facet wyglada właśnie na takiego, co by tak powiedział. I to jest jakoś budujące, że na świecie sa ludzie, ktorzy już na starcie robią takie wrazenie. A daj Boże, żeby tacy byli w istocie.
Z zapachem siarki to mi przyszedl taki błysk do głowy natychmiast, jak usłyszałem, że ludzie są raczej zgodni co do cudowności zajścia. Ja mam na temat cudów takie zdanie, ze my w ogóle zyjemy “wewnatrz” jednego gigantycznego cudu. Bo jeśli jest tak, jak donosza naukowcy, to szanse na to, że my tu sobie gadamy a to wszystko z big bangu (w przenośni, bo wiadomo juz, że żadnego big bangu nie było- a raczej coś w rodzaju expandowania wszechświata z osobliwosci, ktora sie pojawila nie wiadomo skąd), a po drodze te stygnące kupki gruzu w kosmosie, te odległości warunkujące życie takie dokładne, dinozaury, Lenin i cała reszta- no to prawdopodobieństwo tego wszystkiego jest bliskie zera. A raczej zerowe. Wiec cud jak cholera i tak na dobra sprawę czlowiekowi wierzacemu żadne kolejne cuda do niczego nie sa potrzebne. Dowód na istnienie cudu możemy badac golym okiem. Jest naokoło nas a i my jestesmy jego częscią.
Do tego dochodza te wszystkie Maki Boskie na szybach sklepików z galanteria itp. cuda wianki. W świetle przestróg Cieśli, byśmy sie wystrzegali podpuch organizowanych przez Złego i patrzac na to, jak ludziska histerycznie reagują na cudowności wątpliwe, śmiało mozna kombinowac w tym kierunku, że to sa podpuchy wlasnie. No i tu jest faktycznie filmowe story.
Jest facet, bohater, ktory dzięki cudowi ratuje ludzi. I ten facet na fali tego uniesienia cudownego wchodzi w jakieś dzialania, ktore z pozoru sa dobre ale kryją w sobie mroczna tajemnicę. A to wszystko jako wstęp do armageddonu. Fajny film mógłby być. Przydałaby sie jednak jeszcze jedna przewrotka w takim filmie, czyli wywrocenie akcji na nice.
Bo z tego wypadku można zrobic prolog. Z “punktem bez powrotu” umieszczonym tam, gdzie jest kulminacja akcji ratunkowej. Ddrugie zlamanie akcji wtedy, gdy sie dowiadujemy, że to roboa Złego. No ale to jest jakaś 40 minut filmu tak na dobra sprawę. I do końca byłoby nudno, gdyby to już miały być wszystkie zaskoczenia. O ile byłby to film kończący się armageddonem.
;))
Bridgesa lubie i nie lubię. Zalezy od filmu. Np. w Big Lebovsky go lubię (he he). Teraz leci taka kupa pt. Iron Man i tam Jeff gra takiego zlego sukinsyna. O grze się nie wypowiadam, ale design mu zrobili super. Dla samej mordy Jeffa warto zobaczyć ten film.
Spoko- jest taka stronka www.freefilms.pl i tam sa linki do sporej ilości filmów on line wlasnie. Czyli można sobie ogladac tak jak z jotubka. Bardzo wygodne zwlaszcza jak siema bezsenność. i laptopa pod reką ;) Trzeba tylko uważać, bo sporo tam zwyklej kupy.
Gretchen
facet wyglada właśnie na takiego, co by tak powiedział. I to jest jakoś budujące, że na świecie sa ludzie, ktorzy już na starcie robią takie wrazenie. A daj Boże, żeby tacy byli w istocie.
Z zapachem siarki to mi przyszedl taki błysk do głowy natychmiast, jak usłyszałem, że ludzie są raczej zgodni co do cudowności zajścia. Ja mam na temat cudów takie zdanie, ze my w ogóle zyjemy “wewnatrz” jednego gigantycznego cudu. Bo jeśli jest tak, jak donosza naukowcy, to szanse na to, że my tu sobie gadamy a to wszystko z big bangu (w przenośni, bo wiadomo juz, że żadnego big bangu nie było- a raczej coś w rodzaju expandowania wszechświata z osobliwosci, ktora sie pojawila nie wiadomo skąd), a po drodze te stygnące kupki gruzu w kosmosie, te odległości warunkujące życie takie dokładne, dinozaury, Lenin i cała reszta- no to prawdopodobieństwo tego wszystkiego jest bliskie zera. A raczej zerowe. Wiec cud jak cholera i tak na dobra sprawę czlowiekowi wierzacemu żadne kolejne cuda do niczego nie sa potrzebne. Dowód na istnienie cudu możemy badac golym okiem. Jest naokoło nas a i my jestesmy jego częscią.
Do tego dochodza te wszystkie Maki Boskie na szybach sklepików z galanteria itp. cuda wianki. W świetle przestróg Cieśli, byśmy sie wystrzegali podpuch organizowanych przez Złego i patrzac na to, jak ludziska histerycznie reagują na cudowności wątpliwe, śmiało mozna kombinowac w tym kierunku, że to sa podpuchy wlasnie. No i tu jest faktycznie filmowe story.
Jest facet, bohater, ktory dzięki cudowi ratuje ludzi. I ten facet na fali tego uniesienia cudownego wchodzi w jakieś dzialania, ktore z pozoru sa dobre ale kryją w sobie mroczna tajemnicę. A to wszystko jako wstęp do armageddonu. Fajny film mógłby być. Przydałaby sie jednak jeszcze jedna przewrotka w takim filmie, czyli wywrocenie akcji na nice.
Bo z tego wypadku można zrobic prolog. Z “punktem bez powrotu” umieszczonym tam, gdzie jest kulminacja akcji ratunkowej. Ddrugie zlamanie akcji wtedy, gdy sie dowiadujemy, że to roboa Złego. No ale to jest jakaś 40 minut filmu tak na dobra sprawę. I do końca byłoby nudno, gdyby to już miały być wszystkie zaskoczenia. O ile byłby to film kończący się armageddonem.
;))
Bridgesa lubie i nie lubię. Zalezy od filmu. Np. w Big Lebovsky go lubię (he he). Teraz leci taka kupa pt. Iron Man i tam Jeff gra takiego zlego sukinsyna. O grze się nie wypowiadam, ale design mu zrobili super. Dla samej mordy Jeffa warto zobaczyć ten film.
Spoko- jest taka stronka www.freefilms.pl i tam sa linki do sporej ilości filmów on line wlasnie. Czyli można sobie ogladac tak jak z jotubka. Bardzo wygodne zwlaszcza jak siema bezsenność. i laptopa pod reką ;) Trzeba tylko uważać, bo sporo tam zwyklej kupy.
Pozdro
Artur M. Nicpoń -- 19.01.2009 - 00:56