że to łatwiej opowiedzieć, niż napisać, bo sens w tym, że rozmówcy gadają z żydowskim akcentem, no ale to pewnie wiesz, jak brzmi.
Spotyka się dwóch starozakonnych, jeden zamożny, drugi biedak. Pierwszy się pyta:
- Gdzie pan szanowny był w tym roku na wakacjach?
Drugi się zasępił, bo jest jasne, że z Rajsze nosa nie wyściubił, więc jak to oni lubią, pytaniem na pytanie: a pan gdzie?
- Nu, ja byłem w Baden… Byłem w Baden-Baden… I byłem też w Wiesbaden. Nu, a pan szanowny?
- Ja byłem w Rajsze… Byłem w Rajsze-Rajsze… I Wiesrajsze!
;)
Sęk w tym,
że to łatwiej opowiedzieć, niż napisać, bo sens w tym, że rozmówcy gadają z żydowskim akcentem, no ale to pewnie wiesz, jak brzmi.
Spotyka się dwóch starozakonnych, jeden zamożny, drugi biedak. Pierwszy się pyta:
- Gdzie pan szanowny był w tym roku na wakacjach?
Drugi się zasępił, bo jest jasne, że z Rajsze nosa nie wyściubił, więc jak to oni lubią, pytaniem na pytanie: a pan gdzie?
- Nu, ja byłem w Baden… Byłem w Baden-Baden… I byłem też w Wiesbaden. Nu, a pan szanowny?
- Ja byłem w Rajsze… Byłem w Rajsze-Rajsze… I Wiesrajsze!
;)