Coś na poprawę albo pogorszenie humoru

Nie potrafie wkleić filmu, proszę skopiować link. Albo lepiej – obejrzeć w pierwszym komentarzu u Oszusta .

Mnie to poprawiło humor. Trudno się nie śmiać. Albo raczej – uśmiechać.

Ale w chwile potem, przemknęła mi przez głowę mysl, że u mnie w kraju gość z takim kartonikiem na cztery uściski otrzymałby cztery strzały po ryju. Jako że to facet, pewnie zaraz spotkałby się z hasłem – “kryptopedał” !!! No i kolejna myśl.. Czy ja nie jestem przypadkiem uprzedzony? Podatny na marketing zewnętrzny i wewnętrzy, jak to u nas murzynów biją, a wszędzie jest pięknie…

http://pl.youtube.com/watch?v=tXTGuO1MJYA

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

W kwestii formalnej...

Na tubie masz z prawej strony coś, co się nazywa “Umieść” albo “Embed”. Kliknij w ten długaśny tekst, skopiuj go i wklej do swojego tekstu, jako i ja robię. Możesz dostosować wygląd klipu (jakieś ramki wybrać, wielkość okienka zmienić itp.). No i wszystko.

Jeśli ja to potrafię zrobić, to każdy potrafi :-)

Jeśli zedytujesz swój wpis, ja wywalę ten klip od siebie.


Griszku

frapujące, bardzo
u mnie +

prezes,traktor,redaktor


super

ja bym skorzystał z uścisku :)


Panie Griszqu

Znakomity, ciepły filmik/spot/cokolwiek.

Zdecydowanie na poprawę humoru.
Przynajmniej mojego.

Pozdrawiam serdecznie.


Griszku

Tak powinno być w każdym świecie, trawestując pewną reklamę...

Ale nie jest.

Swoją drogą, można by coś w podobie do tej niby-akcji spróbować. Nie sądzę, że skończyłoby się natrzaskaniem, raczej obojętnością.

Ale jakby ktoś spróbował, to by się poczuł super.


Oszuście

Niech zostanie u Ciebie. Trochę się narobiłeś, a że jesteś piewszy, można sobie odpalić u Ciebie. Zedytuję wpis, by od razu posyłać do Twojego komentarza.


Maxie

Frapujące? Hmmm… A co konkretnie Cię zafrapowało? Albo może – co oznacza dla Ciebie “frapowac”? ;-)


Doc

No to byłoby nas już dwóch. Mam nadzieje, że nie dalibyśmy sobie po łbie, który pierwszy będzie się sciskał.
W sumie – można przecież walnąć niedźwiadka we trzech.


Panie Kazimierzu

Jestem zaskoczony – wprawdzie nielicznym (no ale to przecież malo istotna bzdurka) – ale jednoznacznie ciepłym odbiorem.

Jak to mówią – poprawia mi humor to, że poprawiłem Panu humor.


Merlocie

Taka historia sprzed lat – nie do końca podobna, ale… W czasach jeszcze studenckich w pięknym mieście Wrocławiu, pomogliśmy z kumplem kwiaciarce na Rynku Solnym ze straganem, za co dostaliśmy w kartonie tak ze 20 róż. Rozdaliśmy potem te róże, spacerując po mieście. Oczywiscie – tylko kobietom. Jakoś nie wpadło nam do głowy badanie reakcji facetów. Umówiliśmy się, że róże dostaną – że tak powiem – panie starsze od nas, powedzmy w wieku naszych matek. Łatwizną byłoby rozdać przecież kwiatki w miasteczku studenckim.
No i rozdaliśmy, otrzymaliśmy 20 uśmiechów takich, że starczylo energii do końca roku. Zaden z towarzyszących obdarowanym mężczyzn nie dał nam po ryju. Znaczy – nie jest tak u nas źle.


Griszqu

Szalenie krzepiący ten film :)
Twoja opowieść o naręczu róż urocza.
I przypomnialeś mi Grechutę

Za smutek mój, a pani wdzięk
ofiarowałem pani pęk czerwonych melancholii.
I lekkomyślnie dałem słowo,
że kwiat kwitnie księżycowo, a liście mrą srebrzyście.
Pani zdziwiona mówi: “Cóż, to przecież bukiet zwykłych róż.”
Tak, rzeczywiście. Więc cóż Ci dam?

Dam Ci serce szczerozłote.
Dam konika cukrowego.
Weź to serce, wyjdź na drogę.
I nie pytaj się “Dlaczego?”


Akcja i rekacje

dobrze przeporwadzone i happy end :)

prezes,traktor,redaktor


Griszku, Agawo

To jest bardzo dziwne, ale sprawdzone wielokrotnie. Pisałem zresztą o tym u pana Yayco, podczas dyskusji o należeniu lub nienależeniu do bandy:

Działania przyjazne wobec ludzi i pozytywna reakcja ładują akumulatory. Obu stronom. U mnie sprawdza się to zawsze. Może dlatego inaczej niż wielu rozumiem słowo wspólnota.

Nieideologicznie, że się tak wyrażę, pardą.


Maszyna daje to na jedynkę

a niech tylko ten zrzędzący Admin to ruszy, no!

Maszyna się psoci nie tylko w nocy


Agawo

Swietnie – dobrze sobie pomyśleć pozytywnie przed weekendem.
W sumie: do – że tak powiem – głębi Grechuty to naszej akcji było dość daleko. W dodatku – nie powtórzyliśmy już jej nigdy potem…


Merlocie

To prawda Merlocie:)
Czy zaglądasz czasem do Sosenki?
Przeczytaj proszę:

Muśnięcie Krakowem
http://sosenka.salon24.pl/104982,index.html

To o Mikolaju, Wlóczykiju, skrzydle Aniola, i dloniach pomocnych, usmiechu


Merlocie

Wiesz jak jest – co za dużo, to niezdrowo. Także z tym pozytywnym ładowaniem akumulatorów. Czasem jest aż tak pozytywnie, że człowiek musi łapać oddech od tej całej wspólnoty.

Wiem, że Ty nie o tym. Ale ja coś nieswojo się czuję, jak jest tak sielsko – anielsko.

Pieprz Merlocie, w dobrze dobranych dawkach, jest w życiu niezbędny.


Griszqu

Nie łatwo znależć złoty środek między cynizmem a słodkim sentymentalizmem.
Czy to tylko forma ekspresji?
Nastolatek nie powie wzruszyłem sie . Powie było supermegacool.
Czy pieprz smak potrawy intensyfikuje czy stara sie ukryć zepsuty produkt?
Pan Igła jakieś enigmatyczne propozycje w temacie stosowania pieprzu przedstawił.


Agawo

Tak sobie myślę, że znalezienie to do strasznej nudy by prowadziło. Zastygłabyś w bezruchu (czy można zastygnąć w ruchu? hmmmm)... To juz ciekawiej huśtać się po amplitudach… To znacznie bardziej “ludzkie”.

Co do pieprzu, to jak zawsze chodzi o ilość.
Jakoś nie podejrzewam, by Panu Igle chodziło o intensyfikowanie smaku Arturro. Ani o krycie ewentualnej zesputości… Fakt – był enigmatyczny. Ale potem się wytłumaczył.


Huśtać się po amplitudach....

To mi się podoba:)
Tylko, że drgania harmoniczne z czasem ulegają tlumieniu.
Potrzebny jest co jakiś czas impuls, energia by amplitud uroki docenić:)
Czy to nie o tym pisal Merlot?


Pieprz ma to do siebie, Griszqu

że nie może być dodawany automatycznie (cytuję: kurwa, pardą; koniec cytatu).

W tym zakresie uczuć, odczuć i emocji pieprz nie ma racji bytu.
To są rzeczy najprostsze: uśmiech, ciepło, dobre słowo. Nic innego się tu nie mieści.

Co nie znaczy, że ignoruję rolę pieprzu. Zajrzyj do Karczmy, sam się przekonasz (pod warunkiem, że coś nowego będę serwował;-)

A w ogóle nie udawaj greka, bo sam wiesz jak jest:-)

Z ciepłym i najprostszymi pozdrowieniami,


Merlocie

Wiem. Znaczy – myślę że wiem.

Ale Merlocie – jak dla mnie – pieprzyć można także i czekoladę. ;-) Dobra – żartowałem. Lodów się nie pieprzy. Ani miodu. Chyba…

Faktycznie jednak, akcja taka jak na tym filmie, jest całkowicie i jednoznacznie pozytywna. Na pieprz nie ma miejsca…

Podeślij linka do Karczmy, bo do Rmizy trafilem, ale tam od kwietnia cicho….


Panie Griszqu

Uprzejmie donoszę, że czekoladę się pieprzy.

Sam taką ostatnio nabyłem. (Nadmieniałem już gdzieś, że niedowidzę?) I powiem Panu, że smak jest niezapomniany. Najgorszemu wrogowi takiego nie życzę.

Pozdrawiam wykrzywiony na samo wspomnienie tego obrzydlistwa.


Panie Kazimierzu

A ja akurat lubię czekoladę gorzką z pieprzem kajeńskim… Ja w ogóle wolę czekolady gorzkie.

Jak to mówią – o gustach kulinarnych się nie dyskutuje.

Pozdrawiam Pana uśmiechnięty na wspomnienie smaku.


Filmik strasznie pozytywny,

i fajna piosenka.

Ale że u was zeszło nie na uściski a na pieprz(enie) to taka ilustracja muzyczna:

Albo jeszcze to:

http://www.youtube.com/watch?v=dHVXKolqQDA

A czekolady ni z pieprzem ni z chilii nie jadłem.
A w ogóle czy pieprz cayennski to to samo co chili?

pzdr


Grzesiu

Nie to samo, ale dość blisko. Piprz cayenne jest wytwarzany z suszonej papryki – odmiany cayenne. Podobnie jak papryka chilli zawiera sporo kapsaicyny.
Zasadniczo – wszystko to ostre odmiany papryki rocznej. W Portugalii trafiałem na potrawy doprawiane piri piri. Też masakra… ;-)


Kapsaicyna

to jest to!

Od dzisiaj będę podawał z gracją słoiczek z czerwonym świństwem pytając:
Jeszcze odrobinę kapsaicynki, Madame?.

Człowiek ciągle się uczy, kurde…


Merlocie

Jest nawet specjalna skala – Skala Scoville’a ; która odnosi się właśnie do ilości kapsaicyny w danej przyprawie. Na tą chwilę chyba najostrzejsza jest chyba Naga Jolokia. Ale jej nie próbowałem i nie sądzę bym to przeżył... ;-)


Naga Jolokia

brzmi bardzo zachęcająco. Trzeba zapoznać z nią Mada;-)


Dla Mada

hmmm… jak się doczytałem na nieocenionej wikipedii:

W 2007 firma Blair’s Death Sauces w ramach eksperymentu wypuściła na rynek czystą kapsacyinę w buteleczce o objętości 1 ml. Wyprodukowano zaledwie 999 egzemplarzy produktu Blair’s 16 Million Reserve. Pod żadnym pozorem nie powinien być on spożywany, a nawet otwierany – jeśli już, to tylko w specjalnych rękawicach i goglach ochronnych. Może on zabić astmatyków i być bardzo niebezpieczny przy kontakcie z wrażliwymi częściami ciała. W skali Scoviell’a ma ona 16 milionów SHU (dla porównania: klasyczny sos tabasco ma 2500-5000 SHU)

co myślisz Merlocie?


Myślę, że

zaaplikujemy mu 86.000 SHU z okazji pierwszych urodzin TXT:-)


Subskrybuj zawartość