Proste pomysły: 1. Metropolie

“Proste pomysły” to taki – pewnie naiwny – pomysł na opisanie spraw, za które politycy zaczynają się brać i jakoś nałogowo komplikują je aż do absurdu. Dziś mnie wzięło na metropolie.

Ustawy o metropoliach jeszcze nie ma, a już wokół niej zadymka – jak zwykle zresztą. Początkowo miało być tych metropolii mało, potem liczba zaczęła się zwiększać – dobrze, że PiS nie rządzi, bo pewne i Włoszczowa dostałaby ten status. Każdy polityk chce zapunktować u swych wyborców i pokazać, jak o nich dba – nieważne więc, czy to Warszawa czy (za przeproszeniem mieszkańców) Kozia Wólka – zastaw się, a postaw się, czyli metropolii ci u nas będzie dostatek.

A tym samym nie będą nic znaczyć. Namnoży się ich, jak zająców na wiosnę i cała satysfakcja dla jakiejś 10-tysięcznej mieściny będzie taka, że są “metropolią”. I nic poza tym.

Bo tak się dzieje, gdy za sprawy administracyjne, urzędowe, biorą się niedorobieni politycy. “No dobrze” – zapyta ktoś – “ale skoro nie politycy, to kto do licha ma to uchwalić?”. Dobre pytanie – jasne, że oni, tyle, że nasi politycy nie myślą kategoriami państwa. Państwo jest u nich na trzecim czy czwartym miejscu – oni myślą kategoriami partii i swojego wyborczego interesu. Gdyby tak naprawdę myśleli o państwie, ustawą o metropolii nie zajmowaliby się ignoranci, oddaliby rzecz w ręce niezależnych ekspertów od prawa administracyjnego, prawników, ekonomistów. A sami by tylko przypieczętowali to głosowaniem.

Bo wbrew pozorom sprawa metropolii jest banalnie prosta. Tak prosta, że za żadne skarby nikt tego tak nie zrobi.

Jaki byłby mój pomysł? Ano taki:

I. Nie ustalać odgórnie miast, które utworzyłyby metropolie. W zamian ustalić warunki, jakie metropolia powinna spełniać. Wziąć pod uwagę i ująć wszystko – jaki metropolia powinna mieć stan dróg? Jak powinna w metropolii wyglądać kwestia komunikacji miejskiej? Jaki powinien być poziom usług? Jaka powinna być dostępność obywateli do urzędów, na jakim poziomie powinno być załatwianie ich spraw? Jak mają wyglądać sprawy handlu? Jak szkolnictwo? Służba zdrowia?

I tak dalej, i tak dalej. Podkręcić wymaganiom śrubę, niech metropolia to nie tylko rozłożone na 300 hektarach blokowiska, ale faktycznie samonapędzająca się maszyneria miejska. Jednym słowem – opracować coś w rodzaju certyfikatu ISO, którego spełnienie wymagań daje prawo do ubiegania się o metropolię.

II. Ustalić przywileje dla metropolii. Ułatwienia w dotacjach na infrastrukturę, pierwsza kolejność w pozyskiwaniu funduszy unijnych, ulgi, zachęty, pomoc.

Zysk dla metropolii powinien być konkretny – tak, by miastom opłacało się stanąć na głowie, by tą metropolią zostać. I zysk ten byłby także dla nas wszystkich – bo skoro status metropolii uzyskiwałoby się po spełnieniu wysokich wymagań, to przecież tylko z korzyścią dla mieszkańców. I jestem pewien, że jeśli “marchewka” będzie odpowiednio apetyczna, to w wielu skupiskach miejskich wzięliby się do roboty, by do grona metropolii dołączyć.

III. Na koniec ustalić zasady odbierania statusu metropolii. Powinny być monitorowane, czy nie “schodzą w dół” od ustalonego poziomu. Jeśli jakaś dziedzina zostanie zaniedbana i przestanie przystawać do warunków z pkt. I – metropolia dostaje pół roku czy rok na poprawę i jak nie da rady – dobranoc, nie jest już metropolią (przez co traci zyski z punktu II).

To tyle. Pomysł wydaje mi się prosty. Wręcz banalny. Co prawda wcale nie jest powiedziane, że takimi metropoliami byłyby Warszawa czy Gdańsk – ale skoro nie spełniałyby warunków, to dlaczego miałyby nimi być?

A za miesiąc część 2 prostych pomysłów: emerytury.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

McS

Z Twojego pierwszego prostego pomysłu najbardziej istotny (IMO) jest punkt III.

Odbieranie statusu.

Nie tylko w przypadku metropolii, ale bardziej uniwersalnie – coś uzyskujesz, ale nie dożywotnio. Można podstawić pod profesorów na uniwersytetach, pod gwiazdki w hotelach, pod cokolwiek, co daje przywileje.

Wielka odpowiedzialność spoczywa wówczas na monitorujących i odbierających.
Przy czytelnych kryteriach, przejrzystości procedur i bezwzględnej bezstronności oceniających – same plusy…

Pozdrawiam,


@MacSaniel

A po co nam w ogóle metropolie i przywileje, monitorowanie etc…to raj dla urzędasów, a rynek sam się obroni, dobre projekty z funduszy unijnych mogą się realizować i na terenach, które nigdy statusu metropolii by nie uzyskały
tak jakoś mi się to kojarzy z Wolnym Miastem Gdańsk


MacSieniel

Nie wgłębiałem się do tej pory w temat metropolii, ale coś mi tam się o uszy obiło, bo się tu w somsiedzkim Rzeszowie chłopaki o tą metropolię biją i jakoś mi te twoje 3 punkty dziwnie znajome. czy ty czasem nie wyważasz otwartych drzwi?


Subskrybuj zawartość