Nauka mylona z polityką a wiara z nauką

Nauka zgłupiała zupełnie.

Kupiła tanio (od polityków pewnie) ideologiczny i dogmatyczny styl debaty, z którym idzie do ludzi wiary, czyli zupełnie innego porządku intelektualnego.

Jaskrawym przykładem zidiocenia świata nauki było wyznaczenie kilka lat temu przez Uniwersytet Harvarda miliona dolarów nagrody dla tego, kto w sposób niezbity udowodni teorię ewolucji.

Skoro więc senat bostońskiej uczelni wyznaczył taka nagrodę, to znaczy, że niezbitych, ostatecznych i zadowalających z punktu widzenia naukowej metody dowodów NIE MA.

I to jest O. K., bo kto rozumie naukę, tak jak ją rozumiał np. Karl Popper, ten wie, że prawdziwie naukowe teorie muszą mieć charakter otwarty, otwarty na nieustanną weryfikację i, jeśli potrzeba, negację.

Nauka, która głosi, że dowiodła czegoś w sposób ostateczny i niepodważalny, nie jest nauką!

A pod takimi hasłami protestowali w swoim czasie w Cincinnati "Muzeum Stworzenia" (Creation Museum), "reprezentanci rozumu".

Niedawno znów podniósł się w w USA znów krzyk “ludzi nauki” o tytuły naukowe wydawane przez kreacjonistyczne uczelnie.

Ludzie zszokowani, zbuwersowani i głęboko niepogodzeni sie z wersją historii, którą się tam pokazuje, czują się w obowiązku "coś zrobić" z ta placówką, tak jakby różniła się ona od np. od muzeów Zmartwychstania Pańskiego, Zwiastowania, Wniebowzięcia, które może otwierać Kościół, i które zapewne nikogo specjalnie nie szokowałyby, choć o ściśle naukowej genezie też nie sposób tu mówić.

Bronią nauki, bo "ewolucja jest dowiedziona w sposób nie ulegający wątpliwości". Nie wnikając, czy rzeczywiście hipotezy nauk ewolucyjnych rzeczywiście stoją na tak mocnych dowodach, co taka postawa ma wspólnego z nauką.

Ja nawet rozumiem niepokój profesorów, którzy w obliczu fali rewizjonizmu i ekstremizmu antyewolucyjnego, a nawet w ogóle antynaukowego, szukają sojuszników w znienawidzonym dotychczas obozie przywódców oficjalnych religii (takie wyciągnięcie dłoni zdarzyło się ostatnio w Wielkiej Brytanii, choć fanatycy ateizmu, tacy jak Richard Dawkins, pozostali w swoim zaperzeniu).

Na Boga (nomen-omen) jednak! Jesteście uczonymi! Waszym zadaniem jest przede wszystkim wątpić i pytać, a nie mieć gotowe, okrągłe i definitywne odpowiedzi, jak pierwszy z brzegu polityczny demagog.

Tzw. kreacjonizm zaś to kwestia wiary i swobody wypowiedzi. Jeśli ktoś chce wierzyć, że świat powstał 6 tys. lat temu z okładem a dinozaury wyginęły w potopie, bo się do arki Noego nie zmieściły, to jego sprawa.

W Internecie można znaleźć stronę faceta, który przekonuje, że Księżyc nie istnieje. I co? Czy on zasługuje na gromy “środowisk naukowych”, na pikiety, na dawkinsyńskie elaboraty.

Ludzie wierzą w różne rzeczy.

Np. jest taka grupa ludzi (określają się jako naukowcy i za takich przez tzw. większość są uważani), która da się pokrajać za to, że Wielka Piramida w Gizie, na którą składa się ok. 2,5 miliona bloków z piaskowca, wapienia i granitu, o wadze od jednej do kilkudziesięciu ton, przy użyciu miedzianych narzędzi do obróbki, drewnianych bali i palików oraz kilku sznurków, została zbudowana w ok. 20 lat podczas panowania niejakiego Chufu. 

No w takie np. rzeczy z kamienia każe nam wierzyć nauka.

A ja mam tym kamieniem rzucać w kreacjonistów…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

kupiła, kupiła

ale od polityków bynajmniej – nie lewicowych.

Bo o ile lewactwo grzebie się do woli w naukach softowych (takich co to naprawdę mało kto potrzebuje) ale nie wyściubia nosa na teren nauki “hard”, o tyle prawactwo za wszelką cenę włazi tam gdzie nie powinno zderzając się z prawdą jak ze ścianą, bo i tak od małpy pochodzi i tak. To przecież widać.

==============
po co nasze swary głupie,
wnet i tak zginiemy w zupie…


Mirasie

Na szczęście nie cała nauka tylko niektórzy naukowcy kupili to, co opisujesz. I dla mnie jest to żałosne. Larum podnosić z powodu jakiegoś muzeum kreacjonizmu? Bzdura i śmieszność.
Lepiej by się zajęli uzupełnianiem luk w teorii ewolucji. Bo właśnie z powodu onych luk i niekompletnych dowodów dalej pozostaje teorią. :)
Pzdr


Miras!

Ten gwałtowny wzrost popularności różnych poglądów występujących pod wspólną marką “kreacjonizmu” ma źródło właśnie w odwrocie od rzetelnej wiedzy na rzecz stereotypów opartych o łatwą broszurową i telewizyjną, a i też obiegową informację. Jeżeli ewolucję nazwiemy teorią naukowa, to kreacjonizm jest raczej próbą ubrania dogmatu religijnego w naukowy kostium. Nie ma co osądzac Ushera, bo to co głosił, było charakterystyczne dla jego czasów. Jeżeli niektórzy lepiej by sie tam czuli, to niech sobie stwarzają taką mentalną rzeczywistość, ale bez próby narzucania tego komu innemu. Przestało to już nas tak ekscytować, od czasu gdy z publicznego zycia zniknęła postawiona na ogonie powiększona nutria, opowiadająca duby smalone o pochodzeniu człowieka, z próbą narzucenia tego szkolnej dziatwie.

Czas jakiś temu w dyskusji na S24 próbowałem forsować przyjęty też przez hierarchię pogląd, że tzw.kreacjonizm nie jest z teorią Darwina sprzeczny, a jest jej szczególnym, może najważniejszym przyopadkiem szczególnym. I trudno bylo moim rozmówcom przyjąć, że wybór przez Stwórcę najbardziej obiecującej gałęzi rozwojowej gatunku ludzkiego i tchnięcie w nią iskry bożej jest przecież dla żarliwego katolika możliwy do przyjęcia. Nie pomoglo mi nawet powołanie się na autorytet ks.J.Tischnera, z ktorym miałem wielki zaszczyt o tych sprawach rozmawiać w “Beczce”, coś ze 30 lat temu.

Teoria Darwina ma dziury,i miała, bo poziom wiedzy w połowie XIX wieku nie dawał odpowiedzi na wiele wątpliwości i pewne jej aspekty z konieczności były przypuszczalne. I jak każda teoria rozwojowa będzie ewoluować bez końca, bo będzie sie zmienial stan naszej wiedzy. Ale jej zasadnicze przesłanie jest prawidłowe.
Mikołaj Kopernik za kołowymi(!)orbitami planet umieścił kryształową sferę na której przyczepił gwiazdy. Czy to przekreślało jej zasadniczy sens?

A tak już na serio: co do piramidy Chufu, to wydaje mi sie, że Deniken wystarczająco jasno przedstawił kulisy tej budowlanej afery.

Pozdrawiam!

tarantula


Sir Hamilton, ha

To paradoksalnie dobrze świadczy o politykach prawicowych.
Stawiają sobie ambitniejsze zadania.

Po prostu


Z uzupełnianiem luk to może być trudne, jeśli nie...

...niewykonalne.

Drążenie np. dziury w poglądzie, że ludzie przeszli do Ameryki przez suchą cieśninę Beringa ok. 11 tys. lat temu i ani minuty wcześniej trwało kilka dekad i właściwie się jeszcze nie zakończyło.

I nauka nie otwierała się długo na na fakty, znaleziska, dowody, że to chyba niezupełnie tak.

Sceptycyzm jest konieczny, ale ja pytam, dlaczego wygodny paradygmat przyjmuje się gładko a wątpliwości co do niego odruchem Pawłowa nieomal zwalcza?

Po prostu


tarantula, Daeniken tu w ogóle do niczego nie jest potrzebny

Wystarczy dość prosty rachunek matematyczny i jaka taka znajomość inżynierii i budowlanki.

Radzę podzielić liczbę godzin roboczych w ciągu 20 lat (7300 dni) na liczbę kamiennych bloków do ustawienia.

Przy założeniu (i tak optymistycznym dla egiptologów), że dzień roboczy trwał 16 godzin to wychodzi ok. 20 głazów na godzinę, czyli średnio jeden postawiony co trzy minuty.

Trzeba pamiętać, że tym samym, szaleńczym, tempie te wielotonowe niejednokrotnie bloki musiałyby być wykuwane w kamieniołomach i transportowane.

I jak tu nie nazwać tzw. teorię budowy piramid kwestią wiary.

Po prostu


Sir Hamilton

Obserwacja cech antropologicznych i obyczajów wierchuszki “Samoobrony” pozwala na snucie przypuszczeń, że rodział w historii gatunku Homo neanderthalensis wcale nie został zamknięty, i że należy otworzyć nowe strony.

Giertychy zaprzeczają teorii o zejściu z drzewa. Nie mogą uwierzyć w akt tak desperacki. Tam gdzie siedzą, listowie jest za gęste i nie widać podstawy pnia. I bliżej do Pana Boga.

tarantula


Miras

“Cuda nie są sprzeczne z naturą, ale z naszym sposobem jej pojmowania” Tomasz z Akwinu. Co się przekłada na zalecaną ostrożność w ocenie. Tę kupę kamieni ktoś jednak usypał. Jeżeli potwierdzą się przypuszczenia o innej roli “egipskiej kołyski”, to otwarte będzie pole do sensowniejszej analizy rzeczywistej technologii robót. Dzisiaj mnóstwo jest pokrętnych teorii, nie wyłączających też boskiej interwencji.
Prymitywna w sumie forma budowli, i możliwość prześledzenia form rozwojowych nasuwa podejrzenie, że metody nie były chyba rewolucyjne. Ale organizacja wyśmienita!

tarantula


tarantula, nie jest prymitywna

Jeśli ustawisz ją w warszawskim Śródmieściu, to zajmie cały plac a wierzchołek będzie na wysokości 30-tego piętra.

Do prawidłowego ułożenia tej “kupy kamieni” z zachowaniem wszystkich katów i wymiarów potrzeba niewiarygodnej precyzji, narzędzi pomiarowych, dyscypliny i nieustannej kontroli jakości wykonania.

Wiesz, ja kiedyś nawet kamieniarza zapytałem, granit, albo nawet piaskowiec można obrabiać miedzianym dłutem.

Powiedział mi, że można, bo przecież pomylonych na świecie nie brakuje.

Po prostu


Daeniken

kiedyś sformułowalem taką terorię, że za te wszystkie piramidy, wzroki na płazkowyżu Nazca, itp. cuda niewidy odpowiadają polscy archeologowie temporaliści. Tzn. kiedys w przyszłosci, kiedy już będa możliwe podróże w czasie nasi archeologowie, z np. wroclawskiego uniwerku pojadą w zamierzchłą przeszłość. Np. tacy, jak słynni na wrocławskiej historii doktoranci z dywizjonu 303 (od numeru pokoju), którzy nie stronią od alkoholu i wszelkich psikusów. I to ci ludzie, dysponujac zaawansowanymi technologiami, po pijaku te wszystkie rzeczy porobili montując największe zagwozdki dla róznych Daenikenów świata.

Ot co!


Tarantulo

Prymitywna forma budowli?
Budowla o masie przekraczającej 6 mln ton, posadowiona na sztucznie wyrównanej platformie o grubości zaledwie 55 cm i kształcie idealnego kwadratu. Po tysiącach lat bład wypoziomowania nie przekracza 3 cm!
Waga granitowych bloków wewnątrz oceniania jest na 50-70 ton. Sprowadzono je z kamieniołomów w Asuanie odłegłych o 1000 km. Bloki spasowane są idealnie, bez użycia zaprawy. Nie wbijesz noża.
Korytarze wewnętrzne są idealnie proste; np. długość Korytarza Opadającego to 45 metrów, odchylenie wynosi 0,2 milimetra!

Ze 20 lat temu japońska ekipa inżynierów próbowała udowodnić oficjalną teorię sposobu budowy piramid. Po zyskaniu stosownych zezwoleń rozpoczęli budowę w mikroskali. (niestety nie pamiętam ile razy pomniejszoną). Kiedy doszli do “wielkiej galerii” budowla złożyła im się, jak domek z kart.

To niewątpliwie bardzo prymitywna budowla. :))


Miras, niech będzie!

Nie jest prymitywna, ale taka forma geometryczna budowli jest najbardziej efektywna dla uzyskania stabilnej budowli ogromnych rozmiarów, przy uzyciu ówczesnych technik budowlanych. Lub inaczej :uzyskanie takiego efektu implikuje zastosowaną technikę. Pisałem o piramidach pracę semestralną z Historii Architektury i ewolucja tej formy i efekt końcowy rozwoju bedący wynikiem doswiadczeń Snofru budziła u mnie i wciąż budzi zarówno, i szacunek, jak wzruszenie i podziw.
Ale ja nie o tym. Ad rem. Wracając do tematu zasadniczego, chyba byłoby uczciwe opatrywanie obowiązkowo każdej hipotezy i teorii mających duże cechy prawdopodobieństwa,etykietą “...wedle dzisiejszego stanu wiedzy”
Uniknęłoby sie wtedy drapania po głowie i bałamutnych wywodów osobników przywiązanych do “powszechnie panującego poglądu”.
Bo jeżeli ktoś o horyzontach ciasnych jak końskie okulary głosił,że gdzieś ludzie przybyli 11,5 tys lat temu, to fakt odnalezienia na tym terenie resztek okopconego obozowiska z obrobionymi kamiennymi drzazgami, datowanych na okres o parę tysięcy lat wcześniejszy, odbiera alergicznie.
I reaguje jak Reksio Iwana Pawłowa.

tarantula


Ja bym Nicponiu poszedł dalej

To są WSPółCZEśNI temporaliści z dywizjonu 303, którzy JUŻ wynaleźli metodę podróży w przyszłość (może ma to jakiś związek z alkoholem, od którego nie stronią), dzięki której mają dostęp do technologii przyszłości, m. in. podróży w przeszłość.

I to by jakoś wyjaśniało kilka spraw.

Po prostu


Tarantulo

Napisałeś: “Nie jest prymitywna, ale taka forma geometryczna budowli jest najbardziej efektywna dla uzyskania stabilnej budowli ogromnych rozmiarów, przy uzyciu ówczesnych technik budowlanych. Lub inaczej :uzyskanie takiego efektu implikuje zastosowaną technikę.”
————————

Znasz może artykuły angielskiego inżyniera budowlanego Chrisa Dunna z 1995 i 1996 opublikowane w niszowym pisemku “Amateur astronomy and Earth Sciences”? Otóż ten Pan twierdzi, że pewne elementy konstrukcyjne Wielkiej Piramidy musiały być wykonane technikami cięcia, toczenia i frezowania. Potwierdza tym samym sugestie sir Wiliama Petriego. Jego (Dunna) spostrzeżenia potwierdziło jeszcze dwóch innych inżynierów (niestety – skleroza – ich nazwisk nie pamiętam).


Magia!

Wybacz profanowi niezręcznie użyte określenie. Powiem inaczej. Nie było innej geometrycznej formy budowli, która Egipcjanie mogliby wybudować w takiej skali, dysponując ówczesną techniką, bez obaw o złożenie się. Z konieczności przyjęli najprostszą, jedyną z możliwych do zastosowania.
A podejmowane próby, z ostateczną tzw’ piramidą łamaną” dowodzą, że i przyjęcie właściwego kąta nachylenia też nie przyszlo od razu.
Współczesny kamieniarz nie mógł pojąc, dlaczego ktoś miałby uzywać miedzianych dłut do obróbki. To tłumaczy popularność hochsztaplerów pokroju Denikena.

Pozostaję w niezmiennym szacunku, wciąż pod urokiem!

tarantula


tarantula, no właśnie to jest istota rzeczy, choć ja...

...nie określiłbym kogoś, kto wystąpił z tą hipotezą o spacerze po Bering Strait 11 tysięcy lat temu, jako osoby o ciasnym umysle.

Miał takie po prostu wyniki, takie znaleziska, to i hipotezę wedle nich postawił. I OK, bo, jak ciągle powtarzam, wolno to robić i już.

Problemem jest to, co sie działo potem. To walenie po łbie każdego, komu ze stratygrafii wyszło więcej niż te 11 tys.

Ostatnio chyba, po znalezieniu najstarszych artefaktów w najodleglejszym zakątku Ameryk, czyli w Chile, już gęby towarzystwo obrony “paradogmatu” zamknęło.

Po prostu


Magia...

Boję się Twojej spontanicznej reakcji, ale James Steerling odpisywał Dunnowi, że gdyby takie techniki byly już wtedy znane, to Egipcjanie nie budowali by uporczywie przez kilkaset lat piramid….
A egiptolodzy go obśmiali.

Szacunek mój się zwiększył!

tarantula


Tarantulo

Jest mały problem w tym, że z miedzi nie zrobisz tokarki lub frezarki, nie zrobisz wiertła i takich tam… Za miętka. :)
Granitowy “sarkofag” z Komory Króla też spróbowałbyś zrobić przy pomocy miedzianych dłut?
:))
Pozdrowienia serdeczne…


Tarantulo

James Sterling architekt?
Dziwne, że Sterling nie “pamięta”, że oficjalna archeologia twierdzi, że Wielka Piramida była budowana przez lat 20. To, że kolejne piramidy powstawały na przestrzeni wieków (jak się twierdzi) to jedno. 20-letni okres budowy WP to drugie. Dosyć kiepski to dowód…
(edit)
Egiptolodzy obśmiali też innego inżyniera. Gantenbrinka. Tak go obśmiali, że na wszelki wypadek zabronili mu zbliżać się do Wielkiej Piramidy ze swoimi laserami. Obśmiewają go już 15 rok zabraniając podejmowania dalszych badań...

Czy to przypadkiem nie jest przykład pomylenia nauki z polityką naukowców?
Ukłony.


miras

co do ambicji – zgadzam sie… tylko brak amunicji czasami.

==============
po co nasze swary głupie,
wnet i tak zginiemy w zupie…


Zwykłe ciężarówki nie dałyby rady

przewieźć takiej kupy kamienia. Musiały mieć napęd z turbin gazowych. Systemu Kaptah-anch-amona. Po skończonej robocie, przed odlotem, cały ciężki sprzęt budowlany, wiertarki, frezarki, piły, resztki diamentowtch wierteł, słowem wszystko(!)załadowali do gwiazdolotu. Żeby śladu nie zostało. I żeby potomni łby sobie na paradoksie połamali:)))

tarantula


Magia i tarantula, większość piramid to nie znów kolosalne,...

...ceglane konstrukcje.

Kontrowersje dotyczą właściwie tylko tej Wielkiej i jej sąsiedztwa.

Wam chodzi zapewne o takie rzeczy (z muzeum w Kairze):

Szczególnie te dwa ostatnie obrazki polecam fachowcom do “oceny technicznej”. Ten imbryk jest wykonany z bardzo twardego kamienia. Nie ma płaskiego dna a stoi i to prosto.

Po prostu


Mirasie

Wygląda na to, że Tarantula spuścił nas z wodą. Politycznie i naukowo. :)


Magia, ja podejrzewam, że tego Daenikena i UFO, to...

...naukowcy, archeolodzy, egiptolodzi i cały ten establishment wymyślili, żeby mieć palkę do okładania tych, którzy zadają niewygodne pytania

Po prostu


Mirasie

Ja Daenikena prawie (no, może ze dwie książki) nie czytam. Natomiast pasjonują mnie stawiane pytania przez np. inżynierów, matematyków, astronomów, znawców hieroglifów, itp. A tych pytań jest sporo i w najlepszym przypadku są one ignorowane na zasadzie “tak, bo tak”.

Jeśli chodzi o hieroglify i przypisywanie budowy WP Ch-ufu to jest dopiero jazda! :)
Niejaki Sitchin wykazał czarno na białym, że odkrycie w 1837 tzw. kartusza Ch-ufu to jedno wielkie fałszerstwo. W tym przypadku egiptolodzy nie posunęli się do obśmiania Sitchina. Pominęli jego głos łaskawym milczeniem nie mogąc podważyć przedstawionych przez niego dowodów. :)

I znowu nasuwa się pytanie: czy to nauka czy polityka niektórych naukowców?


Magia, Miras!

Mojej nieporadności w przekazywaniu myśli przypisuję nieporozumienie jakie zaszło wokół oceny pewnych zdarzeń z przeszłości. Postaram się nieśmiało wyjaśnić swój punkt widzenia, aby wyjasnić nieporozumienia, jakie z mojej winy między nas się zakradły
Najpierw kilka cytatów z kometarzy powyżej:

“Cuda nie są sprzeczne z naturą, ale z naszym sposobem jej pojmowania” Tomasz z Akwinu. Co się przekłada na zalecaną ostrożność w ocenie. „

„…byłoby uczciwe opatrywanie obowiązkowo każdej hipotezy i teorii mających duże cechy prawdopodobieństwa,etykietą “...wedle dzisiejszego stanu wiedzy”

Można , a nawet należy stawiać pytania i budować hipotezy dotyczące zdarzeń z przeszłości , w sytuacji gdy dotychczasowe nie dają zadowalającej odpowiedzi na pytania. Nawet najbardziej fantastyczne teorie. Ale należy być bardzo ostrożnym z opatrywaniem ich etykietą „NAUKA” Lepiej czasem przyjąć ostrożne zastrzeżenie, że dzisiejszy stan wiedzy nie pozwala nam dać wyczerpującej odpowiedzi. Można oczywiście od idealnej powierzchni przejść do spekulacji o maszynach potrzebnych do obróbki, chociaż możliwe, że jest to efekt innego działania, prostszego, ale wymagającego mobilizacji organizmu ludzkiego, dziś bardzo rzadkiej, a kiedyś powszechnej. Cierpliwości, albo zwykłych technik prostych, ale dzisiaj zupełnie zapomnianych. To jest możliwe.
Gdybyśmy odnaleźli chociaż rysunki lub opisy owych urządzeń,tych frezarek, świdrów, tarcz, to wszystko byłoby jasne. Nie mówiąc o zachowanych fragmentach. Dopóki ich nie ma, będą interesująca hipotezą. Ale nie zastrzegam, że tak być nie mogło. Trzeba być otwartym i na taką możliwość.

Bywało odwrotnie. Do dzisiaj nie pewności co do przeznaczenia glinianych naczyń odnalezionych w Mezopotamii. Mogą być starożytnymi bateriami elektrycznymi, ale wciąż nie ma na to dowodu. Jeżeli tym są, to jest parę hipotez mówiących, do czego mogły służyć. I to już ma bardziej ręce i nogi.

Pokazane artefakty są nadzwyczaj interesujące. Możliwe, że powstały w wyniku obróbki urządzeniami laserowymi, lub diamentowymi tarczami wysokoobrotowymi. Gdy zobaczę rekonstrukcję takiego urządzenia, wykonanego na podstawie znalezionych szczątków, będę z entuzjazmem głosił chwałę starożytnych inżynierów. Lub inaczej: chylę teraz czoła tym bardziej, że wykonanie tych rzeczy metodami z n a n y m i nauce budzi mój podziw dla wytrwałości i precyzji starożytnych rzemieślników i fachowości wynikłej z długich wieków doświadczeń.

Widziałem kiedyś ciekawy film o rzemieślnikach hinduskich wykonujących pewne prace związane z obróbką metali i kamienia metodami znanymi tam od tysiącleci. Zadziwiające jest to, co można osiągnąć niezwykle prostymi sposobami. Trzeba tylko paru rzeczy. Wprawy i nieopisanej cierpliwości. I na pewno talentu. I doświadczenia pokoleń.

Jeżeli odkopią gdzieś tę ciężarówkę ze znakiem firmowym Kaptah-anch-amona, nie będę krzyczał, że to niemożliwe. Ja na taką ewentualność jestem przygotowany. Na razie uczciwie powiem: Nie wiem jak to zrobili. To, co jest dla mnie dostępne nie pozwala mi jednoznacznie przesądzić o zastosowanej technologii.
Hipotezy, które mam na własny użytek, nie są tak śmiałe jak Wasza.

Pozostaję niezmiennie z szacunkiem!

tarantula


tarantula, przepraszam bardzo, ja nie stawiam żadnych śmiałych..

...hipotez.

Tylko nieśmiało staram się podać w wątpliwość hipotezy ogólnie obowiązujące, utarte i pozostające w bezwładzie, bo tak jest wygodniej pewnym środowiskom.

Po prostu


Tarantulo

“Na razie uczciwie powiem: Nie wiem jak to zrobili.”
——————-
I jest to jedyne uczciwe postawienie sprawy. Dziwi mnie tylko to, że wielu naukowców taki punkt widzenia odrzuca. Nie przyjmują do wiadomości, że być może się mylą. Często odrzucają nawet pytania nazywając je głupimi.
Czy to pytania są głupie?
Czy każdemu znalezionemu artefaktowi należy przypisywać znaczenie religijne jeśli (na danym etapie wiedzy) nie można go jednoznacznie zakwalifikować inaczej, bo taka kwalifikacja wykracza poza ramy aktualnych teorii?
Przykład: hieroglify z Dendery. Oficjalnie, przedstawiają jakieś magiczno-religijne “przyrządy”. Nieoficjalnie: żarówka i to działająca (zbudowano odpowiednie urządzenie na podstawie “opisu konstrukcyjnego” z tychże hieroglifów, prund popłynął i stała się jasność. :)

Nieustające pozdrowienia serdeczne…


Magia, teraz muszę trochę, dla równowagi po stronie naukowców...

...stanąć, bo po prawdzie wielu z nich przyznaje uczciwie, zwłaszcza, gdy poznają fakty “techniczne” stojące za WP, że “nie wiedzą”.

Wielu jest jednak takich, którzy do upadłego bronić będą tych miedzianych dłutek i wymyślać coraz to bardziej ekstrawaganckie teorie “jak zbudowano Piramidę”.

Kilka lat temu pewien polski inżynier zaproponował np. metodę na przeważanie kamiennych bloków worami stopniowo wypełnianymi piaskiem.

Tylko, że przy tym tempie budowano by Piramidę do dziś i chyba jeszcze nie byłaby gotowa (trochę zależy od tego, czy założymy, że rzeczywiście ma te 5,5 tys lat, czy, np. siedem tys. lat więcej).

Ale nauka broni się przed “egzotycznymi” teoriami “ręcamy i nogamy”. Spójrzmy np. na “naturalne formacje podwodne w pobliżu jednej z wysp Riukiu:

Po prostu


Miras

Kiedy odkopano szczątki “egipskiej kołyski” podawano rózne możliwe warianty zastosowania, a jeden bardziej dziwaczny od poprzedniego. Często wygladało to tak, jakby chcieli sobie życie utrudnić. Angielski zespół archeologów zaproponował niedawno umieszczenie kołysek parami na czterech ścianach sześciennego bloku, typowego dla składowych piramidy. Okazało się, że jedna osoba może go przetaczać po w miarę równej drodze. Kilka osób zasuwało po pustyni z takim blokiem przeganiając wielbłądy!
“Prawdziwi” naukowcy są sceptyczni. Podobno Egipcjanie nie znali wtedy koła.

W Peru znaleziono w kompleksie miejskim Cuzco kamienne koła sporych rozmiarów z kwadratowymi otworami w osiach. Podobno Inkowie w jakiś cudowny sposób przesuwali w czasie uroczystych obrzędów posągi bóstw.
Nie upowszechniła się ta umiejętność, co wiązano z brakiem zwierząt pociągowych.
Do Egiptu konie przyszły za Hyksosami, i wtedy upowszechniło się używanie koła. Może jak w Peru, znano już ją wcześniej, ale po okresie budowy piramid tę umiejętność zarzucono. Albo ograniczono tylko do lepienia garnków.

tarantula


Mirasie

Taaa, bardzo naturalne są te formacje. :)
Graham Hancock napisał nawet grubą księgę o tych “dziwach natury” zatytułowaną “Tajemnice podwodnych miast”. Takie naturalne formacje skalne można spotkać na Morzu Arabskim, u wybrzeży Tajwanu, Japonii, na Atlantyku i w Zatoce Bengalskiej. Ale one są naturalne.
Nie mogą być inne, bo tak stanowi oficjalna archeologia, no i… należałoby zweryfikować porządnie teorię globalnego ocieplenia spowodowanego “działalnością człowieka”.

Nauka czy polityka? :)
Pozdr.


Mirasie

miras

To są WSPółCZEśNI temporaliści z dywizjonu 303, którzy JUŻ wynaleźli metodę podróży w przyszłość (może ma to jakiś związek z alkoholem, od którego nie stronią), dzięki której mają dostęp do technologii przyszłości, m. in. podróży w przeszłość.

I to by jakoś wyjaśniało kilka spraw.

Po prostu

Jak sie miało choc sporadyczny kontakt z dywizjonem 303 to prawdopodobieństwo twojej teorii wzrasta w postepie geometrycznym


Magio

rozumiem, że pijesz do istnienia cywilizacji przedhistorycznych?


Arturze,

do niczego i nikogo nie piję. :) Patrzę na zdjęcia zapodane przez Mirasa, patrzę na zdjęcia, mapy (geograficzne, batymetryczne), wykresy i przekroje geologiczne w książce Hancocka no i (jak słowo honoru) nie widzę “naturalnych formacji skalnych”.
Widzę kształty, które tylko od ludzkiej ręki mogą pochodzić.
Pewnie na oczy mi się cóś rzuciło. Ruiny wielkich budowli widzę. :)
A jeśli są pod wodą, to coś z tym globalnym ociepleniem spowodowanym przez działalność człowieka jest nie teges.
Tak sobie wysuwam nieuprawnione wnioski…

A cywilizacje przedhistoryczne? Nie mam nic przeciwko. Mam w sobie tyle pokory, żeby nie wypowiadać kategorycznych sądów pt. 5 tys. lat temu to tylko z miedzianymi dłutkami biegali, a 15 tys. lat temu podstawowym M1 była jaskinia.

Przecież starożytne opowieści, które dziś nazywamy mitami, nie spadły z Księżyca…
Pzdr.


Magio

no nie spadły.
te mity.

Swoja drogą ciekawe, czy my jestesmy powtórzonym experymentem cywilizacyjnym, czy tak wszystko sami, od malenkosci?


Artur M. Nicpoń, Magia, powiem wam, co ja myslę

Ale tak po cichu, żeby nikt nie słyszał, bo to zupełnie nienaukowe.

Tu przed nami było już dobrych kilka wielkich i prężnych cywilizacji, które przepadły w rozmaitych okolicznościach.

Niedawno czytałem takie opracowanie ile czasu zajęłoby wymazanie przez naturę śladów naszej cywilizacji – dwa tysiące lat i null – trzeba solidnie kpać, by zobaczyć co tu było.

A Bóg, stworzenie, pierwsi ludzie, owszem, ale kto wie czy na tej skałce.

Po prostu


Dwa tysiace?

nie bardzo chyba, zeby gruzy dwutysiacletnie poogladac to nawet kopac nie trzeba.


autor

dzięki za ten tekst. Bardzo rozweselający, :-)))))


Arturze,

nie wiem. Pewnie nikt tego nie wie. Na swój osobisty użytek myślę, że raz na jakiś czas zataczamy koło cywilizacyjne. Bardzo duże koło. Cykl właściwie, który w jakiś sposób skorelowany jest z naturą naszego układu słonecznego i Ziemi w nim. Za każdym naszym odrodzeniem cywilizacja, którą budujemy jest inna niż poprzednia, bo różną wiedzę za każdym razem udaje się przechować. Niby tak samo (bo po ludzku) ale inaczej.
Czy to zaprzecza np. teorii Darwina? A czy ja napisałam, że te cykle trwają od milionów lat? :)

Miras, tymi zdjęciami podwodnych “naturalnych formacji skalnych” spowodował, że siedzę i kartkuję sobie książkę, o której wcześniej pisałam. Jest tam (str. 33) fragment dialogu między Ateńczykiem (A) i Kleiniasem (K) zawarty w Prawach Platona:
A: Czy wydaje się nam, że dawne opowieści zawierają jakąś prawdę?
K: Jakie opowieści?
A: Że zagłada spotkała niejednokrotnie ludzi przez wylewy wód, choroby i inne klęski, na skutek których drobna tylko cząstka rodzaju ludzkiego pozostawała przy życiu.
K: Nader prawdopodobne wydać się to musi każdemu.

A w ogóle to polecam tę książkę. Dobrze napisana, z wielgaśną bibliografią, zdjęciami real i starożytnych rycin, które przetrwały do naszych czasów. Wyobraźnię porusza duża część poświęcona mapom: Ptolemeusza, Marinosa z Tyru, Reinala, Cantina i wielu innych; opatrzone komentarzami współczesnych geologów, historyków kartografii oraz zapiskami z dzienników Marco Polo, Pinzona, Coelho.
Zatopione ruiny u wybrzeży Indii, Chin, Japonii… (Pardon: “naturalne formacje skalne :)
Prawdziwa podróż w czasie.


Mirasie

Wygląda na to, że ja mam całkiem podobne do Twoich nienaukowe przemyślenia. :)


Magio

wiesz, to sa bardzo niebezpieczne dywagacje, bo sie cieniem kładą na jaśnieoświeconym postepie bez granic i ci wszyscy oszołomieni, którzy bredza o tym, by nauke w karby jakies wziąc, żeby nieszczęścia z niej jakiego nie ybyło przestaja byc tacy oszołomieni bardzo.

Zresztą, co będziemy kombinowac. Tu by trzeba jakąś kapsułe czasu zrobic dla naszych ewentualnych potomnych. Cos w rodzaju np. aluminiowego walca, hemetycznego, zawierającego coś, co by bylo dla przyszłych jakimś namacalnym dowodem na nasze istnienie. No i to by musiało zostac wyposażone w jakiś prosty a trwaly lokalizator, który by ich na te przesyłke naprowadził. Taki lokalizator, który by nadawał nieprzerwanie przez dziesiatki tysięcy lat. No to chyba najsensowniej na orbię by to bylo wystrzelić. Tam nie koroduje, o slonce łatwo, energii w brud.


Arturze,

Przyznam, że ja w swoich dywagacjach nie widzę nic niebezpiecznego. Jestem nikim, wirtualnym bytem wymiennym. :)
Znacznie mądrzejsi ode mnie stawiają pytania i próbują znaleźć na nie odpowiedzi. A że te odpowiedzi nie przystają do tzw. mainstreamu nauki? Trudno, inni – dawno temu – też nie mieli lekko. Ważne, że próbują.

Myślisz, że nikt nie buduje “kapsuł czasu”? Norwegowie w tym roku chyba skończą budowę gigantycznego magazynu nasion we wnętrzu góry na Spitzbergenie, w którym zgromadzone będą nasiona ze wszystkich roślin uprawnych świata. Najnowsze zabezpieczenia, własne źródła zasilania. Wszystko po to, żeby nasiona mogły przetrwać w nienaruszonym stanie przez setki lat. To zresztą nie jedyny tego typu (“kapsuła czasu”) projekt na świecie.

To po co się to robi, jeśli nasz rozwój jest absolutnie ewolucyjny i ciągły a żadne prehistoryczne zaginione w kataklizmach cywilizacje nie istniały?
Wytłumaczenie oficjalne: klęska ekologiczna lub wojna jądrowa.
W czasie zimnej wojny nikt na taki pomysł nie wpadł? Czyżby jednak ktoś dopuszczał do siebie myśl, że “globalne ocieplenie” może mieć gwałtowny przebieg w pewnym momencie i może się zakończyć gigantyczną katastrofą?

Wiesz, jak czytam, że np. Australijczycy chcą wywalić miliardy dolarów na (Uwaga!) podziemne magazyny CO2, to mnie pusty śmiech ogarnia.
Taaa, na pewno na CO2 i na pewno tyle się tam tego CO2 zmieści, że o globalnym ociepleniu będą już tylko bajki opowiadać. :)

Ale wszyscy dobrze kombinują, że nie na orbicie chcą tam coś przechowywać. Czyżby było trochę racji w twierdzeniach niektórych astrofizyków, że nasze Słoneczko może nagłych torsji magnetycznych dostać i zrobić nam kuku?

Nie wiem. Pytania się mnożą (nie tylko w mojej pokręconej głowie) a jasnych odpowiedzi brak.
Pzdr.


Magio

Norwegom to chyba cos uderzylo do łbów z nadmiaru kasy za ten gaz ich caly. Bo ten ich projekt jest zwyczajnie bez sensu.
No i jesli ta nasza cywilizacja upadjie faktycznie, to i tak z tegomagazynu nic nie zostanie. Tu by trzeba wymyślic cos wmiarę prostego, niebardzo pojemnego, co sie umieści w lokalizacji odpornej na tektonikę i inne takie. No i zaopatrzy w prosty, najprostszy mozliwy, lokalizator radiowy. Tak, zeby to można bylo znaleźć jak tylko znowu wymyślą ludzie radio.
I bardziej tu chodzi o coś w rodzaju krótkiej informacji z przeszłości. Że w ogóle bylismy. Ciekaw jestem ile jest w stanie papier przeleżec w warunkach prożniowych? Bo tak mnie się zdaje, że to byłby najlepszy nośnik. Wrzucicc w taki nierdzewny, grubaśny kontener jakis zestaw encyklopedii, historii popularnej, etc. i greetingsy od nas, odessać powietrze, zamknąć szczelnie, zakopać i uruchomić lokalizator. I niech se leży.
Można tez zrobic sobie jajo i wsadzić jakiś cykl SF i pociagnąć sobie łacha z potomnych. Ot by mieli zagwozdkę, jakby pod tytułem “Historia powszechna” dac jakiś cykl gwiezdnowojenny.
Albo zrzucić na Niemców wszystkie zlo świata. He he he.

W kazdym razie- ten pomysł mi przypadl do gustu. Ciekawe ile by takie ustojstwo mogło kosztowac.

P.S. ja akurat jestem fanem globalnego ocieplenia. A co! Oszczędzimy przeciez na ogrzewaniu, czyli emisja CO2 się zmniejszy, nie?


Arturze,

Wcale nie jest bez sensu ten norweski (i nie tylko) projekt. Tamten rejon jest prawie pozbawiony aktywności sejsmicznej. Zabezpieczony jest też (magazyn) na ewentualność tsunami lub innego wysokiego podniesienia się poziomu morza – jest dość wysoko. I takie tam.

Nie przypuszczam, nawet w snach najśmielszych, że całkiem przestaniemy być.
A jeśli nie całkiem to po co komu encyklopedia z hasłem “radio”? Nie lepiej zostawić instrukcję budowy urządzenia pt. “radio”? :)

Przychylam się do zdania tych naukowców, którzy uważają globalne ocieplenie za naturalny, cykliczny proces. Raz się ociepla, raz oziębia. Tak było od zawsze.

p.s. Odpłynęliśmy od tematu… :)


Artur, widzisz, to trochę nie tak z tymi gruzami

To, co widzisz, to jest zazwyczaj jakoś “ruszane” przez ludzi.

A to rozkradali budulec tak, że już nic praktycznie nie zostało. to jest przypadek Tiahuanaco.

A to budowali na miejscu dawnych miast i osiedli nowe siedziby i tu ciekawy jest przypadek Troi. Schliemann wykopał jakąś tam wersje Troi, powiedzmy, 4.2.

I ruiny tej wersji Troi znamy. Pod nią jest jakaś tam wcześniejsza Troja 4.0 albo 3.3, ale już jej nie odkopią, bo ta co jest już jest zabytkiem i turystyczna atrakcją.

Wiesz, ja np. chciałbym, aby tę Wielką Piramidę w Gizie rozebrali, abyśmy mogli zobaczyć, co jest w środku, ale wyobrażasz sobie to?

Po prostu


Magia, jestem w ogóle bardzo zaskoczony odzewem na ten temat

Mam pewne sprawy, którymi sie interesuję, o których sporo czytam, ale w swoim piśmiennictwie najpierw w S24, potem na Tekstowisku nie wchodziłem na nie, bo zakładałem, mylnie, jak sie okazuje, że nie ma tu zainteresowania tymi sprawami.

Zapraszam do mnie na najbliższe wpisy, że stworzymy klub dyskusyjny.

Ostatecznie to znacznie ciekawsze i ważniejsze tematy niż nieudolność rządu Donalda Tuska.

Po prostu


Mirasie

Bardzo chętnie się włączę do rozmów w miarę moich skromnych możliwości.
Masz rację, że to może być ciekawsze. A na pewno mniej strat w ludziach i sprzęcie będzie, niż przy innych dyskusjach.

Pozdrawiam w oczekiwaniu…


Subskrybuj zawartość