Moja Warszawa


 

Witam. Doszedłem do wniosku, że co jakiś czas coś na TXT napiszę, jednak bez związku z polityką. Dzisiaj po prostu przypominam notkę ze swojego bloga sprzed jakiegoś czasu…

Kiedyś przeszedłem się z tandetną cyfrówką po “rewirze”. Dzisiaj wklejam to na blogu – głównie z myślą o Czytelnikach spoza Warszawy.

Zaopatrzony w plecaczek z browarkiem, przeszedłem się z aparatem po moim kochanym Starym Mokotowie. Nie zaserwuję Wam jakichś specjalnych fajerwerków, jednak możecie zobaczyć kawałek zachowanej przedwojennej Warszawy, którego nie ma na żadnych szlakach turystycznych… Natomiast jest on “nieco” bardziej “warszawski”, niż znaczna część rzeczy, które turystom się pokazuje…

W tych krzakach wszystko było pierwsze: piwo, kobiety i śpiew ;)

Swój klimat mają zarówno posesje bogatsze:


... jak i biedniejsze:



Podobne miejsca w naszej dzielnicy są oddalone od siebie max. kilkaset metrów…


Ciekawostka:

W tym miejscu stała budka, zwana przez mokotowian “zieloną”, od której mister Grycan rozpoczął marsz ku budowie koncernu i marki, znanych w półświatku jako “Zielona Budka” (obecnie, po sprzedaży marki, znowu Grycan):

A tu za komuny było kino “Moskwa”:



“jaka jest najdłuższa ulica na świecie? Rakowiecka – prowadzi aż do Moskwy…”

– pamiętacie ’81?

(fotka wzięta stąd)

Ot, tak – w ramach odskoczni.

Średnia ocena
(głosy: 7)

komentarze

jak śpiewały Meble

“największa knajpa w mieście Pola Mokotowskie lipiec czy sierpień”

Bolek, Lolek … jeździło sie na gościnne występy do kumpli



Wow,

widzę, że wspólpraca przynosi pierwsze efekty:)

Ja jako niewarszawiak i człek Warszawy nie znający to nie pogadam, bo zdjęcia mi się z niczym nie kojarzą, ale ciekawe są.

No w sumie lody Zielonej Budki kojarzę, dobre z tego co pamietam:), bo dawno nie konsumowałem.


>grzesiu

warto sięgnąć np po “Bedekera warszawskiego” Olgierda Budrewicza…



Doc, nie znam zupełnie,

pewnie by mi się przydał, w sumie za jakie 2 tygodnie z kawąłkiem będę 3, może 4 dni w Warszawie, więc przydąłoby mi sie coś poczytać i zapoznać się z jakim przewodnikiem czy czymś, by wiedzieć gdzie łazić itd


Docencie

Z obu lokali fajne wspomnienia, chociaż Lolek jest wyjątkowo “japiszonowski” – ale za to można wejść z psem, i jeszcze michę z wodą zwierzak dostanie :)


Grześ

Oczywiście, że współpraca przynosi efekty :)

Jakbyś chciał konsultacji, co w tym naszym krawaciarsim grodzie zobaczyć – służę uprzejmie.

Pzdr.


grzesiu

na Koszykową po książki idź ...



Doc, a żebym ja wiedział, gdzie Koszykowa:)

ja to w temacie Warszawy ignorant zupełny jestem.

Foxx, to jakby ci się chciało napisać co tam wartego obaczenia jest, to z chęcią poczytam:)

Taki mini-przewodnik po Warszawie dla początkujących.

pzdr


Bolek i owszem..niepowiem..

Lolek?
A w życiu!!

No i ta mauretańska wieża mnie rozwaliła.
Może Gretchen mnie nakieruje?
Kurde..?


grzesiu

samo centrum, każdy ci powie. zapytaj tylko o książki na koszykowej …



Grześ

No, więc – zgodnie z sugestią Docenta – warto podejść do Marszałkowskiej i udać się np. tramwajem na południe. Najpierw pytasz o Pl. Konstytucji, a po znalezieniu się tam – o halę “Koszyki”. Po zakupie kilku ksiąg, idziesz na przystanek przy Pl. Zbawiciela (kolejny po Pl. Konstytucji na tej samej Marszałkowskiej) – chociaż w tamtych okolicach również możesz wejść np. w Mokotowską – przedwojenna zabudowa), podjeżdżasz i wysiadasz na przystanku czwartym (“Dworkowa”). I jesteś w okolicach, które są na fotkach – polecam zejście do parku i okolic – zobaczysz drzewa. Kawałek dalej, przy Puławskiej, jest słynny “domek mauretański” oraz wieża, w której “od zawsze” urzęduje zegamistrz, a z której co rok pierwszego sierpnia roznosi się kurant na melodię “Marszu Mokotowa”. Oba te budyneczki stanowiły rogatki majątku Szustrów.

Po spacerku, wsiadasz w autobus 122 w kierunku, z którego przyjechałeś, jedziesz przez Al. Ujazdowskie, i wysiadasz na rondzie De Gaule’a/Nowym Świecie. I sobie idziesz dalej (w kierunku, w którym jechałeś) – aż do Starówki. Dalej Nowe Miasto.

No, i koniecznie Muzeum Powstania Warszawskiego, ale tu namiary możesz znaleźć w sieci.


Igła

A mi się w Lolku, na swój sposób, podobało. Zajebiste pieczone ziemniaki z żurawiną :)


o rany ja ostatni raz byłem w Lolku ze 12 lat temu

nie wiem ale wtedy było całkiem spoko



-->Foxx

Ja tam mieszkam ;) Nad Morskie Oko chodzę z referentową na spacery, mijając m.in. “mauretańską wieżę” (zdjęcie nr 1). Jesteśmy sąsiadami? ;)


Dobry wieczór

Moim zdaniem na Polach Mokotowskich to najmniej pretensjonalna jest Tola, a nie tam żaden Bolek z Lolkiem.

Natomiast nie wiem gdzie jest ta wieża, co mnie Igła podpuszcza, żeby go nakierować.
Tak mi się coś kołacze, że ona jest niżej, w okolicach Morskiego Oka.
Słoneczna?
Gdzieś tam?


-->Gretchen

Gdzie jest wieża!? Też coś... Trzeba się przejść Chocimską na odcinku od “Instytutu Higjeny”, na tyłach dawnego kina moskwa (dziś: silverscreen), w stronę Morskiego Oka i cały czas patrzeć w lewo ;) Się pokaże…


Referencie

Bardzo dziękuję.
Przejdę się patrząc cały czas w lewo, będę iść tak długo, aż się pokaże.

Daleko nie byłam. To dobrze.


Cześć Foxx'ie,

miło dowiedzieć się żeśmy sąsiady.
Może niezupełnie ziomy, bo jestem emigrant z zielonego, pieprzonego Żoliborza, więc moje pierwsze browarki sączone były bardziej na Kępie Potockiej.
A Mokotów to już dojrzalsze spacerki, z wózkiem przez Morskie Oko w dół, do Łazienek.
(Nie, nie z mutrami, kawałkami szyn i skubniętym metrem kabla energetycznego, to wszystko jeszcze przede mną:) – uwaga uprzedzająca komentarz Docenta Stopczyka:))

O tych Willowych, Spacerowych, Słonecznych i Różanych to historie całe można pisać. Nie tylko o architekturze i ulicach, a o ich mieszkańcach. To mogłaby być piękna Saga Mokotowska, godna klawiatury Jacka Jareckiego.

Żoliborz przy tych klimatach to nuuuda.
Jedyne co ją mąciło, to Kalina Jędrusik opalająca się w dość skąpym stroju, w ogródku swojego domu, przy ul. Kochowskiego. I Stanisław Dygat karnie i punktualnie donoszący jej drinka z oliwką i parasolką. Co kwadrans, jak klepsydra.:)

Grudniowe zdjęcie z transporterem robione było z klatki schodowej Wańkowiczów. To info dla Grzesia, bo Ty to pewnie wiesz.

Fajnie, że piszesz też i u nas.

Pozdrawiam serdecznie


Foxx'ie

Jakiś czas temu odbyłam spacerek na krótkim dystansie.

Pozwolę sobie:

http://tekstowisko.com/gretchen/59605.html


Gretchen i Grzesiu,

jeśli nie znacie, to macie tu rumuński beta spacerek po mieście:

http://norc.pl/pano/jbUubLzn/

Żeby było śmieszniej, jest tu i mój balkon z kwiatkami i sąsiad z vis a vis całymi dniami
przesiadujący w oknie.:)

Pozdrawiam


Panie Referencie,

miałem więc przeczucie, gdy parę dni temu w Morskim Oku zagroziłem kochanej rodzince pociągnięciem za konsekwencje, gdy z uciechą zwracała się do mnie per yasso.:))
Przy ludziach.:)

Pozdrawiam


Yassa,

na tym ustrojstwie to ja li tylko pałac Kultury widzę i mapę, ni balkonu ni sąsiada niet:)
Znaczy obsługiwać tego nie umiem, ale mój analfabetyzm techniczny znany, zreszta muszem spać iść zaraz, a tymczasem jeszcze pierdółki różne muszą się skerować mi:(

P.S. Ten koment twój pierwszy do Foxxa napisany tak plastycznie, że cuś więcej bym o tej W-wie poczytał albo o Mokotowie czy i nudnym Żoliborzu nawet.

Więc napisz kiedy albo podrzu c jaką ambitna pozycje ksiązkową:)


Grzesiu,

wpisz nazwę ulicy, która Cię interesuje, weź opcję pełen ekran i wędruj po okolicy, rozglądając się dookoła a pokrętłem myszki zmniejszaj lub zwiększaj sobie plan.

Gretchen np. powinna sobie wpisać ul. Chocimską i przespacerować się w kierunku parku.
Z głową skierowaną na lewo.:)

Pozdrawki

Ps.
Na Chocimskiej nie znajdziesz ani mojego sąsiada, ani mojej furki ani mojego ukwieconego balkonu.:)


No i proszzzz bardzo

wystarczy, że wziął plecaczek i się przespacerował...

Panie Foxxie, bardzo fajny reportaż. I nie chodzi tu o zawartość plecaczka;-)

Pozdrowienia ze Słonecznej


All

Dzięki za sympatyczne komentarze :) Piszę dopiero teraz, bo TXT dzisiaj długo odpoczywało ;). Wieczorem będę dłużej w sieci i odpowiem indywidualnie. Teraz mogę napisać, że miejsce, gdzie znajduje się “wieża” oraz jej pierwotne przeznaczenie opisałem w “przewodniku dla Grzesia” – tuz pod pytaniem Igły.

Pozdrowienia.


Foxxie

Ta wieża ze zdjęcia to nie jest ta sama, z której grają Marsz Mokotowa.

Domek mauretański, potem wieża z zegarmistrzem, ok.
Dopiero idąc dalej Puławską w stronę Dąbrowskiego, jest wieża z której Marsz grają.
Kurant odzywa się codziennie, co bardzo mu się chwali.

Pozdrowienia.

:)


Gretchen

Masz oczywiście rację :) Ta wieża stoi na rogu Willowej i Chocimskiej (jakaś ambasada) – tak to jest, jak człowiek bieżączką zamotan za komentowanie się bierze :)))

Pzdr.

PS To ja jednak wrócę wieczorem :)


Foxxie

A Grześ by się zgubił, i co?
Stałby smętnie na rogu Chocimskiej i Willowej czekając na dźwięk kuranta. :)

Pozdrowienia.


Referencie

Przez lata najwyraźniej sąsiadami byliśmy. Ja tam się wychowałem i “poszedłem na swoje”. Natomiast dalej tam mieszkają moi Rodzice, a ja czasem latem korzystam z dużego metrażu, gdy na dłużej wybiorą się na działkę :)


Gretchen

Tola jakoś średnio podchodzi, ale de gustibus… ;)


Yasso

Wychodzi na to, że “pół Tekstowiska”, to moi sąsiedzi – ciekawe doświadczenie :)


Gretchen (2)

Ciekawa Twoja fotoreportażowa wędrówka, ale taka jakby bardziej nowoczesna, niż moja ;)


Merlot

Następny sąsiad. Dzięki – pozdrowienia.


Foxxie

Średnio, średnio. No dobrze, nawet się zgadzam, ale jeszcze gorsze miejsce to Marylin .
Poza tym, mówię tylko, że najmniej pretensjonalna. :)

A spostrzeżenie z mojej wędrówki ciekawe.


-->Yassa

scroll

miałem więc przeczucie, gdy parę dni temu w Morskim Oku zagroziłem kochanej rodzince pociągnięciem za konsekwencje, gdy z uciechą zwracała się do mnie per yasso.:))
Przy ludziach.:)

Pozdrawiam

;) Niech Pan uważa. Ja też spoglądam groźnie, kiedy moja referentowa mówi do mnie per “referencie” (np. referencie, weź tę siatkę). Trzeba być ostrożnym ;)


-->Foxx

Foxx

Przez lata najwyraźniej sąsiadami byliśmy. Ja tam się wychowałem i “poszedłem na swoje”. Natomiast dalej tam mieszkają moi Rodzice, a ja czasem latem korzystam z dużego metrażu, gdy na dłużej wybiorą się na działkę :)

Tak, duże metraże się przydają :) Pozdrawiam!


Gretchen

No, Marylin wśród pubów mógłby walczyć o laur “master of disaster” ;)

Natomiast jeżeli chodzi o wątek rozmaicie pojętej “nowoczesności” w naszej percepcji – pewnie będzie to temat na niejedna wymianę zdań ;)


Referencie

Ba! – zwłaszcza, jezeli się przeprowadziło wprawdzie na swoje, ale do gomułkowskiego wieżowca ;)


Subskrybuj zawartość