no to Pana ucieszymy. Kasia siedzie przy swoim komputerze i opisuje jak powiedziała pierwsze “near death experience” jakie pamięta. A ja mam na swoim laptopie otworzoną notatniczkę i stukam powoli swoją historię. A mieliśmy obejrzeć “Dogmę” Smitha dzisiaj… :)
Więc przynajmiej jedna historia dziś tu trafi do komentarzy. Albo moja, albo Kasi. Ale ona jma sprawniejsze ode mnie pióro, szybciej czyta i szybciej pisze, więc sądzę, że jej kontrybucja tutaj rodzi nadzieję...
No i cieszę się, że wątki pozostaną otwarte. A historia samochodowa… Cóż jest bardzo ostra. I piekielnie dobrze, że skończyła się tak jak się skończyła. A decyzja o jeżdżeniu japończykami jest godna pochwały.
Panie Yayco,
no to Pana ucieszymy. Kasia siedzie przy swoim komputerze i opisuje jak powiedziała pierwsze “near death experience” jakie pamięta. A ja mam na swoim laptopie otworzoną notatniczkę i stukam powoli swoją historię. A mieliśmy obejrzeć “Dogmę” Smitha dzisiaj… :)
Więc przynajmiej jedna historia dziś tu trafi do komentarzy. Albo moja, albo Kasi. Ale ona jma sprawniejsze ode mnie pióro, szybciej czyta i szybciej pisze, więc sądzę, że jej kontrybucja tutaj rodzi nadzieję...
No i cieszę się, że wątki pozostaną otwarte. A historia samochodowa… Cóż jest bardzo ostra. I piekielnie dobrze, że skończyła się tak jak się skończyła. A decyzja o jeżdżeniu japończykami jest godna pochwały.
No, wracamy do skroabania.
mindrunner -- 29.10.2008 - 21:06