JW Dziennikarze

Bez obaw, JW nie oznacza “Jaśnie Wielmożny”. Chcę napisać o tym, jak ideały bezstronności, etos tego zawodu, nie wspominając już o Kodeksie Etyki, sięgnęły poziomu ulicznych kratek ściekowych.

Zauważyliście, że im więcej jakiś dziennikarz płodzi artykułów o swym bezgranicznym obiektywizmie, tym bardziej jest po prostu ściemniaczem i kuglarzem? Pamiętam, jak tydzień czy dwa temu “Dziennik” się ostro prężył potępiając “Wyborczą” za sprawę tej 14-latki, co się zagapiła i wpadła. Jakoś mi się wtedy przypomniało, jak parę miesięcy temu przy okazji strajku lekarzy “Dziennik” uśmiercił pacjenta. Mogę się mylić, ale to właśnie chyba “Dziennik” tworzył dramaturgię i zafundował pacjentowi wieczne odpoczywanie. To tak a propos, by zaznaczyć, że wspaniale widzi się cudze błędy – swoje jakoś gazetom umykają.

No dobrze, czas się wziąć za temat. JW Dziennikarze, czyli Jawni Współpracownicy. Nie ma już w tym naszym kraju gazety, która po prostu byłaby tym, do czego gazety zostały stworzone – do informowania społeczeństwa. Teraz się nie informuje – teraz się ocenia. Coraz więcej dziennikarzy staje się tubami partyjności lub ideologii. Trzy główne tytuły, czyli “Dziennik”, “Wyborcza” i “Rzeczpospolita” są już jedynie miejscem jatek. Nie liczy się zaufanie czytelników, nie liczy się obiektywizm – liczy się umiejętność dokopania przeciwnikom.

Przeciwnicy są różni. Dziś mogą to być homoseksualiści, jutro Platforma Obywatelska, pojutrze Prawo i Sprawiedliwość, a za jakiś czas zwolennicy aborcji – którzy później ustąpią miejsca przeciwnikom aborcji. Jedna wielka masakra, która nie ma nic wspólnego z dziennikarstwem. Klasa społeczna pt. “dziennikarze” wyrwała się z ram, w których obowiązywały pewne zasady i dostała palmy uważając się za nowych apostołów.

Pacewicz, Janke, Ziemkiewicz czy Sakiewicz. Acha, no i Michalski (bez obaw, Cezary, nie zapomniałem o tobie). Czy można ich nazwać dziennikarzami? Według mnie nie. To kaznodzieje prowadzący swoje małe wojenki i wykorzystujący to, że co napiszą, to się druknie. Oni już przestali być tymi, których nazwę zawodu noszą. Moralizują, oceniają, potępiają lub wychwalają.

Po co? Bo w ich mentalności my, czytelnicy, jesteśmy debilami. Nie potrafimy myśleć. Więc czują się w prawie, by niczym ksiądz z ambony prawić nam kazania. Nie są w stanie uwierzyć, że przeciętny Polak jak zobaczy bezstronny tekst, to sam wyrobi sobie opinię. Więc tę opinię muszą nam wklepać do głów. Byśmy, broń Boże, nie wyrobili sobie innej.

Więc są właśnie Jawnymi Współpracownikami. Oczywiście nie służb :) Ale na pewno skrzętnie wypełniają wolę takich bożków, jak stronniczość, pogarda dla czytelnika, partyjniactwo. Z lewa i na prawo, tu nie ma dziewic. Każdy tytuł w Polsce ma takich “redaktorów”, którzy misję informowania pomylili z misją opowiadania się po jakiejś stronie.

Myślę, że warto więc zrobić im mały prezent. Na pewno się ucieszą. A prezentem tym niech będzie ten link: http://www.sdp.pl/kodeks.htm To kodeks etyki dziennikarskiej. Twór dziś prawie martwy. Jak ten pacjent z “Dziennika”. I równie dla JW‘ów wiarygodny, jak ten gwałciciel z “Wyborczej”.

PS. Przepraszam, że wymieniłem jedynie kilku dziennikarzy z nazwisk. Stanowią tylko przykład. Wszystkich Jawnych Współpracowników za pominięcie ich w tym wpisie serdecznie przepraszam.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Nareszcie!!!

Human Bazooka


MacSieniel

Od dawna przyglądam się z pobłażliwym uśmiechem wojenkom podjazdowym toczonym między tymi trzema tytułami prasy codziennej. Żeby było śmieszniej każdy z nich nazywa siebie “opiniotwórczym”. Nie informacyjnym. Znamienne… :)

Pozdrawiam ciesząc się bardzo, że w końcu zdecydowałeś się dołączyć do naszego nieco zwariowanego (w pozytywnym sensie) grona…


Szanowny Panie MacSienielu

Po pierwsze witam w klubie Przyjaciól Jamników.

A teraz do spraw mniej poważnych. Otóż czlonkowie Związku Zawodowego Dziennikarzy i Polityków (albo na odwrót) dawno już nie mają nic wspólnego z tą szacowną profesją, jaką znamy z opowieści choćby Prusa. Choć glowy bym nie dal, czy już wtedy nie zachowywali się podobnie. Przynajmniej co poniektórzy. W końcu media, jako środek przekazu i jednocześnie wplywu wymyślono juź dość dawno. Zdaje sie, że swego czasu we Francji tepiono polityków przy pomocy anonimowych pamfletów, a innych zaś w ten sam sposób wychwalano ponad miarę.

Inna kwestią jest Pańskie przekonanie, iż przeciętny Polak jest w stanie samodzielnie wyrobić sobie opinię na jakiś temat. Narażę się (nie wiem jeszcze komu), ale nie bylbym tego taki pewny. Przeciętny Polak jest tak bombardowany informacjami i “informacjami” ze wszystkich stron, polączonych z reklamami pośrednimi i bezpośrednimi, że chyba zaczyna się gubić (o lenistwie nie wspominam celowo, acz odgrywa ono swoją rolę i to nie tylko w przypadku przeciętnego Polaka ). Dowody na to znajdzie Pan z pewnością na wielu forach internetowych.

Pytanie, co zrobić, by bylo inaczej. A jak będziemy wiedzieć, to jak się odleniwić .

Pozdrawiam serdecznie


Hoho...

Cześć, wiara. Dzięki za przywitanie, Mad Dog nawet dal mi łapówkę w postaci wrzucenia tego tekstu na topa – łoł :)
A Ciebie, Magia, pamiętam z blogów Rzepy (S24). Chyba nawet wymieniliśmy się paroma komentarzami, pamiętam, że było sympatycznie, więc liczę na kontynuację tego stanu :)
Pozdrawiam Was! MacS.


Heh..

Mac wie swoje..
A Lorenzo swoje.
To ciekawe?

Bo je tez wiem swoje.

I stąd moje pytanie!!!

Skąd taka wiara, wśród blogerów, że w Polsce, ktoś jeszcze czyta gazety?

Ja nie zauważyłem.

P.S. Czołem Mac.


@ Igła

Ja czytam gazety. Nawet nałogowo, kiedyś kupowałem po 3 tytuły dziennie. Teraz różnie, 1 albo 2, resztę doczytam w sieci. Wiesz, ja nie oglądam TV, to głód informacji zaspokajam czytając ;)

P.S. Czołem, Igła.


@autor - androny Pan piszesz !!!

Co to za androny Pan piszesz?

Czy Pan uważasz, że całe dziennikarstwo ma się ograniczać do serwisów njusowych, czy co? Ja osobiście nie uważam, żeby główne gazety w Polsce powinny ograniczać się do serwisu informacyjnego. Do przekazywania surowych faktów wystarczy PAP. Rolą wiodących żurnalistów nie jest cytowanie faktów, lecz ich interpretacja. Co z tego, że nikt nie umarł, skoro na sygnał o tym, że umarł pojawiły się kontrowersyjne opinie decydentów i innych środowisk opiniotwórczych? Co z tego?

Kultura to świat opinii a nie faktów. Fakty generują opinie. Ważne, żeby nie tracić faktów z oczu, ale nie trzeba się ich kurczowo trzymać. Dla dziennikarstwa jest ważne, aby trzymać rękę na (kulturowym) pulsie. Można sobie wymyśleć gejowskie małżeństwo, aby skłonić strony sporu do dyskusji na temat, który inaczej potraktowany byłby jak kukułcze jajo.

Oczywiście – kreowanie faktów musi mieć granice, ale nie wydaje mi się, żebyśmy byli przytłoczeni tego typu “faktoidami”. Ja je nawet lubię – o ile nie są trywialnymi fałszywkami, mającymi na celu poniżenie opozycji.


Mac

ciesze się że na debiut na TXT wybrałeś mój ulubiony temat:)

Witam!

pozdrawiam

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


>Mac

A czy kiedys istniał tu u nas taki twor dziennikarski jakim chcialbys go widziec?

Ja nie slyszalem o taki czasach. I obawiam, sie ze nie uslysze. Bo jakos tak mi sie wydaje, ze ten zawod robi sie coraz bardziej niepotrzebny i powoli ginie…

Przyznam sie, ze snia mi sie juz konferencje prasowe, na ktorych pytan nie zadają dziennikarze, tylko zadają je bezposrednio ludzie – metod na realizacje takiego czegoos mozna wymyslec sporo – srodki techniczne juz teraz sa wlasciwie nieograniczone.

A teksty roznorakie to juz teraz najlepiej poczytac w necie niz w jakims tytule…

pozdrowienia


Zdaje się, Panie Jacku,

że taka formą stają się powoli czaty. Trochę jeszcze niedoskonale, ale…

Pozdrawiam serdecznie


Panie Lorenzo

Chyba nie ma Pan ma myśli “czatowania” obywateli Rosji z byłym (?) prezydentem, Putinem? Zresztą próby “czatowania” polskich polityków też dostarczały wielu radości.

Pozdrawiam rozbawiona nieco…


Lorenzo

chwilowo za słabe transfery mamy i UMTS też w powijakach…ale kto wie za jakis czas, chociaż jak oni by wytrzymali bez siebie? gdzie miejsce na przecieki, na konfabulacje itp?

to też jest lukratywny biznes

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


Lorenzo, Magia

Hmm – czat w sumie też – ale mam w glowie taka klasyczną konferencje prasową.
A czy pytania beda przez czat, czy telefon, czy maila, czy cokolwiek innego to nie ma znaczenia – wazniejsze wedlug mnie, i najtrudniejsze jest wylawianie pytan sensownych w calej masie pytan niesensownych.

Ale dobry, uczacy sie algorytm po jakims czasie moglby na podstawie pewnych powtarzajacych sie fraz wyciagac to, co rzeczywiscie jest istotne…

Choc ja moze troche utopista jestem :-)

pozdrowienia


Początki, Pani Magio,

zazwyczaj bywaja trudne:-)) Sam fakt jednak, że politycy próbują ubrać się w nowoczesne formy przekazu jest pocieszający, bo Jak Pan Jacek wymyśli jakieś algorytmy, a oni dadzą się na to nabrać, to może być ciekawie.

Pozdrawiam serdecznie lypiąc okiem na mecz


Panie Lorenzo

Niewątpliwie trudne i… śmieszne bardzo. Ale ja nie mam złudzeń. Moderne ubranko musi być skrojone na miarę. W tym przypadku – polityczną. I tu już nawet algorytmy pana Jacka nie pomogą.

Też sobie “łypnę”, a co! :)

Pozdrawiam “czatowo”...


Hm, trochę się nie zgodzę,

dla mnie naturalne, że dziennikarz wyraża też swoje poglądy/opinie itd. Nie tylko przedstawia fakty, bo to by było nudne.
Oczywiście faktem też jest, że w sumie by być takim publicystą jak choćby wymienieni ci przez ciebie nie trza mieć ani specjalistycznej wiedzy ni umiejętności, ba, nawet pisać nie trzeba umiec dobrze.
Oczywiście, że dziennikarzem jest bardziej Wojciech jagielski pisżacy o Afganistanie czy Wojciech Mann o muzyce niż Igor Janke snujący insynuacje z komsosu, że Michnik Wildsteina na konferencję w Niemczech nie dopuścił.

A wojna gazet?
Śmieszna ale naturalna w sumie.
A co do czytania gazet, odkąd mam net, czytam tylko z przyjemnością (i kupuję) ,,Politykę”, reszta mnie nudzi a to co dawniej w gazetach mam w necie.
A miałem kiedys tak, że 5 tygodników w tygodniu kupowałem (czyli wszystkie ukazujące się poza ,,GP”, i ,,Nie” i jakimiś specjalistycznymi czy niszowymi.


A w ogóle to witam serdecznie

i czekam na świetne teksty.
Jak to u ciebie.


Panie Lorenzo i pani Magio

Algorytmy, oczywiście tylko te moje, pomogą na wszystko ;-)

pozdrowienia


Jak już mamy wiedzę

, że nie ma czegoś takiego jak obiektywizm to czyta się całkiem dobrze. Czasem porównanie tekstów dwóch trzech rywali pomaga w wyrobieniu “własnego” zdania.


Subskrybuj zawartość