Podobno Czapski (więzień łagrów) udowadniał, że niewolniczy system gułagów był w rzeczywistości ekonomicznie niewydolny – koszty aparatu opresji przekraczały zyski z pracy więźniów.
Wierzę, że tak samo jest z prowadzeniem wojen. Skoncentrowanie się na pastwieniu nad cywilami powoduje skutki odwrotne od zamierzonych. Proszę spojrzeć na Afganistan i Irak – szeroko zakrojone pacyfikacje nic nie dały, względny spokój nastąpił, kiedy nieformalnie dogadano się z bojownikami.
Nie inaczej było podczas II wojny. Niemcy największy spokój mieli na terenach, gdzie dawali pożyć ludności. Tam gdzie postępowali brutalnie, ludzie szli do lasu i zaczynało się powstanie.
Przykład Czeczenii jest bez sensu, bo owszem, można zrównać 100-krotnie słabszego przeciwnika z ziemią, ale i tak kiedyś wybuchnie tam nowa wojna, zresztą uważam, że Rosja dla zdławienia obszaru wielkości dużego powiatu poniosła tak wielkie koszty, że żadne skarby Czeczenii jej tego nie wyrównają.
Można spojrzeć też na absurd powyższego przykładu – oto kilkunastu żołnierzy izraelskich zamiast walczyć z Hamasem, przez jakąś dobę traciło czas i amunicję na “walkę” z trzema farmerami. Musiał to być dla Hamasu wielki cios.
Na poważnie
Podobno Czapski (więzień łagrów) udowadniał, że niewolniczy system gułagów był w rzeczywistości ekonomicznie niewydolny – koszty aparatu opresji przekraczały zyski z pracy więźniów.
Wierzę, że tak samo jest z prowadzeniem wojen. Skoncentrowanie się na pastwieniu nad cywilami powoduje skutki odwrotne od zamierzonych. Proszę spojrzeć na Afganistan i Irak – szeroko zakrojone pacyfikacje nic nie dały, względny spokój nastąpił, kiedy nieformalnie dogadano się z bojownikami.
Nie inaczej było podczas II wojny. Niemcy największy spokój mieli na terenach, gdzie dawali pożyć ludności. Tam gdzie postępowali brutalnie, ludzie szli do lasu i zaczynało się powstanie.
Przykład Czeczenii jest bez sensu, bo owszem, można zrównać 100-krotnie słabszego przeciwnika z ziemią, ale i tak kiedyś wybuchnie tam nowa wojna, zresztą uważam, że Rosja dla zdławienia obszaru wielkości dużego powiatu poniosła tak wielkie koszty, że żadne skarby Czeczenii jej tego nie wyrównają.
Można spojrzeć też na absurd powyższego przykładu – oto kilkunastu żołnierzy izraelskich zamiast walczyć z Hamasem, przez jakąś dobę traciło czas i amunicję na “walkę” z trzema farmerami. Musiał to być dla Hamasu wielki cios.
Dymitr Bagiński -- 24.01.2009 - 19:42