Jak zostalem terorystą, czyli o prawie powielaczowym w Zjednoczonym Królestwie

Wybrałem się niedawno do Polski. Na lotnisku pracownik kontrolujący mnie machną ręką, więc powiedziałem „Gdybym miał bombę, to byś jej nie znalazł.” I tu zaczęło się dziać. Najpierw zostałem dokładnie sprawdzony, co powinno mieć miejsce wcześniej. Potem zostałem przesłuchany przez ochronę lotniska, a następnie przez policję. Uprzejmy policjant (Polak) wyjaśnił mi, że użycie słowa „bomba” w strefie kontroli bezpieczeństwa jeszcze niedawno kończyło się aresztem dla osoby używającej tego słowa. W moim przypadku skończyło się tylko odmową zabrania na pokład przez linie lotnicze Easyjet i wyprowadzeniem z lotniska przez panów z policji. Konia z rzędem temu, kto wskaże gdzie jest opublikowana podstawa prawna takiego działania.
Wydawać by się mogło, że prawo powielaczowe, to było coś charakterystycznego dla prl. Powyższa historia pokazuje, że jest to typowe dla każdej formy socjalizmu. :)

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

@J.M.

No, sprowokował Pan chcący służby, które wolą dmuchać na zimne. Przecież zasugerował Pan, że nawet gdyby miał bombę, to by jej nie znaleźli.. . A nie znaleźli więc może, Pan ją miał.

Konia z rzędem temu, kto jest w stanie powiedzieć, czy taki “potencjalny pasażer” w takim wyznaniu żartuje czy mówi prawdę.. .

Pozdrawiam.

************************
Drążę tunel.. .


Panie Staszku!

Jest Pan genialny. Ja nie mogłem zrozumieć szkockiego sposobu myślenia, a Pan to tak prosto wyjaśnił. :)

Pozdrawiam


@Panie Jerzy

jjmaciejowski

Jest Pan genialny. Ja nie mogłem zrozumieć szkockiego sposobu myślenia, a Pan to tak prosto wyjaśnił. :)
Pozdrawiam

Nie latam samolotami. Kiedyś miałem praktyki w zakładach które miały specjalne wydziały produkcji. Mieściły się one w budynkach otoczonych wałami które były wyższe niż ich dachy.. .

Wchodząc do budynku było się poddanym bardzo reżimowym procedurom. Ich niezachowanie – niechcący/chcacy – mogłoby spowodować “małe bum” oraz nagłe przeniesienie w inny wymiar bytowania całego personelu nie tylko owego budynku… .

Potrafię sobie wyobrazić “dmuchanie na zimne” w takich sytuacjach. Zwłaszcza wziąwszy pod uwagę fakt, że w liniach E.J. piloci nie są poddani presji “pijanych generałów” lub “niskiego wzrostu prezydentów”.. .

NIe dziwię się, że nikt nie chciał wziąźć odpowiedzialności za pasażera o takim poczuciu humoru.

W czasach studenckich z kumplem przekraczaliśmy granicę w Chyżnem. W jednym z plecaków mielismy trochę piwa. Na bramce jeden z celników zapytał: – jest piwo? – kolega odparł dla hecy: “chyba w żołądku”, i musiał biedak zaliczyć szczegółowe oględziny..

Na szczęście plecak z piwem niosłem ja.. . :-)))

************************
Drążę tunel.. .


Panie Jerzy,

nie każdy ma poczucie humoru, a jak pan prowokuje, to nie ma się co dziwić, że dobre służby sprawdzają< czy to nie jaki świr&terrorysta:)

pozdrawiam.


Panie Grzesiu!

Gdzie Pan bywał?

Mnie nie chodzi o to, że przetrzepali mnie dokładnie. Taka była idea mojej odzywki. Nie rozumiałem dlaczego nie zabrali mnie wtedy do samolotu. Tu pojawia się wyjaśnienie pana Staszka, który zauważył, że jeśli nie znaleźli bomby, to zgodnie z moimi słowami, ja ją mogłem mieć, a oni nie byli w stanie jej znaleźć, więc musieli mnie odesłać. Logiczne!

Pozdrawiam


Ja nigdzie nie bywałem,

zaglądam regularnie, ale jak pan pewnie sam widzi nic się nie dzieje, więc nie mam co komentować:), a karierę, tfu, blogerską zakończyłem najprawdopodobniej ostatecznie.

Jak będą teksty ciekawe, będę komentował:)
Acz faktycznie czasu mam mało ostatnimi czasy.

A bomby pan nie miał, ale może pomyśleli, że co innego szykuje pan:)

kto ich tam wie, ja w ogóle mało ludzi rozumiem.

A samolotem nigdy nawet nie leciałem.


Panie Głosiku!

Miło, że Pan zagląda regularnie. Mniej miło, że nie dostrzega Pan rzeczy wartych skomentowania.

W to zakończenie kariery blogerskiej to nie bardzo wierzę. Odpocznie Pan, a potem wróci.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość