Codziennik Gretchen: 17 stycznia

dobre uczynki: zrobiłam pranie, przetarłam podłogę, zaufałam obcemu

złe uczynki: nie zdążyłam

nastrój: niedzielny

napęd: jako tako

motywacja: niby do czego?

***
Zdecydowanie powinnam zmienić kolor włosów. Ta wściekła miedź była odpowiednia na czas wojenny, jako coś na kształt barw ochronnych uwypuklających tę stronę mojej osobowości, która na chwilę daną była pożądana, choć w zupełnie innym znaczeniu niż zazwyczaj używa się tego słowa w odniesieniu do kobiet.
Wojna, czy raczej misja zbrojna, przebiegła w miarę spokojnie, o co nie było trudno jeśli zważyć, że Eksmen zataił zgrabnie pewne, nazwijmy je kluczowymi, okoliczności. Nie mógł tego nie uczynić, gdyż cała strategia działania oparta o moją złą naturę i wyrządzone mu rozliczne krzywdy, mogła okazać się nie tak znowu bardzo stabilna.
Może zresztą ten kolor włosów go przestraszył?
Z pewnością.
Dzisiaj kurz po nim opadł, łagodnieję co jest momentem jak raz znakomitym, żeby ponownie stać się melancholijną brunetką? szatynką? Nie wiem jak ten kolor się nazywa zgodnie z prawidłami, w każdym razie po fryzjersku to się nazywa czekoladowy brąz. Piękny i nadobny.
Postanowione, pierwsze podejście jutro.

Przegrzebując garderobę do prania natknęłam się na gacie męskie sztuk dwie. Nie zastanawiałam się długo, prawdę mówiąc nie zastanawiałam się ani chwili. Gacie męskie sztuk dwie przedefilowały przez połowę metrażu, żeby twardo i zdecydowanie wylądować w koszu. Nie, nie w tym z rzeczami do pralki. Tak, w tym ze śmieciami. Teraz wrzucam na nie co jakiś czas resztki jedzenia, zawartość popielniczki i takie tam różne, co czynię bez dzikiej satysfakcji, może raczej z godną wyższością.
I tak wszystko jedno. Zostałam uznana za bezwzględnie bezużyteczną, głuchą, złą (to już moja nadinterpretacja, w końcu napisał wierzę, że jesteś dobrą kobietą ) i co tam jeszcze, więc trzeba chronić tak dobrze wykształcony wizerunek.
Poza tym nie będę przechowywać gaci męskich sztuk dwie, bo niby co one w domu kobiety miałyby do roboty?

Mężczyznom ufać nie należy, ta stara prawda powinna nade mną świecić jak gwiazda nad stajenką, ale w tej sprawie to ja się uczę na tyle wolno, że może mi życia nie wystarczyć. Weźmy dzisiejszy dzień. Siedzimy z Rudą, żadnych mężczyzn na horyzoncie, ale zgłodniałam i zamówiłam do jedzenia wyrafinowane danie o nazwie pizza, którą przywiózł mężczyzna. Nie miał wydać z banknotu, który wdzięcznie wyciągnęłam w jego kierunku. Pod moim domem (jakim domem, skoro mam właściwie status dzikiego lokatora?) jest sklep, gdzie można ten banknot wymienić na inne w tej samej walucie. Mówię niech pan idzie sam . Celowo to uczyniłam, w ramach eksperymentu na sobie i na nim. Poszedł, ale zostawił kask i czarną torbę, którą ma na wyposażeniu.
W tym czasie przygotowałam się do jedzenia posiłku, to znaczy otworzyłam pudełko i postawiłam je na stoliku. Wstawiłam wodę, przegnałam Rudą z czarnej torby krzycząc, żeby spadała, bo to nie nasza i czekam.
Wrócił!
Wypłaciłam kwotę plus napiwek, oddałam depozyt i spokojnie przystąpiłam do jedzenia. Znowu zaufałam mężczyźnie. Tym razem słusznie, ale nie przywiązywałabym się nadmiernie.
Stare prawdy nie dlatego są stare, że się zestarzały, ale dlatego, że są wciąż aktualne i świeże. Nawet jeśli przypadkiem natrafi się na wyjątek.
Z niewiadomych powodów zawsze uważałam, że trafiam na wyjątki – cóż za arogancja w sytuacji kiedy trafia się, właściwie za każdym razem, na potwierdzenie reguły.

Jakby się udało tej naiwności wyzbyć... O, to jest dobry plan na najbliższy czas.

Średnia ocena
(głosy: 3)

komentarze

A jak drugi

przyjdzie w jednych gaciach?
Aaa?
To jak raz miałby na zmianę a nie chechłał te jedne w rękach i suszył na żarówce.


Igła

Noszenie cudzej bielizny jest niehigieniczne, to raz.
Nie znam mężczyzny, który by w ten sposób się ratował, to dwa.

Jaki drugi, Igła? Jaki drugi?
Życzyłbyś komuś aż tak źle? :)

Aaa?


Ja ci życzę 2

a nawet 3.
W tym 2 na 1.
Nooo


No to pięknie

Dziękuję. :))

A gacie męskie suszone na żarówce nie ulegają samospaleniu?


To jest sposób

mojej koleżanki na własne.


A dlaczego

nie skorzysta z grzejnika?
Tak na przykład, zamiast suszarki?

Ludzie są dziwni…


Gacie męskie w domu można przechowywać zasadniczo,

Ale warto byłoby z zawartością rzeczonych.

Nawet w liczbie: sztuk dwie, – taka zdrowa konkurencja, czego ONI nie znoszą...
Zawartość gaci, znaczy się.


Dorciu

Jestem zbyt dobrze ułożona i konserwatywna, żeby przyjąć to kuszące rozwiązanie.

Tu, skromnie spuściła wzrok trzepocząc rzęsami .

:)


Ależ! Dobre ułożenie akurat pomaga!!!!

Ups! Cholerka, idę spać!
Sorki, ale za dużo dziś winka do wnętrza wlałam.

Podsumowując: Można sztuk jeden, ale zawartość przydatna jest czasami, czego Ci bardzo życzę :))


Wiem, Dorciu kochana, zaufaj mi, że wiem :))

Taki smutny tekst napisałam, a tu proszę.

:))


Nie trzeba się smucić, Gretchen....

Życie ma dla nas jeszcze tyle okazji, że same sobie nie dokładajmy…


Racja Dorciu

Pino głosuje za mną w wersji brąz. Zagłosujesz?
Tak w ciemno. :)


Tak.

Ale nie czerwony brąż, żadne czekolady,oberżyny, ani mahonie…

Z jasnego, to nawet jakiś ciemny blond można zaryzykowąć (nie mylić z żółtkiem na głowie)


Dorciu

mam zostać blondynką?
To rozwiązanie jest dramatyczne, przetestowałam.

Ciemna czekolada, taka gorzka? Pino chce ze mnie czerpać wrażenia estetyczne…


Ha.

Muszę tu wystąpić polemicznie i to na kilku płaszczyznach.

Też mam jakieś męskie gacie po szufladach i nie przywiązuję do nich żadnej wagi. Są, to są. Może kiedyś przyjdzie jakiś bez gaci, bo go na ulicy okradną, to spełnię dobry uczynek?

Spalić drogi garnitur zapomniany w szafie, albo pociąć – o, to by było bardziej w moim stylu…

A poza tym, no cóż. Z tym samym mężczyzną miałam doświadczenia średnie, potem bardzo złe, a obecnie świetne. Cywilizacja to potęga.

Ale ja jestem bażantem bardzo wyrozumiałym, cierpliwym i jak dzisiaj określiła Magda – ustępliwym.

O zgrozo, jak ja to godzę z moim cynizmem i skurwysyństwem? Od zastanawiania się nad meandrami własnego charakteru kiedyś naprawdę zwariuję i będę Ci marudzić na kozetce (byłabym na Twoim miejscu przerażona taką perspektywą).

W sumie stawianie wysokich wymagań zawsze prowadzi do frustracji, tak mi się wydaje. Dlatego olewam różne idiotyczne zachowania, nigdy się nie przejmuję niczym, daję porządzić (zresztą co to za facet, który nie rządzi i czeka, aż się zadecyduje za niego?), ale niech mi któryś wejdzie w strefę mojej wewnętrznej autonomii… Uuu, to bezpieczniej się wybrać z nożem na tygrysa.

To może być zresztą zupełnie bez złych zamiarów, takie wejście. Jednego rzuciłam, bo przynosił róże i patrzył mi głęboko w oczy. :D Nienawiżu! I ciągle chciał zrozumieć, kim ja jestem, kim, ach kim… To z kolei jest porównywalne z fizyką kwantową, obawiam się.

Podsumowując, mężczyźni nie są tacy źli (i kto to mówi, i komu?!).

To teraz czekam, aż na mnie napadniesz i rozpęta się burzliwa dyskusja…


Pino

zresztą co to za facet, który nie rządzi i czeka, aż się zadecyduje za niego

Mój mąż.
Andrzejek się nazywa.

Kochana, ja w Twoim wieku (łuacha, ha ha ha..) też miałam inne wyobrażenie o facetach.
Całe to łączenie w pary jest po to, aby męski gatunek nie zaginął i takiej Seksmisji z tego nie było…

A głęboko w oczka ja też nie – dla mnie to kasacja bez prawa do apelacji…


No ale

mój ulubiony egzemplarz mnie zabierał w absurdalne wycieczki po Polsce, bez planu i z ryzykiem, że się zgubimy na odludziu, jak milczał, to nie było sensu zagadywać (nigdy nie wrzeszczał, wszystko tłumił w sobie), wpadał o najdziwniejszych godzinach bez wcześniejszej zapowiedzi, raz mnie wkurwił nieprzytomnie pewną rzeczą, a później się wyjaśniło, że w ten sposób zachował się właśnie wyjątkowo elegancko, choć wiedział, że ja nie będę znać kontekstu i ryzykuje śmiertelnego focha… Zupełnie inaczej, niż Eksmen naszej drogiej Gretchen Jones.

Prawda, że takich głęboko w oczka to tylko zabić? Na dobre tamtemu zresztą wyszło, bo się wyrobił na sukinsyna… Dla jego kolejnych pań serca mniej dobrze. ;-)


Ha!

Trochę nie wiem, w którym miejscu ta polemika… Czuję się zagubiona. Ratunku!

Zacznijmy od gaci, a potem już jakoś pójdzie.
Chciałabyś trzymać cokolwiek faceta, który żeby zachować nieskalany obraz siebie sponiewierał Cię słowem jednocześnie nie dając możliwości odpowiedzi?
Wątpię jakoś.
Moja skłonność do niszczenia mienia jest żadna, ale na jaką cholerę mi cudze gacie?
To może tyle o bieliźnie.

Mogłabym się zareklamować, ale jakoś nie chcę. Zdania na mój temat są podzielone, podziały są głębokie jak Wielki Kanion, a ja swoje wiem. :)

Moja silna autonomia, wypalona w boju, jest trudnym wyzwaniem.
Moja praca kolejnym.
Potrzeba bezpieczeństwa kolejnym.
Definicja mężczyzny to już koniec świata.

Mogę tak długo.

Mężczyźni są ekstra, tylko prawie ich nie ma. Świat za to pełen jest chłopców poszukujących matczynej troski.

Podsumowując nie widzę pola do sporu, ale możemy burzliwie dyskutować. :)


Bielizna

jest rzeczą moralnie obojętną. (co ja pieprzę?)

No co, już się zareklamować nie można? Grześ już mi piękną i dobrą piosenkę zadedykował, Adrian oberwał wałkiem, nawet Dymitr Bagiński coś mruknął. Meksyk nasz widzę ogromny.

Nie mam potrzeby bezpieczeństwa. Mam potrzebę niebezpieczeństwa, w sensie jak ktoś szuka doznań ekstremalnych, to zapraszam…

Matczyną troskę mogę zapewnić. Koszulę uprasować, nakarmić, pouczyć, żeby założył czapeczkę i nie bił obcych ludzi za bardzo.

Silniejszego od siebie i tak nie znajdę, więc nie ma co się na rzeczywistość obrażać.

Podsumowując, należy zaopatrzyć się w piwo i chipsy. :)


Bażancie

Chyba muszę to powiedzieć, bardzo Cię przepraszam, ale to bardzo Cię przepraszam. :))
Myślę, że tu się uwidacznia tych 14 lat, które nas różnią.

Poza tym jak ja mam wyjaśnić, że mogę niebezpiecznie o ile jest bezpiecznie?

I że nie będę mamusią zastępczą, bo nie?

Jestem natomiast za podsumowaniem. :)


Z niesłabnącym zainteresowaniem

przeczytałem powyższy zbiór pt. Jak zebrać największą ilość klisz w jednym miejscu;-)


Merlot?

Nie zrozumiałam?

Ratunku!


O widzisz,

zaraz zostaniemy pięknie i dobrze pouczone przez pana fototechnika.

I nie pomoże Ci 14 lat, bo po tej stronie masz pewnie ze 25 do tyłu.


Gretchen

mam zostać blondynką?

Ciemna czekolada, taka gorzka? Pino chce ze mnie czerpać wrażenia estetyczne…

Myślałam raczej o naturalnej barwie, takiej popielatej, cholerka, ze ślepym o kolorach!!!

Wobec powyższego zgadzam się na czekoladę, ale taki zimny odcień brązu.
Może nie wyjść oczekiwana barwa, zależy wszystko od koloru – bazy teraz, czyli jak wściekła jest miedź?


Pino, złotko

jakiś rachmistrz w tobie od kilku dni siedzi;-)
To nie było pouczenie, tylko recenzja.
Odnosiłem się do dialogów na 6 nóg i gacie, a nie do pamiętnika…


Gretchen

Jestem natomiast za podsumowaniem. :)

Pełna zgoda! (dwa lata różnicy)


Dość wściekła

Oddam się w ręce Pani Izy, ona jest mistrzynią w zmienianiu mi kolorów na włosach.

Zimny odcień brązu – taki właśnie ma być.
Zimny jak ja.
Tatatatam!

Przegłosowane i ustalone.


Merlot, faceci tego nie czują....

This is a WOman’s world!!!!!


Dorcia

Przy takiej zgodzie wszystko jest możliwe.

:))


Gretchen

Oddam się w ręce Pani Izy, ona jest mistrzynią w zmienianiu mi kolorów na włosach.

O to to to!!!

Zimny jak Ty?

Łomatko i córko!!!! Pęknę chyba!!!


Specjalnie dla Dziewczyn

Uwielbiam ten kawałek, pasjami.


Dorcia

Nie pękamy.
Tańczymy.


No więc słucham?

Jakie to mianowicie klisze widzisz i czy nie powinieneś raczej wywołać jakichś zdjęć? :P

I kiedy mnie zaprosisz na obiad?


Ale włosy ma fatalne...

Ona.

Dedykacja przednia :)


Nie każda może mieć włosy jak my

Grunt, że piosenka pasująca.


No!A faceci - blee!Może jakby krawaty mieli,bo klient w krawacie

jest mniej awanturujący się....


Ładnych facetów

to trzeba ze Skandynawii niestety importować.

Zuz już lata temu się założyła z Bucem o sedes, że wyjdzie za Nordyka. :P


Facet ma być ładny?

napewno?


No a jak?

Brzydki facet jest bez sensu.

Wiem, wiem, płytka jestem :P


To zależy

Za ładny to jakoś nie bardzo…
Szpetny też nie powinien być...

Może definicja Dorci jest w sam raz.

Albo taki, żeby się nie chciało wstawać. :)


Gre

Albo taki, żeby się nie chciało wstawać. :)

zwłaszcza spod niego…


A ja niby o czym?

I w ogóle z łóżka, żeby się nie chciało wychodzić.

Hi hi.


Nooooooo.....

Małgoś, spójrz na zegarek!

Spać, spać, spać

Dobranoc, dobranoc niewiasto
Skłoń główkę na miękką poduszkę
Dobranoc, nad wieś i nad miasto jak rączym rumakiem wzleć łóżkiem
Niech rycerz Cię na nim porywa co piękny i dobry jest wielce
Co zrobił zakupy, pozmywał i dzieciom dopomógł zmóc lekcje
A teraz tak objął Cię ciasno jak amant ekranów i scen
Dobranoc, dobranoc niewiasto
Już czas na sen

Odmeldowuję się. Dziękuję za przefajną dyskusję.
Spokojnej nocki :)


Dorciu

Bardzo piękny wieczór kobiecy. :)
Dziękuję.

Śpij dobrze.

Doooobraaanoc.


Dobranoc,

ja jem właśnie grzanki z serem i parówkami na ciepło.

Ludzie prości nazywają to podkurkiem, więc należy przyjąć określenie podbażant. :)


Smacznego Bażantowi czarnemu głodnemu

Oddalam się z godnością w kierunku łóżka, w którym czeka na mnie materac.

Bardzo wygodny.

:))


Smaczne były

i bez curry, że tak powiem.

A teraz jem śniadanie, tzn. oczywiście nic nie jem, piję tonik.

(bez ginu)


Na śniadanie aktualnie

Piję kawę.


Ludzie miewają straszne

nawyki żywieniowe. Jak mnie ktoś widzi z kawą (pomijam moją pracę i kawiarnie), to znak, że Armageddon was yesterday, today we have a very serious problem.


Pewnie

nie ma to jak tonic na śniadanie.

Zdrowo i racjonalnie. :)


A czemu nie?

Tonik jest zdrowy i zawiera chininę. Przynajmniej febry nie dostanę w tym malarycznym Krakowie.

A teraz szlug, potem Earl Grey i można śmiało zaczynać dzień. Yeah.

Czy masz może jak ja, czyli w całym mieszkaniu względny porządek, a na biurku wokół komputera niesamowity burdel?


Ekhmmm....

Więc w całym mieszkaniu mam względny porządek, biurka nie posiadam, a właściwie nie używam, z powodu iż albowiem nadgryziony jest mobilny. :)

Względny porządek zaprowadziłam wczoraj, bo jak się tak rozejrzałam to marnie wyglądało. Bez przesady, ale jednak.

Wypiłam kawę i idę do Pani Izy. Poczytam kobiece czasopisma, z których dowiem się o sprawach zupełnie niezwykłych.

Wrócę wieczorem.

Miłego dnia bażancie. :))


Miłego,

ja się dowiem o sprawach zupełnie niezwykłych od prof. Brzozy (git) i doktora Rojka (koszmar).

Mam nadzieję, że wrócisz bażantem czarnym, a nie blond.


są ustalenia.

pink+green+crimson w porywach.


Że co?

Różowo, zielono i bordo?

Ekhm… Ż. kiedyś uważał, że ja powinnam się farbnąć na błękit i zieleń. :P Ale on był wariatem.


Merlot

Też jest wariatem. :)

Idę już, cholera jasna.


Ja też,

pojedziemy z fantazją, ventre a terre po Krowoderskiej i Plantach, to nawet się nie spóźnię. :)


Pani Gretchen

Pozwolę sobie na uwagę nieskromną w kwestii kolejnej kartki z kalendarza Paninego: postęp widzę, postęp!
:)

Proszę przyjąć życzenia wszelkiej pomyślności. Na głowie. Z niecierpliwością oczekuję na swoją kolejkę, co nastąpi wkrótce. Niestety.


WSP Dorciu

Zapraszam tam gdzie tak pięknie powiedziałaś:
“Łooooretyyy!
Ależ tu, kurwa, kulturalnie!”
:)


Magia Coś cytujesz, coś wyrywasz z kontekstu moich rozmów

Na dodatek na cudzym blogu.

Na żartach się nie znasz. Wyciągasz ze słów wnętrzności, jakbyś chciała złożyć barana na ołtarzu swoich bogów. Miej odwagę niewiasto i dyskutuj ewentualnie wprost z adwersarzem, a nie smaruj po róznych blogach swoich opinii na jego temat. I pośrednio wszystkich bogu ducha winnych mężczyzn.

Bo być może nikogo to nie obchodzi.
Bo być może cos tylko sobie roisz na mój temat.

A ja sobie poradzę. Ani nie krzyczę, ani nie banuję. Możesz sobie ulżyć, co już zresztą czyniłaś.

pozdrawiam

PS. A do Autorki:
Przeczytałem sobie komentarze i rozmowy o mężczyznach wcześniej, ale milczałem. Pouczające – typowo kobiece pogaduszki i spojrzenie. Po cholerę tu chłop.


WSP Gretchen

Proszę wybaczyć nieporządek – wycięłam. Ale w “archiwum” zachowane co do literki.
Coś za miętkie mam serce dla fujarek.
Trza mi nad tym popracować, asertywnie.
;)


Szkoda gaci

Jak bawelniane, dobrze znoszone i sprane, na scierki by były jak sam raz


No dobra,

nie lubię u siebie takich szczenięcych odruchów, ale muszę zadeklarować uwielbienie dla profesora Brzozy.

To jest normalnie ideał wykładowcy akademickiego.

Ile ja pięknych anegdotek dziś poznałam… tylko kto je tutaj zrozumie? :)

Niech żyje Instytut Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego!


Magia

A na co Ty w kolejce czekasz, kurka?

Co wycięłaś podejrzałam na Posterunku, ale czytałam szybko, gdyż myślę wolno. :)

Postęp jest, choć odrobinę się cofnął, o czym będzie w kolejnym odcinku.

Teraz znowu muszę popracować.

Pozdrowienia, pozdrowienia.


Synergie

Bardzo mnie pozytywnie nastroiły te kobiece pogaduszki wczoraj. Miałam świadomość, że rozsiadłyśmy się nie pozostawiając miejsca ewentualnym polemistom męskim więc tym bardziej ucieszył mnie Twój komentarz.

:)


Nieergonomiczna

Dobry wieczór :)

Gdzie tam na ścierki! Zupełnie by się nie nadały.

Dzisiaj z metrażu przedefilowały do zsypu, czy jak to się nazywa i już po nich.

:))


Pino

Niech żyje!

Znowu muszę iść pracować. Wrócę, ostrzegam. :)


Napiszę o II RP,

to są za piękne wątki, żebym się miała nie podzielić. :)

Znowu odpowiadasz na idiotyczne pytania, mój Ty pracowity bażancie?

Ja dziś szychtę odwaliłam bardzo uczciwie, trochę ponabijam (się) z wami, a potem czerwone byczki, może kawa (sic) i nauka… Czuję się zmotywowana, po dzisiejszych szczęśliwych zdarzeniach.

Proszę napełnić się matczyną dumą!


Napisz bażancie i się podziel

Właśnie napełniam się matczyną dumą hi hi.

Nie ma idiotycznych pytań, tylko debilne odpowiedzi, których staram się unikać jak mogę. :))


Gretchen A z czym tu polemizować.

Pogaduszki kobiece mają nastrajać kobiety pozytywnie, bo po co je pleść mają? Dołuje je i tak wiele spraw codzienności.

A mnie nie wypada polemizować z tyloma uroczymi niewiastami. Mam swoje zdanie na temat kobiet – generalnie dobre, choć widzę kobiece bluszcze również w mojej okolicy.

Ale jakby to rzec: z kobiet interesuje mnie ta jedna, moja, i póki co, niech tak pozostanie. Bo raz – realna; dwa – oswojona; trzy – związana więzią, którą sama podtrzymuje.

pozdrawiam, pozdrawiam
i już znikam


Okej,

napisane będzie, jeszcze mam pomysł na inny post, bo wczoraj wieczór zaczęłam (co mi się rzadko zdarza) czytać jedną książkę... Także będzie, że sparafrazuję Panike, brak wzmianki o pomidorach i jajkach.

Ale że mnie z angielskiego nie wyrzucili, to jest naprawdę obłęd.


Suszenie gaci

Ponieważ zaliczyłem mnóstwo zajęć oprcz “handlui bronią i narkotykami”, no może nie jest to do końca prawda, swój pistolet gazowy dawno sprzedałłem, drobny ale hadnel…ale o czym to miałem właśnie… suszenie gaci. Stoimy sobie z Rafałem w kuchni, super; spokój, cisza, nikt nie przychodzi do tej malutkiej knajpki, tylko kelnerka z swoimi pończochami i inną częśćią garderoby wbiega z sali.
Chłopaki mówi zawieśćie to nad kuchnią albo lepiej włóżcie do pieca, wyschnie raz dwa. Ja buchnąłem śmiechem Rafał jak to Rafał popatrzył się na nią zdumionymi oczami. Gdzie to mamy włożyć ? Oszalałaś ? Tam przygotowujemy jedzenie ! Nie przepadał za nią to było jasne więc trochę pojechał tego dnia…
Morał jest bardzo praktyczny jak nie masz żarówki wykorzystaj piecyk…


Miałam w dzieciństwie

ulubioną piżamę. Żółciutką.

To oczywiście moja mamusia musiała wpaść na pomysł, żeby ją suszyć (na wsi to było) nad piecem. :D


Rekord pobił

chyba jednak mój przyjaciel, który suszył skarpetki w mikrofalówce.

A właściwie chciał wysuszyć...


Mikrofala

Miałam w Irlandii taką.

Zaskakująco dobra pizza wychodziła z niej.


Subskrybuj zawartość