Dzisiaj nietypowo: Dolina Muminków w listopadzie :)

Szczerze pisząc, nie chce mi się zajmować kolejnym tekstem S. Karpiniuka (“nie ma afery hazardowej, jest afera Gosiewskiego”), czy przypadkowym przeciekiem z rosyjskiego serwera maili dowodzących, że fałszowano informacje na temat tzw. “efektu cieplarnianego”.

Mimo kalendarzowego grudnia, za oknem wciąż mamy listopad. Wrócę więc do jednej z ulubionych literackich pozycji dzieciństwa, którą do dzisiaj uważam za świetną rzecz dla dorosłych. Doskonała Tove Jansson tradycyjnie operując archetypami tym razem przedstawia życie wykreowanych przez siebie postaci… bez rodziny Muminków (która odpłynęła w daleką podróż). Żyje ona wyłącznie we wspomnieniach przyjaciół, którzy przybyli z różnych stron, by w dobrze zapamiętanym cieple zawsze obecnym w domu Muminków leczyć jesienną chandrę. Każdy przyniósł ze sobą własny problem i każdego niosło poczucie, że wśród Muminków znajdzie ukojenie, chociaż nie wszyscy są tego świadomi. Dom archetypowej rodziny przyciąga jak magnes – każdy chciałby wysłuchać rad zasadniczego, choć pełnego nieokreślonej tęsknoty Tatusia Muminka, skosztować pysznych konfitur Mamy Muminka oraz doświadczyć jej pełnego akceptacji zrozumienia, czy wykręcić jakiś niezwykły numer z samym Muminkiem.

W przesyconej melancholią opowieści występują postacie, jakie możemy spotkać wokół siebie. Jest więc “wieczny KO-wiec”, osobnik wciąż aspirujący do organizowania życia wszystkim wokół (Paszczak), strasznie wygadana wieczna optymistka (w deklaracjach…), nikogo nie dopuszczająca do głosu (Mimbla), zasadnicza i pełna obsesji stara panna, gromadząca we własnym domu szereg pięknych rzeczy, których piękna nie zauważa ganiając wokół nich z miotłą i ścierką (Filifionka), szukające akceptacji i ciepła żyjące iluzją nadwrażliwe stworzonko o duszy artysty (Homek Toft), zgorzkniały dziadek próbujący budować swój autorytet na wywoływaniu poczucia winy u innych i poszukujący miejsca, gdzie mógłby żyć jak kilkadziesiąt lat wcześniej – chociaż z tego życia nic już nie pamięta… (Wuj Truj) No i szukający weny dojrzały artysta-samotnik, nie znoszący wszelkich ograniczeń (Włóczykij)... Którego ciepło tradycyjnej rodziny, z wszystkimi jej zasadami, przyciaga conajmniej z taką mocą, jak pozostałych.

Samo życie chciałoby się napisać. Siedzę więc sobie, patrząc w deszcz (biurko mam na przeciwko okna) i zamiast Palikotów, Wassermanów i Kemp – widzę kępę krzaków, rzekę przy której Włóczykij szukał swojej melodii do zagrania na harmonijce i w której Wuj Truj próbował łowić ryby.

- Będę miała rozpuszczone włosy na przyjęciu.
- Na jakim przyjęciu? – spytała ostro Filifionka.
- Dla Wuja Truja – odparła Mimbla. – Nie wiesz, że urządzamy jutro przyjęcie w kuchni?
- Nie może być! A to ci nowina! – wykrzyknęła Filifionka. – Dobrze wiedzieć. To właśnie to, co powinno się robić, jak wszyscy są zamknięci razem, wyrzuceni na brzeg, przewiani wiatrem, przemoczeni deszczem. Urządza się wtedy przyjęcie, w czasie którego gaśnie światło, a kiedy znowu się zapala, w Domu jest o Jedną Osobę mniej…
Mimbla przypatrywała się Filifionce z zainteresowaniem.
- Jesteś czasem zadziwiająca – stwierdziła. – Niezłe to było. A potem wszyscy po kolei znikają i w końcu zostaje tylko kot, który siedzi i myje się na ich grobie!

Tove Jansson, Dolina Muminków w listopadzie

Ot, co :)

Średnia ocena
(głosy: 5)

komentarze

Lisku!

Po prostu uwielbiam tę książkę... Więcej później :)

pozdro 600


Foxxie

Super!
Mała Mi, to była moja faworytka.
Pozdrowienia


Ukochana scena, hm...

Może jak Paszczak i Włóczykij żeglowali sobie?

Albo Homek i jego trudna kniga?

Budowa domku na drzewie?

Ciężko wybrać.

pozdrawiam listopadowo


Dziękuję bardzo za dobre słowa :)

Mi chyba najbardziej podoba się motyw z Wujem Trujem i Przodkiem… inne mądre pozycje z serii: “Opowiadania…”, “Tatuś Muminka i morze”.

PS Nieśmiało sugeruję zerknięcie na ten tekst również przez pryzmat tego, co aktualnie się dzieje w blogosferze ;)


Rzeczywiście :D

Ja to bym chyba była Mimblą, coś mi się wydaje… ;)

Morze lubię jeszcze bardziej chyba, ale jest strasznie smutne. Ten latarnik musiałby oszaleć.

Z innej beczki. Jak oceniasz obecną grę Legii i co myśli o całej sytuacji klub staromodnych ludzi?

pozdrawiam


Hm...

... no, ja nieustająco włóczykijowo ;)

Co do Twojego pytania o Legię, niewiele mogę pisać w otwartym miejscu – ogólnie OFMC aktywnie działa po stronie SKLW – btw. posłuchaj aktualnej audycji Niepoprawnego Radia – warto ;)

Pzdr.

PS Kalendarium notek na temat, tradycyjnie: http://foxx-news.blogspot.com/search/label/Legia%20Warszawa


Szkoda,

lubię gadać o futbolu i o naszym klubie, ale jak konspira, ha, trudno. Że działacie tam, akurat wiem. I jestem przeciwko, zaznaczę od razu, choć bynajmniej nie popieram entuzjastycznie ITI.

Na razie może poczytam notki, bo słucham w necie radia muzycznego.

Pzdr.


Zawsze chętnie podyskutuję

... np. w oparciu o notki. Na razie polecam najnowszy teledysk Lady Pank ;)

Pzdr.


Wspaniały jutubek :)

Ach, jak się rozmarzyłam… sentymentalna jestem, jak to kibic.

Mam bardzo krótki staż. Pierwszy mecz to przegrany finał z Petrą w 2006. Nie, wróć, wcześniej jeszcze Sosno, baraże z Jagiellonią. To był cudowny klimat, piękne czasy w moim życiu i na Legii. Podziwiam oprawy, kocham doping, tylko te race, hm… to jest niebezpieczne i zbędne.

Postawy różnych ludzi. Promocje, bydło na wyjazdach, zadymy (nie mówię o grillowaniu) – stanowcze nie. Tworzenie kumatych towarzystw wzajemnej adoracji – podobnie.

Do policji oczywiście stosunek standardowy ;)

Uff, polityka ajtiaju to temat rzeka, w dodatku nie mam pełnej wiedzy…

pzdr krawaciarzu


: )

No to, żeby wrócić do tematu ;)

Pozdrówki.


To je prikrasne...

Ech, mieszkać nad morzem, polować na mameluki… :)

pozdróweczki


:) Tylko pamiętaj...

, żeby posłuchać aktualnej audycji Niepoprawnego – będziesz się mogła m.in. dowiedzieć, kiedy miały miejsce pierwsze polityczne wystąpienia publiki na Legii oraz… co robił późniejszy bohater Powstania, gdy nie miał 50 groszy na bilet na mecz :)


Posłucham,

choć nie lubię tych różnych portali na prawo od Salonu, ale może niesłusznie?


Koniecznie

Niepoprawne Radio nie jest żadnym “portalem na prawo od Salonu” – posłuchasz i sama sobie wyrobisz opinię. Co do reszty – nie lubisz ich znając zawartość, czy niespecjalnie? ;)

Ja np. surfuję z myślą o konkretnych autorach, natomiast – wierz mi na słowo – “Salon” nie stanowi miary niczego. Piszę to ja – admin Blogmedia24.pl :)


To jest tak,

były różne secesje, nasza niby ta lewacka (jakim cudem, z Igłą, Serżem i Jareckim na pokładzie?!), wasze jednak zdecydowanie prawicowe. Też jestem prawicowa, ale Maryla jest głupia. Rzekłam :)


I po co takie motywy? :/

Znasz ją w realu? Ja i owszem – i z przekonaniem twierdzę, że pleciesz ;) Rzekłem :)

PS Pomijam już drobiazg – wrzuty ad personam. I to w takim temacie… Słabo psze Pani.


Słabo?

A zatem tematycznie: Maryla jest buką!

Nie znam i poznać nie pragnę. Wybacz, starczy mi jej twórczość kopypasterska… I ogólnie zj…any stosunek do ludzi o innych poglądach. Nie cierpię, wręcz nienawidzę, czegoś takiego. Prawak na poziomie jest tolerancyjny, w prawidłowym sensie tego słowa.

Domyślam się, że ona wiele działa w realu dla Sprawy, choć nie mam pojęcia, jakim cudem znajduje na to czas. Tylko że mi akurat Sprawa, przyznaję, zwisa malowniczo, jestem na etapie anarchizującym, jak nie przymierzając Ty kiedyś.


Tyle, że...

... ja na etapie anarchizującym (z pozycji libertariańskich) byłem przed ’89, gdy walka z systemem była równoznaczna walce z komuną.

“Sprawa” nie była mi obojętna ani wtedy, ani teraz. Prostestuję tylko przeciwko wrzutom pod adresem nieobecnych. Maryla swoją drogą była w stanie zorganizować coś takiego:

http://vetsc.org/start/index.php?option=com_content&view=article&id=8:sp...

Jak na razie bez precedensu w blogosferze. Mniejsza. Skoro nie masz innych powodów, proszę byś nie wrzucała na moich znajomych i współpracowników na moim własnym blogu – takie minimum – minimorum :)


Rozumiem i szanuję,

zapomniałam, że się możecie znać. Okej, basta z tematem Maryli. Fundacja to z pewnością jakiś konkret. Niemniej, ani działalność, ani Twoje z nią kontakty nie zmieniają faktu, że mam prawo mieć własną opinię o tej Pani. Powinnam tylko wyrazić ją grzeczniej, ale cóż zrobić, niewyparzona gęba…

I co się porównujesz głupio, kiedy ja jestem hitlerowski rocznik? :) Rodzice działali, choć dziadkowie byli partyjni. I a propos. Z waszym pokoleniem jest ten problem, że pamiętacie głównie gniewne lata osiemdziesiąte (choć jakie one gniewne, może też, lecz przede wszystkim nudne…), a co młodsi wręcz spóźnili się na rewolucję i teraz mają zgryz. Znów się odwołam do macierzystej forumki, starszy ode mnie pół roku casual :) skądinąd mądry chłopak, jest doskonałym przykładem tej tendencji. Ok, na razie starczy, bo coś się rozgadałam :)


Ależ

ja nie mam najmniejszych ambicji do “narzucania opinii”. Osobę znam i lubię, więc lektura podobnych tekstów akurat u mnie sprawia mi pewną przykrość – nic więcej.

Co do pokolenia – wybacz, ale zestawienie mnie, czy np. Pawełka z Casualem w tym kontekście uważam za dość przesadną fantazję ;)

Żadnego “kombatanctwa”, czy – ło Matko :) – “martyrologii”. W każdym razie, nudno nie było ;)


Hm, co do zestawienia,

pewnie zbyt skrótowo się wyraziłam… casual to następne pokolenie, tak jakby z waszej linii, które zawzięcie walczy z komuną w 20 lat po jej upadku.

Ups. To się pewnie teraz zacznie polemika ;)

A i ja Ci nie wpieram, żebyś kombatancił. Ale już Pawełek. “Śruby leciały na tych skurwysynów, tak walczył Uniwersytet Warszawski…”, cytuję z pamięci. Hm, trzeba by zrobić jakąś konfrontację z moim ojcem, który się mocno zdziwił, jak mu to przeczytałam. Chodziło o 1988 ;)


Przepraszam :)

Ale, czy zakładasz, że Twój Ojciec był wszędzie? Pawełek należy do środowiska NZS UW – później Liga Republikańska. “Wyborcza” w przekonaniu, że pisze paszkwil o ówczesnym liderze tego środowiska, wrzuciła następująco:

“- On na nas, szczególnie tych z młodszych roczników, robił wrażenie – wspomina Anna Smółka, działaczka NZS i historyk ruchu. – Mariusz na uniwersytecie to był symbol “konspiry”. Kiedyś na Krakowskim Przedmieściu rozdawaliśmy ulotki i pogoniła za nami milicja, wszyscy się rozbiegli, ja się zagapiłam. Jeden Mariusz wrócił i zaciągnął mnie w bramę uniwersytetu – wspomina.

“Mario” był jednym z najodważniejszych działaczy NZS, zawsze na czele demonstracji, zwiedził wszystkie milicyjne “dołki”. Był jednak w jego działaniach “rys katastroficzny”. – Wiadomo było, że jak ktoś dostanie po głowie, to będzie to Mariusz – opowiada jego były przyjaciel. – Kiedyś na demonstracji goniła go policja, nagle koło kościoła zobaczył grupkę facetów, którzy zaczęli wołać – tutaj uciekaj. On tam poleciał, a to byli esbecy po cywilnemu.”

http://wyborcza.pl/1,76842,7130479,Mario_z_zakonu_sprawiedliwych.html?as...

Takie były realia tamtych lat w Warszawie – i oczywiście nie dotyczyły tylko liderów. Mimo zdziwień ewentualnych czytelników…


Racja,

Kamiński, oczywiście. Na UW był wtedy mój ojciec, i w Solidarności. Zadym w tym czasie, co mówił Pawełek, sobie nie przypomina.


To jest ten sam czas

, o którym wspomina “Wyborcza” pisząc o Kamińskim… Zwłaszcza, że nie wszyscy popierali przygotowania do “Okrągłego Stołu” (Federacja Młodzieży Walczącej, Solidarność Walcząca, Konfederacja Polski Niepodległej)...


Możliwe,

nie będę się spierać, byłam w gonokokach…


No to pointa :)

Pozdrówki :)


Hi hi,

biedny Paszczak…

To jest potencjalnie groźne, zaczynam już w myślach dopasowywać mieszkańców Doliny do bywalców TXT :)

Pozdro


Dobry

trop ;)


Sprowokowałeś mnie :)

Grześ – Ryjek

Referent Bulzacki – Piżmowiec

Gretchen – Mamusia Muminka

Pino – Mimbla

Foxx – Włóczykij

Jarecki – Paszczak

Docent – Paszczak grający na trąbie

Czekam na dalsze typy ;)


Ja się nie podejmuję :)

Później okaże się, że potencjalna Panna Migotka została Emmą z Teatru i przykrość gotowa ;)


Jachoo będzie Muminkiem,

a Mida Migotką.

Stary szczur teatralny – może kryska? Rzadko tu bywa, to się pewnie nie obrazi.

Tylko nie wyobrażaj sobie, że życie w teatrze jest tańcem po płatkach róż!


Panie Foksie!

Muminki nigdy nie wydawały mi się tak głębokie, ale może należy do nich wrócić…

Pozdrawiam


Pino

Mam wrażenie, że stąpasz po niestabilnej scenie – a jak zacznie się kręcić? ;)


J. Maciejowski

Zdecydowanie :) Chociaż trzeba podkreślić, że seria jest nierówna. Na pewno “dorosłe” są wymienione przeze mnie “Listopad…”, “Opowiadania…” i “Tatuś i morze”.

Pozdrawiam.


Panie Foksie!

Rozumiem, że to jest szort lista.

Dziękuję


Foxx,

;)


Uroczy tekst,

ja jakoś w dzieciństwie “Muminków” nie doceniałem, znaczy miałem mnóstwo ukochanych książek, choćby Kubusia Puchatka, choćby Różne Astrid Lindgren, później cały dział przygodowo-podróżniczy, ale fascynacja książkami Tove Jansonn mnie oinęła, choć czytałem co nieco.

Ale może wrócę, w każdym razie wpis zachęcający i pozytywny:)

Czekam na następne ciekawe teksty i wszystkiego dobrego na Święta Bożego Narodzenia.

pzdr


Subskrybuj zawartość