Lustro

W notce z 30.5.2008 obiecałem, że wyjaśnię dlaczego najlepszą analogią dla terapeuty czy psychoterapeuty jest lustro. Przecież jak rozmawiamy z kimś to po to, aby ten ktoś nam pomógł podjąć decyzję, a czasem nawet aby podjął ją za nas! A lustro niczego za nas nie zrobi.

Otóż moim zdaniem, terapeuta usiłujący podjąć za klienta decyzję, czy wpłynąć na jej podjęcie, jest d…ą, a nie terapeutą. Człowiek musi iść przez życie sam, bez usprawiedliwienia w postaci kogoś kto podejmuje wszystkie decyzje. Zatem przyjaciele czy pomocnicy są dobrzy o ile pomagają zanalizować sytuację ale są fatalni gdy mówią „ja na twoim miejscu…”. (Nigdy by nie wprowadzili swojej rady w życie, chyba że okaże się iż jest to bardzo bezpieczne działanie.)

Wracając do przykładu z lustrem, to proszę sobie wyobrazić mężczyznę mającego ogolić się brzytwą lub kobietę mającą zrobić sobie pełny makijaż. O ile łatwiej będzie każdemu z nich uczynić to używając lustra! Ale lustro nie ogoli jego ani nie umaluje jej. Lustro pomaga rozwiązać problem, bez trzymania za rękę. Taka jest właśnie rola terapeuty.

Dobry terapeuta, to ktoś kto daje człowiekowi dane na temat skutków przyjętego rozwiązania. Wskazuje na ukryte koszty i przeszacowanie zysków (lub odwrotnie). Niemniej decyzję o wyborze konkretnego rozwiązania podejmuje klient nie terapeuta. Terapeuta nie powinien robić za rodzica czy rodzicielkę. Zatem rolą terapeuty nie jest rzucanie nałogu, tylko ułatwienie zrobienia tego klientowi. To tak na marginesie wystąpień Artura M. Nicponia. :)

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Właśnie

patrzysz pan w lustro, tu na TXT, swoich wystąpień & złotych myśli.


Nie znam się na tym,

ale brzmi przekonująco i sensownie.

Pozdrówka

Aczkolwiek komentarza Igły znowu nie rozumiem, już tak chyba zostanie.


grzesiu,

wydaje mi się, ze Igła czyni w ten igli sposób nieco złosliwa aluzję do wartosci tekstów Pana Jerzego na txt. Wydaje mi sie , ze Igła nie za dobrze mysli o tej wartosci. Ale mówię: wydaje mi się.

(A o samym przedmiocie iglich uwag myslę podobnie jak Ty.)

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


Panie Jerzy,

na terapii się nie znam, to nię będę wiele gadał, poza tym, że blogowiska, szczególnie TXT, cosik mi pachnie psychodramą. A z lustrem, to kojarzy mi się Lenin, i jego definicja psychiki, która jest lustrem odbijającym otaczającą rzeczywistość.
Pozdrawiam, wcale nie lustrzanym odbiciem…


Drgi Igło!

Gdyby sprawa była tak prosta jak się Panu wydaje, to nie byłoby potrzeby pracy nad psychologią. Jakoś tak jest, że lustro, które może przejrzeć się samo w sobie musi być bardzo krzywe. Zatem autoterapia jest niemożliwa. Niestety bycie nawet najważniejszym człowiekiem na tekstowisku nie spowoduje, że można będzie pomóc samemu sobie.

Pozdrawiam


Panie Grzesiu!

Ta analogia jest na tyle dobra, że jakość terapeuty można doskonale określać za pomocą rodzaju deformacji jakich dokonuje terapeuta. Jeśli jest jak kryształ, to obraz jaki uzyskuje klient jest bardzo klarowny i wierny. Jeśli jest jakieś pęknięcie to wystarczy uwzględnić je a obraz skorygować. Gorzej gdy lustro ma pofalowaną powierzchnię, jest najzwyczajniej krzywe lub ma soczewkę ogniskującą wszystko w jednym miejscu – jakąś obsesję. A najgorzej gdy terapeuta przypomina lustro w proszku i klient musi go składać (znam taki przypadek).

To tyle…

Pozdrawiam


Pani Anno!

Ja nie czuję tej złośliwości w wypowiedzi Igły. Raczej niechęć, ale do tego to się przyzwyczaiłem. Co do oceny tekstów, to może Pani mieć rację. Są ludzie, którzy uważają, że tekst pisany przez fachowca powinien być niezrozumiały, bo wtedy jest mądry. Natomiast jeśli oni jako laicy zrozumieli, to znaczy że to głupoty…

Trudno się mówi.

Pozdrawiam


Panie Andrzeju!

Lenin miał takie pojęcie o psychice jak ja o fizyce kwantowej. To znaczy coś mu się wydawało. Jeżeli psychika jest lustrem rzeczywistości, to jest to krzywe zwierciadło ustawione za dziurawą przesłoną, na które świecą różne lampy, a ktoś dodatkowo je czymś posmarował. Rzeczywistość jest przez psychikę interpretowana, więc mówienie o obrazie rzeczywistości jako lustrzanym odbiciu jest nadużyciem.

Niewątpliwie anonimowość blogu i możliwość wylania swoich frustracji sprzyja qvasi terapeutycznej roli takich miejsc.

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

napisałam do grzesia:
“A o samym przedmiocie iglich uwag myslę podobnie jak Ty”.
A wczesniej grzes napisał, ze mu Pana tekst
“brzmi przekonująco i sensownie.”
Ergo: mnie też

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


Witam.

Sami siebie nie widzimy i dobrze byłoby mieć takie lustro (może nie w kieszeni), które pomogłoby oczy otworzyć.
Pozdrawiam serdecznie.


Pani Anno!

Moje rozważania dotyczyły komentarza Igły, o którym Pani pisze. Co do Pani i pana Grzesia postawy, to jest ona charakterystyczna dla osób spoza branży. Psychologowie i reprezentanci nauk pokrewnych nie ogą uwierzyć, że coś tak prostego może być prawdziwe a zostało wymyślone przez zwykłego magistra. (Doświadczenia dwóch konferencji naukowych, gdzie przedstawiałem swoje odkrycia.)

Pozdrawiam


Pani Nutko!

Tym lustrem jest drugi człowiek. Jeden warunek, to brak więzi (relacji) osobistej pomiędzy Panią a „lustrem”. Tak, że trochę trudno zmieścić je w kieszeni.

Pozdrawiam


Witam.

Panie Jerzy, interpretuje Pan moje słowa swobodnie, ale się nie dziwię, moja wypowiedź jest nieścisła. Wiem, że nie pisze Pan o lustrze łazienkowym, czy kieszonkowym , ja też nie takie miałam na myśli, ale jeśli „lustro” pozornie zainteresowane jest kieszenią, a ja w „lustrze” widzę zupełnie coś innego…czy mam je wyrzucić? Nie!!! Muszę o nie zadbać nie przedmiotowo, ale uczuciowo.
Pozdrawiam niezdarnie.


Pani Nutko!

Nie rozumiem, ale życzę powodzenia.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość