Zlecenie - opowiadanie

Ogladam polska TV i widze te nakrecajace sie kolo zwolnien i zwiekszajace sie bezrobocie. Z tej okazji opowiadanie.
Podziekowania dla redaktor Grabowskiej z miesiecznika Just Quality za polskie znaki.

Zlecenie

Szedł powoli,prawie powłócząc nogami, marnie oświetloną,opuszczoną , brudną ulicą w dolnym mieście i myślał o tym, co przydarzyło mu się przed chwilą.
To było jak sen, który zrywa nas w środku nocy i każe zapalić papierosa.
Wczoraj rano zadzwonił telefon. Kobiecy głos w słuchawce zapytał czy ma czas. Miał. Od czterech lat był na bezrobociu. Nikt go nigdzie nie chciał przyjąć, bo lata miał już nie te, co trzeba i doświadczenie, jakim się mógł pochwalić, nie było niczym szczególnym.
Do gry o kasę wkraczali młodzi, wychowani na MTV bezwzględni specjaliści. Przed miesiącem, w akcie desperacji, za pieniądze zarobione ze sprzedaży owoców na ulicy, dał ogłoszenie do gazety, że wykona każdą pracę. O każdej porze dnia i nocy. I żeby prosić Miłosza.
Nikt nie dzwonił. Aż do wczoraj. Kobieta. Ucieszył się, ze zdenerwowania prawie jej nie słuchał,coś mówiła o kłopotach w domu, że jest jej potrzebna natychmiastowa pomoc. Zapisał adres i wyjął z szafy, znoszony, czarny garnitur.
Ogolił się, odprasował koszule, zawiązał krawat, skropił się resztkami wody kolońskiej, włożył aparat fotograficzny do torby i wyszedł na miasto.
Patrzył na mijających go ludzi. Jakże im zazdrościł tego zadowolenia wypisanego na twarzach. Przez tyle lat poniewierał się na ulicy, aż stracił radość życia. W głowie miał tylko wspomnienia czasów, kiedy za wszystko płacił kartami kredytowymi i jeździł służbowym wozem.
Miał dobrą posadę. Pracował w gazecie jako fotoreporter. Jeździł po mieście i robił zdjęcia do działu kryminalnego. Dostawał cynk od przyjaciela ze szkolnych czasów, pracującego w policji i z reguły był pierwszy na miejscu przestępstwa. Miał dobre oko i wyczucie, a wydawca nie skąpił grosza za jego zdjęcia. Dzięki nim gazeta się świetnie sprzedawała, a on cieszył się szacunkiem i poważaniem w branży.
Aż do dnia, kiedy sfotografował nie tego człowieka. Zbyt mocnego w mieście. Wezwali go redakcji, zabrali sprzęt, kluczyki od samochodu i kazali się wynosić.
Przez jakiś czas szukał zajęcia w kilku agencjach, ale nikt nie miał odwagi go przyjąć. Po jakimś czasie dał sobie spokój. Pożyczył dostawcze auto, jeździł na wieś po świeże warzywa i owoce i sprzedawał je pod swoim domem, przy okazji robił zdjęcia przypadkowym przechodniom. Policja i Straż Miejska bez przerwy wypisywała mu mandaty, bo nowy prezydent postanowił oczyścić miasto i zlikwidować uliczny handel. Żeby było ładniej.

Znalazł się na pod adresem zapisanym na kartce. Wszedł na śmierdzące uryną podwórko. Z klatki schodowej wyszedł mężczyzna z małą walizką w ręku.
Gdy się mijali, nieznajomy spojrzał mu w oczy i zapytał: – Przepraszam, pan to Miłosz? – Tak. Pan mnie zna? – odparł zdziwiony – Wczoraj dzwoniła do pana pewna kobieta. To moja znajoma. Mówiła, że pan przyjdzie. Że pan na pewno przyjdzie – powtórzył z naciskiem. – A o co właściwie chodzi? – Widzi pan, jakby to powiedzieć... Ona ma problem z mężem. Nie wytrzymał ciśnienia w pracy i zaczął ćpać. Stał się nie do wytrzymania. Postanowiła się z nim rozstać. Poprosiła mnie o pomoc, ale ja za słaby jestem. Byłem u niej na górze, ale nie dałem rady. Więc zadzwoniła po pana. W tej walizce mam zestaw do eutanazji, zabrałem go ze szpitala, w którym pracuję. Kiedyś podobno zrobił pan mu jakieś zdjęcie… – Proszę to wziąć, ona dobrze zapłaci – dodał, podał walizkę i odszedł.
Słowa nieznajomego wprawiły go w osłupienie. Zdjęcie, zdjęcie, to pieprzone zdjęcie, które kiedyś złamało mu życie. „Mam załatwić faceta, który kiedyś mnie załatwił!” – myślał. Walizka w dłoni przyjęta bezwiednym ruchem od nieznajomego sprowadzała go niespodziewanie na ziemię. Wziął głęboki oddech i wbiegł na klatkę. Na półpiętrze zatrzymał się i otworzył walizkę. W środku zobaczył zestaw do uśmiercania ludzi. Napełnił strzykawkę trucizną i zadzwonił do drzwi.
-O, jest pan. Bogu dzięki. Niech pan wejdzie. On jest w tamtym pokoju.
Podszedł do lezącego,wychudzonego mężczyzny, który w niczym nie przypominał mocnego faceta z pierwszych stron gazet. Lata kokainowego ciągu zrobiły swoje. Popękane usta wyszeptały: – Zrób to szybko. Mam już wszystkiego dosyć...
Sprawnym ruchem podwinął mu rękaw przepoconej koszuli i wbił igłę. Kobieta patrzyła na nich z dziwnym spokojem. Przez moment wydawało mu się, że się uśmiecha.
Twarz mężczyzny stężała, ciało wpadło w drgawki, wygięło się gwałtownie, poczuł zapach moczu. Wyciągnął aparat z torby i zrobił zdjęcie.
Po chwili było po wszystkim. Kobieta podeszła do łóżka, pocałowała mężczyznę w usta, nakryła ciało prześcieradłem. Z kieszeni wyciągnęła wypchaną kopertę.
-To wszystko co mam. Oprócz bólu nie mam już nic. Ale jestem teraz szczęśliwa. Dzięki panu. Dziękuje – powiedziała i pocałowała go w policzek. – To ja dziękuję. Zawsze chciałem to zrobić. Śnił mi się ten skurwiel po nocach – powiedział, spakował walizkę i wyszedł.
Na ulicy wyjął kopertę, przeliczył pieniądze. Starczy na początek w innym mieście. Po drodze na stacje wstąpił do znajomego z redakcyjnych czasów i zostawił mu aparat. Jemu nie był już potrzebny. Nigdy już nie będzie fotografował. Ani zabijał.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

No, Borsuku!

Aleś nam dodał otuchy, na te ciężkie czasy…


Noo Borsuku

jest poniedziałek. Mój (dawniej) ulubiony dzień, chyba zacznę go lubić na nowo.

Tak, jak się rusza gówno to smierdzi.
Wiem to, znam z autopsji
Potem TYLKO zostaje pocałunek śmierci


Borsuku

Jasny człowiek w mroku?

To mi przyszło do głowy.

I jeszcze coś o wyrównaniu rachunków, zmianie, odmianie, braku przypadków.

Ech.

Pozdrowienia serdeczne.


Borsuku

czekam sobie…wróc, oczekuje na cały tom nowel i opowiadań, wierszy czy czego sobie zyczysz jeszcze napisać :)

pozdrawiam pod wrażeniem pozostając

prezes,traktor,redaktor


...

Właśnie szukam pracy ale już dałem sobie spokój, (z początku szukałem pracy grafika a potem dzień po dniu zmniejszałem wymagania), otwieram stronę tekstowisko i prosze co za aktualny tekst…; )


Mocne,

dopiero teraz przeczytałem.
Tak mi się komponuje z gadką u Rollingpola.

pzdr


a ja czekam na foty

ale historie też zapodawaj … na przemian he he ;-)


Subskrybuj zawartość