Chiny, Kaszgar - Kara Kol - Taszkurgan (15)

Do wycieczki na tej trasie zachęciły mnie przewodnikowe opisy; że jezioro Kara Kol jest niezwykle piękne itd. No to zdecydowałem się.

Jest autobus z Kaszgaru w kierunku Pakistanu. Bilet kosztuje 48 Yn., a autobus startuje o godz. 11.00. Na dworcu byłem tuż przed 9.00. Sporo czasu. Wróciłem do hotelu, pożegnałem się z Kimem, Hiszpanem, z którym wspólnie mieszkaliśmy , i spokojnie udałem się na dworzec.

W drzwiach czekała na mnie kasjerka z awanturą, że autobus czeka na mnie już prawie godzinę. Szybko pakuje się do autobusu i po kilku minutach ruszamy. Przepraszam pozostałych pasażerów – widzę kilka rąk z kciukami do góry. Chyba nie mają pretensji.

A skąd problem? Jedynie w Ujgurii jest czas własny prowincji przesuniety o 2 godziny względem czasu pekińskiego (Bejing Time). Kasjerka podała mi pekiński czas (bo tak się podaje ), mimo, że przed kasą był zegar pokazujący czas lokalny.

Przy wyjeździe z miasta kilka interesujących scenek; jakieś wyraźnie regionalne stroje. Lokalny koloryt. Pasażerami autobusu są głównie Pakistańczycy załatwiający jakieś lokalne interesy. Ale jest i Japonka zamierzająca odwiedzić swych kuzynów w Pakistanie.
IMG_0248_do_Kara_Kol_na_trasie.jpg
Na trasie wylotowej z Kaszgaru

Trasa początkowo wiedzie przez przedmieścia. W miarę oddalania się od miasta pojawiają się coraz częściej tereny pustynne. Droga leniwie wznosi się w kierunku coraz wyraziściej widocznych gór. Całą przestrzeń między Kaszgarem, a Kara Korum stanowią powoli „zjeżdżające” osuwiska – to głównie glina przemieszana z rumoszem skalnym. Gleba, patrząc na widoczne z drogi uprawy, jest bardzo urodzajna, ale też wymaga ciągłej pracy z racji widocznych procesów erozyjnych; osuwania się podłoża zwłaszcza w porze deszczowej.
IMG_0255_do_Kara_Kol_doje__d__amy_do_g__r.jpg
Dojeżdżamy do gór

Dojeżdżamy do gór. Tu wyraźnie widać szybkość procesów erozyjnych; ujścia dolin to „wypływające” jęzory gliniastego rumoszu. Prawie brak , poza prymitywnymi formami, roślinności; przesuwanie się zwałów ziemi jest zbyt szybkie. U zbiegu dolin pojawiają się wypłaszczone tereny o dużej powierzchni; przepływające potoki są szeroko rozlane.
IMG_0258_do_Kara_Kol_wylot_jednej_z_dolin.jpg
Wylot jednej z dolin
IMG_0261_do_Kara_Kol_rozlewisko.jpg
Rozlewisko

Jazioro Kara Kol, cel mojej wycieczki, niewiele różni się forma od spotykanych wypłaszczeń. To, że utrzymuje się w nim woda wynika z istnienia nieco twardszych form skalnych tworzących próg u wylotu doliny. Jestem rozczarowany – jezioro nie robi na mnie żadnego wrażenia. Roślinność wokół jest uboga. Jedynie widok na otaczające jezioro góry, zwłaszcza masyw Mustageraty, robi pewne wrażenie. Niemniej opis przewodnikowy uważam za przesadny.
IMG_0263_Kara_Kol__1_.jpg
Kara Kol
IMG_0264_Kara_Kol__2_.jpg
Kara Kol
IMG_0269_Kara_Kol__3_.jpg
Kara Kol
Przy jeziorze namolni młodzi naganiacze na nocleg w jurcie. Decyduję się poszukać okazji na dojazd do Tuszkurganu. Po kilkunastu minutach zabiera mnie kierowca ciężarówki.
IMG_0266_Kara_Kol__4_.jpg
Droga przy Kara Kol
0270_do_Taszkurganu_-_cmentarz_przy_Kara_Kol.jpg
Cmentarz przy wyjeździe z miejscowości Kara Kol

Dzięki temu mogę robić zdjęcia w trakcie jazdy. I o ile jezioro jest zdecydowanie przereklamowane, to widoki jakie można zobaczyć po drodze są niepowtarzalne. To dla nich warto polecić tę trasę.
IMG_0273_do_Taszkurganu__1_.jpg

IMG_0275_do_Taszkurganu__2_.jpg

IMG_0282_do_Taszkurganu__3_.jpg

IMG_0284_do_Taszkurganu__4_.jpg

IMG_0289_do_Taszkurganu__5_.jpg

IMG_0290_do_Taszkurganu__6_.jpg

IMG_0291_do_Taszkurganu_7_.jpg

IMG_0294_do_Taszkurganu__8_.jpg

IMG_0295_do_Taszkurganu__9_.jpg

Kierowca zjeżdża z Karakorum Highway jakieś 10 km przed Taszkurganem, ale „załatwia” mi przesiadkę do wojskowego pojazdu, który odwozi grupę wojskowych do tej miejscowości. (Chyba po to dzwonił gdzieś w czasie naszej wspólnej jazdy). Oczywiście pierwsza czynnością było skontrolowanie mojego paszportu, przepytanie skąd i po co itd. czynności standardowe. Podwożą mnie do hotelu, w którym spotykam znajomych z autobusu – autobus zatrzymuje się tam na nocleg i kontynuuje podróż dopiero następnego dnia.
IMG_0299_Taszkurgan__1_.jpg
Taszkurgan

Jest jeszcze na tyle widno, że udaje mi się zwiedzić miejscowość będącą ważnym punktem na trasie nitki Jedwabnego Szlaku kierującej się do Indii.

IMG_0300_Taszkurgan_-_kamienne_miasto.jpg
Kamienne miasto w Taszkurganie

IMG_0302_Taszkurgan__2_.jpg
Inne ujęcie

IMG_0303_Taszkurgan_-_Tad__yckie_kobiety.jpg
Tadżyckie kobiety (Zdjecie udało mi się zrobić tylko dlatego, że niosły wodę i nie zdążyły zejść z “linii strzału”, a ja udawałem, że robię zdjęcie okolicy.) W Taszkurganie mieszkają Tadżycy, a za przełęczą w kierunku Kara Kol – Kirgizi.

Autobus powrotny do Kaszgaru startuje o godz. 7 rano. I jest to jedyny publiczny środek lokomocji. Niestety, z niewiadomych przyczyn akurat tego dnia „wypadł”. Trafem nawiązuje rozmowę z przewodnikiem, który po „odstawieniu” grupy do granicy wracał właśnie do Kaszgaru. Wspólnie wynajmujemy taksówkę. Cena (dla mnie) nieco wyższa, ale akceptowalna. Jeszcze po drodze zatrzymujemy się na chwile przy jeziorze Kara Kol. Zaczynający padać deszcz i zła widoczność nie dają możliwości nowych ujęć. W Kaszgarze jesteśmy koło południa. I udaje mi się od razu przesiąść do autobusu do Yechen, co rozpoczyna moją podróż do Tybetu.

O tym było we wpisie Chiny, Tybet (3).

W następnym wpisie o początkach podróży, czyli z Ałmaty, przez Biszkek do Osz, i do Kaszgaru.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Uff. Cóż za wyprawa.

W jakim języku się Pan porozumiewał?

dawniej KriSzu


Dymitr Bagiński

Znam jako tako angielski, rosyjski i niemiecki. Ale tyle, żeby porozumieć się. I proszę przypadkiem nie mówić tego moim dzieciom, bo w ich opinii nie powinienem w ogole mówić o znajomości języków obcych.
Przed wyjazdem zacząłem uczć się podstawowych zwrotów chińskich, ale okazało się to nieprzydatne. Bo to Ujguria i Tybet, głównie.
Zatem pozostał język uniwersalny. Ręce. No i wykorzystywałem okoliczności.


Subskrybuj zawartość