Ślady

Ślady na piasku nie przetrwają długo. Zasypie je wiatr.
Ślady na śniegu roztopią się w promieniach wiosny.
Te wykuwane w skale, malowane na płótnie lub zapisane słowie też się rozkruszą w ludzkiej niepamięci.

Niewiele słów dociera do serca Boga.
Niewiele obrazów staje się Jego szatą.
Niewiele uczynków Jego historią.
To prawdziwe marnotrawstwo.
Marnowanie życia, rozmienianie na drobne.

Średnia ocena
(głosy: 3)

komentarze

Nic nie mija

bez śladu. Ani tu, ani Tam.


Marnowanie życia, rozmienianie na drobne.

tak, dokładnie tak jak to ująłeś
Nie inaczej.


I w taki sposób mamy

już w punkcie wyjścia dwa różne punkty widzeniia.

Nic nie mija, dlaczego więc rozmieniamy życie na drobne?

pozdrawiam


Kisiel Każdy ślad codo joty jest zapisany

Na wieki wieków amen. Koncepcja to stara jak świat. Pewnie prawdziwa.

Nie o to jednak chodzi, gdy zajmiemy się relacją osobową pomiedzy Bogiem i człowiekiem. Nie o to.

pozdrawiam


MarekPl I stawiam sobie pytanie

Jak żyć, by mniej rozmieniać sie na drobne. Jak ja mam żyć? To pytanie z tych, które można uczciwie postawić wyłącznie sobie.

Obserwujemy jednak w naszej kulturze inną skłoność. To pytanie, które najchętniej stawiamy drugiemu człowiekowi?

pozdrawiam


Nic nie zostaje bez śladu,

niestety, dodałbym.

I te ślady czasem tak się wryją w świadomości/psychice/sercu kogoś, że nie chcą sobie odejść, nawet jak to złe ślady.

Tak sobie myślę, że za dużo ludzie wypowiadają np. słów, nie zastanawiając się czy te słowa nie zostawiają bolesnych śladów.

I za często depczą buciorami coś, że tak w śladowej poetyce pozostanę.

Inna sprawa, że dobre ślady też zostają, choć o dziwo te łatwiej zapomnieć, łatwiej zasypać, łatwiej zatrzeć.

Czasem.

Pozdrawiam w takim w sumie dziwnym nastroju, n co składa się kilka faktów, choćby to, że w tym tygodniu czwartek będzie dniem mojej merytorycznej klęski w jednej pracy, a poza tym mam dylemata w tzw. sferze osobistej, a poza tym po chorobie nie chce mi się od jutra wracać do rzeczywistości i do pracy.


grześ To wypadałoby poprosić Boga

Niech nam, Tobie, mnie i każdemu poukłada rzeczy, żeby znalazły swoje miejsce na ziemi i w naszym sercu.

W końcu z tych naszych walk codziennych chcielibyśmy ocalić te radosne ślady, i o nich pamiętać.

pozdrawiam


Taaa, ale czy Bóg

ma ochotę zajmować się sprawami i rzeczami, z którymi człowiek mógłby se poradzić, jakby chciał?


Człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi

Tak głosi mądrość ludowa.
A Bóg nam się nie wchrzania w życie, On co najwyżej je dopełnia łaską i miłosierdziem. I mówi: radź sobie człowieku sam.
Napisałem te słowa po to, żeby znów sobie o nich przypomnieć.


Synergie

“Bóg nam się nie wchrzania w życie, On co najwyżej je dopełnia łaską i miłosierdziem.”

Biblia mówi co innego. Życie też.

pozdr.


Kisiel Biblia

Nie moja, lecz Twoja wola, Panie.

Biblia mówi wiele rzeczy o człowieku i Bogu.
Znajdziesz tam różne oblicza Boga.
Boga łaskawego,
Boga miłosiernego,
Boga okrutnego,
Boga gniewnego,
Boga majestatycznego,
Boga wybaczającego.

Taki też potrafi być człowiek w swoim życiu. Różni się tylko skalą swej małości? Bóg jest dopełnieniem i przeciwieństwem człowieka, gdy chcemy juz koniecznie mówić o Nim używając słów nadających Mu przymioty.
O, jak pokorny musi być człowiek, żeby uwierzyć w Boga miłosiernego i łaskawego, gdy los bywa okrutny i nie nagina się do ludzkiej woli?
Jak znikoma musi być wola człowieka, żeby wola boskiego planu mogła dopełnić jego życie?

Myślisz, że ja nie widzę drugiej strony medalu?
Tak, Bóg wchrzania nam się w życie. Podobnie jak wchrzanił się Jezusowi, gdy nie oddalił od Niego kielicha goryczy i wędrówki po drodze krzyżowej aż do śmierci na krzyżu.

A hagada Adama i Ewy, Abrahama, Mojżesza, Hioba… i milionów, milionów bezimiennych męczenników?

Nie wygrasz z Wolą Bożą. Albo się jej poddasz, albo cię złamie.
Poddawanie i posłuszeństwo Woli Bożej jest więc – jakkolwiek tajemniczo to teraz zabrzmi – samym epicentrum duchowego życia.
Bóg chce zabrać nasze życie i przemienić je w swoje. A my mu się opieramy, bronimy własnych granic.

Nasz opór zawsze jednak zostanie złamany,
gdyż Bóg nie ustanie w swoim naporze na nas.

Zasadniczo są dwa aspekty tego naporu:
1. miłosierny i łaskawy,
2. z majestatu grozy i gniewu bożego.

Bóg jest miłosierny i łaskawy, gdy Jego napór nie natrafia na nasz opór. Ten etap życia Chrześcijanina opisują Tajemnice Bolesne Różańca.

pozdrawiam

PS. To tylko pisanie w skrócie.
Na drugim blogu (który piszę na S24) Poldek wkurzył się na mnie, że prowadzę dialogi z Czytelnikami w stylu niedomówień pełnych sprzeczności.

Czyli raz jeszcze:

“Bóg nam się nie wchrzania w życie, On co najwyżej je dopełnia łaską i miłosierdziem.”

Powyższe zdanie jest prawdziwe, czy nieprawdziwe?


Według wielu teorii

człowiek o Bogu nie jest nic pewnego w stanie powiedzieć, więc co z tych naszych dyskusji wynika?

:)

pzdr


Cała Biblia

i tony innych ksiąg są mową o Bogu.

Kto na ten temat gada?

Bóg, czy człowiek?

Otóz, gada człowiek. Sam gada, czy jest narzędziem?

Jedni uważają, że gdy pisze Biblię człowiek, to jest natchniony przez Boga, który mu się objawił. Gada więc człowiek w Biblii o Bogu słusznie i prawdziwie. Poza Biblią już nie.

Drudzy uważają, że Biblia nie jest najwyższym Objawieniem Boga, gdyż jest nim Koran. Ci od Koranu bardziej dynamicznie zawojowują świat.

Tak, ja trochę rzecz sprowadzam do absurdu. Wiesz dlaczego?

Ano dla jednego prostego powodu. Ci którzy najwięcej bzdur powiedzieli o Bogu, starają się usilnie zamknąć usta każdemu, kto coś mówi (lub tylko może powiedzieć) niezgodnego z ortotoksją o Bogu.

Jest tak i tak. Stop. Święty Paweł powiedział. Stop. Mahomet powiedział. Stop.

Oni mieli prawo mówić, a Ty nie masz. Stop.

Ty masz prawo – co najwyżej – klepać rano i wieczór paciorek. Stop.

Klep paciorek i nie mów o Bogu, żeby nie grzeszyć.

Są mistycy, którzy mówią o Bogu, mimo, że dobrze czują, że cała ta mowa jest jak trawa.

No Koran nie ma dla mnie wielkiej wartości, chociaż przeczytałem tę świętą księgę muzułmanów.
Księgi Mistrza Eckhard i Jana od Krzyża mają dla mnie wielką wartość, bo mówią o Bogu bez złudzeń, że mówią.

pozdrawiam


Hm, a gdzie nowa notka?

Nawet nie zdążyłem przeczytać, o komentarzu nie wspominając, a tu jej nie ma już?

Nie bawiem się tak.

pzdr


Wyrzuciłem ją

Była za długa.
Wprowadziłem sobie dziś taką zasadę, że jeżeli nikt – powiedzmy przez godzinę lub dzień – nie komentuje, to ja notkę wycinam.

Gdyby pojawił się jakiś komentarz, to notka nabrałaby urzędowej wagi ze wzgłedu na ten komentarz. I wówczas nie nadawałaby się do wycięcia. Gdyż nie wolno mi wycinać komentarzy Czytelników.

Sprawa druga. Zapanował na tekstowisku jakiś marazm. Obozy się pojawiły na stronach, jakieś frondy i wojenki, a uchodźcy emigrują...dokąd?

Nie wiem wprawdzie, o co chodzi w tym wszystkim, ale postanowiłem pozostać na placu boju i poczekać na rozwój wypadków – chyba że ostatni zgasi światło.

A i …notkę skrócę do kilku słów i pewnie ją, po tej kastracji, opublikuję.


Hm,

“Wprowadziłem sobie dziś taką zasadę, że jeżeli nikt – powiedzmy przez godzinę lub dzień – nie komentuje, to ja notkę wycinam.”

To przez godzinę czy przez dzień, bo to zasadnicza różnica:)

A marazm?

W sumie nic nowego na TXT, więc średnio się jest sens przejmować.


Ta notka wyleciała gdzieś po godzinie.

Następne dostaną dobę.


Subskrybuj zawartość