Z nadzieją lub bez nadziei.

Wobec miłości możesz przyjąć dwie postawy: z nadzieją lub bez nadziei.

Miłość przyjdzie niezależnie od twojej postawy. Lub miłość nie przyjdzie. Masz wolną wolę, mówimy – możesz wybierać. Cóż więc wybierzesz tym razem?

Ja wybrałbym nadzieję, lecz nadzieja nie jest przewodniczką miłości. Chodzi własnymi ścieżkami – rodzi się, umiera. Niby jest tu i teraz, a wcale jej tu nie ma.

Wybrałbym wiarę. Lecz wiara nie poprowadzi miłości do najbardziej opuszczonych zakątków ziemi, nie wzniesie się razem z tobą do najwyższych poziomów nieba.

Najdalej, poza czasem i przestrzenią, mieszka Bóg. On byłby dobrym przewodnikiem, gdyby chciał uwierzyć, że warto zamieszkać w twoim sercu.

Średnia ocena
(głosy: 4)

komentarze

Hm, to Bóg ma uwierzyć?

A nie człowiek?

Bóg (jesli jest i jesli jest taki jak go ogólnie przedstawia chrześcijaństwo), to chyba jest nieustannie gotowy zamieszkiwać w sercu/sercach.

No chyba że jest jak ten Bóg z wyobrażeń markiza de Sade’a:) czyli zły.
Choc de Sade w Boga nie wierzył, a w Naturę,która też bezwględna i okrutna być miała.

A wiara i nadzieja nie gwarantują miłości w sumie.

Zresztą czym jest miłość?

Złudzeniem?

:)

Zakatarzony jestem, do życia zniechęcony, przeczytałbym cus optymistycznego, no:)


Katar to poważna sprawa

Wracaj do zdrowia.

A Bóg też musi uwierzyć, zanim zechce zamieszkać w naszym sercu. Cosik mi się wydaje, że musimy trochę oczyścić to serduszko, bo w brudzie i pośrod nieczystości nie wypada Go gościć.

pozdrawiam


E tam, katar to akurat najmniejszy z moich problemów:)

jak to było w Anything else Woody Allena?

Popełniłbym samobójstwo, ale mam tyle problemów, że nic to nie rozwiąże/pomoże

:)

pzdr


Synergie

Nie wiem dlaczego ale mam jakieś głupie wrażenie, że coś stopniujesz.
Miłość jedna.
Miłość druga.
Miłość trzecia.
Dobra.
Lepsza.
Najlepsza.
I chyba to wrażenie mało mi się podoba.


Magia Miłość nie chodzi po stopniach.

A może chodzi?
Dokąd chodzi?
Do nieba?
Do piekła?
Po ziemi?

Pomyśl, gdzie może doprowadzić miłość człowieka?

ciepło pozdrawiam


Grześ Problemy?

Mają taką właściwość, że też przemijają.

Głowa do góry.

pozdrawiam


Synergie :)

Napisałeś tak, żeby nic nie napisać. :)
Niech Ci będzie.
Zakręcenia też są ładne.

Serdeczności.


No, no...

:)


Magia Niekoniecznie

Chciałem napisać, że miłość chodzi po stopniach. Nie wiedziałem jak to napisać, więc pojawiło się niebo, piekło i ziemia.

Bez miłosci nie ma stopni i poziomów ducha. Jest płaski i szary świat relacji i uwikłań, nawet bez wolności.

Teraz lepiej to brzmi?

Jeżeli nadal nie brzmi, posłucham Twojej muzyki i poezji.

serdecznie pozdrawiam

PS. Zakręcenia miłości są jak cykle natury – naturalne. Moje zakręcenia są metaforyczne.


Igła No, no...

Przekłuj balon, gdy nadęty.

Dziękuję za odwiedziny

Serdecznie pozdrawiam


sory

ale ten wpis to czysty coelhizm…

=moje nudne i banalne foty=


docent Stopczyk... Coelhizm

W 1995 roku na polskim rynku wydawniczym ukazała sie znana już w innych krajach
powiesc Paula Coelho pod tytułem Alchemik. Przez pierwsze dwa lata sprzedawała sie po 500
egzemplarzy miesiecznie. Przez lata nastepne zaczeto mówic już o sukcesie wydawniczym.
Dotad sprzedano u nas ponad 300 tysiecy egzemplarzy tej powiesci. Na swiecie jej łaczny
nakład przekroczył już 15 milionów (dane z lutego 2003 roku podane w polskim
„Nesweeku”). Można wiec chyba pokusic sie o stwierdzenie, że to już nie tylko sukces,
ale swego rodzaju boom na skale swiatowa.

Zacytowałem fragment recenzji. Szkoda, ze czas takiej literatury przeminął.

Mam do napisania moją powieść. Mam nadzieję, że się sama napisze, bo mnie nie chce się przekładać śnienia na jawie na słowa.

serdecznie pozdrawiam


sory

ale ja nie słodzę kubka herbaty kilogramem cukru

=moje nudne i banalne foty=


docent Stopczyk... Ja nie słodzę herbaty

Wolę gorzką.

Ale masz rację. Cukier won.


cukier jest czasami ok

ale od nadmiaru lęgną się w brzuchu robaki

a co do danych sprzedażowych książek pana C. to było kiedyś takie przysłowie o milionach much…

=moje nudne i banalne foty=


Senergie..

Ale za co?
Kiedy ja nie 1 raz i na dodatek, zawsze, z przyjemnością.


docent Stopczyk... Muchy i karaluchy

Lgną do lukru i cukru.

Chłop ze wsi, jak ja, ma drogę prostą do geesu i do kościoła.

Poczekaj. Widzę też inne wymiary świata.


Igła Igła z nitką

Wiem. To Twoje zadanie – być sobą i przekłuwać balony. Ale ciągniesz za sobą nitkę. Popatrz czasam wstecz na arras, który wyplatasz poprzez swoje życie.

Są tam obrazy Twoje. Piękne?

Piękne. ajpiękniejsze, jakie możesz mieć.


nie nie

muchy lgną do tego co było na fotce za którą ostałem się o suchym chlebie miast przaśnych bułek z szynką...

u mnie na wsi jest jeden kościół i 5 gieesów. jest też “była kapliczka”, w której miejscowi szataniści odprawiają kult wudu i załatwiają potrzeby fizjologiczne. tam też lgną muchy.

=moje nudne i banalne foty=


No, no...

:)
A ktoś ty?

SYNERGIE


docent Stopczyk... Kapliczka

200 metrów od mojego domu stoi Kapliczka zabytkowa (z XIX w) i tam są czasami nabożeństwa majowe. Kapliczka jest piękna. To mały kościółek na siodle górskim. Kolega, historyk sztuki powiedział, ze to cud. Chciał nawet po pijaku się wlamać i wykraść stare obrazy. Powiedziałm mu: spadaj stary capie!

Dobrze mu powiedziełm?

My w góraqch nie lubimy much i larw, ktore zżerają mózgi historyków sztuki.


Igła Prosty chłopak z miasta Krakowa...

który się przeniósł na wieś podgórską, podkarpacką.

Na kolejnym zakręcie życia. Ale się nie wykoleję. Ni ma. Trza orać ziemię, nawet bez pługa.


patrz

a Sapieha zaiwanił z Watykanu obraz Najświętszej Panienki… gnida dworska!

=moje nudne i banalne foty=


docent Stopczyk... Sam bym zaiwanił, jak z Watykanu

Kapliczki naszej ruszyć nie dam…

Niech se stoi wśród dwustuletnich lip.


i git

u nas zabrakło takiego Rejtana …

=moje nudne i banalne foty=


Ha..

Kraków.
Mój ulubiony.
Miałem kiedyś biuro na Dębnikach.
Mam też rodzinę.
Noszą starodawne, krakowski nazwisko – Mlekodaj.


docent Stopczyk... A u nas...

u nas zabrakło takiego Rejtana …

A u nas Sataniści się chowają w swych norach. W każdym razie nic o takich typach nie słyszałem, żeby pojawili się w okolicy.


Igła Kraków

Ostatnie biuro w Krakowie miałem na ul. Poselskiej.

No i maszerowałem od Wawelu przez Grodzką codziennie….Ech, było, minęło. To se ne wrati.

pozdrawiam


u nas sataniści

chodzą w niedziele do koscioła

=moje nudne i banalne foty=


Sataniści

Może i u nas chodzą do kościoła, ale jam ślepy i ich nie odróżniam w tłumie…kto tam wie, jakie licho przylepiło się do duszy człowieka.


Subskrybuj zawartość