Plik TXTowy


 

Czytam o kolejnych kryzysach i nie rozumiem. Jest tu kilka osób ciekawie piszących. Szereg rozmów toczy się ciekawie, niezaleznie od “lewactwa” i “prawactwa”, czy “katolstwa” i “kibolstwa”. Wygląda to trochę, jakby na TXT ciążyło jakieś “e-foch-fatum”. A szkoda. Dla mnie wartość tego miejsca jest oczywista, mimo iż – odkąd się pojawiłem – jestem trochę z innej “bajki”, chociaż nie Konopnickiej, jak to rzucił Docent porównując jej osiągi z Lewisem, czy Tolkienem, albo odwrotnie.

Dla depresyjnych Textowiczów:

I coś dla “szatanistów”:

Alleluja i do przodu :)

Średnia ocena
(głosy: 2)

komentarze

Każdy jest tak naprawdę z innej bajki

tu i nie tylko tu, w ogóle też.
Tylko jednym to przeszkadza (i ci strzelają focha/stwierdzają, że nie pasują i odchodzą lub się miotają), a innym ta różnorodność nie przeszkadza, ba, nawet by chcieli, by jej było dużo więcej i by była “szersza”.

Ja wolę być w grupie nr 2.

A kryzys?
Jak już mówiłem u Pino, kryzys to stan permanentny nie tylko na TXT:), więc żaden problem.

ja aktualnie jestem w stanie kryzysowym i sobie choruję, o.


w stanie kryzysowym

uczę się Galicji, moja współlokatorka dziwnie patrzyła, jak odpaliłam pierwszą z Twoich tubek


@Grześ

nie mów, że jesteś w kryzysie bo Ci nie uwierzę. Przecież, dla Ciebie kryzys to normalka a więc norma. Z kryzysem miałbyś do czynienia gdyby owego pernamentnego kryzysu nagle zabrakło. Wtedy to dopiero byłby kryzys.

:-)))

************************
Drążę tunel.. .


Poldku,

są różne odcienie kryzysu i etapy.

No.


Grześ

tecumseh

są różne odcienie kryzysu i etapy.

No.

To prawie jak w duchowości.

No.

************************
Drążę tunel.. .


Panie Grzesiu!

Jak pojawił mi się tytuł pierwszego komentarza pod notką, to pomyślałem „to musi być Grześ”. No i rzeczywiście! To Pan.

Niby jesteśmy z różnych bajek, ale jedni bardziej tu pasują, tak jak Pan, zaś inni trochę mniej, tak jak ja. :)

Pozdrawiam

PS Pan nie jest w kryzysie, tylko marudzi jak zwykle.


Co nas nie zabije, to nas wzmocni

I inne takie blee, blee, blee…


@

tak nawiasem mówiąc zastanawiam się ostatnio, na ile pisanie na blogu, dyskutowanie nie jest jakimś substytutem braku czegoś w realu. Bo przecież, jest ono(pisanie) truchę substytutem rozmowy którą się prowadzi na żywo. Lecz nie jest ona na żywo.

Przydałaby się jakaś opinia psychologa. Może Pan Jerzy by coś mógł napisać?

Pozdrawiam.

************************
Drążę tunel.. .


Panie Staszku!

To nie jest substytut. To jest współczesna forma komunikacji. Myślę, że jeśli Jezus jest wśród nas, to też pisze blog lub porzucił go na rzecz twitera (czy czegoś podobnego).

Każdy czas ma swoje kanały komunikacji. Kiedyś nauczyciel szedł od wioski do wioski, czasem wstępował do miasta, dzieląc się swoją wiedzą z napotkanymi ludźmi.

Dzisiaj taki ktoś pisze blog. To czy ktoś słuchał nauczyciela 2000 lat temu albo czy czyta teraz blog, to indywidualny wybór każdego. Niemniej to nie jest zamiast. Chyba tylko w przypadkach skrajnych jest to coś zamiast życia w świecie poza siecią. Nawet pan Grześ twierdzący, że świat jest paskudny ma jakieś życie poza tekstowiskowe. :)

Pozdrawiam


Panie Jerzy.

Ma Pan rację; rzeczywiście jest formą komunikacji ale nie jedyną, i na pewno nie zastąpi realu. Zaś jest też taką formą autorefleksji -przynajmniej dla mnie. I to takiej, która może zostać skomentowana i poddana krytyce.

Pozdrawiam.

************************
Drążę tunel.. .


Pino

Na tej płycie (Kury, “P.O.L.O.V.I.R.U.S”) jest więcej pastiszy różnych gatunków muzycznych, które by mogły zwrócić uwagę, także Twojej współlokatorki. Np.

Jeszcze coś dla “szatanistów”

... Rastafarian

... “kombatantów”

... miłośników okołojazzowej sztuki współczesnej


Foxx

To jeszcze dorzucę to, co mam ustawione jako dzwonek na komórce:


Poza przerywnikami

... to w ogóle jest niezgorsza płyta. Szkoda, że w sieci są tak słabe wersje “O psie”.


a ta o dymaniu orła, to też z tej płyty?

a cvo do jutubki pierwszej, to znamy, znamy, jeden z moich nieformalnych manifestów:), wrzucałem ją zresztą na TXT mnóstwo razy (no tak, nie dziwne, że póxniej Docent się wyśmiewa, że słucham w kółko tych samych piosenek, ale taka prawda, niestety)

Świetny poprawiacz nastroju:)

Jeszcze to jest podobne w działaniu


P.S.

Tekst nie powinien miec tytułu:

“wirus tekstowiskowy”?


Dorciu,

“Co nas nie zabije, to nas wzmocni”

Niestety, moim skromnym zdaniem, jest to jedno z najbardziej fałszywych twierdzeń, jakie znam…


Grzesiu

1. Motyw z “dymaniem orła” jest znacznie późniejszy i w odróżnieniu od przytoczonych, słabiutki i bezjajeczny.

2. Tekst nie powinien mieć innego tytułu, niż ma – gdyby było inaczej, ten inny byłby aktualnym ;)

3. O, i znowu Nietzsche na TXT :) (“co nas nie zabije…”) Myslę, że jak zwykle rzecz zależy od czynników indywidualnych.


"Co nas nie zabije, to nadwątli"

by moja przyjaciółka


Grześ

dlatego dodałam blee, blee, blee, bo bardzo nie lubię tego powiedzenia.


Foxx

Odnośnie pkt 3, to patrz wyżej.
Oraz:
Nietzsche już raz stanowił niejako zarzewie. Mogę wycofać jakby co, bo i tak dla mnie to jest blee powiedzenie
:)


Ta wersja zdecydowanie bardziej do mnie przemawia:)

Pogratuluj koleżance ode mnie.


Subskrybuj zawartość