Dziennik podróży: BALI - dzień siódmy

Czekałam na tę niedzielę z wielkim oczekiwaniem. Jak dziecko. Dzisiaj jedziemy oglądać delfiny. Z bliska. To oznacza, że będę mogła takiego delfina dotknąć i popatrzeć mu w oczy.

Trudno mi w to uwierzyć.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce przeszliśmy krótkie szkolenie BHP, głównie chodzi o to żeby nie wykonywać gwałtownych ruchów, nie dotykać oczu delfina, głaskać zamiast wbijać pazury, i uważać na otworek na głowie (przepraszam profesjonalistów).

Tyle, to łatwe. Nie miałam zamiaru wkładać mu palca do oka, ani wbijać paznokci w skórę.

Nie wiem czy posiadam wystarczającą ilość słów by opisać jakie to wrażenie spotkać delfina… W dotyku są bardzo delikatne, gładkie, cudownie miłe. Patrzą jakby wszystko wiedziały i zaczynają ćwierkać (przepraszam profesjonalistów). Chętnie się przytulają, ale w zamian oczekują rybki. No pewnie, proszę uprzejmie jest i rybka.

Wspaniałe doświadczenie.

Nie chciałam żeby robił te wszystkie sztuczki, ale ponieważ nie wyglądał na nieszczęśliwego to nie oponowałam.
Spróbowałam nawet podpatrzonej sztuczki o nazwie fishy… fishy…fishy… (dla nieznających zasad polecam blog Maxa, przy czym uwagę należy skoncentrować na prawym marginesie) i zadziałało! Trayton musiał wcześniej o tym słyszeć. Tak, właśnie.

Nigdy mnie to nie dziwiło, ale teraz mnie to nie dziwi jeszcze bardziej, że delfiny tak skutecznie pomagają w terapii dzieci upośledzonych. Wszystko co się mówi o ich niezwykłości to prawda. Wszystko co się mówi o ich inteligencji, wrażliwości, tajemniczości to też jest prawda.

Nagle bum i czas minął. Aaaaaaa, jaka szkoda. Trudno się z nimi rozstać.

Jeszcze krótkie odwiedziny u najmłodszych delfinów na posesji.

Nie ma co mówić za wiele, one mówią same za siebie. Również w dosłownym znaczeniu.

Trayton (zdjęcia nie mojego autorstwa, wykonał je chłopak pracujący w delfinarium):

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Maluchy (mojego autorstwa. Zdjęcia oczywiście, bo maluchy przyszły na świat tradycyjnie):

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Ojciec małych:

Photobucket

Małe z mamą widoczną po stronie prawej:

Photobucket

Nie można ich nie kochać. Nie podziwiać. Nie chcieć poznać.

Nieprawdaż? Prawdaż.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

No, no, urocze,

pzdr


Grzesiu

Yhmmm.

Chętnie się przytulają. Jeszcze chętniej za rybkę.


Gretchen

khykhylhylhy :))

super fajne, sztuczkę musiał znać niechybnie

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Pani Gretchen

ja to nawet filmy dla dzieciaków oglądam jak są z delfinami, na żywo widzieć delfiny to zdarzyło mi się kilka lat temu jak płynęłam na jedną z greckich wysp, ale oczywiście dotknąć ich nie mogłam, póki co musi mi wystarczyć, że istnieją naprawdę tak fantastyczne stworzenia, ale…...

Pozdrawiam z nadzieją


Pani Gretchen

ja to nawet filmy dla dzieciaków oglądam jak są z delfinami, na żywo widzieć delfiny to zdarzyło mi się kilka lat temu jak płynęłam na jedną z greckich wysp, ale oczywiście dotknąć ich nie mogłam, póki co musi mi wystarczyć, że istnieją naprawdę tak fantastyczne stworzenia, ale…...

Pozdrawiam z nadzieją


naprawdę są

ciepłe?

a ten otworek to chyba ich nos :P


A w moim sercu

delfinami są pingwiny.
Ale tak jak Arundati, posługuję się wyobraźnią tylko. I filmami przyrodniczymi od czasu do czasu.


A gdyby tak, Pani Gretchen,

namówic te delfiny, żeby one tak dla txt coś nadawaly. Mordki mają tak sympatyczne jak wyobrażam sobie, że mają niektorzy z nas. Mogą tez nadawać o pingwinach, specjalnie dla Pana Merlota:-)

Uklony nocne


Lepsze to niż

wieloryby na Morzu Norweskim. Wprawdzie z daleka skakały cudnie w rządkach i były pocieszne (a jeszcze akurat trwał styk dnia z nocą i słońce zapierdalało, razem z chmurami różnokolorowymi tworząc niesamowity spektakl), ale…

...ale jeden taki się przybliżył do naszego Alefanta i jak kurna zanurkował tuż przed dziobem, tak wypłynął za rufą. I na echosondzie zamiast ostrości na nieskończoność pojawiły się nagle dwa metry.

A ja nic o tym nie wiedziałam, bo to nie była moja wachta i spałam se na koi. Opowiedzieli mi później.

Nasz “Diament” prawie gotów już, w cieśninach nie ma kry…

pozdrawiam nucąc


>Pino

pocztówka z Norwegii :)


Dzięki, Docent, kurna,

niczego, cholera jasna, teraz tak nie potrzebuję, jak jakiejś rąbanki metalowej :] co to w ogóle jest za zespół?

Ja metalu słucham jeszcze mniej niż rapu, a ściślej mówiąc, słuchałam dawno temu, bo znudził mi się całkiem gdzieś na początku studiów. A z ulubionych niegdyś to pamiętam Opeth, Bathory, Manowar, Megadeth… takie klimaty. No i Motorhead, ale oni są w ogóle poza konkurencją i tych słucham dalej, chociaż mało :) A, no Iron Maiden mi się jeszcze czasem zdarza też.

Manowar – Brothers of metal

straszny kicz, ale może komuś się spodoba


>Pino

to są klauni norweskiego black metalu – słynny Immortal :)

a Motorhead są poza wszelką konkurencją! oni i the Ramones … tylko że Lemmy twardszy gość, wiadomo, british steel ;-)

Manowar – kurde to jest totalny kicz. ale po spożyciu znakomicie śpiewa się ich hymny.

a to mój ulubiony


Max

Też mnie zdziwiło, że wie . Taki niby ssak…

Phehehihihphehehihi

:)


Pani arundati.roy

Jeśli kiedykolwiek nadarzy się okazja to proszę sobie nie odmawiać. Właściwie jestem w stanie zagwarantować, że popadnie Pani w takie osłupienie jak ja. I może nawet wtedy napisze Pani tak bezsensowne zdanie, jak pierwsze mojego tekstu :)

Nieprawdopodobne, że istnieją naprawdę.

Pozdrawiam Panią.


Stopczyku

Naprawdę. I serce mają w bliskich okolicach lewej płetwy.

Ten otworek to jest nos, wiem ale on się jakoś specjalnie też nazywa.

I one plują przez niego :) A jak Cię oplują to się śmieją.

Odpadam.

Ucha delfina to jest taki maluteńki ślad, jakby dziurka po igle (he he), a działa jak sonar na dwa kilometry.

Kosmici nie ssakowie.


Panie Merlot

Mnie pingwiny niezwykle wzruszają. Mają w sobie coś tak nieporadnego i rozmiękaczającego…

Także podzielam, podzielam.

Pozdrawiam żałując, że nie miałam dotąd okazji pingwina spotkać.


Panie Lorenzo

Pomysł jest świetny. Nie mógł Pan tydzień wcześniej, to bym negocjowała warunki?

Tak to trzeba czekać aż jakiś sam zechce. Nieporządek.

Pozdrawiam Pana szykując się do odlotu, ze łzami w oczach.


Pino

Wieloryba nie widziałam. Nawet z daleka.

Śmiem twierdzić (narażając się Docentowi), że delfiny są lepsze od metalu :)

I co Ty taka podkurzona jesteś, hę?


No tak,

tu Gretchen na delfinach pływa, a my się z Docentem epatujemy jakąś porąbaną muzyką.

Vivat absurd et synkretyzm gatunkowy!

Nicponiowi cytuję Lenina, a Ciebie rąbnę Ianem Stuartem, a co mi tam:


Pino

Epatujcie się, proszę ależ i tak dalij.

Już się z wyspą żegnam. Jutro wyruszam w drogę powrotną.

Delfiny zostają, i mnóstwo spraw, o których przenigdy nie zdołałabym napisać. Co i raz się na tym łapię. Ograniczenia, ograniczenia, ograniczenia. Własne.

Jaka głowa, takie pisanie.

Właśnie dobiega mnie ta piosenka:

W innym wykonaniu ma się rozumieć.

Lubię ją, tę piosenkę. Jakoś chyba dobra jest na pożegnanie.


>Pino

to ja na tego naziola mam tylko jedną, ale za to ostateczną ripostę :)

MDC – Nazis shouldn’t drive :D


Oh yeah,

Żłopię browar! Jaram szlugi! Nie ma na mnie żadnej siły! Byłem punkiem, jestem punkiem, będę punkiem do mogiły!

Zajebisty kawałek, ale odwinę się znowu pięknym za nadobne – bo co jest kurwa lepsze niż Cock Sparrer?

England belongs to me
our nations pride the dirty water on the rivers
no one can take away our memory
England belongs to me!

pururu brzmi do wtóru! :D


jak jedziemy oi'em to mój ulubiony wałek

Cockney Rejects

i jeszcze w wersji extremalnej Extreme Noise Terror

i dla równowagi deko anarchopunka z najwyższej półki :)

[SUB][HUM][ANS]

a ten wierszyk: “Żłopię browar! Jaram szlugi! Nie ma na mnie żadnej siły! Byłem punkiem, jestem punkiem, będę punkiem do mogiły!” jak nic pasuje do Charliego Harpera :)


No tak.

Gdzie moje martensy? Poszło by się w pogo…

Dobrze pamiętam tamtą sierpniową noc,
Festiwal rockowy, namiot, śpiwór, brudny koc
Powiedziałaś mi że jesteś z drugiego końca kraju
A ja zapewniłem cię, że będzie jak w raju

Oi, oi, oi, radykalna hipisko
Byliśmy ze sobą tej nocy tak blisko
Nie wiedziałaś wtedy, że ja jestem Skinheadem,
Tamtej nocy dla ciebie byłem numer jeden…

DJ Cypis – hipiska

A sajko lubisz? Albo neofolk?

pozdro


Subskrybuj zawartość