielibyśmy, aby w organie orzekającym o prawidłowości przetargu zasiadał jeden z konkurujących oferentów. PSL też nie.
Jednym słowem komisja w tym kształcie jest bezczelną drwiną reguł gry obowiązujących w tzw. normalnym państwie prawa.
Parlamentarna komisja śledcza jest w swojej formule i przewidywanych metodach działaniach najbardziej bliska prokuraturze. Jednak efekt jej prac, czyli tzw. raport przypomina nieco orzeczenie sądowe. To oraz specyficzny, publiczny, charakter postępowania nadaje tej formacji cechy sądu.
Zarówno w odniesieniu do prokuratorów jak i do sędziów oczekuje się i wymaga w naszym systemie prawnym, jak też we wszystkich określających się jako demokratyczne i praworządne, aby były to osoby wolne od uprzedzeń, związków emocjonalnych, rodzinnych, przyjacielskich, biznesowych ze stronami sprawy.
Uprzedzam, że przypomnienie poprzednich komisji śledczych jest trafne tylko do pewnego stopnia. A zwłaszcza nietrafne jest w przypadku najsłynniejszej z nich – afery Rywina. Przypominam, że jej główny bohater a także co-staring Adam Michnik nie byli ludźmi władzy ani politykami. Wątki polityczne wysunęły się na pierwszy plan dopiero w późniejszej fazie prac komisji.
Ani w przypadku tamtej komisji, ani w późniejszych, nie było aż silnej polaryzacji stron w komisji, aż tak silnych apriorycznych deklaracji co do winy i odpowiedzialności.
Zresztą dzisiejszy wyrok w sprawie Jakubowskiej podważa wyniki prac nawet tamtej “pierwszej i najlepszej” komisji. Ja osobiście pamietam z niej tylko udany lans Rokity, grajacego w tym niezłym spektaklu rolę dociekliwego śledczego.
Moim zdaniem tak uformowana komisja jest potężnym kopem w konstytucję, a dokładniej w to, co w tym bublu prawnym akurat ma sens, bo opiera się na fundamentach, na zachodnim duchu praw.
Ale z czym do ludzi. Ludzi z Trybunału Konstytucyjnego oczywiście.
Ta instytucja już udowodniła, że dla niej nie to jest słuszne, co jest słuszne, tylko słuszne jest to, co słusznie godzi w PiS.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Troszkę zapętliłeś...

...bo wynika, że żadna komisja nie powinna powstać...

Może stworzyć komisję z sił pozaparlamentarnych? Może nawet pozaziemskich? Sed Lex Durak Lex!
:)


jotesz

Oczywiście, że te komisje to dziwaczne twory. Służą głównie w do lansu

Po prostu


Subskrybuj zawartość