Warszawa, 4 czerwca 2009

Pośpiech to nie jest to, co Gretchen lubi najbardziej. Ze wszystkich ziemskich plag, pośpiech jest na drugim miejscu, mojego prywatnego rankingu.
Na pierwszym jest szatański wynalazek, czule nazywany, budzikiem.

Mimo ograniczonej ilości czasu postanowiłam, w myśl własnoręcznie skonstruowanej filozofii, odbyć coś na kształt spaceru.

Oto, najstarsza zachowana, warszawska kamienica.
Kamienica Wildera, budowana w latach 1911 – 1912, tu urodził się Krzysztof Kamil Baczyński.
Jest piękna.
Zasługuje na osobną opowieść.

Photobucket

Od mniej więcej połowy lat sześćdziesiątych, w tym miejscu stał niezwykle nowoczesny Super Sam. I komu to przeszkadzało?
Dzisiaj już nie ma po nim śladu, ale jest mur budowy.
Super Sam był czymś, czym nigdy nie będzie żaden najbardziej stargetowany hipermarket (pardą le mot). To było coś, ten Super Sam.
Wczujcie się w nazwę...

Photobucket

Główka w lewą stronę i znowu jest, maleńki fragment, starej Warszawy. Brama, kapliczka, kawałek muru.

Photobucket

Apteka się zamknęła świzdu-gwizdu, lecz pozostały szybki, zdatne do naklejania manifestów.

Photobucket

Uwodoczniona Pani, przechodzi obok niezłomnej warszawskiej lodziarni.
Wolałam jak się nazywała Zielona Budka i była zielona, i była budką.

Photobucket

Społeczeństwo grzecznie się ustawiło w kolejności, do wyciągnięcia pieniędzy ze ściany. I kto by pomyślał, że ściana będzie pieniądze wypluwać?
Jaka szkoda, że wyłącznie własne.

Photobucket

To kiedyś, nawet do niedawna, była kawiarnia o tanecznej nazwie Cafe Brasil . Bywałam tam w czasach szkolnych, choć nie był to lokal mojego liceum. No cóż, czasem każdy potrzebuje odmiany, i spokoju ducha od nalotów dyrekcji, i grona pedagogicznego.

Photobucket

W dawnych czasach, tak dawnych, że mama nie pozwoliła mi iść na SuperMana (nie osłabła we mnie ciekawość z czym mianowicie ten tytuł jej się skojarzył włączając wszelkie czujniki, owocujące stanowczym zakazem…), moglibyście tu zobaczyć Kino Moskwa.
Obejrzyjcie co jest do obejrzenia, we fragmencie, ma się rozumieć.

Photobucket

O! Teatr. Mamy u nasz teatry.
Może nie zaraz cały teatr, ale fragment ściany teatralnej, kulturalnej, alternatywnej.

Photobucket

Po drugiej stronie ulicy, jest kamienica Emila Wedla, ładna nie powiem. Taka z przypierdem ona jest.
Pokazałabym, czemu nie, ale nagle krople deszczu zrobiły się niespodziewanie ogromniaste. Dzięki temu deszcz nie musiał zwiększać natężenia, wystarczyło jedynie krople powiększyć, żebym całkiem przemokła i ociekała wodą.

Być może, ciąg dalszy kiedyś nastąpi…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

O jaka miła niespodzianka nocna

:)

Znaczy tekst i zdjęcia.

Z tym wypluwaniem kasy, to ja często mam wizję, że bankomat się pomyli na ten [rzykład wypłaci mi dwa razy więcej kasy niż ja chcę i nie będzie to nigdzie odnotowane, znaczy nie znikną te dodatkowe pieniądze z mojego konta.

Ale cuś, nie wiedzieć czemu, ta skromna wizja się nie spełnia jak na razie:)

pzdr i dobranoc


Grzesiu

Podobnie się zapatruję na to wypluwanie.

Dzisiaj Najlepsza Szefowa, odkryła w swojej torebce zaskakujące sto złotych i zaczęła się zastanawiać, czy może jest takie miejsce, w którym warto zostawiać torebkę.
Chwilę później zapytała, czy ja bym chciała mieć takie miejsce do ustawiania torebki.

To było, jak się zdaje, pytanie retoryczne. :)

Chociaż pazerności na pieniądze we mnie nie ma, zwłaszcza od czasu, kiedy jedna wróżka mi powiedziała, że tak czy siak, tędy czy owędy to nie powinnam się martwić, bo z głodu nie padnę.

Ale jakby tak… Już ja wiem, co bym zrobiła. :)))

Pozdrówka nocne


Gretchen

Kolejna odslona bliskiego Ci miasta. Tym razem stary Mokotow.
I taki ten spacer mi bliski jakis.
Chocimska (pracowalem tam ponad rok), Pulawska, Odolanska (mieszkalem tam ponad dwa lata) sprawiaja, ze wracaja kolejne klatki wspomnien. Dzieki.


Borsuku

Nie ma za co dziękować, ale bardzo proszę. :)

Stary Mokotów, to jedyne miejsce, które może konkurować z Ochotą, zgodzisz się z tak śmiało postawioną tezą?

Nie wspomnę już, a może właściwie wspomnę, że mieszkałam tu przez jakiś czas, chodziłam do przedszkola i liceum, moja mama knajpę prowadziła i tak dalej.

:)


Gretchen,

Gretchen

Podobnie się zapatruję na to wypluwanie.

Dzisiaj Najlepsza Szefowa, odkryła w swojej torebce zaskakujące sto złotych i zaczęła się zastanawiać, czy może jest takie miejsce, w którym warto zostawiać torebkę.
Chwilę później zapytała, czy ja bym chciała mieć takie miejsce do ustawiania torebki.

To było, jak się zdaje, pytanie retoryczne. :)

A ja ostatno ni stąd ni zowąd odkryłem w kieszeni jednych spodni 60 zeta, nie wiem, skund się tam wzięło, znaczy nie pamiętam, że mi jakaś kasa została, bo zawsze albo wydaję albo trzymam gdzieś w domku, a tu taka siurpryza, nawet mnie to ucieszyło w sumie:)

A dodam, by nie było niepewności, moje to spodnie były:)

Gretchen

Chociaż pazerności na pieniądze we mnie nie ma, zwłaszcza od czasu, kiedy jedna wróżka mi powiedziała, że tak czy siak, tędy czy owędy to nie powinnam się martwić, bo z głodu nie padnę.

Wróżka mi nic nie wywróżyła w tej czy innej sprawie, ale pzaerności tyż u mnie nie ma, ni jakiegoś dążenia, raczej cudowna umiejętność wydawania kasy w szybkim tempie.
Niezależnie jaka to kwota będzie:)

Czyżby to kolejna wspólna cecha?
Ciekawe.

Pozdrówka popołudniowe.


Grzesiu

Że też ja tak nie znajduję, no! Bałagan, kurka.

Cudowna umiejętność wydawania kasy w szybkim tempie – to Ci się udało. :)
Też ją mam oczywiście.

Dobrym sposobem na poradzenie sobie z wyrzutami na sumieniu, o ile ktoś je ma oczywiście, jest znalezienie właściwego uzasadnienia dla tego procederu. Moim najmocniejszym są urodziny. Kupuję sobie prezent sama od siebie, czasem więcej niż jeden, jeśli wiesz o co mi chodzi…

Polecam ten sposób z całęgo serca. Lipiec się zbliża…

Pozdrowionka


Gretchen

Mama knajpe prowadzila…hmmm. Ktora?
;-)


Borsuku

“Pod Dwójką” ...hmmm

:)


Gretchen,

sposób jest dobry, ja taki pretekst miałem zawsze w czasie studiów jak bywałem przeziębiony:)

Znaczy oczywiście musiałem zaopatrzyć się w różne bomby witaminowe wszelkiego rodzaju, do tegoż jakaś przecież czekolada lub jeszcze coś słodkiego, bo nastrój trza se poprawić i w ogóle, poza tym musi byc gazeta, bo się przecież znaudzę, jeszcze jakiś alkohol, bo grzańca trzeba zrobic itd itp

Albo wmawianie sobie, no cóż, na pewno ta książka/film/ gazeta kiedyś się przydadzą np. w pracy, będę więcej wiedział i takie tam.
I człek się zaopatrza w kolejną rzecz lub kilka, które nie zawsze jednka na maksa przydatne są czy potrzebne.

pzdr


Subskrybuj zawartość