Partyzancie,

Partyzancie,

wyjście narzuca się samo.

Ponieważ rozmaici kierownicy kuli ziemskiej, tacy na różnych szczeblach tej kuli, być może po raz kolejny zechcą wykorzystać energię narastającej frustracji i gniewu mas (patrz tzw. kryzys), by utrzymać się w siodle i co najwyżej przemeblować scenę polityczną dla gawiedzi, czyli dla nas, jedyną sensowną działalnością społeczno-polityczną jest odsłanianie ich kuchni, odczarowywanie widowni, która krok po kroku będzie coraz bardziej odporna na manipulację. Tu nie chodzi o odczarowanie wszystkich, bo to nierealne i ponad potrzeby, ale odczarowanie pewnej masy krytycznej, która spowoduje wytrącenie z rąk kierowników jedynej broni jaką dysponują.

Czekanie na wymarcie pokolenia w drodze do Ziemi Obiecanej nic nie da. Nawet jeśli ktoś mocno wierzy, że dobry Pan Bóg ma na to wszystko na Ziemi oko, to przecież nie zwalnia to człowieka od robienia tego, co mu zwykły rozum/rozeznanie i sumienie nakazuje.

Dopóki jest ciepło i jakoś ludzie sobie radzą, dopóki nie wychodzą na ulice, dopóki nie organizowany przez nikogo wściekły tłum nie pali banków i urzędów, dopóty wszystko to wydaje się takim sobie gadaniem.

Będzie gorzej, jeśli kryzys wymknie się z rąk kierownikom i drukowanie pieniędzy nie uspokoi ludzi. Wtedy to już ratuj się kto może.

Dopóki wydaje się, że od takiego scenariusza dzieli nas bezpieczny bufor możliwości, dopóty będzie trwać ten głupi taniec naszej, pożal się Boże, klasy politycznej.

Nawet jeśli nie będzie żadnego bum, te pajace udające polityków muszą zobaczyć środkowy palec społeczeństwa. To może się odbyć w sposób zaskakujący, bez żadnej przemocy.

Uważam, że nad tym właśnie warto pracować.

Pozdro.


Wbrew nagonce na Lecha Wałęsę By: leszek.sopot (33 komentarzy) 8 kwiecień, 2009 - 10:49