Poświęcenie a zaangażowanie


 

Nasi dzielni politycy wszelkiej maści uwielbiają być masochistami. Polityk nie powie, że bierze udział w jakimś posiedzeniu czy przedsięwzięciu – on się poświęca! Rzecz jasna dla dobra Polski.

Parę przykładów:

- Ryszard Kalisz nie zaznaje niebiańskiego orgazmu udzielając się co kwadrans w gazetach i stacjach TV, tylko poświęca się ciężko pracując nad przekazaniem społeczeństwu… Sorry, ale tu moja wyobraźnia nie sięga, bo nie wiem, co Ryszard Kalisz tak właściwie przekazuje.

- Stefan Niesiołowski nie zachowuje się jak psychopatyczny przedszkolak, któremu zabrano łopatkę, ale poświęca się i z pełną kulturą komentuje niegodziwość opozycji.

- Jarosław Kaczyński nie jest obrażony na wszystko i wszystkich z powodu ciągłych porażek, ale poświęca się i jako lider opozycji ukazuje, że działania rządu doprowadzą do horroru na miarę filmów “Piła IV”, “Piątek trzynastego III” czy “Bezsenność w Seattle”.

- Jan Tomaszewski, świeży polityk, nie zdradza w każdym wywiadzie pełnych objawów ADHD, ale poświęca się walce o powrót świetności piłki nożnej z czasów, gdy sam stał na bramce.

- Donald Tusk nie udaje, że się troszczy o cokolwiek poza słupkami sondażowymi, ale poświęca się rządzeniu państwem i kocha Schetynę.

I tak dalej, i tak dalej…

W sumie mógłbym napisać, że to nie mój problem, tylko Watykanu – tylu męczenników, tyle poświęceń, pewnie zabraknie miejsc dla świętych i błogosławionych. Ale przeglądając nasz polski polityczny inwentarz brakuje mi jednego – osoby, która się nie poświęca, a jest zaangażowana.

Pierwsze z brzegu: zaangażowana w budowę dróg, zaangażowana w poprawę burdelu na kolei, zaangażowana w szybką dostępność do lekarza-specjalisty.

Zamiast tego – trzymając się powyższych przykładów – mamy poświęcenie w dostaniu się do Księgi Rekordów Guinnessa w najdłuższym budowaniu kilometra autostrady, poświęcenie w zrobieniu toalety z każdego przedziału w pociągach, poświęcenie w walce z rakiem poprzez takie terminy wizyt, że pacjent zdąży umrzeć, zanim podda się leczeniu.

I tak dalej, i tak dalej…

W jakimś serialu usłyszałem fajny tekst o różnicy między poświęceniem a zaangażowaniem na przykładzie jajek na bekonie. Wiecie jaka to różnica? Do tej śniadaniowej potrawy kura, dając jajko, się angażuje. Ale prosiak, dający bekon, niestety już się poświęca.

Warto, by tą różnicę zapamiętali nasi – za przeproszeniem – politycy. Bo morał jest taki: zawsze to lepiej być zaangażowaną kurą, niż poświęcającym się warchlakiem.

Średnia ocena
(głosy: 3)

komentarze

Niestety, znowu się zgadzam,

nie ma co komentować...


Panie Celcie!

Bardzo ładne, choć smutne i prawdziwe…

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość