Z chciałbym uporządkować z Panem stosunki i stąd mówię naprawdę z “całym szacunkiem”: pan będzie łaskaw spojrzeć na to nieco inaczej.
Otórz ja również tak sobie kiedyś myślałem, zanim na poważnie nie zacząłem nadrabiać zaległości historyczne i wówczas nieco mi się wszystko poukładało. Moim skromnym zdaniem nic nie tłumaczy ani Polaków palących Żydów w stodole ani Żydów katujących Polaków w więzieniach NKWD i UB. Niemniej jednak, jeśłi spojrzeć jak to się wszystko zaczęłao, należy zacząć od końca XIX wieku w Rosji, kiedy to po zamachu Woli Ludu na cara Aleksandra II w 1881 roku, przez rosyjskie miasta przetoczyła się fala pogromów – łącznie 166 aktów – dokonywanych na Żydach, których fałszywie oskarżono o udział w zabójstwie. Wiele pogromów mogło być inspirowanych przez carską tajną policję Ochranę, która prowadziła planowe prowokacje antyżydowskie (Protokoły Mędrców Syjonu). Fala pogromów dotarła także do Polski na teren zaboru rosyjskiego; antyżydowskie wystąpienia miały miejsce między innymi w Warszawie w 1881 roku.
Kolejna seria pogromów nastąpiła w latach 1903 – 1906; w Białymstoku w 1906 roku zamordowano około stu Żydów.
Okres międzywojenny przyniósł kolejne pogromy. Antysemicka propaganda środowisk nacjonalistycznych, ściśle związana z opublikowanym w 1920 roku tłumaczeniem “Protokołów Mędrców Syjonu” spowodowały wzrost nastrojów antyżydowskich wśród polskiego społeczeństwa. W ich wyniku doszło do kolejnych pogromów, m.in. we Lwowie (listopad 1919) i w Wilnie (kwiecień 1919).
W latach trzydziestych nastroje antysemickie w społeczeństwie polskim nasiliły się, wprowadzono szereg dyskryminujących przepisów: Żydom utrudniano obejmowanie stanowisk państwowych i dostęp do zawodu prawnika, na uniwersytetach wprowadzono “numerus clausus” (ograniczenie liczby żydowskich studentów) i getto ławkowe (osobne ławki na salach wykładowych przeznaczone dla Żydów). Żydowska młodzież studiującą na uniwersytetach regularnie padała ofiarą przemocy ze strony skrajnie prawicowych studentów, w tym licznych członków Młodzieży Wszechpolskiej. Dochodziło do licznych bójek, zdarzały się też zabójstwa. W zajściach antysemickich w latach 1935 – 1937 zabito 70 Żydów, kilkuset zostało rannych.
W trakcie wojny mamy na ziemiach okupowanej Polski sytuację powszechnego szabrownictwa. Pogromy – takie jak w Jedwabnym nie są może codziennością na terenie całego kraju, lecz są częste na Podlasiu (Wąsosz, Radziłów, Goniądz, Białystok). Armia Krajowa zwlekała z ogłoszeniem karalności denuncjowania Żydów aż do połowy 1943 roku, kiedy było już właściwie po wszystkim – np. getto w Warszawie było juz zlikwidowane.
Więc drogi Panie Konradzie – jeśli Pan teraz będzie miał pretensje do Żydów rosyjskich, że bolszewicką rewolucję przyjęli jako łaskę bożą, która oznaczała dla nich poprawę losu wobec kaźni, jakie spotykały ich za cara i że podobnie stało się po wojnie w Polsce – to będę się dziwił. I proszę mnie zrozumieć – ja żydokomuny wcale nie usprawiedliwiam. Wręcz przeciwnie. Niemniej jednak, uważam, że w ogóle buchalteria “rachunków krzywd” to śliski temat i należy podchodzić do niej ze zrozumieniem racji obu stron – tymczasem wielu naszych pożal się boże “patriotów” w ogóle ignoruje żydowski punkt widzenia dostrzegając wyłącznie krzywdę polską. Niestety – to nie jest takie proste i oczywiste.
Więc jeśli ja dzisiaj pod np. artykułem zatytułowanym “Niemcy płacili i za pogromy, i za denuncjację polskich żołnierzy” czytam komentarz:
Sprzedajnych parchów w Polsce bylo i jest wielu wysługujacych się wrogom Narodu Polskiego. Wówczas Niemcy płacili za pogromy i denuncjacje polskich żolnierzy – a teraz Żydzi i Niemcy placą w/w za branie udziału w likwidacji Państwa Polskiego.
To nie widzę tego jako jakiś jednostkowy wyskok, lecz właśnie za manifestację tego ugruntowanego i całkiem powszechnego w Polsce światopoglądu antysemickiego, o którym pisze Krzemiński.
Zatem drogi Panie Konradzie – bardzo proszę jeszcze raz przemyśleć swoje słowa i zastanowić się poważnie nad tym, co Pan powiedział, bo – moim skromnym zdaniem – jest to takie po prostu mentalne chuligaństwo.
@Banan
Panie Konradzie,
Z chciałbym uporządkować z Panem stosunki i stąd mówię naprawdę z “całym szacunkiem”: pan będzie łaskaw spojrzeć na to nieco inaczej.
Otórz ja również tak sobie kiedyś myślałem, zanim na poważnie nie zacząłem nadrabiać zaległości historyczne i wówczas nieco mi się wszystko poukładało. Moim skromnym zdaniem nic nie tłumaczy ani Polaków palących Żydów w stodole ani Żydów katujących Polaków w więzieniach NKWD i UB. Niemniej jednak, jeśłi spojrzeć jak to się wszystko zaczęłao, należy zacząć od końca XIX wieku w Rosji, kiedy to po zamachu Woli Ludu na cara Aleksandra II w 1881 roku, przez rosyjskie miasta przetoczyła się fala pogromów – łącznie 166 aktów – dokonywanych na Żydach, których fałszywie oskarżono o udział w zabójstwie. Wiele pogromów mogło być inspirowanych przez carską tajną policję Ochranę, która prowadziła planowe prowokacje antyżydowskie (Protokoły Mędrców Syjonu). Fala pogromów dotarła także do Polski na teren zaboru rosyjskiego; antyżydowskie wystąpienia miały miejsce między innymi w Warszawie w 1881 roku.
Kolejna seria pogromów nastąpiła w latach 1903 – 1906; w Białymstoku w 1906 roku zamordowano około stu Żydów.
Okres międzywojenny przyniósł kolejne pogromy. Antysemicka propaganda środowisk nacjonalistycznych, ściśle związana z opublikowanym w 1920 roku tłumaczeniem “Protokołów Mędrców Syjonu” spowodowały wzrost nastrojów antyżydowskich wśród polskiego społeczeństwa. W ich wyniku doszło do kolejnych pogromów, m.in. we Lwowie (listopad 1919) i w Wilnie (kwiecień 1919).
W latach trzydziestych nastroje antysemickie w społeczeństwie polskim nasiliły się, wprowadzono szereg dyskryminujących przepisów: Żydom utrudniano obejmowanie stanowisk państwowych i dostęp do zawodu prawnika, na uniwersytetach wprowadzono “numerus clausus” (ograniczenie liczby żydowskich studentów) i getto ławkowe (osobne ławki na salach wykładowych przeznaczone dla Żydów). Żydowska młodzież studiującą na uniwersytetach regularnie padała ofiarą przemocy ze strony skrajnie prawicowych studentów, w tym licznych członków Młodzieży Wszechpolskiej. Dochodziło do licznych bójek, zdarzały się też zabójstwa. W zajściach antysemickich w latach 1935 – 1937 zabito 70 Żydów, kilkuset zostało rannych.
W trakcie wojny mamy na ziemiach okupowanej Polski sytuację powszechnego szabrownictwa. Pogromy – takie jak w Jedwabnym nie są może codziennością na terenie całego kraju, lecz są częste na Podlasiu (Wąsosz, Radziłów, Goniądz, Białystok). Armia Krajowa zwlekała z ogłoszeniem karalności denuncjowania Żydów aż do połowy 1943 roku, kiedy było już właściwie po wszystkim – np. getto w Warszawie było juz zlikwidowane.
Więc drogi Panie Konradzie – jeśli Pan teraz będzie miał pretensje do Żydów rosyjskich, że bolszewicką rewolucję przyjęli jako łaskę bożą, która oznaczała dla nich poprawę losu wobec kaźni, jakie spotykały ich za cara i że podobnie stało się po wojnie w Polsce – to będę się dziwił. I proszę mnie zrozumieć – ja żydokomuny wcale nie usprawiedliwiam. Wręcz przeciwnie. Niemniej jednak, uważam, że w ogóle buchalteria “rachunków krzywd” to śliski temat i należy podchodzić do niej ze zrozumieniem racji obu stron – tymczasem wielu naszych pożal się boże “patriotów” w ogóle ignoruje żydowski punkt widzenia dostrzegając wyłącznie krzywdę polską. Niestety – to nie jest takie proste i oczywiste.
Więc jeśli ja dzisiaj pod np. artykułem zatytułowanym “Niemcy płacili i za pogromy, i za denuncjację polskich żołnierzy” czytam komentarz:
Sprzedajnych parchów w Polsce bylo i jest wielu wysługujacych się wrogom Narodu Polskiego. Wówczas Niemcy płacili za pogromy i denuncjacje polskich żolnierzy – a teraz Żydzi i Niemcy placą w/w za branie udziału w likwidacji Państwa Polskiego.
To nie widzę tego jako jakiś jednostkowy wyskok, lecz właśnie za manifestację tego ugruntowanego i całkiem powszechnego w Polsce światopoglądu antysemickiego, o którym pisze Krzemiński.
Zatem drogi Panie Konradzie – bardzo proszę jeszcze raz przemyśleć swoje słowa i zastanowić się poważnie nad tym, co Pan powiedział, bo – moim skromnym zdaniem – jest to takie po prostu mentalne chuligaństwo.
Zbigniew P. Szczęsny -- 13.07.2009 - 12:29