Ubezpieczenia spoleczne

Jest to nawiązanie do wcześniejszego wpisu Prawo Trwania i dyskusji u Nicponia.

W chwili obecnej mamy do czynienia z organizacją życia społecznego, gdzie z zakresu funkcji obronnych wyłączono jako osobną sferę opiekę nad osobnikami starszymi; osobną też sferą jest opieka nad chorymi.

Natomiast dbałość o ciągłość pokoleń i opiekę nad potomstwem pozostawiono w gestii rodziny; gorzej – sprawę wyłączono z gestii społecznej z dodatkowym naciskiem na rozpad rodziny i rzekome przejęcie przez organizacje społeczne pieczy nad tym zagadnieniem.

Wydaje się, że jest to trend wyraźnie sprzeczny z Prawem Naturalnym (Trwania), a jego skutki będą coraz bardziej zauważalne aż do samolikwidacji.

Warto zanotować, że ubezpieczenia społeczne wprowadzone przez Bismarcka były nie pro- a anty-społeczne, gdyż pozwalały na alienację urzędników państwowych od reszty społeczeństwa – dzięki emeryturom ta kasta wyłączona została z naturalnych uzależnień od Prawa Naturalnego ( Trwania).

Tymczasem świadomie, czy też nieświadomie, uznano, że ten system świadczeń jest korzystny i wprowadza się go dla całego społeczeństwa.

Biorąc pod uwagę obecną sytuację demograficzną istnieje pilna potrzeba przywrócenia organizacji życia społecznego do zasad Prawa Naturalnego. Konieczne jest ponowne połączenie w jeden system funkcji opiekuńczych – ubezpieczeń emerytalno-rentowych, zdrowotnych i opiekuńczych.

Chyba nie trudno zauważyć, że pierwsza pomoc medyczna zawsze udzielana jest w gronie rodziny – to zwykle matka sprawdza , czy dziecko nie ma podwyższonej temperatury; ona pierwsza dowiaduje się o bólu głowy itd. Ta zasada dotyczy także innych domowników. Podobne relacje występują w odniesieniu do osób wymagających opieki, a zatem starszych – w szerzej pojętej rodzinie; jej członkowie, solidarnie wypełniają funkcje opiekuńcze i zwracają się o pomoc zewnętrzną wyłącznie w koniecznych przypadkach. Rodzina dba też o ciągłość trwania, gdyż jest tu oczywistym, że brak młodego pokolenia prowadzi do zaniku funkcji życiowych.

Proponowane obecnie rozwiązania nie tworzą „pełni” funkcjonalnej zapewniającej trwanie; a jeśli nawet taką „pełnię” by utworzyły, to będzie to rozwiązanie niezwykle kosztowne społecznie.

W przypadku jednostki każda, nawet mała, niedyspozycja wymaga ingerencji organizacji zewnętrznej. To samo dotyczy osób starszych, czy trwale wymagających opieki. W obecnym systemie brak jest jakichkolwiek pobudek do prokreacji, a przecież, aby taki system działał, konieczni są ludzie pracujący w tych wyspecjalizowanych Instytucjach Opiekuńczych. Samo odwoływanie się do obowiązku (świadczenie pracy) jest mało wydajne, a zatem kosztowne.

Propozycja połączenia systemów ubezpieczeń emerytalno-rentowych i zdrowotnych, przy wzbogaceniu zależności o regulatory mające wpływ na zastępowalność pokoleń wydaje się być niezbędną koniecznością. Dalej żyć ‘na kredyt” już się nie da. Jednocześnie, reformując obecne zależności należy przywrócić ekonomię w społecznym myśleniu, gdyż przeprowadzone w ubiegłym stuleciu eksperymenty ( wychowanie komunistyczne i nazistowskie a także podobne im stosowane w żydowskich kibucach), prowadzą do dezorganizacji życia.

Warto zwrócić uwagę, że ekspansja idei europejskich opartych na chrześcijańskich korzeniach, gdzie zasadniczą rolę odgrywa rodzina, wynikała właśnie z niskich kosztów rozwoju społecznego.

Docelowy system musi być komplementarny tzn. muszą istnieć odpowiednie relacje między świadczeniami na rzecz osób chorych i starych, a nakładami na młode pokolenie. Wzmocnieniu winna też ulec rola kobiety w rodzinie; to jej prawa powinny być chronione, zwłaszcza w odniesieniu do prokreacji. Obecnie beneficjantami systemu są osoby samotne, gdyż przy takich samych wpłatach otrzymują zawyżone, o wydatki ponoszone na Instytucje Opiekuńcze, świadczenia. Przynajmniej te środki powinny zostać skierowane na rzecz wzmocnienia rodziny.

Oczywiście, że wszelkie rozwiązania szczegółowe winny zostać dokładnie przeanalizowane i dostosowane do realiów. Niemniej brak wizji kierunku koniecznych przemian przyniesie opłakane skutki. I żadne „becikowe” temu nie pomoże.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Autorze

Coś tam w tym tekście dzwoni, ale co konkretnie — nie sposób dosłyszeć.

Zgoda, że ubezpieczenia społeczne są jak świnka morska. Ani świnka, ani morska.
Powszechne emerytury są jedną z przyczyn rozpadu rodziny wielopokoleniowej i załamania demograficznego.

Uważam więc, że należy je ZLIKWIDOWAĆ. Wrzucanie emerytur do jednego wora z serwisem medycznym niczego nie naprawi — zaciemni jedynie obraz kosztów. Likwidacja emerytur nie jest łatwa: wymaga wyuczenia na powrót nawyku inwestowania w rodzinę. Hipokryzja demokracji też na żadną terapię szokową nie pozwoli. Ale już teraz został zainicjowany proces przeobrażenia emerytur (które stanowią jedyne źródło utrzymania) w niewielkie zasiłki… I wszystko to wpięto w mechanizmy rynkowe, które same zadziałają, bez odpowiedzialności polityków.

Serwis medyczny na elementarnym poziomie, podobnie jak edukacja, musi jednak pozostać powszechnie gwarantowany przez państwo.

I tego mieszać nie należy.

Docenienie roli matek jest istotne. Ale jeśli ma to oznaczać jakieś państwowe dla nich świadczenia — jestem bardzo przeciw. Emerytury wspomogły zerwać rodzinne więzy między pokoleniami. Pensje dla żon — pomogą zerwać więzy między małżonkami. Utrzymanie dzieci przez państwo — zniszczy więzy rodzicielskie.

Rodzina jest mikrospołecznością. Działają w niej relacje na wszystkich płaszczyznach. Wyrwanie płaszczyzny ekonomicznej — musi mieć wpływ na trwałość rodziny.

Dzięki za poruszenie ważnego tematu.


odys

Serwis medyczny na poziomie ratownictwa w naglych przypadkach. Reszta na poziomie zbiorowych sal do leżenia w higieniczych warunkach, gdzie siostry miłosierdzia dadzą zupę i szklanke wody. (Oczywiście piszę to w dużej przenośni)

Serwis medyczny i emerytury – w żadnym razie.
Emerytury i dzieci – tu system powiązany.
Kobiety. Żadnych pensji. Ale dzietność jest “składką emerytalną”. Tą droga można uzyskać wpływ na populację . Oczywiście w dłuższej perspektywie czasowej.
Ludzie bez dzieci (single itp) winni odpowiednio więcej wpłacać do funduszu emerytalnego).
Oddzielic emerytury (i inne ubezpieczenia) od podatków.
Pozdrawiam


Wojtasie

brakszysz

Serwis medyczny na poziomie ratownictwa w naglych przypadkach. Reszta na poziomie zbiorowych sal do leżenia w higieniczych warunkach, gdzie siostry miłosierdzia dadzą zupę i szklanke wody. (Oczywiście piszę to w dużej przenośni)

No, jak dla mnie, to duuuża musi być ta przenośnia.
Nie mam złudzeń, nie da się zapewnić równego dostępu do wysokiej jakości usług medycznych. Bo za zdrowie każdy jest gotów zapłacić wszystko co ma. Więc bogaci będą płacić i mieć więcej niż biedni.
Ale dość trudno mi się pogodzić z wizją społeczeństwa, w którym moja siostrzenica umrze, bo w licznej rodzinie nie uzbiera się na jej terapię sterydami (jedna seria dawek – kilka tyś. zł). Albo, by ją uratować, ktoś sprzeda nerkę.

Społeczeństwu zaś nie opłaca się mieć licznych nieleczonych obywateli, tak jak nie opłaca się mieć analfabetów.

A więc — szkolnictwo i lecznictwo szeroko dostępne za publiczne pieniądze.

Emerytury już jednak są z innej bajki. Dorosłe dzieci winny utrzymywać starych rodziców. Tak, jak utrzymują dzieci. Państwo może wchodzić im w paradę analogicznie — jak z dziećmi: zasiłki z opieki społecznej są dla najbiedniejszych, państwowe domy dziecka — dla dzieci porzuconych.

Emerytury i dzieci – tu system powiązany.
Kobiety. Żadnych pensji. Ale dzietność jest “składką emerytalną”. Tą droga można uzyskać wpływ na populację . Oczywiście w dłuższej perspektywie czasowej. Ludzie bez dzieci (single itp) winni odpowiednio więcej wpłacać do funduszu emerytalnego).

Interesująca propozycja. Nazwałbym ją kompromisową. Ten system, naprawia jeden błąd obecnego (dotkliwe kary finansowe za dzietność). Tyle, że i tutaj za wysiłek rodzicielski dostać mamy na starość utrzymanie od państwa. Nie od dzieci — jak w wariancie tradycyjnym.

nie zmienia nic w kwestii bardzo istotnej: wyrzucenia z rodziny dziadków na “swoje”.

Dziadkowie na “swoim” to zwielokrotnienie kosztów: – pieniądze od dziecka do rodzica trafiają za pośrednictwem armii urzędasów – dwa mieszkania, dwa gospodarstwa – brak dziadków w gospodarstwie wymusza zatrudnianie opieki do dziecka – osobne (odległe) mieszkanie dziadków wymusza zatrudnianie opieki do nich w wieku podeszłym i chorobie

Korzyści — swoboda młodych emerytów pozbawionych obowiązków — są dość krótkotrwałe i wątpliwe.

Oddzielic emerytury (i inne ubezpieczenia) od podatków.

A nie są oddzielone? Bo może czegoś nie wiem?


odys

Jeszcze raz. “Państwowy” (gwarantowany przez państwo i finansowany z podatków) serwis medyczny w standardzie jak napisałem. Może byc uzupelniany sponsoringiem, lokalnymi dopłatami itp.

Ale ubezpieczenia medyczne są na poziomie rodziny – np. mam w rodzinie medyka i nie chce się ubezpieczać w jakimkolwiek systemie.

Co do chorej siostrzenicy. To zawsze podaje sie jako przykład. Ale…
Ja jestem odpowiedzialny za moją rodzinę i te zobowiązania jakie na siebie przyjąłem. Jeśli będziemy wspólnie w jednym systemie ubezpieczeń zdrowotnych (dobrowolnych) to tak. Inaczej państwo nie powinno miec prawa wymuszać na mnie współfinansowania leczenia Pana siostrzenicy. Dla mnie to taki sam problem jak leczenie dzieci w Afryce. Chyba, że wykaże mi Pan mój interes w tym procesie.

Bo ludzie będą zawsze chorować i umierać. I zawsze będą uważali, że należy im się więcej. I że to powinni zapewnić im “oni” – czyli dostać za darmo.
“Społeczeństwu nie oplaca się...”. Dupa Jasiu, Jasiu dupa…. Któremu spoleczeństwu? Światowemu? Lokalnemu? Jakiemu? Niech Pan okresli o jaka grupe społeczną chodzi. Ja swój punkt widzenia zdefiniowałem – w tym zakresie to rodzina.

Emerytury i emeryci.
Ja widzę te zależności na poziomie rodziny. Bo to jest najtaniej.
Niech Pan dokładniej rozważy zawarte tam sugestie. One są dość jednoznaczne, ale zakładają samodzielną analizę. Bez złośliwości, ale w Zewnętrznych instytucjach Opiekuńczych (bo chyba tak to okreslilem) jest np. opieka nad emerytami.
W rodzinie są to też korzyści z ich obecności. Bo opieka nad wnukami, czy nawet bycia potrzebnym – to wazne. A przy korzystanie z “serwisu zewnętrznego” są tylko koszty. Bo są sytuacje, że trzeba ugotować, uprać a czasami i pieluche zmienić. To wysokie koszty. I jeśli ktoś chce żyć jako “singiel” powinien wpłacać skladke na taki zakres opieki. Teraz społeczeństwo (czyli rodziny) finansują takich niezależnych.
Posiadanie dzieci i ich wychowywanie (czyli wstawanie w nocy, przewijanie, wychodzenie na spacer, uczenie itd) nie jast uwzgledniane w obecnym systemie. Dalej nie chcę uszcegóławiać bo może Pan sam sobie dopowiedzieć.

Co do oddzielenia podatków itd.
Wszelkie opłaty obowiązkowe są traktowane jako daniny. To tylko kwestia nazwy. Jaśli np. wybiera pan system “rodzinny”, gdzie zakłada Pan istnienie rodziny 3, czy 4 – pokoleniowej, z “własną “ ochrona zdrowia to oplaty powinny być wielokrotnie niższe. To relacje podobne jak KRUS i ZUS. I to nie KRUS jest złodziejski.

Co do innych aspektów – chyba umieszczę jeszcze jeden wpis tego tyczacy.
Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość