Tyle że ja w sumie nie widzę powodu by się upajać swa moralną wyższościu i np. pisać teksty potępiające go, bo zwyczajnie nie czuję sie w niczym lepszy od niego.
Sugerujesz, że ja się upajam? Hmm. Mam nadzieję, że nie robię tego jednak.
Staram się odróżnić czyn od sprawcy, to raz.
Dwa — chodzi mi raczej o specyficzny system wartości, który bez żenady zaprezentował profesor.
Trzy — moralną wyższość zdaje mi się prezentować sam astronom, który nie waha się nas, Polaków, połajać o wyższości zapominania nad jątrzeniem, oraz ukarać zerwaniem stosunków dyplomatycznych i współpracy gospodarczo-naukowej między Republiką Polską a p. Wolszczanem.
nigdy na nikogo nie doniosłem:) , pewnie miałem łatwiej, bo SB już nie było, a UOP czy ktokolwiek inny donosić mi ni kazał czy nie żądał.
Nie byłbym sobą, gdybym nie czepił się, że Wolszczanowi esbek donosić nie kazał czy nie żądał. Był bardzo miły, a gdy astronom odmówił — dał spokój. Sam profesor to podkreślił.
Ale poruszyłeś ważną kwestię. Tak, żyjemy w szczęśliwszych czasach, i pewnie nasza moralność nie zostanie wystawiona na takie próby, jak te, które dotknęły naszych rodziców i dziadków. Ale czy myślisz, że dziś drobne, pozornie niewiele znaczące świństwa, permisywizm, czy postawa ze wspomnianego przeze mnie ulubionego przysłowia mojego szefa — nie mogą pomóc w karierze? Że dziś nie można być takim wodzirejem? Można.
Tyle, że raczej tych kompromisów, racjonalnych zachowań nikt nie spisuje i nie spina w jednej teczce. Więc tłumaczyć z większości z nich prawdopodobnie będziemy musieli dopiero przed sądem Bożym. Chyba, że ktoś uprze się kandydować na prezydenta, to mu wyciągną może.
I tu pytanie — czy postawa profesora nie wygląda dziś szczególnie atrakcyjnie. I czy rzeczywiście nie warto jej głośno piętnować. Bo czy chcesz żyć w świecie, w którym sukces będzie udziałem tylko ludzi o takiej moralności? Doprawdy, zyskają na tym wszyscy?
Grzesiu
Tyle że ja w sumie nie widzę powodu by się upajać swa moralną wyższościu i np. pisać teksty potępiające go, bo zwyczajnie nie czuję sie w niczym lepszy od niego.
Sugerujesz, że ja się upajam? Hmm. Mam nadzieję, że nie robię tego jednak.
Staram się odróżnić czyn od sprawcy, to raz.
Dwa — chodzi mi raczej o specyficzny system wartości, który bez żenady zaprezentował profesor.
Trzy — moralną wyższość zdaje mi się prezentować sam astronom, który nie waha się nas, Polaków, połajać o wyższości zapominania nad jątrzeniem, oraz ukarać zerwaniem stosunków dyplomatycznych i współpracy gospodarczo-naukowej między Republiką Polską a p. Wolszczanem.
nigdy na nikogo nie doniosłem:) , pewnie miałem łatwiej, bo SB już nie było, a UOP czy ktokolwiek inny donosić mi ni kazał czy nie żądał.
Nie byłbym sobą, gdybym nie czepił się, że Wolszczanowi esbek donosić nie kazał czy nie żądał. Był bardzo miły, a gdy astronom odmówił — dał spokój. Sam profesor to podkreślił.
Ale poruszyłeś ważną kwestię. Tak, żyjemy w szczęśliwszych czasach, i pewnie nasza moralność nie zostanie wystawiona na takie próby, jak te, które dotknęły naszych rodziców i dziadków. Ale czy myślisz, że dziś drobne, pozornie niewiele znaczące świństwa, permisywizm, czy postawa ze wspomnianego przeze mnie ulubionego przysłowia mojego szefa — nie mogą pomóc w karierze? Że dziś nie można być takim wodzirejem? Można.
Tyle, że raczej tych kompromisów, racjonalnych zachowań nikt nie spisuje i nie spina w jednej teczce. Więc tłumaczyć z większości z nich prawdopodobnie będziemy musieli dopiero przed sądem Bożym. Chyba, że ktoś uprze się kandydować na prezydenta, to mu wyciągną może.
I tu pytanie — czy postawa profesora nie wygląda dziś szczególnie atrakcyjnie. I czy rzeczywiście nie warto jej głośno piętnować. Bo czy chcesz żyć w świecie, w którym sukces będzie udziałem tylko ludzi o takiej moralności? Doprawdy, zyskają na tym wszyscy?
odys -- 20.09.2008 - 18:41