Opowiadanie o końcu świata

- Ja zawsze najpierw wąchałem chwilę, potem dopiero smaku językiem zaznawać chciałem.

Pan Edward spojrzał w niebo. W parkowej alejce gałęzie drzew pęczniały już od wiosennych liści.

- Czekaj no, zasapałem się.

Pan Franciszek zatrzymał się, oddydchając ciężko, z poświstem. Na jego lasce zdawało sie opierać teraz całe jego przygarbione ciało.

Minęa dłuższa chwila.

Ruszyli powoli. Wczesnowiosenne słońce grzało należycie.

- Edek, skoro już o kobietach mówimy, muszę ci coś wyznać... wiesz, starzy obaj już jesteśmy… zawsze przyjacielem, najbliższym mi byłeś... a ja… trzeba by się jakoś zacząć rozliczać.

- A z czego ty chcesz się rozliczać, jeszcze wiosna się na dobre nie zaczęła.

- Bo wiesz, pamiętasz, jak twoja żo…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

zderzenie śmierci z wiosną..

..bardzo wymowne.
Koniec świata, który jest, a jakby go nie było.
Jednak.


Subskrybuj zawartość