Jak widzę nie tylko u mnie Wasza dyskusja wywołała uśmiech na twarzy i dostarczyła wiele radości, co w ostatnim czasie na TXT się jakoś nie zdarza.
Pozostałe tekstowiskowe rozmowy to niestety smętne dyrdymały (zwłaszcza te, wywołane przez demona kinematografii, który zdaje się masowo w Tekstowiczan wstąpił)
Gretchen, nie traktuj tego co pisze AnCz tak strasznie sierioznie, zwłaszcza że pies pogrzebany jest tylko i wyłącznie w rzeczach tak drobnych jak orzeszki:)
Można z wdziękiem wykłócać się czy potrawa, którą zaprezentowałaś może mienić się tytułem pesto , jak dla mnie jednak nie ulega wątpliwości, że wydaje się być ona niezwykle smakowita i stawiam dolary przeciw nomen omen orzechom, że gdybyś zaserwowała ja AnCzowi, oblizywałby się ze smakiem przez co najmniej tydzień :)
Kwestia nazewnictwa jest w sztuce kulinarnej dość umowna, weźmy taka na przykład pizzę. Jakże daleko odbiegła wspólczesna pizza od klasycznego placka z sosem pomidorowym i serem… Dodajemy do niej ananasy, frutti di mare, a nawet kiełbasę (zapewne ku niekłamanej radości Igły )
Najważniejszy w potrawie jest smak i podejrzewam, że co do tego zgodzicie się z AnCzem jednogłośnie.
Podobno ten kto lubi dobrze zjeść, lubi również sex i obie te przyjemności znakomicie się dopełniają :))
Chociaż co do niektórych osób miałabym wątpliwości:)
>Gretchen & AnCz
Jak widzę nie tylko u mnie Wasza dyskusja wywołała uśmiech na twarzy i dostarczyła wiele radości, co w ostatnim czasie na TXT się jakoś nie zdarza.
Pozostałe tekstowiskowe rozmowy to niestety smętne dyrdymały (zwłaszcza te, wywołane przez demona kinematografii, który zdaje się masowo w Tekstowiczan wstąpił)
Gretchen, nie traktuj tego co pisze AnCz tak strasznie sierioznie, zwłaszcza że pies pogrzebany jest tylko i wyłącznie w rzeczach tak drobnych jak orzeszki:)
Można z wdziękiem wykłócać się czy potrawa, którą zaprezentowałaś może mienić się tytułem pesto , jak dla mnie jednak nie ulega wątpliwości, że wydaje się być ona niezwykle smakowita i stawiam dolary przeciw nomen omen orzechom, że gdybyś zaserwowała ja AnCzowi, oblizywałby się ze smakiem przez co najmniej tydzień :)
Kwestia nazewnictwa jest w sztuce kulinarnej dość umowna, weźmy taka na przykład pizzę. Jakże daleko odbiegła wspólczesna pizza od klasycznego placka z sosem pomidorowym i serem… Dodajemy do niej ananasy, frutti di mare, a nawet kiełbasę (zapewne ku niekłamanej radości Igły )
Najważniejszy w potrawie jest smak i podejrzewam, że co do tego zgodzicie się z AnCzem jednogłośnie.
Podobno ten kto lubi dobrze zjeść, lubi również sex i obie te przyjemności znakomicie się dopełniają :))
Chociaż co do niektórych osób miałabym wątpliwości:)
Delilah -- 03.03.2009 - 20:07