Kobiety trucizny


 

Bywają różne. Ładne, nieładne, mądre, głupie, wysublimowane i prymitywne. Są jak kameleon, który zawsze dostosuje się do okoliczności, w kolorze, skórze, zachowaniach. Sądzę, że nie trafiają się przypadkowo, choć z pewnością ich obecność jest mocno osadzona na fundamencie. Fundamencie czego? Wiadomo, jak chwilkę pomyśleć.

Wybierają mężczyznę niby przypadkowo, ale on zawsze ma coś, na czym im zależy. To może być bardzo konkretne lub bardzo abstrakcyjne. Jak pozycja w świecie, albo cechy osobowości. W każdym razie mają coś do ugrania. I grają. Na całego.

O coś im chodzi, tylko one wiedzą o co. Z czasem i mężczyzna się dowie, ale bywa, że jest zbyt późno. Z upływem lat, wzajemnych powiązań, dzieci… To wszystko buduje jej siłę. Imperium.

Zbudowane misternie imperium nie jest do ruszenia. O ile ona zawsze zrobi co zechce, o tyle on pięćset razy się zastanowi, czy cokolwiek może. Bo może nie może? Oczywiście, że nie może. Nic. Absolutnie nic.

Nieświadomy poddany , w nieistniejącym królestwie.

Na początku coś jest, bez tego i początku by nie było, każde dziecko to wie. Jakaś nutka zagrała. Przyciąganie, cała ta chemia, o której tu i ówdzie można poczytać. No jest, w każdym razie, jest.

Nić, jak pajęcza sieć, plecie się, zatacza coraz mniejsze kręgi. To jest niewidoczne i nieodczuwalne. Dzieje się, a jakby nic się nie działo.
Wszystko dobrze.

Jeszcze trochę dobrze.

Nieźle.

Gorzej.

Co się dzieje?

Słabo.

Wytrzymam.

Naprawię.

Dam radę.

Co to jest?

Co się dzieje?

Wytrzymam.

Naprawię.

Dam radę.

I od nowa. I jeszcze raz.

Odzywają się kwestie ważne.

Po piersze rodzina.
No tak, rodzina jest ważna. Nie można ot tak sobie rodziny rozwalać. Tak myśli on, ale nie ona. Ona nie musi o tym myśleć, bo ma jego, który o tym pomyśli. Wie o tym, choćby nie wiedziała, że wie.

Po drugie dzieci.
No tak, dobro dzieci. Bezdyskusyjne, choć krzywo rozumiane.

Po trzecie.
No tak, tyle lat minęło. Dobry argument. Całkiem niezły, zwłaszcze jeśli jest trzeci, przed poprzednikami.

Po czwarte.
No tak, strach. Przed zmianą i walnięciem drzwiami. Ostateczność jest ostateczna, i co potem?

Po piąte.
No tak, nic mnie nie czeka, albo nie wiem, co mnie czeka.

Po szóste.
No tak, to może zostanę tu, gdzie jestem.

Zostaje.

Mijają kolejne lata.

Ona kręci swój własny film, w którym on jest co nawyżej statystą. Jakaż to piękna rola jest taki statysta.
Wyda mu się, że gra rolę pierwszoplanową, no, może drugoplanową, ale wszak ważny jest. Nieprawdaż? Prawdaż.

Gówno prawdaż.

Nie on jest reżyserem tego filmu. Nie napisał scenariusza. Jest wyłącznie wykonawcą, ale przecież nie producentem. Chyba, że zarabia, wtedy producentem jest. W pewnym sensie.

Taki mężczyzna jest marionetką. Ktoś nim porusza, a on porusza się w cudzym rytmie. Przyjdą takie chwile, że się zastanowi, że pomyśli, że spróbuje wyrwać się na niepodległość.

Niedoczekanie jego.

STOP!

Dalej nie pójdziesz. Przecież jesteśmy rodziną, mamy dzieci, nie przekreślaj tych lat, Czego ty szukasz popieprzony draniu?

Minie trochę czasu, a on się dowiaduje, że to, tamto i owamto. Że ktoś ją i nią kręci, na przykład.

Niewiele to zmienia, albo zmienia wiele. To zależy. Między innymi od tego na ile został wykastrowany. Jako Mężczyzna.

Skutecznie wykastrowany Mężczyzna będzie się do końca dni swoich czołgał, dziwiąc się, że jakoś sił mu brak.

Kobieta trucizna nie wyrazi zgody na nic, co jest wbrew jej interesowi.

One są jak bluszcz, który bardzo pięknie i estetycznie obrasta fasadę budynku. Pięknie i estetczynie, nigdy z budynkiem się nie związując.

Banalne, jak bajka o śpiącej królewnie.
Może każdy z nich na taką królewnę czeka, na kobietę, która obudzi się tylko dlatego, że ją pocałował.

Siła zatrutego bluszczu jest, w prawdziwym świecie, silniejsza i żadne pocałunki tego nie zmienią. W bajkach jest inaczej.

Tylko w bajkach.

Jeśli jesteś bluszczem, to tego nie odpuścisz.

Jeśli spotkałaś mężczyznę bluszczem oplecionego… Nie rób nic…

Jeśli kochasz kogoś,
wypuść go na wolność,
niech jego ścieżka biegnie tam,
dokąd prowadzi.
Może wróci do ciebie.
Może.
Wróci.
Może nie.
Przekonaj się.

Nie rób nic, bluszcz jest silniejszy od ciebie.

Nie walcz.

Zaczekaj,

Nie czekaj.

Weź głęboki oddech.

Jeszcze jeden.

I jeszcze.

Zawsze żal mi było kobiet trucizn, choć wiem, że na tym opiera się ich niezachwiana potęga. Na żalu. Co one mają w sobie takiego, że on się odzywa?

Trwają.

Niszczą.

Są.

Nieugięcie niezłomne.

Złe czy głupie?

Przebiegle mądre?

Pozorwane.

Skłamane kobiety.

Nigdy ci nie odpuszczą.

Nigdy.

Zniszczą i zdepczą.

Nikt inny tylko ty, dałeś jej tę potęgę argumentów.

To bez znaczenia czy ona jest ładna, czy brzydka, mądra, czy głupia, wysublimowana czy prymitywna. Jeśli odbiera ci powietrze jest, a może powinna być... może nie…
a może siedzą w studni… a może poszli do lasu…

Przychodzi jednak taki moment, że strząsasz to z siebie. Strząśniesz, jeśli poziom tosyn osiągnie punkt poza krytyczny.

Trzymaj się, Mężczyzno.

Walcz.

Średnia ocena
(głosy: 7)

komentarze

Ja nie chcę być kobietą,

że tak sobie Andrzeja Bursę pozwolę sparafrazować.

Dobre, dobre, biedny mężczyzno, a teraz posłuchaj, jak to wygląda z perspektywy dziecka.

Wiesz, biedny chrześcijanin patrzy na getto, albo coś w tym stylu. Od dwunastki po dwudziestkę, aczkolwiek przy piętnastce nastąpił przełom i początek spojrzenia krytycznego.

Och, wspaniale jest być kobiecą kobietą, przyznaję; jaką nigdy nie byłam, nigdy nie będę, choć to nie tak, że bym nie mogła (“Dziady” też bym napisał, gdybym się uparł...). Nie. Podjęłam świadomie decyzję, że wolę być jako to Pino swojskie i bezpretensjonalne.

Znaczy parę takich sztuczek się przydaje, okej, dobra.

Ale takie na przykład wpadanie w histerię, przemawianie ostrym tonem, lub dla odmiany słynne sceny zazdrości… – to jakoś mi nie leży.

Nie zapominaj, że Caryca to na ogół jeszcze damski fraucymer miewa. To jest dopiero przekomiczne i nie mówię tu o sobie, bo ja mogłam całe lata być pod wpływem, ale mam od urodzenia nazbyt sztywny kark.

Znam historię, o której nie napomknę za żadne skarby świata, ale zaprawdę, Mniszkówna się chowa przy tym i telenowele brazylijskie.

Ale w sumie, nie mój biznes, nie moja firma, nie mój kwartalny bilans.

Ja to widziałam i ja to znam na przykładzie klasy tak wysokiej, oszałamiającej i zabójczej, że naprawdę respekt. Trucizny też mogą być takie, prawda, że detektyw z podziwu gwiżdże, jaki ten morderca przebiegły oraz szprytny.

Pamiętaj, że ci mężczyźni zabiją właśnie Ciebie, jeśli spróbujesz im to uprzytomnić :)

Że oni na swój sposób bywają w tym szczęśliwi :)

Że piękna z tego potrafi powstać literatura, film, poezja :)

To jest jak z arystokracją, próżniaczą i rozwiązłą... Bez takich kobiet świat byłby miejscem porządniejszym, szczęśliwszym, moralnym, ale stracił by pewien blask i wdzięk, a to też coś warte.

Więc nie czepiaj się, bażancie. No.


Mój Ty bażancie

A co Ty chcesz ode mnie? :)

Znam ileś tam historii z truciznami w tle… Jakim tle znowu, one są w planie pierwszym przecież. Do czasu.

Kilka lat temu, na oko gdzieś tak pięć, próbowałam jednemu mężczyźnie uświadomić i jak mówisz, był gotów mnie zabić.
Przyznawał rację, ale nie umiał się z tego wydostać, więc w zamian był gotów zabić mnie. A cóż ja winna?
Te pięć lat było mu widać potrzebne, żeby dzisiaj być wolnym człowiekiem.
Odtruwa się, że tak powiem. Pozostał moim przyjacielem, bo wtedy mnie postanowił, po głębszym namyśle, nie zabijać. No i super.

Czy oni bywają w tym szczęśliwi? Pewnie masz rację. Tak sądzę, że ją masz, choć brak mi pewności kiedy ich słucham.
Niewątpliwie stają się mocniejsi, o ile zdołają się uwolnić. Jacyś tacy prawdziwsi się robią.

Z kobiecością to jest tak, moje drogie dziecko (hi hi), że ona się rozwija i nigdy nie wiadomo dokąd się rozwinie.
Piszę to, żeby Cię przestrzec. :)

Myśl jeszcze jakaś mi się błąka, ale mózg trochę słabuje dzisiaj, więc najwyżej później, może się wykrystalizuje.


Nic nie chcę,

zachowuję głęboki sceptycyzm względem bażantów, co to nie mają nawet grzebienia pożyczyć?

Przyjaciel, to jeszcze pół biedy, ekhm.

Możesz uznać, że to jest popieprzone, ale niektórzy ludzie naprawdę są masochistami. A poza tym, nie jest tak, że taka trucizna jest zawsze i wszędzie szkodliwa.

Wszystko jest trucizną, decyduje tylko dawka.

Ad ostatnia kwestia, to ja tak obserwuję rozwój własny i naprawdę zaczynam współczuć szeroko pojętemu światu za jakieś dziesięć lat.

Może lepiej zacznę ćpać, albo coś w tym stylu.


Ani kremu do rąk nie noszą przy sobie

Te bażanty.

Przyjaciel to żadna bieda, ekhm. Przyjaciel to zero kłopotów, sam miód, brak niepotrzebnych spięć i napięć. Przyjaciel to słodycz. :))
Ale my tu nie o przyjaźni wszak.

Co do dawek się zgadzam w całej rozciągłości, lecz zwracam uwagę, czy raczej wyjaśniam intencje, że pozwoliłam sobie napisać o przedawkowaniu. Jakie mogą być skutki przedawkowania, wiadomo.

Ty mi oczu nie zamydlaj jakimś ćpaniem! Świat sobie jakoś będzie musiał poradzić.


Hi hi

Patrz bażancie, zgodzisz się ze mną, że ten facet wygląda zajebiście?


Panno G.

Czy jest wersja Twojego postu z podpisami?
Albo z jakimś dubbingiem?

[Ironia.]
Ale dziś tak mam. Możesz to ignorować...


Gretchen

Nadleciałam z nadzieją opisu (jak to mawia Pino) mua.
A tu proszę. Neverending story?

A podobno nastał nam na Ziemi tzw. Nowy Rok. Podobno…


Oj!

a nad kobietami drżą
archanioły i ludzie

Wspólny blog I & J


Zołza, która to spłodzila

se poszła.

A nam zostały:


Archanioły?

Raczej Mahna mahna…

:)

[edit] Dooo-braaa-noc. [/edit]


Pino

Coś w sobie on ma, ale generalnie nie mój typ. :)


Merlocie

Ironizuj, czemu nie? Nie przeszkadza mi to, w najmniejszym stopniu.

Napisów, przypisów, dubbingu niet . Ot, tekścik jak tekścik.
Dla każdego coś miłego.

Bo ja miła jestem i sympatyczna, i do świata pozytywnie nastrojona, oraz inne sprawy, o których nie piszę. W zamian za to, piszę o truciznach.


Jacku

Nie przesadzajmy, że drżą.

Archanioły i ludzie – nie byłoby źle, ale nic z tego. :)


Igła

Jaka zołza?

Ja to jestem sama słodycz i miód, aż się mdło robi.
Ekhm…

Se poszłam świat ratować od niechybnej zguby. Świat stawia opór co prawda, ale nikt nie obiecywał, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie.


Magia

Z nowym jest też tak, że nie każden jeden zauważy. Dlatego pozostają we Wszechświecie zjawiska nieodmiennie stare jak on sam, i za cholerę zmienić się nie chcą.

A ja na to niemożliwe! .


Być może...

Być może kobiety to czysta trucizna?
Być może… nie znam się...

Choć akurat to, zupełnie mi nie przeszkadza:
darmowy hosting obrazków
Nie znam się, ponieważ,
być może… tak jak większość mężczyzn, cierpię na deficyt emocjonalności?
Być może…
A być może, podobnie jak śladowa mniejszość mężczyzn, czujnie i prawidłowo odbieram niewerbalne komunikaty, w słaniu których, urocze, piękne i bystre kobiety są mistrzyniami?

Przykładowo;
Nie chwaląc się, świetnie potrafię wychwycić moment, w którym mojej kochanej yassowej powoli zaczyna doskwierać ma nadmierna aktywność netowa, a czego, jej kultura i delikatność nie pozwoliłaby nigdy przekazać explicite;
czyli prosto i dosadnie, w formie charakterystycznej dla większości związków bogatych w doświadczenia:
podmiot – wykrzyknik,
orzeczenie – wykrzyknik
oraz
zwieńczone K***wą dopełnienie – zwielokrotnione wykrzykniki.

A tak…

darmowy hosting obrazków
... wiem już wszystko.

Dobraaaa…dobraaaa…dobranoc Paniom


stare przysłowie pszczół mówi

lecz się tym czym się zatrułeś. tylko w małych dawkach.

=moje nudne i banalne foty=


Znam, znam...

Justyna ma na imię...
10 lat już truje mojego kuzyna…

Dla dobra dzieci wszystko się dzieje.


Yasso

Przypomniałeś mi, że lat temu kilka sprawiało mi ogromną przyjemność roztaczanie wokół siebie poison (znowu ten głos pani profesor: poison, nie poisson!).
Było minęło. Nieważne.

Kobiety, to nie trucizna. Nie wszystkie. Większość nie.
Lecz są wśród kobiet i takie, które trucizną są i już. Nic na to nie poradzę, Yasso. :)

Właściwie to nawet szczerze mi przykro. Naprawdę.

W sieci nie ma komunikatów niewerbalnych, a i werbalne podlegają pod definicję szczególną.
I całe szczęście. Całe szczęście.


Ale o co chodzi?

Proszę o jakiś abstrakt dla podpitych bażantów, którym:

1) odleciał był na ćwiczeniach guziczek od koszuli

2) wyglądają teraz jak siódme dziecko stróża

3) nie przyszyją tego, bo nie umią, a szowinistycznie twierdzą, że szycie to zajęcie dla kobiet

4) nie znalazły w pracy swej agrafki, choć szukały

5) pożyczyły 15 złotych od Jagi słodkiej, bo obiecały Magdzie, że jej postawią piwo, a pieniędzy własnych jak zwykle nie miały

6) chcąc po dżentelmeńsku na autobus odprowadzić tę ostatnią, zostały zmuszone przed wyjściem do wygłoszenia trzech słów do mikrofonu, więc niewiele myśląc odśpiewały, co następuje:

http://www.youtube.com/watch?v=0lWui2ju77I

7) nie są sadystyczne, lecz dobre i miłe, więc ograniczyły się do ostatniej zwrotki.

Zeznawać, blin, o czym się tu rozmawia, bo was tetetką postraszę...


Ten blin,

co zastępuje brzydkie słowo. Coś jak kuźwa.


a ja myślałem że chodzi

o ten placek z mąki gryczanej :P

=moje nudne i banalne foty=


Dorcia!

Dzięki wszelkim Bogom, Bóstwom i Innym za to, że się pojawiłaś i zrozumiałaś.

Jest ktoś, kto rozumie.

Ufff…

Ze względu na obecność Justyny, pewnie się domyślasz co miałam na myśli i jak to wygląda w praktyce. Jak pięknie i skutecznie całą potrawę podlewa się sosem dobro dzieci , choć z ich dobrem ma to tyle wspólnego… Sama wiesz…

Rozmawiałam niedawno z Małgosią, moją przyjaciółką, coś chyba wspomniałam o takich kobietach, a ona mi na to: my od zawsze i na zawsze nie w tej grupie, Gretchen. :)

Widzę mechanizm, jakoś go ogarniam, nawet chwilami rozumiem tych mężczyzn. Chwilami, nie dłużej, bo byłoby mi szkoda życie na takie coś.
Mam na to dowody.

Organizm się zazwyczaj przyzwyczaja do trucizny. Niestety.


PinOlu

Rozmowa jest wielopłaszczyznowa.

Co konkretnie ma zostać wyjaśnione?


Ja mam wiedzieć?

Bosz, niektórzy to mają wymagania… Nic nie wyjaśniaj, pozostanę niekumatym bażantem.


Język..

Skąd ja znam ten język?
Wszak wcześniej go nie było?


Przechlapane

Patrzysz się na nią, wiem o czym myślisz
Dzisiejszej nocy ona Ci się przyśni
Potem pocałunki i spacer za rękę
Za rok będzie ślub i pozorne szczęście
Ona jest jak żmija, którą będziesz tulił
Kupi ci garnitur i białą koszulę
Zabierze wypłatę, wyrzuci jeansy
Nie pozwoli kumplom by do Ciebie przyszli

Będziesz musiał tyrać zawsze i bez końca
Stracisz wolność, szczęście i całe pieniądze
Będziesz wstawał rano i wracał o zmierzchu
Będziesz słyszał krzyk Twej żony i dziecka
Potem będziesz skomlał i żałował błędu
Dobrze się zastanów zanim go popełnisz
Będziesz nam zazdrościł, że pijemy w barze
Będą jej przeszkadzać Twoje tatuaże

Ref.:
Ona jest pułapką, ona jest trucizną
Jeszcze możesz uciec, bo nie jest za późno
Uważaj, bo tańczysz już na ostrzu noża
Ona nie jest warta by życie zmarnować


Bażancie niekumaty

Zagaiłam zachęcająco, no.

Byś zapytała, bym odpowiedziała i rozmowa się kręci . :)

Bez fochów mi tu.

Tekst znakomity.


Igła

Czyj język, pardą?

Jak nie było? Było. :)


Stopczyku

Jak dojdziesz do wniosku, że jesteś kobietą, to się zatrzymaj. :)

Mężczyźni też bywają trujący.


"Mężczyźni też bywają trujący"

toż przecież to napisałem. jestem trucizną. zatruwam życie innym.

=moje nudne i banalne foty=


Dziewczyna jest niezła,

ale nie bądźmy powtarzalni…

To był naprawdę niedobry chłopak
Szybkie pięści i szalony duch
Dziewczyny myślały o nim po nocach
Szerokie ramiona i płaski brzuch
Lecz ktoś mu powiedział pewnej niedzieli
“Możesz zarobić, wychodź na ring”
Gwiazdy zabłysły w jego oczach
Twarde miał pięści, potrafił się bić

To był naprawdę niedobry chłopak
Cudze dziewczyny jak własne brał
Znienawidzony, potrafił kochać
Ale na niego też przyszedł czas
Złamany nos i spuchnięte oczy
Blizny pocięły brwi jak nóż
Lecz pełen portfel kazał zapomnieć
Wybitych stawów i ścięgien ból

To był naprawdę niedobry chłopak
Lecz kiedy wojna zawiała świat
Na Krecie strach ogromny poczuł
Podczas desantu uciekać chciał
Dziś już go nie ma, została pamięć
O jego życiu, pięściach i krwi
O tym że bał się, o tym, że kochał
O pierwszym razie gdy wyszedł na ring


Stopczyku

Powiem Ci tak.
Różnych rzeczy się o sobie dowiadujemy. Ja ostatnio bardzo wiele na przykład. Bardzo wiele.

Ze znaczną częścią się nie zgadzam.


Gretchen,

spieszę wyjaśnić małe nieporozumienie.
Ja, jako kobiecoholik, fil i fan, zdążyłem się już zorientować, że są różne kobiety.
Dobre i złe.
Ze złych fascynują mnie jedynie te Pure Poison.
Takie jak Ksantypa, Lady Mackbeth … wybacz Jerzy – Pani Makbetowa, oraz Renata Rudecka – Kalinowska.

„Być może” – nasza rodzima namiastka Diora, znajduje się poza moimi zainteresowaniami.
Taki ze mnie jest wysublimowany światowiec.

Możesz nie pamiętać, nie jesteś przecież z naszego pokolenia 68( Merlot, Hodowca Królików i ja), przeto zobacz, „Być może” wygląda tak:
darmowy hosting obrazków

Pozdrawiam serdecznie

Ps.
Komunikat:
Poszukuję kolegów blogerów walczących we wrześniu 44 w rejonie ulicy Żelaznej w zgrupowaniu Chrobry 2 – chciałbym obgadać kpt. Bobra.


Gre

ja sam nie wiem jaki jestem

a ha
właśnie wchodzi do kin “Parnassus” Terry’ego Gilliama. polecam. kwintesencja stylu Terry’ego. i Tom Waits jako szatan!

tylko Gilliam umie tak opowiadać bajki…

=moje nudne i banalne foty=


Gre

ja zaś z kolei, zupełnie nie mam kłopotów z własną tożsamością; doskonale wiem kim jestem.

Aha!
Jeśli pamiętasz film “Das Cabinet des Dr Caligari”... jeszcze niedawno szedł na naszych ekranach… to musiał Ci utkwić w pamięci Hans Heinrich von Twardowski jako Alan.
To ja:
darmowy hosting obrazków

Tak naprawdę, to po Robercie Wiene już nikt nie potrafił tak pięknie opowiedzieć bajki.:)

Pozdro, spadam: będę wieczorem, bardzo późnym wieczorem.:)


Panie Yasso

Nie ograniczalabym sie tylko do Pure Poison. Midnight i Hypnotic sa oszalamiajace:)


nigdy nie zrozumiem

fenomenu perfumowania się ... obrzydlistwo blee

=moje nudne i banalne foty=


Nigdy nie mów nigdy!

Nie chcę lecieć Markiem O, ale połączenie zapachu kobiety z odrobiną perfum jest czymś wspaniałym.


Spadówka,

nawet ja mam jakieś Kenzo i je lubię... ostatnio go zapomniałam w Kopenhadze, ale zostało mi oddane do rąk własnych w tej lewackiej knajpie :p


Spadówka ja czy docynt?

A może dla zasady?

Kenzo mogą być, ale są bardzo dziecinne (cicho, bez aluzji!)...


No Docynt,

jak wynika z kontekstu.

No pewnie, że są, wszystko się dzięki temu zgadza.


Dla Pino idealne


Idea dobra,

cena bardzo niedobra dla mua.


Pal diabli cene!

Wystarczy wpasc do Sephory i zaaplikowac sobie wersje pokazowa:)
Nie bedziesz przeciez kupowac kota w worku!


Stestuję ;)


jak sie aktywuje zapach z tych tubek?

Pino

Wojaczek pił wodę brzozową

a co powiesz o takich cudach jak: Brutal, Wars czy legendarna i kultowa Prastara?

=moje nudne i banalne foty=


Jerofiejew robił

wykwintne koktajle z wody brzozowej, spirytusu salicylowego i tego typu składników… Jeden nazywał się łza komsomołki


ha! Wieniuszka

to i politurę pił

inny z olei koktajl nazywał sięsucze flaki

mam czytaną “Moskwę – Pietuszki” (genialny Wilhelmi), ale kurde chyba wywalili receptury …

idę na allegro kupić ksiązkę ... dobrze, że mi przypomniałaś dziewczyno…

=moje nudne i banalne foty=


Yasso

Znakomicie.

Być może pamiętam z czasów schyłkowych tego jakże luskusowego produktu. To był zapach dla złych kobiet, dla dobrych była Pani Walewska . :)

Idąc tropem zawartej w Twoim komentarzu myśli, którą obrazkowo podchwyciła Agawa, postanowiłam sprawdzić jak jest reklamowany mój ulubiony zapach…
Mówiąc szczerze, przeraziłam się.

Sam zobacz:

Pozdrowienia Yasso.


a tak BTW

to wg Venissy “M-P” pewnie nie jest literaturą :D

=moje nudne i banalne foty=


No pewnie, że nie

wbili mi szydło w samo gardło i straciłem przytomność i już nie odzyskam jej nigdy


Merlot

Cóżeś Ty taki romantyczny?

Trudno się jednak nie zgodzić z tym zdaniem o zapachach.

:)


Ciekawe

Skąd to wszystko wiesz?

Jesteś kobietą?

serdecznie pozdrawiam


Pino A ja kocham kobiety

I lubię z nimi być. Dlatego wolę być mężczyzną.

pozdrawiam


Synergie

Ja?
Nieskromnie powiem, że owszem, jestem kobietą. :)

Skąd wiem… Znam takie kobiety, znam mężczyzn, którzy z takimi kobietami żyją.

Pozdrowienia serdeczne.


Wy wszyscy macie obsesję

na punkcie identyfikacji chyba?

ja chciałbym być poetą
bo dobrze jest poecie
bo u poety nowy sweter
zamszowe buty piesek seter
i dobrze żyć na świecie

ja chciałbym być poetą
bo byczo u poety
bo u poety cztery żony
a z każdą dawno rozwiedziony
a ja lubię kobiety

ja chciałbym być poetą
może mnie przecież przyjmą
bo dla poety Zakopane
nie trzeba wcześnie wstawać rano
a wstawać rano zimno

(...)

i gniewać się i martwić
bo ciągle jeszcze nie to
i ciągle baczyć ciągle patrzeć
ja nie chcę być poetą.


Pino

Ty tu z Bursą nie wyjeżdżaj … :P

=moje nudne i banalne foty=


Odpowiem we własnym imieniu (bo w czyim?)

Nie mam obsesji.

:)


a ja chciałbym mieć sesję

najlepiej z jakąś chudą bezpruderyjną dziewczyną :P

=moje nudne i banalne foty=


Wiesz

ja mimo cały konserwatyzm, kulturowo to się mieszczę tak na pograniczu… lubię pić piwo i palić skręty :D Jak wyglądam, przecież wiesz, a mimo to ile razy słyszałam, że mam w sobie coś z faceta… że już nie wspomnę o ubolewaniach, że jednakowoż tym facetem nie jestem :P

Ale mnie ojciec wychował samotnie, więc to wszystko przez to.


ha!

jako nieglamurowa, lekko znerwicowana, trochę wulgarna i nadpobudliwa modelka byłabyś niemal idealnym targetem moich fotografii, które zapewne nieprędko, o ile w ogóle powstaną ...

póki co jestem skazany na ciągłe przeciążanie percepcji w poszukiwaniu jeszcze większego syfu w najbliższym otoczeniu

a ja bym chciał odrobinę nieoczywistego piękna

“... tango libido
ona by chciała do trójkąta …”

=moje nudne i banalne foty=


Gretchen Być kobietą, być kobietą

Dobrze, że jesteś kobietą – to słychać, widać i czuć. Chociaż nie widziałem na oczy Twojego kobiecego ciała, to widzę, że umysł masz kobiecy i czuję, że jesteś kobietą kobiecą...samoświadomą i dojrzałą.
Ale co tam.

Kobiety są różne.

Te opisywane przez Ciebie wydzielają trujący zapach. Już na odległość to czuć i można się od tego odgrodzić niewidzialnym polem. No trzeba mieć nos, żeby taką odepchnąć, gdy pcha się w ramiona.

Nie zgadzam się tylko w jednym miejscu z Twoim opisem. Otóż, nie jest tak, że każdy mężczyzna ma fatalną przyszłość, gdyż to kobiety wybierają. Tak, w zasadzie wybierają kobiety, ale mężczyzna z nosem pozwoli się wybrać właściwej kobiecie.

Cóż, pewnie to uprościłem, ale niech i tak będzie.

serdecznie pozdrawiam


Lepiej zaplatac sie w dzikim winie!

Albo w malinowym chrusniaku


E tam,

jak już lecimy, to po całości:

dopóki życie w nas się tli, niech żyją młode żądze
dopóki demon smutku śpi, dopóki są pieniądze

Docent, ale ja zasadniczo wyglądam jak niewinne dziecko :D


To mi sie podoba!

Reasumujac:
Jesli chlopczyna to zyciowa ofiara
To byle bluszcz go zniewala


Oczywiście,

nie trzeba być bluszczem, styknie być jak nożyk… Jednego takiego rzuciłam po miesiącu, to cierpiał przez dwa lata.

Ja nie chciałam, to nie moja wina :)


Gretchen

Dzięki wszelkim Bogom, Bóstwom i Innym za to, że się pojawiłaś i zrozumiałaś.

Moja Miła!!!!
Zawsze (patrz na blogu prawa strona)

Zrozumiałam, zrozumiałam (chyba). Zwłaszcza, że sprawa kuzyna jest bardzo świeża : 10 lat mieszkała u matki chcąc go ściągnąć do siebie, choć przedślubne ustalenia zgoła inne były.
Pozwoliła sobie zrobić dwoje dzieci, które teraz używa przeciw mężowi: “tatusiu, ty nie kochasz mamy bo z nami nie mieszkasz.” – Ale to mama się wyprowadziła – Kłamiesz! mówiła nam….

Jak doszło do rozmowy tzw. rozwodowej wysyczała (załatwię cię s…synu na całe życie)

I podała o molestowanie córki.
Po czym wycofała, jak obiecał, że wybudują dom dla siebie i mamusi.

Buduje.

Piękne podwaliny i fundamenty.

Mogę opowiadać godzinami o tragedii Sylwka (jesteśmy zaprzyjaźnieni), ale skwituję to jednym zdaniem:

on ją kocha.

I to największy dramat.


Jaki zaś gej?

Zbliżamy się niebezpiecznie do ulubionej tematyki pana Tomka.

Wiedziałam, że tak będzie.


gay vs gey

którego pana Tomka? merlota?

=moje nudne i banalne foty=


Nie sądzę,

myślałam o panu TT, czyli salonowej zabójczej tetetce. :)

Cóż, skoro prędzej czy później jesteśmy na to skazani… Jak mawiał nasz nieodżałowany Mentor, do tego służą blogi, by dyskutować o sprawach, na temat których nie ma się zielonego pojęcia.


ufff

TT to jest lajcik przy PP. ten to jest kurde hardkor :P

=moje nudne i banalne foty=


Ale Paweł Paliwoda

to tylko o słoniach lubił podyskutować z Grzesiem.

Zboczeńcy, otaczają mnie zboczeńcy!

Nawet mój psychoterapeuta jest bażantem…


uważaj bo kozetka bażanta

wciąga w 4 wymiar i nagle okaże się że jesteś niebieska, masz ogon i szpiczaste uszy.

=moje nudne i banalne foty=


Pino,

czy mogłabyś doprecyzować słowo nasz? Mentor, znaczy się.
Nieodżałowanego zmilczę taktownie.


Nie szkodzi,

już ja dobrze wiem, kto tam jest moim niebieskim alter ego.

Merlocie, czy my naprawdę nie mamy przyjemniejszych tematów? :) (nieee, nie chodzi mi o zamiłowania Twojego imiennika! spadać na szczaw!!!)

2 lipca 2008, Twoje słowa: “Rola mentora, której podjął się Pan Yayco, mimo moich częstych sprzeciwów i wierzgań jest istotna, bo w realny sposób wpływa na tzw. całokształt.”

krakowiaczek nic nie winien, pocałował, bo powinien


Słabo się orientuję

w muzyce pod tym względem… ale od czego Wikipedia (i wszyscy razem, machamy do Referenta).

...Oh my God, ile tego jest.

Połowiczni geje też mogą być? :)


lesgejki?

bardzo lubię lesbijki. mógłbym sam być lesbijką. moja znajome lesbijki są bardzo apetyczne.

... byłem kiedyś na gigu z kapelami queer core’owymi … wygar na maxa :P

kurcze jakoś żaden gej mi teraz do głowy nie przychodzi :drapudrapu:

=moje nudne i banalne foty=


Masz siroto

brać wybierać

http://en.wikipedia.org/wiki/Category:LGBT_musicians

Osobiście to raczej nie znam żadnej, choć jedną kojarzę z paru forumek i to jest najzabawniejsza wariatka na świecie, ale nie wiem, czy to ma związek z orientem

Aaa, MAW mnie kiedyś posądził, ale jak stwierdził “nie ma sprawy, jestem Panną w końcu, jakoś się dogadamy”

niech żyje tolerancja :D


"nie wiem, czy to ma związek z orientem"

też mję to zastanawia, ale z trudem przychodzi mi wgryzienie się w sedno :)

=moje nudne i banalne foty=


Basta bro,

jeszcze bażant nam się załamie i przestanie mieścić w psychiatrycznej normie.

Ja i tak niedługo wychodzę pić, potem uczyć się rosyjskiego, a potem znowu pić.


Krakowiaczek dureń.

A kto jest krakowiaczek to ustalimy w swoim czasie.


Dureń to mua,

moja głupota dorównuje mej inteligencji, he he


"wychodzę pić, potem uczyć się rosyjskiego, a potem znowu pić"

w sumie to na jedno wychodzi, c’nie? :)

też miałem dziś dziurgnąć, ale koleżanka mi nie dała kasy za książkę, bo musiała, wyobraź sobie, iśc do solarium, a ja zostawiłem kartę w chacie i nawet nie miałem na pół litra chleba … fuck!

=moje nudne i banalne foty=


Wyrazy współczucia

В лесу недолго до беды,
о заяц — не простак.
Умей запутывать следы
от так, вот так, вот так!

Туда-сюда петляет след,
Вперёд, назад и вбок.
Где заяц был, там зайца нет.
Прыг-скок! Прыг-скок! Прыг-скок!

У зайца робкая душа
И осторожный ум.
Но как морковка хороша!
Хрум-хрум! Хрум-хрум! Хрум-хрум!

Простор и воля впереди,
А сзади — лютый враг.
И сердце заячье в груди:
Тик-так! Тик-так! Тик-так!

Но в цирке, где кругом народ,
Он забывает страх
И в барабан отважно бьёт:
Бабах! Бабах! Бабах!


Gretchen

...
n


Synergie

Dziękuję za dobre i ciepłe słowo. Przyda się. :)

Myślę, że mężczyzna może oddzielić się tym niewidzialnym polem. Co więcej, myślę, że dla swojego dobra powinien.
Dlaczego?
W moim odczuciu dlatego, że wcześniej czy później takie kobiety niszczą coś, co w uproszczeniu nazwijmy esencją. Coś takiego najważniejszego, w nim, jeśli rozumiesz…

Gdzieś gubi się szczęście, nadzieja, radość, marzenia, a zostaje trwanie w oczekiwaniu na cud, który nie nadchodzi.

W tym miejscu, w którym się ze mną nie zgadzasz, to chyba się nie zrozumieliśmy ponieważ nic takiego nie chciałam wyrazić. Żaden mężczyzna nie ma fatalnej przyszłości jeśli pozwoli się wybrać właściwej kobiecie, przez to sam wybierze.
Poczuje to, o czym zawsze marzył. O ile marzył.

Ja nie widzę sensu w trwaniu w czymś, co mnie niszczy. Nie trwałam, nie trwam i nie będę.
Pewnie właśnie dlatego, że mam Marzenie i nie chcę z niego rezygnować.

Pozdrowienia bardzo serdeczne.


Agawo

Ładny wierszyk. :)

Trochę się z wymową ideową utworu zgadzam, a trochę nie. To ta moja przekorna natura.

Bluszcz nie wybiera byle kogo, ooo nie! Bluszcz całkiem nieźle kombinuje.
Potem wystarczy tylko zaciskać pętlę niezbyt szybko i gwałtownie, dobrym krokiem jest zajście w ciążę – to zatrzyma go na wieki, w takiej czy innej formie.
Jeśli jedno dziecko to zbyt mało zakładników, trzeba się postarać o drugie.

Trzeba wiedzieć kiedy pogłaskać, a kiedy uderzyć , kiedy odpuścić, a kiedy przytrzymać. Itd…

Pozdrowienia.


Gre

Tkwisz w mniemaniu, że sytuacje są idealne i nieskończone w czasie.
Tymczasem często zaczyna się niebem a kończy piekłem.

I często ktoś godzi się na piekło aby osiągnąć niebo i osiąga piekło.


Pinolu

Nożyk to nożyk, służy do cięcia.

Trucizna działa powoli, planowo, robiąc wrażenie, że wcale nic nie robi.

Te zdziwienia: jaaaaaa?

Oburzenia: jak możesz!

To zupełnie inna bajka.


Przez te wklejki

nie zauważyłaś mojego wpisu :(


Dorciu

Kłamstwo – niezbędny element. Ono musi być szyte misternie i bardzo systematycznie, bo chodzi o budowanie pewnej wersji siebie, mężczyzny.

Dzieci – bezwględnie używany przez matki oręż. Matki, które nie są łaskawe zauważyć, że swoje dzieci dawno straciły z oczu, bo toczą wojnę przy ich użyciu.

Piszesz, że Twój kuzyn kocha tę kobietę.
Z mojego doświadczania wynika, że często to jest raczej poczucie zagubienia i zupełnej bezradności. Poczucia, że nie wiadomo co właściwie z tym wszystkim zrobić.
Może za następnym zakrętem ona zrozumie, a los się odmieni?

Może…

A może ją kocha.

Mój opór budzi trwanie w takiej miłości, bo nie można tym wszystkiego usprawiedliwiać.

Czy on kocha siebie?

Czy darzy siebie szacunkiem?

Czy jest obecny w swoim życiu, czy tylko przygląda się, jak ono przemija?

Ciekawe…


Borsuku

...

.


Gretchen

OPS!!

SORKI!, ale uwagi się domagałam bezpodstawnie:/
Już czytam.


Igła

W idealne sytuacje nie wierzę. Aż tak naiwna nie jestem.

Wiesz w co wierzę?

W to, że są sytuacje, które są złe. Sytuacje, które niszczą.

Widzę, bo już wierzyć nie muszę, że ludzie w nich tkwią.

Niczego właściwie przewidzieć się nie da. Życie i nasze wybory, to poważne ryzyko.

Sztuka wybierania Igła, sztuka wybierania.

Odwaga, siła, działanie – taki ma być mężczyzna.


Dorciu

Oczywiście, że bezpodstawnie.

Chociaż utrudniajom jak mogom. :)


Wiesz, masz sporo racji: że zagubiony, bezradny...

Ale i kocha.
Choć nie rozumie.
Boi się jej.

Straszne to jest.

Ona: patrzcie, jak u nas wszystko dobrze (dopuszcza), Nie lubię Lecha, zapomniałeś?(kara). Nowa kurtka(dopuszcza), złoto zamiast srebra (kara)... I tak ciągle…

Zastanawiam się jeszcze, co musi się wydarzyć, aby on przejrzał... A może widzi…

W każdym bądź razie na Sylwestra byliśmy razem. Ja patrzeć na nią nie mogłam, a oni się miziali (dopuściła)...
To się nigdy nie skończy, bo on ma świadomość, że zycie przemija, a on stoi obok…

Żal mi go,


Niestety, oddalam się do obowiązków...

;)

Dobrej:)


Dorciu

No, no. Właśnie.

Nie rozumie, boi się i to jest straszne, zgadzam się.
Tylko kogo on kocha? Kim ona jest?

Dobrze mnie zrozum. Nie staram się podważyć jego do niej miłości, ale już z tego co piszesz wyżej, zaczynam mieć wątpliwości.
Pewnie swoje definicje przekładam na niego… Nie mogę się pogodzić z nazywaniem czegoś takiego miłością, ale to już mój kłopot.

Ale napisałaś tak: To się nigdy nie skończy, bo on ma świadomość, że zycie przemija, a on stoi obok… . Właśnie dlatego to się może skończyć, bo on coś widzi, może jeszcze nie chce zobaczyć, ale coś już tam dostrzega.

Może być tak, że wydarzy się coś takiego co sprawi, że on otworzy oczy. To jedna z możliwości.

Druga jest taka, że gdyby uwolnił się od jej wpływu, choćby na niezbyt długi czas, odetchnął naprawdę i poczuł siebie, to będzie wiedział. Proste i trudne zarazem, wiem.

Każe odtrucie jest trudne i bolesne, ale to jedyna droga do oczyszczenia.


Gretchen Realizuj więc Marzenie

I wytrwaj. Ponowne wybory mają szanse być lepsze. Trudno wyzwolić się jednak z bluszczu męskich/kobiecych ramion, gdy raz nas zaplotły w więzienie.

Uzdrowienie duszy i ciała potrzebuje Marzenia i świeżego Oddechu. Rozumiesz?

W zasadzie zrozumiałem Twoje przesłanie, tak myślę. Chciałem jeno rzec, że działa to w dwie strony. Toksyczne bywają zarówno kobiety, jak i mężczyźni.

Nietoksyczny (lub bardziej samoświadomy) partner/małżonek ma przewalone w takim związku. I zazwyczaj szkoda dzieci (jeżeli są).

Pozdrawiam równie serdecznie

PS. Moje wypowiedzi są dość bezkompromisowe, więc uważaj :)))


Synergie

Wiem oczywiście, że to działa w dwie strony. Chwilowo zajęłam się kobietami, ale jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa. :)
Zresztą o mężczyznach też już ze dwa teksty spreparowałam, to dla równowago drugi o kobietach. Nie bez powodu.

Mam taką cechę, że nie pozwalam się zamknąć w więzieniu. Żadnym.
Lubię stać wolna i oddychać.
Wolna, to nie znaczy sama.
Nie odbieram i nie daję sobie odebrać.

Poczekam na to, co jest Wolnością i Oddechem, połączonymi z Marzeniem.

Samoświadomi faktycznie mają przewalone.
A dzieci mi żal, bardzo.

Pozdrowienia.

P.S. Będę uważać. Dziękuję za ostrzeżenie. :))


Szanowna Gretchen

no tak, no fakt , tak tak :)


Panie Marku

Że co, że gdzie, że jak? :))


Cześć bażancie,

żalu i pustki się nie stwierdza, co najwyżej głód.

No ale ja jestem przyziemnym prostakiem.


dzień dobry bażancie

Głód jest lepszy od żalu i pustki. (Skąd się to wzięło?)

Dobrze, że nie stwierdza się tego. Zjedz coś, to już w ogóle wszystko będzie dobrze. :)


Ależ zjadłam,

merlot zapodał przecież w nocy przepis na parówki.

Skąd się wzięło, nie wiem, ale zamierzam przy najbliższej okazji zdenerwować tym tekstem Matyldę.

haba haba, digi dong


No nieee... bażanty się znalazły...chciałoby się!

Poczytajcie sobie lepiej Karen Horney, Wy Moje Egzemplifikacje Penisneid Kochane.

Ja to i owszem; Bażantem jestem z kwi i kości:

darmowy hosting obrazków

A Wy? Możecie być, co najwyżej … kurami. Naprawdę przykro mi to mówić.
Oczywiście, że bażańcimi, jakżeby inaczej… ale tylko kurami:

darmowy hosting obrazków

Dostrzegacie chyba pewną subtelną różnicę?

Sorry, ale Matki Natury nie oszukacie.Rozpoczecie programu - bazant i kura
aa…ha…ładiridi…łodiridi…ucha!


Zaczęłam czytać,

ale się zniechęciłam, strasznie jedzie po neurotykach. Ego mi od tego się zrobiło smutne.

Ten kawałek już wrzucałam w mojej sylwestrowej składance spod znaku dwóch bałwanków :P

I w ogóle spadaj, męski szowinisto, sprawdzić, czy nie ma Cię na Łuku Kurskim!


No właśnie, Pino

Yassa li to, czy jakiś impostor?

Tak czy owak, na jego wcześniejszy apel grzecznie odpowiadam:

Kapitana Bobra nie kojarzę. Ale podporucznik Adam Bóbr “Jaxa” i owszem, był we wrześniu w rejonie. Od 5 sierpnia – dowódca 1. plutonu 2. Harcerskiej Baterii Artylerii Przeciwlotniczej “Żbik”.

Ale to było Zgrupowanie AK “Gurt”. Nie wiem, jak się to ma do “Chrobrego II”.


Pino,

ego po lekturze ciepło-matczynej Karen może zrobić się ociupinkę smutne. Fakt.

Choć po opowieściach Herty, one wraz z superego, niczym zombiesy dwa, bankowo udadzą się lunatycznym krokiem w kierunku najbliższych torów kolejowych, a id samoczynnie ulegnie natychmiastowej i całkowitej anihilacji.

Spadam więc, na łuku Kurskim jest znacznie przyjemniej.

pozdropa

Ps.
Jak mógł mi umknąć ten sylwestrowy kawałek?
Czyżbym był gdzieś indziej?:)


Merlocie,

nie ściemniaj, za młody jesteś i do tego harcerz. Więc z Tobą krępujące byłoby omawianie tych wielce pikantnych historyjek.

Szczerze mówiąc bardziej liczyłem na MAWa, bo Chrobrego II współtworzyła jego ulubiona formacja wojskowa – NSZ.:)

Pozdrawiam serdecznie


Yasso

Po lekturze Karen to każden jeden może się poczuć uprawniony do przepychania się łokciami w oczekiwaniu na kozetkę.


Ups, przeeee-praaaaa-szaaaam

Ktoś tu chyba ściemnia.
Wycofuję więc poprzedni komentarz i pozostaję przy: Mahna, mahna…


Magio,

jak na prawdziwego Bażanta przystało ciężko mi się przyznawać, że czegoś nie rozumiem.
Ale trudno, zrobię wyjątek; zupełnie nie rozumiem dlaczego wycofujesz swój ostatni komentarz?

Przecież to prawda; po sesji u psychoanalityka (lub lekturze klasyków) każdy zdrowy człowiek czuje się trochę niepewnie i tęskni tylko do następnej wizyty (lub lektury).
A z każdą następną coraz bardziej…
Tak się kręci ten interes.:)

Nie wiem też, co to jest mahna, mahna, ale to pewnie drobiazg.:)

Pozdrawiam serdecznie

Ps.
Neurotyczkom polecam prace prof. Kazimierza Dąbrowskiego.
Są jak szyte na miarę topowe w tym sezonie, pistacjowe garsonki.
Działają jak balsam…


Yasso

Głębię mahna, mahna zgłębisz kiedy tylko zapoznasz się z tubkiem przeze mnie pomieszczonym poooooowyżej.

Żeby zasmakować w pistacjowych garsonkach trzeba najsampierw zostać wielbicielką koloru pistacjowego. Gustujesz?

Na szczęście nie objęła mnie sesja jajeczna. Więc (nie zaczynaj zdania od “więc”, idiotko) zwalniam miejscówkę.


Samica bażanta

w języku polsko-łowieckim to kura.
Tak samo, jak i kuropatwy.

Samiec (byk) jelenia to rogacz a sarny to kozioł inaczej mówiąc cap.

Czy ja wiem co jest lepsze?


Panie Yasso

Przyznam, ze jest Pan wielce urodziwym bazantem:)
Czy sledzi Pan tendance 2010 ?


Szanowna Gretchen

jakby się lekko sprężyć to w Paninym wpisie udałoby się odnaleźć wiele wspólnego z tym tamtym moim bardzo kontrowersyjnym ;)
Ale to już historia a jutro Szanownej Gretchen tekst też przejdzie do historii :)
Serdeczności zasyłam z przepięknego zimowego Wrocka
Ja mnie zasypie to się odkopię
Jak Was zasypie to posiedzicie w okopach


Do pistacjowych garsonek polecam


Yasso

Nieeee, noooo coś Ty, żeby tak wyjeżdżać z tą psychoanalizą?
Karen Horney czytałam w liceum, autoterapeutycznie, ale teraz to już widzę w tym tylko nudę i szukanie dziur w ludziach, o czym pisałam ostatnio u Pino.

To ja już wolę być kurą. No niestety.
Nie wykluczam, że jestem.
Może już po prostu nie wykluczam niczego, to możliwe. :)


Magia

Z zestawu pistacjowa garsonka , to ja mam większą skłonność do pistacji, a nawet pistacjowego, niż do garsonek.

Okropna rzecz taka garsonka.

Brrrrr…

Mahna…mahna…

Tip ti ri ri ri :)


Ja też.

Nigdy nie chodziłem w garsonce. Nigdy.


Panie Marku

Nie wykluczam. :)
Jakby Pan to wtedy odrobinę inaczej napisał...

Wszystko za chwilę będzie historią, każdy z nas też.

Zostawiam ślady, żeby można było mnie odnaleźć. Dopóki jest czas.

Pozdrowienia z zasypywanej miękkim puchem Warszawy.


Merlocie

Ale pistacje są pycha.

Garsonkę miałam na sobie raz. W czasie matury.
Nawet ładna była, szarutka jaśniutko, złożona niejako z dwóch spódnic i ślicznego żakietu dopasowanego w talii.

Póżniej już nie. Nie złożyło się, czy jakoś tak. :)


Merlotowa też miała raz.

Do ślubu cywilnego. To coś tak, jak matura. Nie dość, że się człowiek denerwuje, to jeszcze musi wkładać na siebie jakieś dziwactwa.

Pistacje pycha bezwzględnie. I to nie tylko w deserach, a nawet wręcz przeciwnie.


Ależ oczywiście

“Pistacje pycha bezwzględnie. I to nie tylko w deserach, a nawet wręcz przeciwnie.”
de gustibus…
Nie żyje pistacjowy stek!

(b…b…bleee… eeeee…)


Ależ oczywiście

“Pistacje pycha bezwzględnie. I to nie tylko w deserach, a nawet wręcz przeciwnie.”
de gustibus…
Nie żyje pistacjowy stek!

(b…b…bleee… eeeee…)


Merlocie

Pistacje w wersji żywej to moje ulubione.
Mam takich znajomych, którzy kupują kiedy mnie zaproszą. Fajnie.

Moja niechęć do ślubów, jest wprost proporcjonalna do tej odnośnie garsonek.


Pistacjowa garsonka? Proszę badzo;

wychodząc naprzeciw wyraźnie uwidaczniającemu się zainteresowaniu, uprzejmie wyjaśniam jej tajemnicę.

Ostatnio robię dobre wrażenie biorąc udział w przedsięwzięciu nad którym, w przyszłym miesiącu, piać będą z zachwytu wszystkie dodatki kulturalne kraju.
Przez dwa dni ogłaszając je wydarzeniem sezonu.

Jak ja to lubię!
To takie dowartościowujące!
Co najmniej tak jak pismo krytyka filmowego Kxx do blogera MxxDxx. Sygnowane jego własnoręcznym podpisem.

W tych właśnie okolicznościach w moim życiu pojawiła się znana neurasteniczka w odzieniu koloru rzeczonego pestkowca.
Widok tego wykwitu maestrii mistrza nożyc i nici zamurował mnie w sposób tak widoczny, że usłyszałem:
“Niczego sobie…co?”
W tym miejscu padło imię Stwórcy, powiedzmy; bardzo merlotowe.

Mistrza zaspakajanego nad wyraz wyrafinowane gusta dam świata celebry.

Dodajmy; wykwintnych dam płci obojga.
Wliczając, uwielbianą przez TVN i Galę oraz wszystkich nas, uroczą Panią Bezę.

A jako, że w realnym życiu nie pozwalam sobie na aż taką szczerość jak w wirtualu odpowiedziałem tylko uśmiechając się enigmatycznie;
“Odważne…naprawdę bardzo odważne!”

Dobranoc wszystkim Państwu


Po jaką cholerę

się męczyć, że tak wetnę się w kwestii garsonek?

Co to ja, nie mam w szafie kilku zajebistych marynarek? Dżinsów sobie nie jestem zdolna wyprasować i koszuli, wypastować glanów?

Zazwyczaj jestem w pracy ładnym bażantem. Aczkolwiek.

Dziś olałam absolutnie temat i poszłam w zielonych spodniach, które otrzymałam w Suwałkach jako nieletnie dziecię, wtedy były za duże, teraz są okej, ale dorobiły się w międzyczasie kilku skórzanych łat.

Do tego bluza z curlingowej repry, koszulka z kampusu studenckiego i jestem królowa wieczoru. Powiedzmy.

Nikt mnie nie raczył poinformować, że właśnie dzisiaj, progi naszego skromnego kabaretu zaszczyci (baczność) Prezydent Miasta Krakowa Jacek Majchrowski (spocznij!), w asyście sekretarki i nadwornego fotografa.

W dodatku się spóźnił. Zdążyłyśmy już z koleżanką Magdą wypić parę piw i pogrążyć w pasjonującej dyskusji.

Zatem cały efekt dramatyczny polegał na stwierdzeniu “o, to chyba on” i zdjęciu na moment butów z ławki…

Dziękuję za uwagę, pozdrawiam


Magia!!!!

(b…b…bleee… eeeee…)

Jakie blee, pytam…
Jakie bleee???!!!


Yassa, druhu!

W coś Ty się dał wrobić?
W damy płci obojga i do tego w garsonkach?

Tragedia.
Ogłaszam alarm dla Miasta Warszawy, ze szczególnym uwzględnieniem kultowego Żoliborza!


Jupi!

Beata Kozidrak śpiewa dla odmiany w radiu piosenkę o grzybie: “kiedyś cię znajdę”.


Szanowna Gretchen

jakbym…
Ale nijak wychodziło wtedy inaczej.

Teraz pozwoli Szanowna, że zapytam
Zostawia Pani ślady póki jest czas?
Czy póki jest czas chce Pani aby Ją odszukano?
:)
PS
Dorcia pisze, że wszędzie głucho wszędzie


Pino

A moja siostra na kacu: widziałam orła cień...


O tak,

przemierzał życia sens…


Panie Marku

Strasznie tu jest trudno się przebić, ale się staram.:)

Doskonale rozumiem, że czasem czas jest czasem i nijak nie wychodzi inaczej.

Zostawia Pani ślady póki jest czas?
Czy póki jest czas chce Pani aby Ją odszukano?

Zostawiam ślady…
A ON, jeśli zechce, znajdzie mnie.
Wie o tym.
To są proste sprawy Panie Marku, bardzo proste.
Najprostsze z najprostszych.

Ja już niczego nie chcę komplikować.


Pani Agawo,

z Pani tubka wynika, że ja nie tyle śledzę tendencje co je tworzę.
Zwłaszcza od kiedy wpadłem na to, że zamiast golarki znacznie szybsza i praktyczniejsza jest maszynka do strzyżenia.
Ku rozpaczy yassowej :)

Merlocie,
wrobić w to, dałem się jeszcze w zeszłym stuleciu.
W tych odległych czasach, gdy Pino śmiało potrafiła przetrwać dzień bez becherovki i garbusików.

Teraz ta praca sprawia mi już tylko przyjemność, a wrogie środowisko, co stwierdzam ze zgrozą, cenię, szanuję i lubię.
I coś mi się wydaje, że z wzajemnością.:)

Kultowy Żoliborz niech więc sobie śpi spokojnie

Pozdrawiam i spadam


Szanowna Gre

Gretchen

Strasznie tu jest trudno się przebić, ale się staram.:)

Doskonale rozumiem, że czasem czas jest czasem i nijak nie wychodzi inaczej.

Zostawia Pani ślady póki jest czas?
Czy póki jest czas chce Pani aby Ją odszukano?

Zostawiam ślady…
A ON, jeśli zechce, znajdzie mnie.
Wie o tym.
To są proste sprawy Panie Marku, bardzo proste.
Najprostsze z najprostszych.

Ja już niczego nie chcę komplikować.

No tak.
Życie, takie jedno pojedyncze spakowane w jedną małą istotę ludzką, którą przy/na ziemi trzymają: grawitacja, wiara,miłość i nadzieja, jest zbiorem niespodziewanych komplikacji złożonych z uczuć i wrażliwości o różnym nasyceniu.
Szanowna.
Tak naprawdę najtrudniejsze są te sprawy proste.
Niekiedy bywają tak trudne, tak niebezpieczne jak przejście na drugą stronę ulicy

Pozdrawiam z zasypanego cichego Wrocka. Będę przechodził – prawie codziennie przechodzę – więzienną to pozdrawiam tego pana zakutego z kulą u nogi :)


Panie Marku

Pięknie Pan mi tu napisał i wiele w tym prawdy jest.
Dziękuję.

I za tego zakutego też. :)


Pani Agawo,

dziękuję za polecankę... weszło mję w nawyk przy wizytach w Empiku spryskiwać się tym całym Żadore… Sephorę w nim mamy, na parterze ;)


Jako prkatyk

Powem, że trucizna zwie się jak wiemy femme fatale.
To jest rawdziwa trucizna. Nie zona, która rządzi w domu jak sama chce… to jest do przeżycia.
Ale to że dajemy się nabrać fatalistkom, jak te durne osły pakujemy się a afery, które prowadzą jedynie do samozniszczenia.
Popatrzy taka, zakręci, rzuci w twój nos woń irrestistibilną i ugotowanyś. A jak już dostanie co chce, a ty se racie życe rozpierdzielisz na jej cześć, to ci powie, żegnaj kolego. I zostajesz z niczym. Bez rodziny, bez emerytury…
baby, nie ma na nie silnych


To nie to,

femme fatale są okej. Proszę mi pokazać gościa, który nie chciałby takiej spotkać chociaż raz.
Że rozpieprzą? No dobra, ale jak się taką widzi, to od razu wiadomo, czego się spodziewać... Dmuchnie taka z cygarniczki półmetrowej, parsknie śmiechem i sobie pójdzie.

Bażant napisał raczej o takich radykalnych paniach domu, co jak najbardziej zagwarantują rodzinę i emeryturę. Fatalne to mają alergię na takie motywy…


Radykalne Panie Domu to znam jak podszewke.

I to wiele i znam na obkoło.
Czy nie większość się zamienia w takie?
“ A dokąd idziesz? A po co? A po co z kolegami?...Do KIna? Wybij sobie z głowy. Malujemy dom na czerwono. Pokój będzie odnowiony. W ogrodzie ma być trwa a nie pies. Psa na lańcuch….” Upraszczam… ale sprowadza się to do terroru.
Fantastyczny film wczpraj w TV “I AM DINA” – tam inna kobieta! A film genialnie fantastyczny. Norweski.

Za to Holy Golightly – już samo imię i nazwisko wymyślone cudownie – porażająca. Ale w książce rysunek jest trochę ciemniejszy.


To miłe jest

zobaczyć oswojonego Lagriffe’a.
Który nie gada tylko do swojego obrazu.

Witam na TXT.


Igłą

I gada do swojego obrazu zwłaszcza do tego na strychu.
Co prawda nie rozumiem, dlaczego akurat ten wpis tak mnie oswoił.


Tak, sporo w tym wszystkim

racji
Co by nie mówić i tak źle, a jak dobrze i tak niedobrze – dobrze ci tak…:)
Ech …kobiety


Lagriffie

Jesli tak na zjawisko patrzeć, to są również hommes fatal… Ale przecież tym razem nie pisałam o mężczyznach. :)

Żona, która rządzi w domu, a niechby i wbrew mężowi, albo nadmiarowo, niekoniecznie jest trucizną.
Trucizną jest taka żona, czy kobieta w ogólności, która traktuje mężczyznę jak ścierkę, albo inne urządzenie gospodarcze. Następnie sponiewiera, zdradzi, sponiewiera ponownie trzymając za kaganiec tak mocno, jak się tylko da.

Femme fatale to trochę inna kategoria, inna niż karmniki , różna od trucizn.

I am Dina widziałam (polski tytuł Księga Diny ) i bardzo mi się ten film podobał. Mam go na własność więc chyba sobie odświeżę.

Pozdrowienia :)


Pino

No właśnie…
Mam wrażenie, że mężczyźni wiedzą, że femme jest fatale i to właśnie sprawia, że zaczynają krążyć jak ćma wokół świecy…

Może kiedyś napiszę o tym, kto wie.

Ostatnie dwa zdania Twojego komentarza są malinowe. :)


Panie Marku

A ja mam ochotę odpowiedzieć:

Ech… mężczyźni.

:)


Tak w ogóle,

to do niczego są te kategorie. Mua nie pasuje do żadnej. :P

(napisz, że jeszcze rosnę = oberwiesz patelnią)


Pino

Dawaj tą patelnią. :)

Jako kobieta rośniesz. Oczywiście, że tak.
Ja jeszcze trochę też, a może więcej niż trochę.

W nowej, jakże ciekawej sytuacji, nabrałam przedziwnej energii, choć to przecież tylko krótkie mgnienie czasu. Uwierz mi, że widzę różne rzeczy zupęlnie inaczej.

Inaczej niż trzy miesiące, czy pół roku temu. Co dopiero mówić o kilkunastu latach.

Teraz możesz uderzać patelnią. Prego bardzo proszę.


Pino unt Gretchen

Gretchen – faceci są samobójcami, mają syndrom ofiary, na własną prosbę w sieci wpadają. Bo FFy doskonale sieć ułapke zarzucają. Nie da się uciec. No się normalnie nie da.

Ale FFów jest mało, więcej jest istotnie tych opisywanych przez Ciebie. Cala masa.

jest jeszcze ta kobita bluszcz wspomniana powyżej na samej górce. No tak, ale to jest bliżej kategorii FF.
też trudno uciec.

Trucizny spwodowały, że faceci wpadli do dwóch kategorii: małorolnych i bezrolnych. mamy małą albo żadną rolę w domu.

PINO – człowiek młody zaklada, że wie jaki jest. Zwłaszcza jeśli swoje przeszedł w życiu. Nie wiem jak wyglądało twoje życie, dlatego piszę : nawet, jeśli…

Jacy jesteśĶy naprawdę okazuje się po kilku latach współżycia. I po tym jak przeżywamy “7 year itch”.


Myślałby kto.

Nie leć mję tu Mt 5,39… :P To ja tak zawsze robię, no.

Trzymam się wersji, że jestem dobra i piękna.

Chociaż... Nie, dobra, dyskrecja rzecz kluczowa.

Bycie kobietą jest ogólnie wkurwiające (tzw. złota myśl w ramce).

O!


Moje życie

było wręcz wstrząsająco zabawne. Inaczej nie byłabym taka dobra i piękna, to logiczne. :)

Ale pewnie, że nie wiem… Choć ogólnie jestem sobie prędzej arkuszem kalkulacyjnym niż tajemnicą niepoznawalną, to jednak wciąż się czymś zaskakuję. Hue hue.


Lagriffie

Trudno uciec. Wiem, ale nie rozumiem. Przynajmniej nie zawsze.

Moje niezrozumienie bierze się być może stąd, że rola w domu to jeden aspekt. Ważny, ale jeden z kilku.
Inny to pikowanie w przepaść. Marnowanie czasu. Skłamanie wewnętrzne. Pozwalanie na poniewieranie sobą, bo coś.

Czy taki mężczyzna jeszcze zdoła odnaleźć w sobie siebie samego?
I tę najpiękniejszą sprawę dla kobiety – esencję bycia mężczyzną?

Znam takich, którym się udaje, ale zajmuje to lata całe, bo jak piszesz trudno uciec.

Trucizny zabijają na tyle skutecznie, że niekiedy nawet tego dobrze nie widać. Dbają o pozory.

Może i ci mężczyźni dbają o pozory?


Pino

Bycie kobietą, uwaga! subiektywna opinia!, to jedna z najbardziej niesamowitych rzeczy jakie się mogą przytrafić.

Zwłaszcza kobiecie. :)

To znajduje dopełnienie w mężczyźnie, ale skoro coraz mniej kobiet i coraz mniej mężczyzn, to dopełniania, jakby to powiedzieć, nie widać. Mówię nie o posiadaniu płci, tylko o jej świadomym nosicielstwie .

To nie ma nic wspólnego ze stereotypami i innymi pierdołami. To raczej indywidualna sprawa, docieranie do głębszych pokładów, własnych prawd, pytań, odpowiedzi.

Fajna sprawa.


Nie,

ci mężczyźni potrzebują czegoś, co będzie im blaskiem i urodą życia. Potrzebują własnego bezradnego wkurwienia i szamotaniny, bo dzięki temu właśnie czują, że żyją.

Bez tego ich nie ma.

Cytryna, zapalniczka, igła i strzykawka…

Uwielbiam pouczać mądrzejszych od siebie. :)


Argh!

Tak toczno. Fajna jak jasny szlag.

Chyba to widać najlepiej po moim dzisiejszym stylu wypowiedzi, nespa? :)


Pino

Uważaj teraz.

Mam dojmujące wrażenie, że masz rację. Nie wiem tego na zbyt wiele procent, ale tak jakoś mi się wydaje.

Myślę teraz o tym jak uciekam przed truciznami w męskiej postaci, ale wiadomo, że nie zawsze uciekałam, nie zawsze umiałam rozpoznać we właściwym czasie. Uciekam, ale być może mam coś takiego w scenariuszu życia, że będę takich szukać.
Bo są ciekawi.
Bo chcę zrozumieć.
Bo wydaje mi się, że jestem najfajniejsza na świecie (Druga aktualnie zaśmiewa się do łez).

Nigdy nie lubiłam grzecznych chłopców, ale z czasem okazało się, że oni są bardzo grzeczni. Oj, bardzo.

To jest właśnie gra pozorów, którą nie sposób opisać.

Dzisiaj bażancie różne rzeczy wiem. O sobie.

Nie jestem już kobietą w odniesieniu do .

Sądzę, dość arogancko, że nie jestem trucizną.

Nie rozumiem trucizn i zatruwanych. W tym ich toksykującym trwaniu bez szansy na cokolwiek prawdziwego.

Jeśli jednak to pozwala im wiedzieć, że istnieją, to tylko znak zamknięcia i strachu. Na to się nic nie poradzi.


Hm,

u mnie jeszcze gorzej: mam dojmujące wrażenie, że sama napisałam to, co właśnie czytam…

Medice, cura te ipsum (rotfl)

Oczywiście, najbardziej najbardziej ostatnie zdanie trzeciego akapitu (ego szczerzy zęby).

Trudno. Widocznie jesteśmy zgubą i przekleństwem dla świata i dla samych siebie… Ale jakim cudem, przecież jesteśmy dobre i piękne, oba cwaj?

Chyba muszę się odwołać do sepleniącej pani raper, bo nic już nie rozumiem.

Endżoj!


Pino

Chyba nie ma znaczenia jaka jesteś, albo jak samą siebie widzisz. Tak to nie działa.

Największą moc mają trucizny. Doświadczyłam tego.

Nie jesteśmy ani tak piękne, ani tak dobre.

Chociaż, w porównaniu, to jesteśmy. :)

Wszystko może być snem.

Marzą, marzą, marzą.

Potem się budzą walnięci kijem, a marzenia pozostają snem wariata.


I co z tego?

Nie mogłabyś być trucizną? Pytam, bo nie wiem.

Wiem, że ja bym mogła. Wszystko jest kwestią wyboru.

Jestem zbyt leniwa i zbyt przywiązana do samej siebie, żeby się okłamywać, to wszystko.

Dowcip polega chyba na tym, że żadnej z nas specjalnie nie obchodzi analiza rynków zbytu… Będzie? Spoko. Nie będzie? Drugie spoko. Żyjemy, bażancie.

Tak to widzę.


No to właśnie

Mogłabym. Tak sądzę.

Proste to jakieś. Za proste?

Podpisuję się Bażancie pod całością.

Ani mi się chce być, ani te korzyści nie wydają się atrakcyjne, ani, ani, ani.

Żyjemy.

Rynki zbytu mamy gdzieś.

Tak to widzę. :)


Zusammen

jesteśmy nudne.

:P


Czyli zieeeeeeeeew

Popatrz.

:)


Się skupiam

Co to jest do diabła? Walc angielski, czy źle widzę?

Wygląda na to, że znowu muszę się pomęczyć z rosyjską klawiaturą...

Jak nie widziałaś “Krewniaków” Michałkowa, to obejrzyj koniecznie. Bareja się chowa, w Rosji wszystko jest największe na świecie. :)

“Co też pani sobie wyobraża?
Wojna na wieki!
Pokój to tylko sen!”

:D

P.S. Ta, która siedzi ze Stanisławem Piotrowiczem przy stoliku, to Gosia z Poznania. Zastanowiłam się, co ona tam robi. Margola: “jak to co? Poznaje interesującego mężczyznę.”


Szanowna Gretchen

Gretchen

Trucizną jest taka żona, czy kobieta w ogólności, która traktuje mężczyznę jak ścierkę, albo inne urządzenie gospodarcze. Następnie sponiewiera, zdradzi, sponiewiera ponownie trzymając za kaganiec tak mocno, jak się tylko da.

podpisuję się i dodam, że taka która życie intymne z partnerem reguluje ilością dostarczanych środków, a naokoło pieprzy o rzekomej miłości…
To ci dopiero trucizna.
Mój dobry znajomy mówi wprost, to czysta forma prostytucji

Pozdrawiam i mam cichą nadzieję, że nie nadużyłem gościnności :)


bezdury

Pino

ci mężczyźni potrzebują czegoś, co będzie im blaskiem i urodą życia. Potrzebują własnego bezradnego wkurwienia i szamotaniny, bo dzięki temu właśnie czują, że żyją.

Bez tego ich nie ma.

Cytryna, zapalniczka, igła i strzykawka…

Uwielbiam pouczać mądrzejszych od siebie. :)

CHRZANY
faceci potrzebują lustra.


faceci potrzebują lustra.

dokładnie. kto sie golił bez lustra ten wie jaki to ból. w przenośni i dosłownie. dlatego się nie golę.

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


Panie Marku

Nie nadużył Pan, bez przesady. :)

Pozwolę sobie zauważyć, że ja pojąć nie potrafię tego, że one (te trucizny) to i tamto, a oni (ci mężczyźni) tak trwają.
Mam wewnętrzną brygadę szybkiego reagowania na robienie mi krzywdy, radarki i umiejętność dostrzegania drobiazgów, więc jak już w coś się wpakuję, to umiem też zmykać, kiedy potrzeba.
W tym sensie każdy może sobie być jaki chce, byle daleko ode mnie.

Żeby to działało potrzebne są dwie strony: truciznodawca i truciznobiorca.

Pozdrowienia.


Lagriffie

Mógłbyś rozwinąć myśl o potrzebie lustra?

Zaciekawiłeś mnie.

Pozdrowienia.


Stopczyku

Ty to masz chyba wewnętrzną brygadę radykalnych rozwiązań.

:)


Zna się na pewno

lepiej niż mua, więc ugodowo powiem, że lustro też i że tego aspektu nie wypunktowałam. Ale mieści się to pod hasłem ‘blask i uroda życia’.

:P


gretchen lustrzana

Z lustrami sprawa ma się tak, że faceci w pewnym wieku, gdzieś tak około 4odziestki dostają szajbunku stosowaneg i zakochują się w pierwszej lepszej, młodej osobie. A to w sprzedawczyni koszul w Pedecie, a to w Kelnerce, stewardessie, sekretarce…
Co ciekawe te młode osoby bardzo często należą do kategorii FF i mają niezły licznik tam gdzie trzeba.
Durny facet zaczyna czuć ciężar wieku, małżonka starzejąca się, bo przecież dla niego kobita w jego wieku to próchno ( smaropwać Blendamedem), więc chyba ma prawo do zmiany , tak?!
No tak se tłumaczy taki jeden z drugim, ale chodzi też o to, że musi sobie z wolna starzejący się sameic udowodnić sobie, że jeszcze jest i sprawny i uroczy i kochać go można. I choć wielu z nich się sportuje, to zajwisko to dotyka także panów z brzuszkiem.
No i te młode harpie stają się lustrami w których faceci się przeglądają. atrzy taki na siebie w jej oczach i widzi, że jescze jest i seksulanym herosem i intelektualnym zabójcą i czym tam sobie chce.
I rzuca durny żonę, dzieci, rozpierdziela majątek a wszystko dla jednego loda, lub dwóch.
problem z lustrami polega na tym, że wielu tych kretynów nie potrafi zrozumieć, że lodziarnia mu się znudzi po krtkim czasie, chemia wyparuje i pannie też się znudzi siedzenie w domu i czytanie książek.
No niechby se ofiara losu popukała na boku. No niechby, ale czy od razu cały świat musi o tym wiedzieć? Czy trzeba krzywidzić cały wiat na około?

Najciekawsze jest natmiast to, że nowa moda sprawiła, że panie w odpowiednim wieku, powiedziałbym że często nawet śladowo poważniejszym, ruszają w tę samą stronę i se lustra napakowane znajdują i w nosie mają rdzinę. Jak emancypacja i partytet to i MILF, tak?
Niech se niemyślą, że ja nie mogę, tak? Mogę i to jeszcze bardziej.

Lustra można tłuc, to jest dobre.


MILF

Mom/Mature I’d Like To Fuck

widzę erudycję w tematyce porno :P

“lustra można tłuc”

7 lat nieszczęścia

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


Panie docencie Szanowny,

Niestey tak to jest z temi lustrami, stłuczesz pan takie, siedem lat w pierdlu za znecanie sie.
Stluczesz pan takie, odejdzie, siedem lat wycia do ksiezyca.
Ale można. Nawet dobrze jakby się niechcący stłukło.

No Mature też mam. I to dużą.
No szybciorkiem mlodzieży do googla, c to jest mała i duża matura.


Lagriffie

O durnowatości durnowatych mężczyzn akurat sporo napisałam.
O durnowatości kobiet jest powyżej, co czyni sprawę sprawiedliwą. :)

Obudził się we mnie sprzeciw do utożsamiania kobietek z femme fatale, bo prawdziwa FF ma klasę, to coś, błysk w oczach lekko przymglonych.
FF nosi w sobie tajemnicę, którą chcą odkryć lecący do niej mężczyźni.
Chodzi o coś więcej. One dają zupełnie inną iluzję i są lustrem dla słabości, w bardziej optymistycznych wersjach są nim dla tęsknoty.
Same zresztą też tęsknią.

Kobietki za to są tym, o czym napisałeś. Mają coś do sprzedania, a kupców wokół mnóstwo. Co jest pierwsze, podaż czy popyt, w tym przypadku?
Kobietki są cienkie jak polsilver, z tendencją do szczebiotu.
Są lustrem dla próżności, powierzchowności, frustracji.

Lustra nie trzeba tłuc – pokazuje jakąś tam prawdę o nas.
Kwestia w tym co z tą prawdą się robi.


GRETCHEN

To prawda co pizesz o FFach. Ja tego draństwa nie rozwinąłem a ty to złapałaś w dwóch słowach.

Najgorsze, że większość z prawdą nic nie robi, bo jej nie widzi.

To tak jak z kupoaniem jeansów. Idziesz do sklepu mierzysz. No w morde super, szczupło wyglądam i w ogóle… Tia… Musi być ktoś zaufany z tobą, żeby ci powiedzieć czy ci akurat w tych spodniach tyłek nie urósł.

To samo z ciemnymi okularami. idziemy do sklepu, mamy kupe kasy, możemy se wybrać co chcemy. I wybieramy to, co nam się podoba. Podoba nam się to, jak chcielibyśmy teoretycznie wyglądać. Podoba nam się jakiś wizerunek wymażony… no tak, ale czy wkladając te okulary na przykład lotnicze RayBany na pewno wyglądamy jak Pierce? No wątpię. Raczej jak ćwok.

Dlatego znowu jest potrzebny ktoś kto się zna a najlepiej ktoś ze sklepu kto ma oko… Tylko jak komuś ze sklepu wierzyć?

I tak samo w tych lustrach widzieć można wcale nie to, co tam naprawdę się odbija.


Prawdziwym, jedynym lusterm

są oczy kochanej osoby
i jest nim rachunek sumienia sporządzony na łożu śmierci


Marek

Nie. Dlatego, że to jest to co chcemy widzieć i co chcemy pamiętać.
A ukochana i tak prawdy nie powie.

Uwaga brutal: ileż to ukochanych żon powiedziało mężowi, że mu nieładnie pac hnie z uszt karminu? – no bo gdyby mówiły, to by się z tego wyleczyli, na ogół super proste.


Lagriffie

Z prawdą najczęściej jest tak, że każdy ma swoją.

W lustrze też widzimy to, co chcemy zobaczyć...

Słyszmy to, co chcemy usłyszeć...

Dobrze jest mieć oparcie w sobie, ale to wymaga odrobiny dystansu do siebie i swoich decyzji. Świadomości swoich potrzeb, zmian jakie w nas zachodzą itd.
Może jakiejś dojrzałości?
Nie biegania za każdym impulsem?

Dobrze ufać sobie i mieć kogoś komu można zaufać.


Panie Marku

Coś w tym jest…


Oj Lagriffie

Wielkiego zaufania to Ty nie masz. :)

Jako pierwsza naiwna wierzę, że w prawdziwej miłości wszystko jest możliwe i nie ma najmniejszego procesu obliczeniowego czy coś się opłaca, czy nie.

Nie ma udawactwa.

Nie ma biznesplanu i bilansu rocznego.

Nic nie truje, wszystko płynie.

:)


Grecthen NIE MA PLANU

Jasne, że nie ma planu jak się debil zakochuje. JUZ NIE NAPISZE ZE W FF. Nie napisałem.
Zakochuje sie bo widzi w niej anioła. I ona tez sie nawet moze zakochac. A co.
Ale to nie zmienia zasady. I przepraszam za słowo TARGETOWANIA FFki. Zatargietuje, potem się zakocha. A potem się odkocha, zatargetuje de novo…


Lagriffie

Zasada się zmienia nie wtedy kiedy się zakochają w sobie.
On w niej.
Ona w nim.

Zasada się zmienia kiedy będą się kochać.
On ją.
Ona jego.

Zakochanie to piórko na wietrze.
Dziś tu, jutro tam.

Ale taka Miłość Lagriffie to swoją siłę posiada.
Przynajmniej tak mówi światowa literatura, oraz kinematografia.

Reszta to sranie po gałęziach, pardą. :)


Panie Marku

Pamiętam tamtą naszą rozmowę.
Wraca do mnie co jakiś czas.

Lustra bywają rozmaite…


Gretchen,

o Chryste

ja wiem, że takie rzeczy się zdarzają i jeszcze nawet gorsze, ale ta Twoja opowieść z wątku podlinkowanego przez Marka zaszokowała nawet mnie.

niektórzy ludzie to bydlęta, na których sznur to za mało


niektórzy ludzie to bydlęta

w każdym z nas mieszka bydlę. w jednych większe jak ten bawół a w innych małe bydlątko wielkości świnki morskiej z Papui Nowej Gwinei


Nie ma we mnie

tego rodzaju bydlątka, nawet wielkości chomika.

Jestem skłonna usprawiedliwiać prawie wszystkie ludzkie zachowania, z wyjątkiem przemocy, katowania i mordowania słabszych… I nawet traktat Camusa przeczytany w oryginale nie zmieniłby moich poglądów na zasadność kary śmierci. Czajnik mnie zapytał kiedyś chitrze: a byłabyś w stanie obejrzeć egzekucję takiego człowieka? Odpowiedziałam bez wahania: jasne. Porzygałabym się z pewnością, ale bym obejrzała, gdyby to było warunkiem wymierzenia kary…


Pino

Czasami czuję się jak archiwum dla takich opowieści.
Zachowuję je w pamięci.

Sama wiesz, że prawie każdego dnia słucham czegoś, co się nie mieści w głowie normalnego człowieka, ale nie mieści się też w mojej głowie.
Dzisiaj usłyszałam o kobiecie, której mąż strzelił w głowę i klatkę piersiową. Przeżyła.

Potem o dziewczynie, którą ojciec gwałcił regularnie przez szesnaście lat. Rodzina ma ją gdzieś, bo podobno brała za to pieniądze. Oczywiście, kilkuletnie dziewczynki naturalnie biorą pieniądze od ojców za seks.

A jak już się tak nasłucham i nasłucham, jak popatrzę w oczy ludzi, jak ogarnę to wszystko, to ni cholery nie rozumiem dlaczego wciąż tak wielu wokół mnie marnuje swój czas samawiesznaco .

I myślę, że mam potwornie dużo szczęścia, że mnie to nie spotkało.

Dzięki tym wszystkim, z którymi pracuję, mam brygadę szybkiego reagowania.

Zawsze będę mówić, że ktoś inny może ci zrobić tylko tyle, na ile mu pozwolisz.


Ciężko masz,

ale niewątpliwie masz odpowiednią psychikę do tego, żeby sprostać. I pomagać.

Ja bym się nie nadawała, raz, że sama widzisz – mój pierwszy odruch, to są jednak krwiożercze myśli wobec sprawców, a to ofiarom raczej bezpośrednio nie pomoże, dwa – mam to coś na es i słuchanie takich rzeczy na co dzień by mnie dobiło. A parę razy słyszałam, na zasadzie – obca kobieta podchodzi, pyta o coś, zapalamy szlugi i leci maksymalnie przerażająca opowieść o życiu. I co można zrobić niby?

Szacunek


Nic nie zrobić

Słuchać też nie trzeba, choć niekiedy warto.

Nie uważam, żebym miała ciężko. Doceniam swoją pracę, jako możliwość pobycia w wielu światach, które dla innych są niedostępne.

Pojawiają się skutki uboczne, choćby w postaci szybkiego łączenia drobiazgów, ale da się z tym żyć. :)


Zawsze słucham

w takich przypadkach.


To sama widzisz,

że szkoda życia na sranie po gałęziach.

Znowu to powiedziałam. :)


re: Kobiety trucizny

60% dzieci jest seksualnie molestowanych na całym świecie.
Polska nie lepsza.
Potem się dziwimy, że ludzie są dziwni.


Olśniło mnie

a propos kategorii

Gretchen, zwariowałaś, czy ja mam haluny?... Jest ósma dwadzieścia czy :o

civil disobedience


To nie haluny

to ja.

Sama się dziwię, ale czasami lepiej wstać.


Koszmary?

Ja pod tym imbirem przespałam 3,5 godziny, wstałam o wpół do piątej, jestem czujna i gotowa do podboju świata :p

spanie jest przereklamowane

civil disobedience


Spanie jest bardzo fajne,

najgorzej jak się obudzę za wcześnie i coś się przebije do świadomości.
Wtedy lepiej wstać.

Wstałam więc, gotowa do podboju świata i czujna jak ważka.


A szefa nie było,

bo wyjechał na delegację do Sulęcina…

Kurczę, w nocy miałam do towarzystwa Kacpra, teraz Margola wstała – to zgodne z porządkiem świata, ale żeby Ciebie napotkać przed dziewiątą...

civil disobedience


Takie zjawisko

jest unikalne w przyrodzie.

Szkoda, że to nie wiosna – słoneczko by świeciło.

Ale cóż...


Tutaj świeci,

a wiosna może jednak przyjdzie?

Trzeba przekupić czymś Wiedźmę...

civil disobedience


Tutaj wcale

Z Wiedźmą negocjuję w tej sprawie.
Trochę jest oporna jakby, ale u mojej mamy obudziły się biedronki. Widać tak samo mądre jak ja.


Hi hi

No nie, my tu sobie robimy jakiś czat. Biedronki, słoneczko… Aż chce się zacytować Szczęsnego:

“Panie Sergiuszu,

Bardzo zatem proszę o wyjaśnienie mi, czym jest TXT?

Czy jest to miejsce pogawędek kilku osób, które zabawiają się swoją paraliteracką wyobraźnią, czy jest to blog poświęcony wymianie opinii na tematy społeczno-polityczne?”

:)

No cóż, jako jednostka stracona dla Sprawy, zadzwonię może do pani Elżbiety na Kleparz, w sprawie listwy do wtyczek, bo moja spłonęła wczoraj w ogniu namiętności i teraz nie mogę słuchać radia.

Akurat zajęcie na moim intelektualnym poziomie.

civil disobedience


Dzwoń

A swoją drogą, to bardzo ciekawe pytanie.

Moja paraliteracka wyobraźnia podsuwa mi odpowiedź, że zdecydowanie to drugie.

:)


Zadzwoniłam,

szybko, sprawnie, elegancko. Mówiłam, że to właśnie mój poziom.

Znawstwo Bergmana i logistyka
To, co Heidegger rzekł o czajnikach
Małe puddingi już w piekarnikach

Kogo to obchodzi? A dobro Polski? :)

Swoją szosą, omówiłam, wcześniejszym porankiem, z Margolą, mężczyzn, nadciągające wybory prezydenckie, politykę Izraela i Stanów Zjednoczonych oraz Kresy Wschodnie. O tych ostatnich, to nawet podrzuciła mi ciekawą linkę, pomyślałam, że może jutro coś skrobnę a propos… Ale chyba na bloxa, no bo przecież nie będę zaniżać tutejszej poziomki.

pururu

civil disobedience


Potral społęczno polityczno dyskusyjny

Dziwię się ob. Szcęśnemu, że zadaje takie pytania, gdyż przecież takie rozmowy są właśnie egzemlifikacją stosowaną ąnalitycznego życia społecznego.

Co więcej, za mało snu wywołje przedwczesne zmarchi, łode osoby mają siłę i se mogą nie spać, ale niech se poczekają. Beauty Sleep Depravation powoduje poważne zmiany osobowościowo-somatyczne.


Nie tym razem,

moi starzy dobiegają pięćdziesiątki, a wyglądają, jakby dopiero zaczynali się stresować przejściem na wrong side of forty.

Geny, panie, geny.

civil disobedience


A skąd wiesz

co ci się wymendlowało.
Moje dzieci nie są do siebie podobne ani charakterologicznie ani z wyglądu.
Nie licz na geny, choć nadzieja czyni cuda.
Ja podobno też na swoje nie wyglądam, ale ja dużo śpię! – masz dowód.


Ja też dużo śpię

ale nie wiem na co to jest dowód.


sen

Gretcheniu
to dowód na zdrowie psechiczne jest


Na zdrowie psychiczne, Lagriffie?

Jaka piękna wiadomość o poranku. :)


Wiem,

ponieważ mam… no trudno, użyję tego słowa… lustro. Z pomocą tego groźnego przedmiotu stwierdzam, że wymendlował mi się typ sobolowy, z lekką komponentą czajniczą.

I proszę mi nie dorabiać dodatkowych powodów do wariactwa: poprzedniego dnia spałam jedenaście godzin, a wstałam o 15. To ile ja miałam niby spać w nocy? Bez przesady.

civil disobedience


PINO uważaj

uważaj z temi sobolami bo jest parę cytatów w Polskim filmie o Paniach we futrze.


Zniosę to dzielnie,

mnie się nie da niczym zirytować, nie w ten sposób. ;)

civil disobedience


Pinio

Ale ja cię nie chcę zirytować. raczej sobie delikatnie żartui.
No naprawdę.


O, już wymięka,

przecież ja też żartuję... Jak dla mnie, to możemy zusammen stworzyć u Gretchen kącik szowinizmu płciowego. Idea jest wystarczająco absurdalna jak na mój obecny humor.

civil disobedience


Szowinis dobrym jest

Wskażemy zaraz palcem kilku mizogonistów już mam dwóch do trzech kandydatów.

Tutaj nie obeznanym z pismem chciałbym uświadomić, że najgorsza rzecz jaka spotkała ludzkość to femizm.
Jego rozwój byl stopniowy, dziś to prawie apogeum, skończy się na wyludnieniu planety…
No ale ten, do rzeczy –
feminizm pakuje się od daziecka do łbow durnych wszystkim. Głównym dziełem feministycznym w literaturze Amerykańskiej jest Czarodziej z OZ r L. Franka Bauma, pantoflarskiego małżonka jednej z czołowych feministek. Zwłaszcza w następnej książce poleciał ideami sufrażystek pa połnoj pragrammie.
Bidny facet, choć bogaty, kompletnie we włądzy żoninej. Zupełnie jak ja. Ale moja na szczęście nie jest feministką.


Poczytałem

dla odprężenia Wasze ploteczki
Za oknem jeszcze ciemno, ale miasto już budzi się ze snu – zupełnie jak ja.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość