Ludzie Niezbędni

Tagi:

 

Cóż robić – jestem beneficjentem Systemu. On opiekuje się mną zdrowotnie oraz zabezpiecza mnie społecznie. Ja zaś, od paru lat chowam głowę do tapczanu przed jego pismami urzędowymi. Więc to na pewno nie o mnie mówi w publicystycznym cyklu dokumentalnym „System 09” Krzysztof Kłopotowski, że jestem przegrana po transformacji, której tragizm na tym polega, że ci, którzy ją wywołali, nie stali się jej beneficjentami.

Socjolog, patrząc z dystansu na global-rzeczywistość, zauważa, że coraz większe grupy ludzi, którzy nie są beneficjentami liberalnej – czy tez liberalną udającą – gospodarki, tworzą kategorię ludzi zbędnych. W 1935 roku, ojciec polskiej socjologii, Stefan Czarnowski, stosował tę kategorię do niewielkich grup, nie znajdujących miejsca na rynku. Dzisiejszy – kreatywny i innowacyjny System wypiera coraz większe grupy z rynku, który stworzył . Rynku szybkich przepływów pieniężnych, błyskawicznego transportu wody w butelkach z jednego krańca świata na drugi, rynku jaskiń tlenowych, do których obywatele mają udawać się, żeby znaleźć ukojenie po dniach pracy w środowisku w tlen coraz uboższym.

Cóż to za innowacyjność – zauważa ironicznie amerykański socjolog Richard Sennett – która nie może zapewnić godziwych środków utrzymania tak wielkiej liczbie ludzi…

Póki co jednak, System ustawia ludzi zbędnych poza tym rynkiem i mówi: Nic dla was nie mam. Jesteście mało kreatywni, mało innowacyjni, nie umiecie biec dość szybko. Jesteście zbędni. Zagrożeni marginalizacją. Zmarginalizowani. Dla was, brukselscy urzędnicy wymyślą jakąś precyzyjną procedurę z priorytetami, która sfinansuje kompleksowy albo lokalny program przeciwdziałania waszej marginalizacji. To nic, że zrobią to za wasze, wpłacane jeszcze chwile temu podatki. Powinniście się cieszyć, ze w ogóle istniejecie jako kategoria socjologiczna. Przecież mogłoby was w ogóle nie być, skoro nie ma was na rynku.

Tak z 80 procent ziemskiej populacji słucha tej przemowy, ponieważ jest już zagrożona marginalizacją albo zmarginalizowana. A jednak – jest zmarginalizowana i zbędna tylko relatywnie. Tylko z punktu widzenia Systemu.

Nie jest zbędna dla swojego małego syna matka, nawet jeżeli Niezbędny Urząd Przeciwdziałania Zbędności każe jej latać dwa razy w tygodniu na zajęcia aktywizujące ją na rynku pracy, której potem dla niej nie będzie.
Nie jest zbędna dla swojego wnuka 55-letnia babcia, która pracowała przez lata na domowym i pozadomowym etacie, a teraz ma poddać się procesowi aktywizacji zawodowej w ramach programu 50 plus. Nie jest zbędny dla swojej rodziny ojciec, którego zakład pracy stracił miliardy na opcjach i teraz w ramach innowacyjnej optymalizacji procesów wywalił cała załogę. Nawet ja nie jestem zbędna ze swoja głową schowana w tapczanie przed urzędniczą, służącą Systemowi nowomowa. System może tak o nas powiedzieć. Ale nie znaczy to zaraz, że to obiektywna prawda.

Zbędna dla Systemu matka daje synkowi miłość. Zbędny dla Systemu ojciec nauczy go jak się obronić przed agresywnymi kolegami. Zbędna dla Systemu babcia może im wszystkim zrobić na zimę konfitury, żeby pojedli do herbaty, którą wypiją razem w świetle świecy, jak nie starczy im na prąd. Zbędna dla systemu ja – napiszę felieton, który ktoś przeczyta i może się zastanowi: jak to właściwie, do cholery, jest.

A jest tak, że System nie jest nam dany prawem boskim czy – ateistycznie określając – wszechświatowym. System nie tworzy się sam, tylko zawsze tworzą go ludzie – nawet jeśli o tym nie wiedza. Tworzą go, windując na piedestał konkretna kategorię, konkretna wartość, która potem staje się wzorcem, do którego porównuje się wszelkie działania. Wzorcem naszej odsłony cywilizacji jest kategoria zysku, jako główne kryterium oceny wszelkiej ludzkiej działalności. Tak żeśmy się umówili, nawet o tym nie wiedząc.

Ci sami ludzie mogą jednak ustawić na piedestale inną wartość i stworzyć tym samym inny system.

Co by było, gdyby głównym kryterium oceny była, na przykład, dobra jakość życia pojedynczego człowieka dziś i jego dzieci jutro? Albo gdyby wszelkie ludzkie działania oceniać pod katem tego czy dobrze służą innym ludziom czy też nie. Gdyby, posługując się takimi kryteriami, a nie przebrzmiałą kategorią zysku, oceniać każdą nową inwestycję.

Czy Chińczycy – czego nie wymyślam tylko podaję za lutową depeszą PAP – ostrzeliwaliby wtedy chmury jodkiem srebra żeby sprowadzić deszcz? Czy nadal istniałaby giełda, na której pijani adrenaliną maklerzy spekulują akcjami, których wartość rośnie lub szybuje w dół bez związku z rzeczywistą wartością spółek, a w zależności od tego jakie działania piarowskie podejmie zarząd

Może raczej rozpowszechniłaby się praktyka muzułmańskich banków, które nie uznają lichwy czyli odsetek i i jeśli pożyczają pieniądze, to za udział w zyskach z przedsięwzięcia, które finansują. Może nie musiałoby tracić pracy pięć tysięcy stoczniowców w polskiej stoczni i kolejne 50 tysięcy z zakładów z nią współpracujących, tylko dlatego, że komisja europejska o tym zdecydowała. Może – jak teraz tylko gdzieniegdzie na świecie – sprawdzalibyśmy w każdej gminie raczej skuteczność budżetów partycypacyjnych i demokracji deliberatywnej?

To by była prawdziwa innowacyjność.

Zawsze jeden człowiek musi powiedzieć „nie”. Tak jak zmarły niedawno Mark Felt, były wiceszef FBI, który w latach 70-tych był “Głębokim Gardłem” podczas afery Watergate, bez którego decyzji o ujawnieniu własnej wiedzy, amerykański prezydent nadal nadużywałby władzy a legalnie działające stowarzyszenie popierające go w wyborach dalej zajmowałoby się nielegalnymi operacjami, żeby zdyskredytować przeciwników politycznych.

Zawsze jest też nadzieja, że w samym Systemie uaktywnią się elementy samodestrukcyjne, dzięki którym pojawi się szczelina umożliwiająca zmianę wartości na piedestale. Tak, jak co jakiś czas odbywa się zmiana postaci na cokołach pomników.

Żeby zmienić postać na cokole pomnika potrzebne są dwie rzeczy. Po pierwsze: świadomość tego, ze już można. Po drugie: świadomość wagi, jaką ma zawsze pojedyncze ludzkie działanie, nawet jeśli jest działaniem ludzi zbędnych. W końcu ktoś musi nałożyć sznur na kamień na cokole, ktoś inny musi przywiązać ten sznur do dźwigu. Jeszcze ktoś musi tym dźwigiem pokierować, rozhuśtać kamienną postać, żeby w końcu zwalić kamień z cokołu.

Ważne, żeby tego momentu nie przegapić i nie zmarnować szansy.

Ludzie, zwani przez System zbędnymi, mogą postawią na cokole coś innego niż zysk. Do tego są Niezbędni.

p.s. Jak zawsze, za dzień-dwa, na stronie www.obywatel.org.pl

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Widzi pani..

Kiedy wielu sądzi, że nawet pisanie o tym jest zbędne.

Tak, zgadzam się.
Jestem od kilku lat zbędny.
Jako, że nie mam 25 lat, niczego nie biorę na wiarę, umiem przeżyć za 500 zł miesięcznie, jestem za mądry aby dostać pracę kasjera w Tesco i za głupi aby dostać jakąkolwiek pracę.
Co gorsza umiem czytać. Głównie między wierszami.
Umiem też napełniać butelki benzyną, ale rzucać się nimi wzdragam.
Wiem jakich lekarzy powinienem odwiedzić ale nie mam na nich pieniędzy, ani na recepty przez nich wypisane.

Pisać jeszcze umiem i myśleć.

Tyle, że to za mało.
Wróć.
Za dużo.
Nie modlę się, bo i o co, i do kogo?
Nie proszę o nic, bo jak by tu o uśpienie prosić?
Niezręczność.
Nadzieję mieć?
Nadzieję na co?

I to co już pare dni temu napisałem.
Nie zagłosuje więcej i nie złożę PIT-a.

Nikt tego nie dostrzegł ani skomentował.
Ot, chodzenie w kieratcie* umysłowym.

*Kierat – patrz wikipedia.


Panie Igło,

ja mam jeszcze stary nawyk, słowa sprawdzam w Slowniku Wyrazów Obcych. Ale i do wikipedii mogę iść jako człowiek nadążający częściowo kreatywnie.

Poszłam.
No.

Że Pan nie zagłosuje, cieszy mnie to bardzo – ja sie z tym deklarowałam jeszcze przed wyborami co je wygrała platforma, to wszyscy na mnie krzyczeli ze nieobywatelsko. A to obywatelsko raczej jest – po mojemu.

Że nie złozy Pan pit-u to juz mnie napawa zachwytem. Bo ja się tego boje.

Ale z tą nadzieją, to juz mnie martwi.

Choć rozumiem, bo podobnie miewam. Ale miewam, nie mam.

(A nie czytałam co tam u Pana, bo w ogóle do txt nie wchodziłam. Knułam ostatnio z ngo przeciw zusowi, ale diabli wiedzą czy unia-matka nasza da nam grant na finalizację tego knucia.)

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


Wie pani

Jest coś takiego, jak działanie zgodne z prawem, niezgodnie ale jest też taka formuła jak obok prawa.
Nie jestem prawnikiem, a na TXT są tacy, więc niech mnie wyprostują.

Otóż te obok prawa mnie interesuje.
Daje pewne możliwości.
To jest ta sfera, której prawo nie przewidziało, więc nie opisało.

Już odrzuciłem to co jest teraz.
To co pani nazywa systemem.

A jest zwykłym kurestwem z jego beneficjentami.

Nie wymyśilłem własnego systemu, jeszcze nie.

Ale obok kurestwa mogę stanąć, właśnie obok.
Bo niby dlaczego mam udawać, że kurestwo akceptuję albo że wymyśliłem jaką rewolucję?


wkleiłam u Pana

pod ta notka, w której Pan odmawia pójscia na wybory, swój stary tekst o nieposłuszenstwie obywatelskim. To jest chyba to obok o którym Pan pisze.

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


Widziałem/czytałem

Ciekawi mnie paniny tytuł – Ludzie Niezbędni.

Ludzie w obecnym systemie są zbędni.
Wystarczy ktoś taki jak Niesiołowski i Rokitowa dla przeciwwagi.
Oczywiście kpię.
Ale tylko trochę.

Otóż ja ich właśnie przestałem uznawać za ludzi.

Mam też wrażenie, że wielu na TXT też przestało uznawać pokazywane w tv szympansy-choćby wyżej wymienione za ludzi.
Przestało rozmawiać o polityce, bo i o czym rozmawiać mając taką, przysłowiową 2kę jako odniesienie?
Jak maja rozmawiać o ważnych sprawach, kiedy debatę publiczną toczą dziennikarze, powszechnie uznani za sprzedajnych łajdaków oraz narzędzia nieustającej nagonki?


że są zbędni, to system tak definiuje,

- ja nie. Dlatego taki tytuł.

Tylko na uznawanie polityków i systemowych dziennikarzy za nie-ludzi, to sie zaraz buntuję. Ludzie to są. Ludzie. Którym się poplątało w głowach, którzy zapomnieli po co własciwie zyjemy. Po co dostali do reki władzę. “Ale bron mnie Panie od nienawisci” – napisał w 68 Natek Tenenbaum, a potem Kaczmarski spiewał przejmujaco. I ja sie tego trzymam.

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


Pani Aniu

Ktoś kto mnie traktuje jak małpę, ktoś kto mnie traktuje jak pańszczyźnianego chłopa, przypisanego tylko i wyłącznie do reakcji na tytuły na 1szych stronach gazet lub ekranów telewizorów.
Temu ja odmawiam uznania za człowieka.

Tak samo mam głęboko blogerów reagujących na to, na zasadzie odruchu Pawłowa albo piszących pod dyktando swoich miłośników.
To nie jest wyrażanie poglądów lub ich obrona.
To jest zwykłe małpowanie.
Bezmyślne.

Temu właśnie, odcięciu się od takiego małpowania, ma służyć TXT.


odciecie od małpowania -

ok, przeciez po to tu wieszam teksty.
Tylko na to, że nie-człowiek sie buntuje, choc traktuje to troche jak licencia poetica.
Jesli my ich traktujemy jak szympansy, to czym sie od nich róznimy? Tylko pogladami w konkretnych sprawach? Mało.

Zeby słusznego gniewu dobrze uzyc, nie mozna dac sie zaslepić – jasno widzieć złe działania ale tego, który źle działa nie obrazać. Zreszta, co ja tu Panu bede dalajlamowac – sam Pan wie takie rzeczy.

Bezradnosc czasem sprawia, że musimy na kogos konkretnego swój gniew skierowac. A jak wiemy na co go skierowac – nie na kogo – to jest lepiej. Tak w kazdym razie myślę.

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


Pani Aniu

Ja najlepiej pracuję na przykładach.
Stąd takie a nie inne.
I tyle.
Ale chodzi mi właśnie o przełożenie, tych przykładów, nie-ludzi, szympansów, z imienia i nazwiska, na system.

Bo uzgodnijmy, ten system działa tylko dla twórców onego.
tych 20%
I ja mam tego dość, razem z tymi medialno-politycznymi małpami.
Precz.


też mam ich dosc,

wiec nie ogladam, nie słucham, buduję dystans. Nie ma sie co na nich skupiac – oni są tylko emanacją tgo chorego systemu. Tylko wykonawcami. Trzeba skupiac uwagę – tak jak Pan to w swoim tekscie robi – na regułach systemu i znajdowac sposób na mówienie “nie” tym regułom. To jest najwazniejsze.


Pani Aniu

Wspaniały tekst!

Poruszyła Pani absolutnie fundamentalną sprawę: System dla Ludzi czy Ludzie dla Systemu?

Opcja druga jest aktualnie obowiązującą a jej rzekome: “prawdziwość” oraz “niepodważalność”, są nieustająco promowane przez medialne tuby za plecami których stoi te 20% beneficjentów aktualnego Systemu.

Kredyty bez odsetek? Niemożliwe! Chore! Populistyczne! – tak zagdakuje się pytania i wątpliwości. Podawanie przez Panią przykładów bankowości arabskiej w erze “wojny z terroryzmem” :) można uznać za działalność wywrotową, bo to przecież nie ta kultura, religia, itd. Tylko co ma piernik do wiatraka?

Znam dwa przykłady bankowości bez-odsetkowej, świetnie funkcjonujące poza krajami arabskimi. Jeden to prywatny (!) bank szwedzki “JAK”, drugi to bank stanowy w Północnej Dakocie. Oba funkcjonują znakomicie i nie mają obecnych problemów. Ich klienci też nie narzekają.
Mnie te przykłady przekonują, że utopijne idee Adama Smitha, o połączeniu etyki i biznesu dla dobra publicznego, wcale utopijne nie są.

Pozdrawiam serdecznie. :)


Magio,

no własnie:
“połączenie etyki i biznesu dla dobra publicznego”

A tu ani etyki – tylko zwykła chciwosc, ani wizji dobra publicznego – tylko widzenie wyłacznie wlasnego nosa. Takie proste rzeczy, a jak sie o nich mówi publicznie, to brzmia jak wezwanie do rewolucji, prawda?

Dzieki za dobre słowo i za info o szwedzkim banku – słyszalam tylko, że w Danii dwa takie banki działają.

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


Pani Anno

20% szlachty, żaden system nie wytrzyma, choćby nas w obozach trzymali i zupą z pokrzyw karmili. Tym bardziej, że akurat te 20% nic, ale kompletnie nic nie wnosi. Tylko bajki szczyre.
Coś jak nasza ślachta osiemnastowieczna. Brzuch do przodu – karabela – a każdy dzień to niedziela.

Trza ich pobić.


Panie kochany, ale

czymże to pobić? Żebyż to choć było wiadomo!
Ja wierzę, ze to pobicie nastapi ale na dzis nie widać instrumentów nijakich…

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


Pani popełnia błąd mentalny

Jak większość.
Pani nie jest beneficjentką systemu.

Pani go utrzymuje.


No, Igło,

zeby tak ironii nie czytac, to juz nie wiem, naprawde. Stało sie Panu cos?
Miałam napisac beneficjentka w pieciu cudzysłowach? Nie starczy, ze beneficjent chowa głowe w tapczan?

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


:)

Ja tu muszę..
No dobra.


No!

bo juz myslałam…
zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


Jak to czym?

Ich własną bronią!

( zawsze tak można powiedzieć )
:) Pozdrawiam


no, to akurat

nawet nie jest gupie – oni uzywaja głownie mediów do utrwalania systemu, wiec może nie jestesmy tak kompletnie bezradni. Tyle, że nasze media na razie maja mały zasięg rażenia – czyż nie?

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


Pani Anno

Mają mały zasięg z naszej, pardą, winy. Tyle tylko, że czasy są dziwne i dynamicznie się dzieje. W pewnych zakresach oni są bardzo opóźnieni.
My za to jesteśmy opóźnieni w kwestii “kasy”
Ale Kopernika dzieło w 400 egzemplarzach wydrukowali i po florenie chodził Kopernik, a jednak jakoś trafił, co nie?


Yes sir,

tez do siebie przemawiam w podobnym tonie.

Choc mysle,ze systemowi maja jeszcze jedna wielka przewage. Dla nich prosta jest kwestia tego, po co robia to, co robia. Najprosciej: dla władzy i pieniedzy.
Gdyby nam – tym po drugiej stronie systemu – postawic podobne pytanie, odpowiedzi byłyby o wiele bardziej zróznicowane. Jeden by chciał wszystkich czerwonych wycinac, inny by chciał eliminować tylko niektórych, ktos by musiał wprowadzic ustrój prezydencki a ktos inny koniecznie wręcz przeciwnie. Mysle,ze k,łopotem po naszej stronie jest brak priorytetu.

Co pozostawiam do refleksji przed snem.
zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


Skąd się wzięli zbędni ludzie?

Odpowiedź jest banalnie prosta.
To nieuchronny skutek podstępu technologicznego.
Przed nastaniem epoki przemysłowej 90% rolników z trudem wytwarzało nadwyżkę żywności pozwalającą utrzymać pozostałe 10% ludności (szlachta, duchowieństwo, kupcy, artyści itd.)
Dzisiaj mniej niż 10% ludzi jest w stanie wyprodukować żywność dla 90%.
(W USA o ile pamiętam jest to poniżej 5%)
Te ponad 90% ludzi znajdowało zatrudnienie w przemyśle (fabryki), w mniejszym stopniu w usługach.
Maszyny i automaty spowodowały, że tej pracy zaczyna brakować.
System gospodarki rynkowej nie jest w stanie znaleźć zatrudnienia dla ludzi zbędnych.
I ten proces będzie się nasilał.
Powstaną alternatywne systemy, nie oparte na dyktacie rynku i pieniądza.
Zdając sobie z tego sprawę, możemy potencjalnie aktywnie uczestniczyć w powstawaniu tych systemów alternatywnych.

Tak to widzę.
Pozdrawiam


Radecki,

o tego typu alternatywnych systemach myslisz?

http://www.lepszyswiat.org.pl/bank-czasu.html

czy jeszcze jakos inaczej?

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


@Anna Mieszczanek

Nie o tym myślałem, ale to bardzo ciekawe.
Mnie chodziło o coś prostszego.
Prosumpcję.
Próbowałem poruszyć temat tu:
Muszę uciekać.
pozdrawiam


przeczytałam "tu" -

- w sumie i prosumpcja i banki czasu wynikają chyba z podobnego myślenia: zeby byc w miarę niezaleznym. Zupełnie jak nasze tekstowisko, własciwie.

Poczytalam tez Twoja Kocią stronę – z wielka przyjemnoscią!

Przy okazji przypomnialam sobie, ze Trzecia falę Tofflerów (chyba obojga, czy zmyslam?) pozyczyłam kiedys i nie została mi oddana. Wiec kupiłam drugą, pozyczylam i znów nie mam szans na zwrot. Więc nawet sie nie mam czym moralnie podeprzeć czasami. Ale moze to i lepiej, bo wtedy człowiek bardziej ufa swojemu zdrowemu rozsądkowi, co mu zapewne na dobre wychodzi.

W Twoich tekstach w TXT i na Kociej stronie jest duzo spokojnej wiary, że wszystko idzie w dobrą stronę, że cywilizacja przemysłowa przewali sie, bo musi, a my i tak znajdziemy dla siebie jakies przyjemne nisze. Prawdę mówiąc aż Ci tego spokoju zazdroszczę, bo ja sie nieco motam. W zasadzie cieszę sie z kryzysu, bo wiem, ze to, co pada, odsłoni trochę pola własnie dla alternatywnych rozwiazań. Ale tez zastanawiam się czy te alternatywne systemy naprawde będą w stanie stworzyc przeciwwage dla systemowej biurokracji, która umieszcza nas w tym, co Igła nazwal kieratem.

W każdym razie miło mi niezwykle po lekturze Twoich tekstów.

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


p.s. @ Radecki

chyba jednak zmysliłam z Tofflerami. Obojga – czyli to, co dwa razy pozyczyłam – było chyba “Budowanie cywilizacji przyszłosci” – tak?

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


@Anna Mieszczanek

Co do tej książki, to zapewne chodziło o to:
Alvin i Heidi Toffler “Budowa nowej cywilizacji – Polityka trzeciej fali”

Co do tej spokojnej wiary, to chyba jednak trochę złudzenie.
Wcale nie jestem przekonany, że te alternatywne systemy naprawde będą w stanie stworzyc przeciwwage dla systemowej biurokracji, która umieszcza nas w tym, co Igła nazwal kieratem.
Ale jest taka realna szansa.

A tak w ogóle, to uprawiam propagandę, że zamiast skupiać się na walce z upadającymi kolosami, czy też na ich sztucznym podtrzymywaniu lepiej zacząć samemu majstrować coś na boku.
A przynajmniej wspierać ludzi, którzy coś takiego robią.

Pozdrawiam serdecznie


dzieki za link,

to ta ksiązka. Z przyjemnoscią do niej wrócę.
A propaganda wychodzi Ci nieźle!

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


Subskrybuj zawartość