Zgubiłem się.

O orędziu Prezydenta napisano wszystko. Mógłbym się wzorem Pana Yayco zastanawiać, po co pisać o czymś, co przenicowane i rozgryzione przez umysły światlejsze i przytomniejsze niźli mój. Cokolwiek napiszę, będzie wtórne. Ale tak się składa, że choć we własnym mniemaniu czujność zachowuję i staram się lansowanym przez media opiniom przyglądać z ostrożnością i brać na nie poprawki, to ocenę orędzia „łyknąłem” jak bezrozumna gęś. Zaśmiewając się ze straszenia nas kanadyjskim desantem homoseksualistów i ubolewając nad przewidywanym ochłodzeniem stosunków na linii Warszawa – Berlin.
Tymczasem, jeśli to przyjąć na chłodno….

Sprawa pierwsza.

Żyję w kraju, w którym większość obywateli nie w zgadza się na zrównanie związków partnerskich osób tej samej płci z małżeństwem, rozumianym jako związek zawarty pomiędzy kobietą a mężczyzną. Nie chcę tego oceniać, bo nie o to chodzi. Fakt jest faktem – jako społeczeństwo jesteśmy temu przeciwni w takim procencie, że narzucenie innych rozwiązań byłoby gwałtem na większości. A pomiędzy szanowaniem praw mniejszości a uleganiem ich dyktatowi jest przepaść. Tolerancja nie oznacza akceptacji.

I teraz pytam sam siebie – czy głowa Państwa robi źle, gdy wskazuje jakie jest stanowisko narodu który go wybrał? Gdy informuje obywateli o istnieniu zagrożenia, że pomimo aktualnej dominanty prawa krajowego nad wspólnotowym w tym zakresie, są możliwe w przyszłości zmiany, które doprowadzą do sytuacji „wymuszenia” na Polsce niechcianych przez nas rozwiązań? Prezydent wskazał, dokąd może nas doprowadzić oddawanie kolejnych obszarów prawa. Sami musimy się zastanowić, czy tego chcemy, czy nie…

Sprawa druga.

North Stream i South Stream. Dzięki spójnemu przedstawieniu problemu rurociągowego przez Magię (dziękuję Magio), mogę jednoznacznie stwierdzić, że to jest właśnie stanowisko Niemiec w sprawie Ukrainy. Nie wątpię, że poprowadzenie NS i SS odda bezpieczeństwo energetyczne Ukrainy i Polski całkowicie w ręce Rosji. W grze interesów Polska (członek UE)- Rosja, Niemcy są całkowicie po stronie Rosji. O Ukrainie nie ma co wspominać. Zachowanie Niemiec można określić wręcz jako wrogie. Gadanie więc, że A.Merkel jest przyjacielem Polski i uwzględnia jakikolwiek nasz interes, to gadanie czcze.
Rząd Niemiec nie odciął się jednoznacznie od kwestii rewizjonistycznych ziomkostw. Wspiera aktywnie politykę historyczną, która musi być przez nas, Polaków, oceniana jako fałszująca obraz rzeczywistych wydarzeń, w dodatku w ogóle nie jest zainteresowany współpracą z Polską w tym zakresie. Nie wiem, czy to świadczy już o nacjonalizmie jaki zalągł się we mnie, ale na takie działania Niemiec, umysł podpowiada mi natychmiast rozwiązania:
 podliczanie szkód poniesionych przez każde miasto, każdą wioskę, każde muzeum.
 Aktywne wspieranie powiernictw polskich przez najwyższe władze państwa
 wsparcie prawne państwa dla pozwów cywilnych.
 budowę Centrum przeciw Ludobójstwu (ze szczególnym wskazaniem ludobójstwa na dokonywanego na ziemiach polskich)
czy stałem się już Prawdziwym Polakiem, z którego to modelu kpię i śmieje się codziennie?

Zgubiłem się.
Mam wrażenie własnego odbijania się od ściany do ściany. Zdaję sobie sprawę, że przyszłość Polski to obecność w Unii. Ze wszystkimi zagrożeniami i niewygodami. W tym zakresie moje stanowisko nie dopuszcza innych rozwiązań. A jednocześnie czuję obawę, czy nie przyjdzie obudzić mi się pewnego dnia i stwierdzić, że już nie jestem „u siebie”…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Griszeq

ad1. tylko

w zasadzie to nie widziałem badań, ale chyba problemem jest to że wiekszość nie zgadza się na adopcję i prawo do wychowywania dzieci, bo cała reszta to mały pikus IMHO rzecz jasna

Prezes , Traktor, Redaktor


Maxie

jedno prowadzi w konsekwencji do drugiego… nie sądzisz?

myśle, że ludzie nie zgadzaja sie na relatywizm i po prostu rezerwuja pewne prawa tylko do okreslonej korelacji – kobieta i mężczyzna. wszystkie prawa. na zasadzie -wszystko albo nic, w tym przypadku: nic.


Grisza

no właśnie nie uważam, ale “papierów” na popracie tej tezy jakiś mocnych nie mam.

Nie wydaje Ci się że chodzi tu o “nomenklaturę”? Nazwanie zwiazku partnerskiego- małżeństwem. O to się ludzie biją?

z drugiej zaś strony, geje bija się o możliwosc dziedziczenia- jakby nie było możliwości ustanawiania spadków…

Prezes , Traktor, Redaktor


Maxie

o jakich papierach piszesz – ja tam wrogiem jestem erystycznych zagrywek w stylu : “skad wiesz” i “jakie masz badania”. ;-)

wiesz Maxie – osobom postulujacym zrownanie praw, chodzi o to, by w zakresie dziedziczenia nie bylo różnic. by nie musieli ustanawiac spadków. napisałem to Panu Lorenzo – wszystko jest możliwe, tylko ze jest trudniej. a chodzi o to, by było tak samo.


Griszeq

papierach tj. badania, publikacje naukowe itp. jakieś w miarę wiarygodne i obiektywne

Prezes , Traktor, Redaktor


Maxie, to nie jest

jakaś rozprawa naukowa, tylko rozmowa między nami. ;-)
Zakladam, ze zadnych głupot skonczonych nie mowimy. Jesli piszesz, ze nie sądzisz, a ja sam nie jestem przeciez pewien i zadnymi badaniami sie nie podpieram, to takie stwierdzenie z Tojej strony calkowicie mi wystarcza za argument.


Griszeq

Mam o tym wszystkim takie oto zdanie:

-nie oddaje się kolejnych obszarów prawa. Bo takich obszarów nie ma. Te prawa, które mamy są niezbywalne. Nie możemy ich więc nikomu oddać czy też nikt ich nam nie moze zabrać;

-zupełnie mnie geje nie obchodzą ani nie interesują mnie ludzie zamierzający, czy nie chcący zawierać związków. Dopóki nie ingerują w moje związki. Aby więc im uniemożliwić ingerencję w moje, ja nie ingeruję w ich związki. Nawet, jak je z własnym sąsiadem, zamiast sąsiadką zawrą. Nie pojmuję więc, dlaczego ma się tym zajmować mój prezydent;

-nie mam poczucia, że ktoś mi coś może odebrać, bo mieszkam na Ziemiach Zachodnich. Cały czas próbowali mi to komuniści sugerować, teraz zaś ich sieroty tego próbują. Nie ma na to sposobu a to dlatego, że tymi ziemiami zapłacono nam za to, cośmy na wschodzie, za sprawą Niemców stracili. Uczciwie już za to zapłaciliśmy i nie ma żadnego prawnego sposobu aby nam to odebrać. Tym bardziej na podstawie Karty Praw Podstawowych, która niczego innego poza tym co mamy w naszej konstytucji nie zawiera. Wzbudzanie zaś strachu przed przyszłością, w której się także tsunami na Bałtyku może zdarzyć, jest szukaniem dostępu do nas poprzez wzbudzenie w nas irracjonalnych sfer naszej podświadomości;

-oczekiwanie, że Angela Merkel, czy jakikolwiek przywódca innego kraju będzie działał zgodnie z naszym interesem jest równoważne z twierdzeniem, że nasi przywódcy będą działali zgodnie z cudzym interesem. W sprawie rury bałtyckiej Niemcy moga robić co chcą i wiazać się z kim chcą. Nawiasem, nie dziwię się, że w takich sprawach omijaja kraje, które podlegają łatwo zbiorowej, irracjonalnej fobii;

-budowa jakiegokolwiek pomnika w innym kraju jest sprawą obywateli tego kraju podobnie jak nasze pomniki są naszą sprawą. Budowniczowie dają nimi świadectwo swojej kultury. Jeżeli pomniki są kłamliwe, to świadczą o zakłamanej kulturze. Niechże więc i Niemcy mają prawo do tego aby sie światu przedstawiać jak chcą;

-Europa jest naszym domem i nie mamy żadnego powodu aby się w nim czuć źle. Chyba, że nas nasza własna władza tak dalece w nim ośmieszy, że się po kątach będziemy musieli chować.

Reasumując, nie ma żadnych powodów do tego aby ktokolwiek nas straszył. Zwłaszaca dlatego, że tak mu nakazuje konieczność dochowania warunków stawianych przez przywódcę fundamentalistów.


Subskrybuj zawartość