Znaczna część polityki międzynarodowej w ostatnim czasie to walka o dostęp do surowców. USA odgrywają tu dominującą rolę i wchodzą na obszary, które konkurencja uważa za własne, bądź jest nimi gorąco zainteresowana.
Zbrojny konflikt z Rosją czy Chinami póki co chyba nie grozi, gdyż się zwyczajnie nie opłaca. Natomiast mały idiota z bombą mógłby na koszta nie patrzeć, jeśli miałoby mu to dopomóc np. w zbawieniu. A Rosja i Chiny w Radzie Bezpieczeństwa ONZ pilnują, żeby sankcje dla małego idioty nie były nazbyt dotkliwe, bo stanowi on zagrożenie, które może Stany nieco hamować.
Tarcza w Polsce to tylko mała część układanki, lecz po wymówieniu Traktatu ABM w 2002 Rosja nie ma podstaw, by czepiać się tego, co USA robią u siebie. A robią dużo.
Potrafię sobie wyobrazić, iż cel jest jeszcze jeden. Reaganowi udało się narzucić ZSRR rujnujący wyścig zbrojeń i go wygrać. Teraz w Rosji budzą się ambicje, żeby za pieniądze z ropy choć trochę zmniejszyć dystans. Ambicje chińskie również istnieją. Rezerwy walutowe także. Natomiast chiński potencjał atomowy aż tak imponujący nie jest. Kolejny wyscig zbrojeń mógłby zatem zmusić amerykańską konkurencję do inwestowania w wojsko kosztem ogólnego rozwoju gospodarczego, a nadal istniejąca różnica potencjałów daje przewagę USA.
Historia mogłaby się powtórzyć.
Sajonara
Znaczna część polityki międzynarodowej w ostatnim czasie to walka o dostęp do surowców. USA odgrywają tu dominującą rolę i wchodzą na obszary, które konkurencja uważa za własne, bądź jest nimi gorąco zainteresowana.
Zbrojny konflikt z Rosją czy Chinami póki co chyba nie grozi, gdyż się zwyczajnie nie opłaca. Natomiast mały idiota z bombą mógłby na koszta nie patrzeć, jeśli miałoby mu to dopomóc np. w zbawieniu. A Rosja i Chiny w Radzie Bezpieczeństwa ONZ pilnują, żeby sankcje dla małego idioty nie były nazbyt dotkliwe, bo stanowi on zagrożenie, które może Stany nieco hamować.
Tarcza w Polsce to tylko mała część układanki, lecz po wymówieniu Traktatu ABM w 2002 Rosja nie ma podstaw, by czepiać się tego, co USA robią u siebie. A robią dużo.
Potrafię sobie wyobrazić, iż cel jest jeszcze jeden. Reaganowi udało się narzucić ZSRR rujnujący wyścig zbrojeń i go wygrać. Teraz w Rosji budzą się ambicje, żeby za pieniądze z ropy choć trochę zmniejszyć dystans. Ambicje chińskie również istnieją. Rezerwy walutowe także. Natomiast chiński potencjał atomowy aż tak imponujący nie jest. Kolejny wyscig zbrojeń mógłby zatem zmusić amerykańską konkurencję do inwestowania w wojsko kosztem ogólnego rozwoju gospodarczego, a nadal istniejąca różnica potencjałów daje przewagę USA.
Historia mogłaby się powtórzyć.
Ukłony
kpkonrad -- 10.07.2008 - 10:20Konrad