Musiałam pójść na trochę, bo zaczęło poważnie lać nie bacząc kompetnie na to, że ja tu siedzę i rozmawiam. Do tego On się przeziębił (rany, to już naprawdę trzeba mieć zdolności żeby się tu przeziębić hi hi) i padł jako ten chorobą złożony.
Najwyżej zbankrutuję na internet. Trudno się mówi, w dobie kryzysu wypada zbankrutować.
Ale ja nie o tym chciałam.
Wbrew pozorom Jezusowi do Buddy daleko nie było. I o podobne sprawy im szło. Pisałam o tym u Maxa. Oczywiście jest sporo różnic, ale one są głównie w obrządkach, a nie w Myśli. Trzeba się jedynie bliżej przyjrzeć i nie szukać różnic.
Mam taką roboczą hipotezę, że to dotyczy religii w ogólności. Różne ścieżki w tym samym kierunku, czy jakoś tak. Kwestia woli, intencji, poznania i zrozumienia.
Nie ma to wiele wspólnego z tak częstym zarzutem relatywizmu.
Z tą reinkarnacją to sprawa ma się tak, że idzie o zbliżanie się do Boga. Im bardziej trzymasz się właściwej Drogi, tym mniej czasu Ci to zajmie. Jak natomiast pobłądzisz, posmęcisz, pomarudzisz to odrobisz następnym razem. O ile jeszcze nie tym. Tyle to będzie trwało, ile będziesz potrzebowała.
Dlatego są te odpryski choć życie nigdy się nie powtarza w identycznym kształcie.
Nic nie bierze się z niczego, jak sama słusznie zauważasz.
Natomiast do tych contra to niestety za przyczyną Grzesia i Maxa zbłądziłam i trochę mi od tego gorzej się zrobiło. Sama jestem sobie winna w końcu.
Co do tej rodziny, to ja z natury przesadnie rodzinna nie jestem choć w miarę czasu upływu zaczynam doceniać i dostrzegać plusy. Tylko, żeby mi się nie wcinać nadmiernie, bo wtedy w kosmos :)
Mama jak widzę jest twórczą osobą :) i swoje decyzje uzasadnić potrafi.
Pino
Musiałam pójść na trochę, bo zaczęło poważnie lać nie bacząc kompetnie na to, że ja tu siedzę i rozmawiam. Do tego On się przeziębił (rany, to już naprawdę trzeba mieć zdolności żeby się tu przeziębić hi hi) i padł jako ten chorobą złożony.
Najwyżej zbankrutuję na internet. Trudno się mówi, w dobie kryzysu wypada zbankrutować.
Ale ja nie o tym chciałam.
Wbrew pozorom Jezusowi do Buddy daleko nie było. I o podobne sprawy im szło. Pisałam o tym u Maxa. Oczywiście jest sporo różnic, ale one są głównie w obrządkach, a nie w Myśli. Trzeba się jedynie bliżej przyjrzeć i nie szukać różnic.
Mam taką roboczą hipotezę, że to dotyczy religii w ogólności. Różne ścieżki w tym samym kierunku, czy jakoś tak. Kwestia woli, intencji, poznania i zrozumienia.
Nie ma to wiele wspólnego z tak częstym zarzutem relatywizmu.
Z tą reinkarnacją to sprawa ma się tak, że idzie o zbliżanie się do Boga. Im bardziej trzymasz się właściwej Drogi, tym mniej czasu Ci to zajmie. Jak natomiast pobłądzisz, posmęcisz, pomarudzisz to odrobisz następnym razem. O ile jeszcze nie tym. Tyle to będzie trwało, ile będziesz potrzebowała.
Dlatego są te odpryski choć życie nigdy się nie powtarza w identycznym kształcie.
Nic nie bierze się z niczego, jak sama słusznie zauważasz.
Natomiast do tych contra to niestety za przyczyną Grzesia i Maxa zbłądziłam i trochę mi od tego gorzej się zrobiło. Sama jestem sobie winna w końcu.
Co do tej rodziny, to ja z natury przesadnie rodzinna nie jestem choć w miarę czasu upływu zaczynam doceniać i dostrzegać plusy. Tylko, żeby mi się nie wcinać nadmiernie, bo wtedy w kosmos :)
Mama jak widzę jest twórczą osobą :) i swoje decyzje uzasadnić potrafi.
Wyluzowana to jestem, że hej Pino.
Tak, że pururu a może nawet pururururu :))
Gretchen -- 12.12.2008 - 06:43