ale dopóki będzie pisane obrońców życia niedorobionego nie zaskarbisz sobie mojej sympatii, ani zrozumienia.
Strzelanie sobie w stopę jest już normą w takich dyskusjach.
Manie nie chodzi o zaskarbianie sympatii tylko o elementarną uczciwość intelektualną. Ktoś kto jest „obrońcą życia” powinien bronić każdego życia. Zatem powinien mieć dylemat moralny co zrobić gdy jedno życie zagraża drugiemu: dewiant mordujący dla podniety seksualnej, płód zabijający ciężarną. Ludzie nazywający siebie obrońcami życia nie mają tych wątpliwości. Zatem jest to manipulowanie publiką, a nie uczciwe stosowanie adekwatnej nazwy.
Podobną manipulacją jest mówienie o „nienarodzonych dzieciach”. Gdyby mowa była o „nienarodzonych ludziach”, to byłoby to równie bez sensu ale uczciwe. Natomiast tak usiłuje się wywołać u człowieka pozytywne emocje do „obrońców Pan już wie czego”, poprzez kojarzenie ich z dziećmi, a nie z płodami.
Panie Tomku!
ale dopóki będzie pisane obrońców życia niedorobionego nie zaskarbisz sobie mojej sympatii, ani zrozumienia.
Strzelanie sobie w stopę jest już normą w takich dyskusjach.
Manie nie chodzi o zaskarbianie sympatii tylko o elementarną uczciwość intelektualną. Ktoś kto jest „obrońcą życia” powinien bronić każdego życia. Zatem powinien mieć dylemat moralny co zrobić gdy jedno życie zagraża drugiemu: dewiant mordujący dla podniety seksualnej, płód zabijający ciężarną. Ludzie nazywający siebie obrońcami życia nie mają tych wątpliwości. Zatem jest to manipulowanie publiką, a nie uczciwe stosowanie adekwatnej nazwy.
Podobną manipulacją jest mówienie o „nienarodzonych dzieciach”. Gdyby mowa była o „nienarodzonych ludziach”, to byłoby to równie bez sensu ale uczciwe. Natomiast tak usiłuje się wywołać u człowieka pozytywne emocje do „obrońców Pan już wie czego”, poprzez kojarzenie ich z dziećmi, a nie z płodami.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 13.04.2008 - 12:06