Remiza

Kościółek jest stary, drewniany, oszalowany modrzewiowymi deskami, a w środku przepięknie wytapetowany XVIII-wieczną tappiserie o motywach religijno-botanicznych.

Naprzeciwko, w PRL-owskim “pawilonie” umościła się Karczma. Z charakterem, mimo tak nikczemnego zewnętrza. Przeciwną oś rynku zamykają Urząd, ledwie co do użytku oddany, lśniący chromami i aluminium, tudzież podjazdem dla niepełnosprawnych mamiący oraz Remiza.

Wybudowana na tyle dawno,że nikt nie pamięta kiedy, ale i z duchem czasu idąca, bo niedawno do neostrady podłączona. W remizie nie ma już strażaków, sprawili sobie nowy lokal, poza rynkiem. Jest natomiast świetlica, duża, z estradą pod ścianą. Nagłośnienie też posiada, i projektor, i komputerowy rzutnik 768 na 1024 pixele.

Miasteczko jest nieduże i remiza służy za lokal wielofunkcyjny. Raz jest to izba parafialna, raz dansing, często służy za aulę lokalnego gimnazjum. Tu także zbierają się mieszkańcy, którzy chwilowo chcą od telewizora odpocząć i o rzeczach ważnych i mniej ważnych pogadać. Albo coś wspólnie zrobić na przykład.

Na drzwiach remizy wisi gablotka, w której i proboszcz i burmistrz swoje ogłoszenia wieszają. Karczmarz też chciał menu z promocjami wywiesić, ale mu wyperwadowano. Póki co.

Dziś, przechodząc mimo, na gablotkę spojrzałem i taki afisz przeczytałem:

Przyjdź, zadaj pytanie!
przyjdź, odpowiem na nie!
przyjdź, bądź razem z nami,
braćmi rodakami.

Sobota, 5 kwietnia, 2008, z wieczora.

Wszystkich mieszkańców serdecznie zapraszają Zosia,
wiceburmistrz d/s społecznych i Janek, organista.
Catering zapewnia winiarnia [at] mac [dot] com

Rymy częstochowskie jakieś, pomyślałem, ale co mi szkodzi? Zajrzę bez zobowiązań. Jak nie będzie lało, albo wiało za bardzo.

merlot

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

ooo, poeta-karczmarz??

Prezes , Traktor, Redaktor


Nie zgadłeś Maksiu

To burmistrz Zosia pisała.

Karczmarz ogólnie jest gbur i neurotyk. Ale robi ekstra golonkę. I ma nienajgorsze wina (pod szynkwasem je chowa, przechera), co jak na małe miasteczko jest ewenementem.

merlot


Fajna ta burmistrz Zosia!

Anonimowość w duzych miastach czyni życie wygodniejszym. Ale milszym i z pewnością takim bardziej na ludzkie potrzeby są małe miejscowości. O ile społecznośc potrafi się wzajemnie lubic i dopasować do siebie.
A jesli jest tam na dodatek ładnie i więcej jest ludzi, którzy o sobie mówią wuzywając zdrobnialej formy imienia – to musi się tam po prostu fajnie zyć.
Opowiedz merlocie ,
jak juz będzie po sobocie
o burmistrzu – pani Zosi
która ładnie ludzi prosi
I jest, widać, bardzo rada
Jeśli ktos pytania zada.
Taka władza to jest coś!
Wiecej w Polsce takich Zoś!

Pozdrówka merlocie


nieuważnie czytałem

jasne że Zosia,
ba jak to mówią w porządnej karczmie:

- jakie piwo podać, jasne czy ciemne? – no jasne że ciemne

pozdrawiam darmowym drinkiem

Prezes , Traktor, Redaktor


to dopiero w sobotę?

tyle czekania? ojej….

podpisano: Ryjek z Muminków


Merlocie (WSP)

A czy pan Janek zapoda, jako duchowy aperitif, Toccatę?


Ogłoszenia drobne

W gablotce na drzwiach remizy ludzie często naklejają ogłoszenia. Dzisiaj zauważyłem nowe, chyba kobiecą ręką napisane, dużymi okrągłymi literami:

Panie Jerzy, gdzie to ja proszę Pana o BRAK ODPOWIEDZI????
Na litość boską – proszę mnie nie zaskakiwać brakiem rozumienia, lub niedoczytaniem moich slów. R.
——-


Pan Janek

ogólnie jest bardzo młodzieńczy, do szkół muzycznych w dużym miecie chadzał, ale zadaje się, że nie długo. Gra w zasadzie wszystko, ale organy w kościółku są stareńkie jak i sam kościół, a na koserwację proboszcz musiałby zbierać dłużej niż Prymas na Świątynię Opatrzności.

Janek przesiaduje w remizie, bo tam i pianino Calisia w niezłym stanie stoi i jeden pan co ma sklep z Macintoshami (product placement, Sergiuszu - banuj) wstawił tam takie cacko ku uciesze mieszkańców.

No i Janek teraz komponuje na komputerze i przez nagłośnienie swoją twórczość promuje. Do niedawna lubił najbardziej pana Rubika, aż mu pan od komputera zagroził, że sprzęt odbierze, jeżeli Janek gustu nie zmieni.


Merlocie

fantastyczne, niestety moje miasteczko musiałoby być mniejsze o połowę żeby takie cuda się pojawiły:)

Prezes , Traktor, Redaktor


O którą połowę Maxie?

fanatycznych wielbicieli Rubika?

(zgred ze mnie ohydny)

merlot


Merlocie (WSP)

hmm, jakby to… Najlepiej wprost! Mając do wyboru Rubika i komputer – wybieram ten ostatni. W wersji placementowej.

Pozdrawiam szczerze aż do bólu…


Panie Merlocie Szanowny!

product placement wykryłem natychmiast, ale mam tu tajną instrukcję, że na TXT nie dotyczy Linuxa i Makówki a dotyczy tylko jakiejś M$Windy. Ja się na tych współczesnych imionach w młodzieżowym stylu nie bardzo wyznaję, więc tylko się domyślam, że to co Pan placementuje (cóż za słowo!), to nie jest żadna M$Winda, a zatem alarm odwołany.


Ja to jestem

w innej epoce, u nas do tej pory nie zdjęli plakatu reklamującego wizytę Wiśniewskiego z trupą, także nie dam satysfakcjonującej odpowiedzi.

śmigam spać:)

miłych kolejnych komentarzy i gości życzę

Prezes , Traktor, Redaktor


Szanowny Panie Merlocie

Z niecierpliwością oczekiwać będę na Pańską relację ze spotkania w Remizie. Jak ja lubię takie klimaty. Samo życie?

Ukłony


Coś mi tu nie gra, panie Lorenzo.

Jak można z niecierpliwością oczekiwać na relację z czegoś, w czym ma się wziąć udział? Inspirujący i kreatywny (czytaj: posuwający sprawy do przodu, niezależnie od klimatów i klimatu).

Hę?

merlot


Panie Merlocie!

Dziękując za zaproszenie: przybyłem, zobaczyłem i gały w najlepszym tego słowa (jak w chorobie Graevsa- Basedova) znaczeniu wybałuszyłem.
Pozdrawiam…


re: Remiza

Panie Andrzeju,

pouczenie, które priorytetowym gołębiem wysłałem chwilę temu do WSP Lorenzo, z całą pewnością dotyczy również Pana. Proszę się zapoznać.

p.o. kierownika remizy, mgr. Mowens Spirytus


w sobote wieczorowa pora...

no to pozostaje nadzieje miec, ze sie ludziska zasiedza w remizie i cos do pogadania zostanie na poniedzialek…
choc znajac mieszkancow i gosci, to mozna miec w tym zakresie pewnosc…


Szanowni Państwo,

chciałbym starannie oprotestować to zgromadzenie.

Nie dość, że jak wczoraj toto czytałem, to się pode mną fotel, zagranicznej (choć rzecz ciekawa – nie azjatyckiej) produkcji (niestety po gwarancji), połama, co dziwne jest, bom człowiekiem niedużym i poniekąd szczuplutkim.

Może być, że przez chichranie w drgania, albo inny rezonans, to diabelstwo wprowadziłem. Nie wiem. W każdym razie odpowiedzialność spada na tutejsze grono.

Teraz w kucki będę w TXT uczestniczył, co dla starszego człowieka czyni dyskomfort.

Ale jak wspomniałem, niedość na tym. Teraz znowu przeczytałem, że administracja prowadzi politykę dyskryminacyjną i to taką, która w podstawy mojego codziennego godzi dobrobytu. Jak tak dalej pójdzie, to będę musiał za jakąś robotę się wziąść, co oczywiście wpłynie na moją tutejszą obecność.

Węszę w tym zły zamysł.

Całe szczęśćie, że mogę teraz iść do pracy i wyładować się na kimś niewinnym…


Budząc się dzisiaj rano z wielkim trudem,

Szanowny Panie Merlocie, wiedziałem że coś jest nie tak z moim tak ostrym zazwyczaj jak brzytwa, intelektem. No i percepcją, oczywiście . Niestety Kraków ma to do siebie, że jest straszliwie zawilgocony (te podziemne rzeczki), ciśnienie też niskie. Ale zaraz, po kolejnej kawie, będzie lepiej… Lepiej nie mówić :-))

Pozdrawiam serdecznie


Panie Yayco

znowu złe instynkata się budzą w Panu, nie dość że po młodym prawniku się przejechałeś?

nie poznaję

:)

Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Maxie:

idzie młodość!

A ścislej: młodość idzie, starość jedzie!

Pozdrawiam


Panie Yayco łamaczu foteli,

moze na lamaniu zagranicznych mebli Pan poprzestanie, a niewinnych Pan zostawi w spokoju, ktorego i tak nie maja, bo Delilah sie na nich zasadza… ?


instynkta miało być

miałem edytowac ale po doświadczeniach Lorenzo, któremu wypomniał Pan Yayco edit, tom sie zestrachał, tym bardziej że na młodość się zasadza od rańca

Prezes , Traktor, Redaktor


Maxie

instynkata: czyli skro od: instynkta kata. co w sumie calkiem nieźle odzwieciedla Pana Yaycowe nastawienie dziśranne.


Komunikaty administracji

Mieszkańcy Miasteczka!

W związku z pytaniami Państwa, a szczególnie jednego Mieszkańca, jaki będzie punkt siedzenia naszego sobotniego spotkania, wyjaśniam, że generalnie na twardych stołkach, karczmarzowi z gardła na tę okazję wyrwanych. Janek, poczciwa dusza, kilka ław z nawy głównej obiecał dostawić. Co bardziej obolałym, lub punktu siedzenia w domu pozbawionym, zorganizowaliśmy przed wiadomym komputerem lożę wyściełaną, szczególnie że on mikrofon i kamerkę wbudowaną posiada, co by myśl ulotną móc nagłośnić i na ekran rzucić.

Podpisano: (-) Mowens Spirytus, p.o. kierownika

- – - –


>Griszqu

Czy Czcigodni a Dostojni Członkowie Rady Starszych uczęstowali Cię czymś halucynogennym?

Ja się na kogoś zasadzam?


Teraz już tak.

Fakty medialne to potęga;-)

merlot


Delilah

ustalilismy wczoraj (jak mi pamiec przypomina), ze czasem niewinnym sie obrywa… z przydzialu. bo czlowieka nosi. i potem ma jakies wyrzuty sumienia. niepotrzebne, bowiem na kazdego da sie cos znalezc i niewinnych tak po prawdzie nie ma. niech sobie kazdy z nich sam odpowie, za co dostal…

a Ty mi tu od razu o halucynogenach…


WSP Merlocie

Czy wspomniany “Mowens Spirytus” ma cus wspólnego z obsługą, a dokładniej z charakterem serwowanych napojów? I czy od tej pory powinienen się zwracać do Szanownego Pana per VSOP?

Pozdrawiam pytająco


Nic bardziej mylnego, Panie Lorenzo

Ani Very,
ani Superior
ani tak strasznie Old
a w żadnym wypadku Pale.

Za magistra Mowensa odpowiedzieć nie potrafię, chociaż się z nim koleguję. Najpierw mi zaproponował bruderszafta (mów mi “Destylat” zapodał), a ostatnio kazał mi familiarnie per “Bimberek” do siebie się zwracać.

Co on tam kombinuje z karczmarzem w kwestii cateringu, nie mam pojęcia.

Szacunek prekonsumpcyjny,

merlot


Szanowny Panie Merlocie

:))). Wprawił mnie Pan w dobry nastrój. W ogóle wprawił mnie Pan w nastrój.

Pozdrawiam serdecznie


Panie Merlocie

gdyby nie ten drewniany kościółek, to by mi na Czersk padło.
Igła


Panie Igło

Czersk też, jak najbardziej.

To moje, to takie dziwne miasteczko, które ma mnóstwo nazw, i gdzie się człowiek nie obróci, to jest. Zawsze z Kościółkiem, Urzędem i Karczmą.

No to ja postanowiłem Remizy reaktywować. Przy Rynku.

merlot


Apel

Do remizy przyszła delegacja miasteczkowego Stowarzyszenia Wszystkiego Słusznego, z prośbą o wywieszenie Apelu, jaki inna zacna zbiorowość w internecie opublikowała ostatnio.

Apel apelował jak następuje:

Przesyłam adres strony www.w-obronie-flagi.polonews.pl, na której znajduje się apel w sprawie obrony naszej flagi narodowej.

Apelując do Państwa poczucia godności i dumy narodowej proszę o podpis poparcia, a także o rozsyłanie tej informacji do swoich znajomych.

Pozdrawiam
••••• •••••••-••••••

Mowens, bo na niego trafiło, Apel w gablotce posłusznie wywiesił, po czym co rychlej do linka się udał, by przed podpisaniem Apelu know-how właściwego posiąść.

Przeczytał i takiej odpowiedzi Delegacji na piśmie udzielił:

Drodzy Państwo,

rzadko zabieram głos przeciwko inicjatywom obywatelskim. Jeszcze rzadziej, gdy przedmiotem tej inicjatywy jest chęć obrony naszych narodowych symboli.

W tym przypadku, uważam, że robienie publiczej, bezpłatnej i zapewne wymarzonej reklamy cynicznemu dupkowi, czyni nam na honorze ujmę większą niż sam jego wybryk.

Z wielu powodów Wojewódzkiego nie oglądam, głównie dla tego że mnie mierzi. Bezprzymiotnikowo.

Pani ••••••, nie chciałbym by zobaczyła Pani jego trymfującą mordę w następnym programie.

Z poważaniem,
Mowens Spirytus, magister.

Odpisał pryncypialnie, alei teraz po rynku się snuje, zagadując każdego, kogo spotka:

- No a ty, co na moim miejscu byś zrobił kolego?

Każdy mu tam coś odpowiada. Ale z karczmy, gdzie na golonkę wstąpiłem nie słyszę. Pewnie do mnie też zagada niedługo…

merlot


Panie Magistrze

Niniejszym informuję, że niczego nie zamierzam podpisywać. Nie wiem o co się rozchodzi a szukać nie będę. Z przyczyn bezprzymiotnikowych wymienionych przez Pana.

Pozdrawiam bezapelacyjnie…


Szanowny Spirytusie, vel Bimberku

stanowisko swoje wyrażę wierszem Jonasza Kofty:

Nic to, żeś łach i masz stracha
Chodź ze mną ku prawdzie i światłu!

Wybaczy pan – ale się waham
Powiedział wisielec do wiatru


Spleen Spirytusa

Spirytus (kierownik Mowens) siedzi w kompletnie pustej remizie i brzdąka na gitarze. Jest trzecia w nocy. Wypił szklankę gorącego mleka, chcąc sprawdzić czym to-to kręci jego przyjaciółkę-żmudzinkę.

Ogólnie owładnął nim spleen i nastrój subdepresyjny. Myśli o wieczornej imprezie, co mu spleen tylko pogarsza.
Dla poprawy nastroju gra i mruczy piosenkę, którą dawno temu śpiewała jego Wielka Miłość – Joan Baez. Uczucie Spirytusa było naonczas tak silne, że tę i kilka innych przetłumaczył. I po klubach studenckich odśpiewywał. Tak się w niej kochał. Ale ona kochała się w innym. W innych, dla ścisłości. Jednym z nich był Bob Dylan, od którego tę piosenkę dostała.

Get you a copper kettle, get you a copper coil
Fill it with new made corn mash and never more you’ll toil

You’ll just lay there by the juniper
while the moon is bright
Watch them just a-filling
in the pale moonlight.

Build you a fire with hickory, hickory, ash and oak
Don’t use no green or rotten wood, they’ll get you by the smoke

You’ll just lay there…

My daddy he made whiskey, my granddaddy he did too
We ain’t paid no whiskey tax since 1792

You’ll just lay there…

Spirytus przetłumaczył ją tak, zmieniając składniki napoju na lokalne:

Weź kocioł z czystej miedzi, miedzianą rurkę skręć
naładuj kartoflami, podgrzej i bimber pędź...

Nie denerwuj się, odegnaj strach!
wszak wokół ciemna noc.
popatrz, na niebie gwiazdy,
a w kotle bimbru moc.

Ognisko pal niewielkie, żywicznych strzeż się szczap
by nie usłyszeć nagle: “łap drania, Johny, łap!”

Nie denerwuj się...

Mój tatuś destylował, a dziadzio – ten był chwat!
Podatku od bimbrowni nie płacił ze sto lat.

Nie denerwuj się...

Łatwo mówić, nie denerwuj się. Spirytus się wyraźnie denerwuje. Ma czym.


Szanowny Panie Merlocie

Nerwy nic nie dają. W najgorszym razie remiza pójdzie do remontu, jak to zwykle bywa po zabawach ludu polskiego. A potem będzie jak nowa.

Pozdrawiam nieco mglisto


Panie Lorenzo zza mgły,

Dziękuję za cenną wskazówkę.

Słowo Remont magistrowi podrzucę, może mu się przyda przed dzisiejszą wieczorną obtańcówką, którą Mieszkańcom Miasteczka, zamiast potańcówki zafundować knuje. Ale on, człek nadambitny, zamiast Miasteczka, ba Aglomeracji nawet, całe Województwo remontować chciałby. Żeby było jak nowe.

Janek organista przystawił drabinę do antresoli w remizie. Mała, góra dwuosobowa ta antresola, Parafianie wykorzystują ją jako Ambonę Zastępczą, gdy ich kółko Gospel w remizie się zbiera. Możecie się tam z Panią Magią wdrapać pospołu.

Jak się stamtąd coś powie, to słychać lepiej niż z estrady, tej, co pod lewą ścianą zbudowana została.

merlot


Merlocie (WSP)

Kiedy czytam, że zamiast “potańcówki” ma być “obtańcówka”, to coś mnie ściskać w dołku zaczyna. Niefajne takie ściskanie jest.
Zastanawiam się czy przyjść. A jeśli już przyjdę to tylko po to, żeby na drabinie posiedzieć i z niej nie zlezę.
Mowy nie ma!


Dla pelnego bezpieczeństwa naszego, Szanowna Pani Magio,

to ja jakieś kanapki i napoje przygotuję oraz tabletki “od” bólu glowy. Pani niech laskawie jakies ciasteczka, czy to co tam Pani uważa zabezpieczy.

Pozdrawiam leniwie


Magio skompresowana, czyli inaczej ściśnięta.

Obtańcówka, jak i połajanka różnią się od, excusez le mot, opierdolu w sposób zasadniczy. One wyłącznie dobrotliwe są, przepojone do obtańcowanych lub łajanych sympatią, a często i miłością, jak np. w stosunku do dzieci.

W remizie z drabiny na antresolę się wchodzi i na wszelkie połajanki odpowiedzieć łatwo. Bo i zasięg większy i nagłośnienie całkiem naturalne się posiada.

A poza tym, wiceburmistrz Zosia liczy na Pani aktywną obecność.

merlot


A Pan, Panie Lorenzo

niesłusznie w Karczmarza talenta nie wierzy. Ani w jego catering.
Tabletki mogą być. Z krzyżykiem.

merlot


Wierzyć wierzę, co mam nie wierzyć, Panie Merlocie.

Tylko moje kanapki, a i zapewne ciasta Pani Magii, z dodatkiem milości będa robione. A trudno raczej wszystkich kochać, jak w przypadku cateringu powszechnego.


Dotykasz Pan sedna, WSP Lorenzo

Sedno jest takie, że w Miasteczku wszyscy się znają.

I u Karczmarza chętnie przesiadują nie dla tego, że on powszechny catering im wciska, tylko całkiem lokalny, właśnie dla nich co dzień przez Karczmarzową warzony, jak najbardziej spod serca, które nie powiem, obfitym na pierwszy rzut oka się zdaje.

merlot


Panie Merlocie

Czy uda mi sie dojechac do tego miasteczka pociagiem, ktorym kiedys Pan jechal z Warszawy do Warszawy?
Czy lepszy bylby ten z Krakowa do Krakowa?
Oba zatrzymuja sie we Wloszczowej, stad moja rozterka i wybor trudny.


Panie Lorenzo Troskliwy

Ciasteczka chętnie ze sobą przytaszczę i wszystkie oddam do pańskiej dyspozycji, bo może i do Potwora momentami podobna jestem, to jednak (z pewnością) nie do Potwora Ciasteczkowego. Jakieś pomysły w kwestii napitków?

Nieco się martwię sugestią Pana, że tabletki “od” bólu głowy mogą się okazać potrzebne.

Pozdrawiam bardziej ściśnięta...

p.s. Dodawaniem uczuć ciepłych do ciasteczek zajmę się ze szczególną starannością.


Merlocie (WSP)

Cóś mi się widzi, że w Karczmie jakaś psychodrama/psychoterapia grupowa będzie się odbywać.
Zastanawiam się nad zabraniem na drabinę zatyczek “od” hałasu, jako wyposażenia dodatkowego do zestawu pierwszej pomocy.

Moja kompresja się pogłębia, niemniej pozdrawiam…


Pani Agawo, witam o poranku.

Z Włoszczowej do Miasteczka jest jak rzut beretem. Właściwie, z każdego miejsca naszego Województwa do miasteczka są dwa kroki. Nawet Aglomerację przy dobrej pogodzie widać na horyzoncie.

Jak już Pani, droga Agawo, wysiądzie z pociągu bylejakiego (dowolnej relacji, znaczy się), proszę fiakra pod peronem oczekującego zmobilizować i w pół godziny do Miasteczka się Pani dostanie.

Dziś komunikacja lokalna funkcjonuje bezpłatnie.


Pod względem napitków, Szanowna Pani Magio,

to ja trochę dziwaczny jestem. Glównie bowiem wodę źródlana preferują (wożoną ze Szczawnicy) + herbaty różne takie. Wlasnie pije cynamonową, mam jeszcze jaśminową, miodową, pomarańczową...

Aha, węzmę jeszcze na wsiakij pażarnyj sluczaj packę na mych i inne insekty klujące, która nadzwyczajnie sprawia się, gdy dać nia komus po lapach.

uklony bojowe


Juz wiem

“Wsiąść do pociągu byle jakiego
Nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet
Ściskając w ręku kamyk zielony
Patrząc jak wszystko zostaje w tyle”

Tylko drabina dwuosobowa podobno, a chetnych wielu..
Moze jednak z wlasna wypadaloby?


No to ja Panu, panie Lorenzo

fragment większej monografii Miasteczka jak raz udostępnię, bo w temacie dawania po łapach w nim jest:

Rozdział 2

Oficer

Do miasteczka wpada czasami Oficer.

Zsiada z konia przed Karczmą, wchodzi, wskakuje na szynkwas i peroruje. Idzie mu to gładko, bo powtarza to samo, co w swojej rodzinnej, wielkoprzemysłowej Aglomeracji ciągle wykrzykuje. Bywalcy Karczmy słuchają uprzejmie, niektórzy nawet z przekonaniem przytakną.

Ostatnio Oficer przycwałował nakrzyczeć na Mieszkańców, bo go słuchy o niesnaskach i ruchach kadrowych w naszym Urzędzie doszły. Tam, u niego, w Aglomeracji go doszły.

Radni Starsi, którzy partyjkę scrabble jak co wieczór tradycyjnie w swoim kółku rozgrywali, skrzywili się z niesmakiem, bo kulturalni są i oczytani, a słowa Oficera, co tu kryć, proste, żołnierskie były. Dyskusja rozgorzała zażarta, scrabble w kąt poszło natychmiast, argumenty fruwały po sali, a godziny z późnych wieczornych w ranne się zmieniły ukradkiem.

I wszystko by się skończyło normalnie, gdyby nie Posterunkowy, który, dla dobra Mieszkańców, nie zamknął od zewnątrz drzwi Karczmy, by głośne okrzyki Radnych snu im dłużej nie zakłócały (Oficer zdążył się wcześniej na upatrzone pozycje wycofać).

Rano Karczmarz podliczywszy utarg, obiecał sobie, że tego Oficera na imprezę do Remizy zaprosi – zwielokrotniony catering oczyma duszy widząc.

Posterunkowy obiecał pomóc, a kierownik Mowens, niemrawy ostatnio i marudny, tylko wzruszył ramionami: – Będzie chciał niech wpada, tylko te szkapę niech do masztu przywiąże.

Bo przed Remizą stoi maszt, na którym czasem wisi Flaga. A czasem nie.


Wysiąść, Pani Agawo!!!

Wreszcie wysiąść!
Bo on bylejaki jest bardzo…

merlot


Pani Agawo

Jak się wszystkie na drabinę będą wspinać, to lokal najsampierw opustoszeje a potem nieporządek będzie, kiedy się rzeczony mebel pod ciężarem i naporem załamie.
Chyba, że Pan Lorenzo zdąży obmyślić jakieś wzmocnienia szczególne, przed upadkiem zabezpieczające. Do wieczora niewiele czasu pozostało…


Ależ droga Pani Agawo,

Drabina Lorenzowa nader obszerna jest i miejsce dla ludzi sklonnych do zadumy zawsze się na niej znajdzie :-))

Pozdrawiam zapraszająco


Panie Lorenzo

W związku ze związkiem zwiększam zamówienie na ciasteczka.
Gdyby zaś ktoś wykazywał zapotrzebowanie na wyrwanie się z zadumy, będzie kawa z odrobiną wanilii i cynamonu…
(Mam nadzieję, że Karczmarz się nie wścieknie.)

Pozdrawiam bezprzymiotnikowo...

p.s. Skoro zabiera Pan packę rezygnuję z procy.


Szanowna Pani Magio!

Z drabiny sie obserwuje, ewentualnie zwraca uwage na maniery, a nie ingeruje!

Pozdrawiam w nerwach i dla uspokojenia idę sobie precle poturlać, zwane niekiedy w obrębie Plant i na Kaźmirzu bajglami


Panie Lorenzo Zdenerwowany

Posiadania nie trzeba chyba utożsamiać z używaniem.
Proszę się więc nie denerwować na zapas.

Pozdrawiam uspokajająco…


Panie Lorenzo,

a ja myślałem, że bajgle to się raczej spożywa, nie turla?

Ja to te ze solą lubię w szczególności.

merlot


To prawda, Drogi Panie Merlocie,

ale ja się odchudzam, a tradycji obowiazkowo zadośc trzeba uczynić:-)). I to codziennie.

Z tradycyjnym “Najjaśniejszy Pan niech żyje!”


Panie Merlocie

Internet padl i wysiadlam. A na gosci udajacych sie do Remizy autentycznie fiakr czeka nie byle jaki. Jak twierdzi naczelnik stacji:

“zawsze będzie w każdym mieście,
zawsze będzie choćby jedna,
choćby nie wiem jaka biedna:
ZACZAROWANA DOROŻKA
ZACZAROWANY DOROŻKARZ
ZACZAROWANY KOŃ”

Dziekuje za mile slowa Panie Lorenzo, ale Pani Magia slusznie obawia sie o uszkodzenie tak cennego mebla. Ja jednak skladana ze soba zabieram.


W wolnej chwili, Panie Lorenzo

specjalnie dla Pana opublikuję utwór pt. “Hercegowina”, który to harcerską piosenką ogniskową jest, w języku bardziej nieokreślonym, acz zrozumiałym, a motywy CK. Cesarstwa są w utworze danym kluczowe, podstawowe i naczelne.

Proszę mi przypomnieć za czas jakiś.

merlot


Panie Merlocie

Maszynista mi podpowiada, że z powodu iż maszyna jest, jako to w Miasteczkach, w konfiguracji podstawowej, ma taki feler, że jak się coś zmieni w oryginalnym tekście Remizowym, to szyld Remizy samowolnie znika z jedynki i maszynista musi go tam na powrót zawieszać, drabinę przystawiając najdłuższą. W związku z powyższym prosił przekazać, by o ewentualnych zmianach treści szyldu go jakoś na priva uprzedzać, coby dawał radę na czas z drabiną przybiec na pomoc.


Szanowny Panie Motorniczy

Tę jedynkę to i tak prawem kaduka dostałem, bo jeszcze nie wieczór. Chyba, że dla równowagi wieczorem Pan Posterunkowy drzwi od zewnątrz zamknie, żeby goście Remizy ochłonęli do rana.

Szyld i owszem, Mowens magister zamierzał jeszcze raz czy dwa podmienić, zanim Obtańcówkę® sobotnią w Remizie otworzy.

merlot


Uwaga, uwaga!

Kierownik Mowens poprosił o zamknięcie lokalu do godziny 19:30 i przypilnowanie, coby tego zmyślnego komputera nikt nie wyniósł, a on w międzyczasie pójdzie się przebrać stosownie.

Starszy Posterunkowy Straszydło Hilary


Panie Tomku!

Słodkie! Palce lizać. Najbardziej niesamowite jest to, że wszyscy mieszkańcy i goście mówią w Miasteczku ludzkim głosem, choć jak tylko udadzą się na stronę, to wyłączają myślenie, a włączają tuby propagandowe. Pan to chyba czarodziej jakiś czy cóś?

Pozdrawiam (jedzenie pierwsza klasa)


Panie Jerzy

pod nieobecność Spirytusa (poszedł się przebrać) witam najserdeczniej i mam nadzieję, że wieczorkiem Pan tu wrócisz.

Teraz to tak trochę informally się tu zabawiamy, ale za godzinę Zosia wiceburmistrz z odprasowaną Flagą się zjawi, kierownik Mowens ją wciągnie na maszt (Flagę, znaczy się) i trzeba będzie coś powiedzieć poważnie. On the Record, jak mówią pańscy chwilowi współplemieńcy.

Liczę na Pana

merlot


Program Obtańcówki

19:30 Uroczyste wciągnięcie odprasowanej przez Zosię Flagi na maszt przed Remizą. Parafianie śpiewają Boże, coś..., Oświeceni nucą _Odę do…, _, a Letnicy, jak to letnicy, jedzą chipsy ukradkiem. Zosia wita Gości.

19:45 Zwiedzanie Remizy, ustawianie Drabiny Lorenzowej, montaż zabezpieczeń. Próba mikrofonu i kamerki.

20:15 Powitanie VIP-ów. Pan Yayco, po opuszczeniu lektyki zasiada na Kanapie Centralnej, z widokiem na monitor.

20:30 Wystąpienie programowe magistra Kierownika.

Odtąd program imprezy przewiduje dwa ciągi dalsze:

Plan A
Trwa ożywiona Dyskusja, prowadząca do konstruktywnych Konkluzji

Plan B
Przy braku Dyskutantów, lub sensownego Tematu, zebrani ochoczo przenoszą się do Karczmy, gdzie ku uciesze Karczmarza realizują

Plan C.
Którego z przyczyn oczywistych nie będziemy w tym oficjalnym programie promować.


stłumionym szeptem

Panie Kierowniku Mowens…czy już wszystko przygotowane?

Zosia


Panie Tomku!

Z przyjemnością poudzielam się, choć niektórzy mogą mieć za złe. Proszę uważać na Spirytusa, bo może się gdzieś zadziać, jak to u duchów bywa…

Pozdrawiam


Pani Burmistrz,

proszę o dokonanie czynności patriotycznych!

Mowens Sylwester, kierownik


trzymam szyld, trzymam!

...się człowiek nabiega z tą wielgaśną drabiną!

Starszy Posterunkowy Straszydło Hilary


Dostojni Goście!

Mam zaszczyt z radością przystąpić do czynności wciągnięcia flagi na maszt.
Niech powiewa na chwałę Remizy, a jej łopot niech stymuluje wszystkich zgromadzonych gości do twórczych rozważań!


Pani Burmistrz

Flaga ma nas wszystkich stymulować do twórczych rozważań? Trudno.

Pozdrawiam lubiąc co jest...


Hm,

uczę sie pisać krótkie komentarze, łatwiejsze to tym bardziej, że nie mam nic do powiedzenia.
Poczekam na dyskusją lub plan B lub C.

Pzdr


Magio

ja tu za daleko stoję, żeby widzieć dokładnie, ale tam jakieś naprawdę stymulujące sprawy na tej fladze namalowane są, albo mam te, hmm.. złudzenia optyczne? to dopiero…


Magio

już z drabiny lubisz co jest, czy z parteru? Bo to nie ta sama optyka…

merlot


Szlachetna Magio!

Nie flaga lecz jej łopot. Tym niemniej zdaję sobie sprawę, że sam łopot może nie wystarczyć. Przewidzieliśmy taką okoliczność. Zwłaszcza nasz nieoceniony Kierownik Spirytus przewidział...


Właściwy dobór kadr, Pani Magio

to połowa sukcesu!

merlot


PP Gospodarze

Proszę uzgodnić stanowiska. Czy należy się stymulować tym, co jest na fladze namalowane czy też jej łopotem? A może jednym i drugim?

Merlocie, trudno mi odpowiedzieć na Twoje pytanie. Przez okno patrzę.
To pewnie jeszcze inną optykę daje.

Pozdrawiam cokolwiek zdezorientowana…


Merlot

Przepraszam,ale mnie to od rana spokoju nie daje.
W jakim miescie sie obecnie znajduje?

I tak przy okazji otwierania w progu remizy polslodkiego bialego Hebronskiego rocznik 5768 przywitam sie z Panstwem staropolskim Szalom!

Nie wiem jak dlugo zabawie, ale jakby co, to bylem,czytalem, no i koszerne wino pilem.


>Magio

Dla każdego coś miłego. Jedni moga podziwiać kolory i wzory, inni wsłuchiwac się w łopot, a niekórzy mogą nawet chłonąć zapach płynu do prania kolorowych tkanin.


Szalom! Borsuku

a na pytanie to już kompetentni odpowiedzieć niech odpowiedzą, bo to było już parę wersji, zdrowie!


Panie Borsuku

Bardzo nam tu Pana od środy brakowało. Ale nie miałem cienia wątpliwości, że w stosownej chwili Pan zawitasz!

Dawaj Pan to koszerne, pod chleb i sól rozpijemy…

merlot


Zanim przystąpię, to w kwestii Flagi:

Flaga, jaka jest każdy widzi.

Z dwóch brytów się składa. Jeden bryt jest kolorze A, drugi w kolorze B. Pół na pół, podzielona poziomo. Flaga pachnie słońcem i wiatrem, bo ją Zosia w ogrodzie do wyschnięcia po praniu powiesiła. I trochę krochmalem, co go do ostatniego płukania dodała. Żadnych innych dziwactw Flaga nie posiada.


Jest wódka???

Human Bazooka


Panie Borsuku!

Miasto to jest magiczne, choć to nie Magia je stworzyła. Myślę, że Spirytus ma tu to i owo do wyjaśnienia a i pani burmistrz może coś bliżej wyjaśnić.

Pozdrawiam


Wystąpienie programowe Kierownika Magistra Mowensa Spirytusa

Przystępuję i otwieram uroczyście.

Drodzy Mieszkańcy!

Żyjemy w małym Miasteczku. Wszyscy się znamy. I pouczamy. Parafianie pouczają Oświeconych, Oświeceni pouczają Parafian. A Letnicy, których w Miasteczku pełno bo urokliwe jest bardzo, pouczają i jednych i drugich.

Nie przeszkadza nam to wspólnie w Karczmie przesiadywać, dopóki poważnie rozmawiać nie zaczniemy. O Województwie na przykład. Albo o gorszących obyczajach z Aglomeracji płynących. Ale najczęściej o tym kto jest głupi. Bo kto jest mądry jest poza dyskusją. Mądry jest zawsze Właściciel Poglądu.

Pytania, na które szukam odpowiedzi brzmią:

Co należy robić, by Poglądy przynosiły coś więcej niż tylko satysfakcję swoim właścicielom?

Jakich środków użyć, by zaczęły współbrzmieć z Poglądami przeciwników? Nie unisono, ale i nie dodekafonicznie, czy kakafonicznie…

I jak te zharmonizowane Poglądy szerzyć poza naszym Kółkiem Wzajemnej Adoracji Samolubnej na pożytek Województwa chociażby?

Kierownik Remizy
Mowens Spirytus, magister


Hm, poważnie

się zrobiło po tym przemówieniu, a miała być impreza?
:)
Ale jak zwykle tych (ż)aluzji w przemówieniu nie rozumiem.

Aczkolwiek dobre jest.

Po imprezowemu by ta ocena wyglądała tak: dobrze gada, wódki mu dać:)
Znaczy temu Spirtusowi, Mowensowi.


All

Wpadl ze mna hajfski akordeonista, coby przeciwwaga byl dla organisty, co to smecic moze w kacie remizy.
akordeonista.jpg

Dzieki za powitanie chlebem i sola. Czuje sie jak w domu. A przeciez nie mieszkam w remizie.
Pozdrowienia dla oficjeli i notabli tajemniczego miasteczka, co to slynie z tego, ze niedaleko Wloszczowej polozone.


Grzesiu

Tu nie ma żadnych, ale to żadnych aluzji. Tylko niektóre Wielkie i Mniejsze Słowa zastąpiłem słowami tymczasowymi, (z angielska placeholders), dla ułatwienia rozmowy i rozproszenia skrępowania i nieśmiałości dyskutantów.

merlot


Karczmarz z Karczmarzową już się szykują...

...na Pana Akordeonistę, bo muzykalni są bardzo oboje, chociaż na pieniądze chytrzy.
A Karczmareczka, choć nieletnia gra na skrzypcach jak stara. Tyle, że bluegrass najchętniej. W planie C i bluegrass się nada, nieprawdaż?

merlot


All

Przytargalem tez drabine Lorenza dla latwiejszego wejscia w temat.
Jak bedzie z zejsciem zobaczymy.
W koncu pojawil sie Mad Dog z konkretnym zapytaniem.:-)
drabinajajco.jpg


Panie Jerzy

Zgadzam się z Panem w całej długości, szerokości i wysokości pańskiej wypowiedzi. Czas również po temu stosowny Pan wybrał. Nad wyraz.

Pozdrawiam wielowymiarowo…


Mad Dog

Znalazlem troche ognistej wody na dnie mojej borsuczej manierki.
Twoje!
Cobys pisal scenario jak na Oszalalego Psa przystalo!
apicniemaco.jpg


Panie Tomku!

Problem polega na tym, że rozum jest najsprawiedliwiej podzielonym dobrem na świecie: każdy uważa, że ma go wystarczająco. Niektórzy nawet myślą, że mają go więcej niż wszyscy inni. (Inni, to ci co mają odmienne poglądy, bo swoi są z definicji inteligentni prawie jak posiadacze rozumu.)

Nie ma sposobu na wskazanie mądrych, bo to się kończy tak jak u Булата Окуджавы w piosence zaczynającej się od słów:
„Jest taki prządek na świecie tym jest
na każdy wiersz dobry jest zły wiersz
na każdych trzech mądrych i głupich jest trzech
i równo to i sprawiedliwie”.
Dlatego nie wróżę Panu sukcesów w dyskusji. Natomiast karczma, to jest rozwiązanie!

Pozdrawiam


Czy ten strój oznacza,

że chcesz się wypowiedzieć w dyskusji?

Wal Borsuku, zawstydź autochtonów!

merlot


Pizza będzie za 13 minut

żonka dosypała dodatkoweo kilo sera, tylu się gościa zebrało…

Prezes , Traktor, Redaktor


Pani Magio!

Ja tu tylko sprzątam i podpowiadam to i owo…

Pozdrawiam


Pan Mowens Spirytus, Magister

Panie Kierowniku
Czy pytania, które Pan tak zgrabnie postawił są jednoznaczne z określeniem celów jakie ma wypełnić społeczność Miasteczka?
Pytam, bo do realizacji danego celu różne drogi prowadzić mogą. Ktoś mi tak kiedyś mówił, chyba…

Pozdrawiam eksluzywnie…

p.s. Pan pozwoli, że ciasteczka przyobiecane zostawię. Co prawda Pana Lorenzo nie widać na bliższym horyzoncie ale chyba nie będzie miał nic przeciwko jeśli poproszę Pana o częstowanie gości.


Panie Jerzy, na kromkę single malt trzeba zapracować.

Powiedział Pan “swoi”.

W tym miasteczku wszyscy są swoi, dopóki nie zaczną dyskutować. W pracy, zabawie, obyczajach – w ogromnej większości są swoi. Nieswojo się robi dopiero, gdy zaczynają dyskusję na Temat (tu może Pan podstawić cokolwiek ze swojego, Renaty, Wojtasa, Majora itd. repertuaru).

Pytam, jak na to zaradzić. Nie oglądaj się Pan na innych i odpowiedz od siebie.

Jesteś wśród swoich, jakby nie było.

merlot


Panie Kierowniku

A może to Pani Burmistrz (wice) powinna objaśnić?
Chyba, że coś przeoczyłam, jak zwykle zresztą.

p.s. Aaa… byłabym zapomniała – kawę też zostawiam.


All

Spiewa dla Panstwa moj ulubiony rodzinny duet – Shlomo i Ben Artzi: Ile to Nas bedzie kosztowac?
Czy w budzecie magicznego miasteczka przewidziano jakies dotacje? Czy na czas zlozono wnioski o doplaty z UE?
W koncu nie wiadomo jak dlugo w tej remizie zabalujemy.


Borsuku, świetnie się słucha,

wciągający ten utworek.

pzdr


Merlot

Moj stroj oznacza tylko tyle, ze moge bawic sie w rozgrzanej remizie w chelmie na glowie.
Umiejetnosci te, zdobywa sie pijac, co jakis czas, ognista wode przemycana frachtem do hajfskiego portu z Odessy, gdzie jest rozlewana w beczki, a nastepnie pokatnie rozprowadzana wsrod koneserow na miejscowym bazarze.


Pani Magio, co objaśnić,

bo tym razem to ja nie nadążam?

merlot


Panie Tomku!

Podział na swoich i obcych dokonywany jest ad hoc, więc jak wszyscy są swoi, to zaraz się znajdzie ktoś, kto uzna jednych za bardziej swoich, a innych za mniej swoich.

Ja mam w miarę prostą i częściowo skuteczną metodę, choć ona działa bardzo powoli. Robię to w sposób następujący. Prowadzę dyskusję z tymi, którzy unikają argumentów ad personam. oczywiście nie można założyć, że taki argument nie może się zdarzyć. mnie też to i owo wymknie się od czasu do czasu. Niemniej gdy czyjeś argumenty są wyłącznie ad personam lub inwektywami, to nie odpowiadam. Mam ten luksus, że mój nietypowy blog jest w salonie24, więc mogę pozwolić sobie na luksus przemilczania.

Jeśli zacznę prowadzić blog na tekstowisku, to głupie komentarze będę opatrywał tak złośliwym komentarzem, że dyskutant sam zrezygnuje…

Tak bym to robił. Komentując radzę cytować komentowaną opinię, bo wtedy nawet usunięcie jej przez autora pozwala zorientować się o czym była mowa.

Pozdrawiam i dziękuję za ciasteczka od pani Magii.


Grzesiu

Specjalnie dla Ciebie. Shlomo Artzi z ostatniej plyty.
I dla wszystkich Polakow,ktorzy mysla o wyjezdzie do Islandii, bo wlasnie sie dowiedzialem ze w Anglii i Irlandii juz dla Nas nie ma miejsca;-)


To my się jeszcze nie rozumiemy, Panie Jerzy.

Blogowisko jest tylko warsztatem, poligonem, poletkiem doświadczalnym.

Co Pan robi na co dzień, żeby sprawy ważne do przodu posuwać? I jak Pan sobie radzi, gdy przychodzi Panu współdziałać z ludźmi, którzy to “do przodu” widzą trochę lub zgoła inaczej? Czy tak jak na blogach, milczy Pan wymownie? Czy brzytwą ironii jakąkolwiek wspópracę utrąca?

Tak tylko pytam,

merlot


Pani Magio, z respektem

dopiero się połapałem, na co mam Pani odpowiedzieć.

Społeczność miasteczka nie musi wypełniać żadnych celów. Wszystko co robi, robi przede wszystkim dla siebie – indywidualnie, grupowo i jako całokształt, żeby nie powiedzieć, kolektyw. Ale społeczność miasteczka udowodniła, co już przede mną przenikliwie zanalizował WSP Lorenzo, że ma w sobie ogromny potencjał.

A jak się ma ogromny potencjał, to lepiej go zużyć na coś pożytecznego, niż na przekomarzanki – czy to w salonie , czy w remizie.

Przykładem infantylnym się posłużę:

Łańcuszek Zdrowego Rozsądku. Jeżeli każdy bywalec Remizy, przekabaci pięcioro znajomych w realu na modłę przez tu obecnego Spirytusa lansowaną, tych pięcioro następnych pięcioro… to ile już nas będzie?

Oczywiście, znamy bardziej wyrafinowane i pewnie bardziej skuteczne sposoby.

Tym lepiej.

Wdrażajmy, Pani Magio wdrażajmy!

merlot


merlot

A to jest w realu czy jeno w scenariuszu nowego telewizyjnego przeboju serialowego? Brzmi mi sielsko i przaśnie. :)

Pozdr.


jak zauwazyl Pan Grzesiu

“poważnie się zrobiło po tym przemówieniu, a miała być impreza?”

ja tez jestem zakrecona troche :-)
bo ja sie spodziewalam troche takich imprezowych przekomarzanek “obok” tematu, cos na zasadzie rozmowy, gdy nikt nie wymaga obowiazkowego patrzenia sobie w oczy i wzajemnego, nawet mimowolnego deprymowania czy konfuzji – co sie zdarza gdy temat atakuje sie wprost zamiast bezpieczniej bokiem, takie mam wrazenie pierwsze

moze trzeba dopracowac formule? zebysmy wiedzieli gdzie zart i satyra a gdzie serio dyskusja programowa? teraz pijemy dosc egzotyczny koktajl, mnie on przynajmniej zaskoczyl doborem skladnikow i sposobu podania, przez co nadal nie wiem, czy mam siedziec wyprostowana czy moge juz spiewac :-)

pozdrawiam zebranych gosci :-)


Panie Tomku!

Ja jestem człowiekiem koncepcją. Jeśli jest jakiś problem to wymyślam sposób rozwiązania. Natomiast nie jestem specjalistą od realizacji rozwiązań. Tym lepiej aby zajmowali się inni.

Podam Panu przykład z ostatniego roku. Próbowałem w swoim czasie podzielić się wiedzą na polskiej wikipedii. Sposób w jaki zostałem potraktowany odrzucił mnie od tej społeczności. Ponieważ jest to powszechnie używane „źródło informacji” zacząłem analizować hasła z mojej dziedziny – psychologii. Wszystkie, które czytałem zawierały błędy merytoryczne. Stwierdziłem, że trzeba wymyślić rzeczywiście wolną encyklopedię, dającą wiedzę a nie spam. Wymyśliłem. Jedyny problem to około 75 tysięcy złotych, które są potrzebne na wyprodukowanie systemu. (Wystarczy 19000, bo resztę mogę pożyczyć z banku.) Ja nie umiem przekonać ludzi z pieniędzmi do zainwestowania. Szukam kogoś, kto to potrafi.

Pozdrawiam – muszę zniknąć sprzed Maczka…


W zamierzeniu ma być od cholery w realu.

Seriali nie oglądam. Z przaśnych rzeczy lubię:

Chleb
Dziewczyny zajęte pracą fizyczną
Niektóre teksy Igły
Kaszankę

I to by było na tyle.

Sielsko i swojsko lubię dużo więcej.

merlot


Panie Jerzy,

tym Maczkiem to mnie Pan rozbroił, ale nie na tyle, żebym się z Panem w kwestii Jerzypedii zgodził. Albo rzeczywiście wolna, albo rzeczywiście dobra. Tertium non datur. Dzisiejsza wikipedia nie jest ani jednym ani drugim, ale i tak wszyscy do niej zaglądamy…

Dziękuję za odwiedziny, see you

merlot


Pani Esmi

miło powitać.

Zdecydowanie może Pani zacząć od śpiewania, szczególnie gdy dyskusja zbyt wojenną się stanie.

Ale, jeżeli woli Pani odpowiedzieć na któreś z pytań oficjalnych lub postawić swoje, kierownictwo Remizy przyjmie ten szlachetny gest z nieskrywanym ukontentowaniem.

Spirytus Mowens, magister ( dla przyjaciół – Bimberek)


Panie Merlocie!

Już jestem :) O tej porze to ja już od 2. godzin mętnieję, czy jak to się mówi uczenie dementnieję ?:)
No właśnie jedyne na czym się ociupinkę znam, nie tyle co Pan Nicpoń co prawda, to autka. Zapodaję temat: Kubica a sprawa polska…
Pozdrawiam


Zeby dyskusja zbyt wojenna sie nie stala

Pijemy rozchodniaczka, salutujemy wszystkim i do zobaczyska.
tatelukisaluto.jpg


Panie Bimberku :-)

Pytanie: Co należy robić, by Poglądy przynosiły coś więcej niż tylko satysfakcję swoim właścicielom?

Odpowiedz: mysle ze kluczem jest dobra orientacja z kim rozmawiamy, albo inaczej mowiac, jesli rozmowa z kims przypomina sluchanie szafy grajacej, to tracimy czas i lepiej skoncentrowac sie na rozmowie z kim innym. Albo jeszcze inaczej: nie warto miec zludzen ze zmienimy innych. Jesli chcemy zbudowac dom, znajdzmy dobrych murarzy zamiast uczyc murarki kucharzy i kelnerow – to taka ilustracja.

Pytanie: Jakich środków użyć, by zaczęły współbrzmieć z Poglądami przeciwników? Nie unisono, ale i nie dodekafonicznie, czy kakafonicznie…

Odpowiedz: nie nalezy szukac wspolbrzmienia, bo wtedy dojdziemy do towarzystwa adoracji. Jedyne co mozna i warto to chyba szukac zakresow wspolnego dzialania bez marnowania energii na przeciaganie liny. A jesli zakresow brak, trzeba szukac zwolennikow zamiast ich “wychowywac”.

Pytanie: I jak te zharmonizowane Poglądy szerzyć poza naszym Kółkiem Wzajemnej Adoracji Samolubnej na pożytek Województwa chociażby?

Odpowiedz: blagam Pana, tylko nie szerzyc, to kaznodziejstwo i pouczanie a kazdy czlowiek nie cierpi byc pouczanym, przynajmniej ja takiego nie znam, ktory bo to lubil :-) Mozna za to dawac konsekwentnie dobry przyklad. Kto sensowny ten przyklad podlapie, reszta to marnacja energii, a ta, jak wiemy, nalezy w tych czasach gospodarowac oszczednie.


Panie Andrzeju,

w temacie Kubica robimy tam, skąd Pan właśnie przyszedłeś.

Jutro zasiadamy, stoper w rękę bierzemy i flagą białoczerwoną tudzież w czarnobiały deseń się okrywamy.

Ale tu, w Remizie nie ma lekko.

Nie pytaj Pan co dla Pana może zrobić Kubica.
Spytaj Pan, co Pan dla Kubicy możesz zrobić!

Bo taki duch w tym pit-stopie panuje.

merlot


Borsuku,

Do następnego,

Tylko nie zapomnij wywlec z karczmy harmonisty i tych dwóch małolatów. Tam już od 2 godzin jam-session odchodzi.

Albo może ich zostaw?

Oddamy Ci następnym razem…

merlot


No nieporządek to jest,

kobity pouciekali, flaszki puste walają się gdzieniebądź.

A kto za ten nieporządek tutejszy odpowiada, się pytam?


Droga Esmi

Twoje odpowiedzi są jak najbardziej prawdziwe, ale nie jedyne.

Choćby w kwestii murarzy. U nas w miasteczku jest dwóch murarzy. Oświecony Rychu, co właśnie z Irlandii wrócił i dobry parafianin Lechu, co nigdzie nie wyjeżdża, bo co i rusz go wraz żoną bocian uszczęśliwia.

Czasami murują coś razem i wychodzi im to przepięknościowo. Jak tylko o pryncypia walczyć zaczną – budowa pośmiewiskiem się staje. A człowiek, który chciał zbudować dom skrobie się w głowę, bo przecież fachowców zatrudnił.

[Grzesiu, użyłem metafory]

Esmi, chodzi o to, by rozmawiać jak murarz z murarzem, a nie jak gęś z prosięciem.

merlot


Panie Yayco

Ja wiem kto. Nawet powiem. Winien brak wiedzy o wpływie akuratnie aktualnej fazy Księżyca. Tego naszego, co się kręci wokół Ziemi. A wystarczyło do kalendarza ogrodnika zajrzeć i wsio jasne. To pora idealna na przycinanie marnych roślin, żeby odbiły ładnie. Ewentualnie na post i milczenie. Na gadanie dzień najgorszy z możliwych. No, alem się nawymądrzał.


Panie Yayco,

pod Pana znaczącą nieobecność woluntaryzm się wkradł w szeregi.

Obecnie realizujemy plan B z elementami planu A, mając w perspektywie plan C w karczmie, gdzie Borsuk zostawił trójkę azylantów – jednego starego i dwóch małolatów.

Tak, że lekki disorder jest tu zupełnie na miejscu.
Flaszkę dla Pana (pełną) zakitrałem w oparciu kanapy, co na Pana pusta czekała.

merlot


Panie Sergiuszu,

nie wiem, czy zrozumiałem, co Pan napisał.

Więcej nawet, nie wiem, czy moja wiara pozwala mi na to, żeby próbował zrozumieć.

Czy, Pana zdaniem kobit nie ma, bo za przyczyną miesiąca pielą grządki?

Pozdrawiam, zmieniając się w wielki znak zapytania


Mam nadzieję, że kapeńka czegos mocniejszego ostała się

Przed snem dobrze robi!

Witam wszystkich – O! Nie widzę Pani Zosi, a i Janek też gdzies zniknął. Nawet go trochę rozumiem, bo grać gdy nikt nie słucha – to chyba nie ma sensu.

A jak tak tylko na chwilkę – i spóźniona, bo jak zwykle coś w domu trzeba….przy sobocie, zwłaszcza, że i goście niezapowiedzeni wpadli po południu na godzinkę, gdzieś tak po 16 -ej i właśnie wyszli ( Och, popatrz, to juz TA godzina???)

Fajnie tu macie w tej remizie. Tylko stołki strasznie twarde – może gdzieś “na zapleczu” jakis stary fotel znalazlby się dla starszej pani? Hm????

Tak slucham sobie, słucham o czym rozmowy ( o, tak, tak, proszę się poczęstować szarlotką i ten serniczek też sama piekłam, małosłodki, specjalnie, bo Pani Zosia taki lubi – proszę bardzo!) i widzę, że nie wszyscy sie dobrze bawią, a co niektórzy to już sobie poszli nawet.
No i tak sobie myślę, że skoro wszystkim chodzi o to samo, żeby bylo dobrze – to i dogadać się jakoś pójdzie… Przecież z nami tak zawsze było. Bywało, że i po pysku sobie co bardziej krewcy dawali – ale potem przy wódeczce, albo na wojence, albo w obcym mieście po radosnym powitaniu winy sobie wzajemne darowali.
A ileż to “zołz wrednych“jedne kobitki do drugich kobitek na trzecie kobitki nawrzucały – a potem – moja pani słodziutka, co oni tam w tej gazecie wypisują, to aż strach czytać....albo – no popatrz moja pani Zosiu, trzecie dziecko dziecko w drodze, a on roboty nie ma, trzeba by coś pomóc…

Nie jest źle w tym naszym miasteczku. I ladnie jest. I całkiem mądrze.

O! Jest fotel. No! Wasze zdrowie kochani!


Panie Spirytus Mowens :-)

Mam nadzieje ze moje odpowiedzi nie sa jedyne. To bylaby katastrofa, miec “racje”. Napisalam co mi przyszlo do glowy. Pierwsze z brzegu. Bez przemyslenia. Do obrobki. Do zakwestionowania itd.

Z tymi murarzami mialam na mysli co innego. Chodzilo mi jedynie o to, zeby nie miec zludzen i nie tracic czasu na zajecia jalowe, choc pozornie piekne.

Znam wielu ludzi, ktorzy w kontaktach z innymi chca wyreczac Pana Boga i zbawiac ich wg wlasnego pomyslu. Sa tez ludzie naprawde niereformowalni.

Inna jest sytuacja gdy problem “niekompatybilnosci” ujawnia sie po latach malzenstwa. Rozwod to wowczas najglupsze rozwiazanie, bo to najdrozsza forma ucieczki od problemu.

Ale co innego w biznesie czy wspolnych sprawach, inicjatywach publicznych. Wtedy lepiej znalezc wlasciwych ludzi niz “zbawiac” tych z ktorymi nie da sie dogadac.

To nie znaczy ze trzeba szukac i dzialac tylko z tymi, z ktorymi to jest latwe. To zreszta nierealne. Ale jesli mozna wybrac, trzeba wybrac a nie sie upierac w dzialaniu bezowocnym – a takie uparte “przekonywanie” w dobrej wierze widze czesto na forach netowych. Mozna szukac porozumienia, ale to jest kwestia o co nam chodzi. Jesli chcemy tylko sobie pogadac bez wyniku, to mozemy gadac takze z szafa grajaca. Jesli chcemy cos realnie zrobic, nie ma sensu uczyc szafy grajacej sluchania, za pozno, zycie zbyt krotko trwa i nie mamy na to czasu. Tak to widze.


Panie Merlocie,

nic z tej imprezy nie rozumiem.

Jakaś to chyba jest generation gap, albo język nieznajomy…

Pozdrawiam, nieco zagubiony


ależ Panie Yayco!

nic z tych rzeczy. Chodzi tylko o to, że tej nocy, a dokładnie o godz. 4:55 nad ranem, będzie nów. A jak nów, to nów. Co ja poradzę, że miastowe ludzie nie wiedzą co to nów?

Pozdrawiam księżycowo zasmucony


Bo widzi Pan, Panie Yayco

przymierzam się do internetowej inscenizacji Wesela i pozwoliłem sobie zrobić casting, dla zmylenia konkurencji w dekoracjach Miasteczka…

Czy zechciałby Pan przyjąć rolę Wernyhory?

merlot


i jeszcze

bom dopiero załapał (chyba). W tej sprawie z nowiem nie ma ani grama (tfu!) astrologii czy innych dyjabelstw. To 100% natury. Jak chce Pan sprawdzić, polecam prosty eksperyment. W nów przyciąć do samej ziemi niemal krzak zmarniałej, chorej róży. I na odwrót, w pełnię przyciąć piękny żywopłot. Róża się odrodzi a żywopłot uschnie. U ludzi to działa całkiem podobnie. Znajomy chirurg opowiadał mi o analizach powodzeń i niepowodzeń operacji w zależności od pory jej przeprowadzenia. Eh.. bo zacznę przynudzać szpitalnie..

Pozdrawiam krzepko


Panie Sergiuszu,

ja wiem co to jest nów, ale nie zaobserwowałem jego wpływu na siebie.

Pozdrawiam, napełniając sie lękiem nabożnym


Esmi

To ja mam jednak inaczej.

Wolę to widzieć tak jak Renata, chociaż za emanację jej pogłądów politycznych chętnie zamknął bym ją w wieży albo innej ciemnicy.

Nawet to jej cholerne ciepłe mleko o trzeciej nad ranem doprowadza mnie do furii.

Ale jak bym miał jutro coś zbudować, namalować, uszyć – cokolwiek, co by moje możliwości osobiste przerastało – chyba do niej pierwszej bym się zwrócił z propozycją.

Budowanie takich relacji uważam za potrzebne i możliwe.

merlot


Panie Yayco,

to nic dziwnego akurat, boś Pan mocno unikatowy. Natomiast efekty standardowe właśnie roztaczają się przed naszymi oczami. Typowe dla nowiu unikanie aktywności i wycofanie, zanikanie, cichnięcie, a także gęstnienie (atmosfery). Zresztą krew też gęstnieje, o czym ludzie w moim wieku (czy ja to naprawdę powiedziałem?) już mają okazję się przekonywać.


Panie Merlocie,

na Wernyhorę nie mam kwalifikacji, z powodu mizernej postaci i nieumiejętności gry na lirze.

Na Nosa chyba jestem bardziej podchodzący, choć i odziedziczenie po Łapickim roli Poety nie było by złe.

Ale tak naprawdę, to ja się jedynie na Chochoła nadaję. Tak sobie myśle i tego się będę trzymał.

Pozdrawiam, ćwicząc dykcję


Patrz Pan Panie Sergiuszu,

jakbym wiedział, to bym się nie ujawniał dzisiaj i miał stosowne na to alibi.

Pozdrawiam spać powoli idąc


Chochoła proponować nie śmiałem,

ale skoro Pan nalega…

To się cieszę i screenplay w stosownym momencie podrzucę.

merlot


Merlocie

Czy mowimy na pewno o tym samym? Oczywiscie umiejetnosc znajdowania czy wypracowywania porozumienia z ludzmi, z ktorymi przychodzi to trudno, jest cenne samo w sobie. Zrozumialam jednak z tych pytan, ze masz na mysli cos w rodzaju wspoldzialania przynoszacego konkretne efekty a nie tylko “mielenie powietrza”, chocby w najlepszej wierze. Albo inaczej, zrozumialam ze chodzi Ci o omowienie problemu z punktu widzenia praktycznej skutecznosci dzialania (pozytek), a nie tylko, powiedzmy, etyki czy piekna, wymiarow duchowych itp.


No przecież właśnie to przed chwilą napisałem.

Mając do wyboru współpracę nad czymś dowolnym ale całkiem konkretnym, z osobą, której wszelkie poglądy polityczne są mi bliskie, a przytoczoną tu RRK, z którą w większości spraw się nie zgadzam – wybieram ją, bo wiem, że razem coś sensownego zrobimy. Mimo różnic. Podczas gdy zgadzając się w całości z tą drugą osobą, mogę z nią tylko “mielić powietrze”. Mimo różnic braku.

merlot


Drodzy Mieszkańcy i Przyjezdni Goście!

Dziękujemy Wam ogromnie za wizytę w Remizie!

Przepraszamy, za bałagan, niedoróbki i inne niedogodności.
I cieszymy się cholernie z faktu, że jesteśmy sąsiadami. W Miasteczku.

Dobranoc Państwu!

Zosia, Janek, Bimberek, Karczmarz z Karczmarzową
oraz merlot

Panie Posterunkowy,
zamykamy tę budę na dziś.


Ale

na pewno “nad czyms dowolnym”? Np. przy organizacji kampanii wyborczej do samorzadow na rzecz konkretnego ugrupowania?

Zgadzam sie, ze rzeczowosc, prawosc i ogolna przyzwoitosc nie ma barw politycznych czy politycznego rodowodu (brrrr…) bo to sa cechy i wartosci etyczne oraz zupelnie praktyczne (i przez to – pozyteczne w konkretach).

Chodzilo mi o co innego niz zgodnosc pogladow. Mialam na mysli zdolnosc lub (prawie) niezdolnosc do dialogu – stad ta szafa grajaca.

Znam wielu ludzi nie z mojej bajki swiatopogladowej, ktorym bez wahania powierzylabym klucze do mieszkania czy samochod. Ale polityczne klocenie sie z nimi to nie ten problem, ktory mam na mysli i nazywam mieleniem powietrza.

Chodzi mi o sytuacje gdy mamy do czynienia albo ze zla wola z drugiej strony, albo zwyczajnie “mowieniem w obcym jezyku” bezwiednie, nieswiadomie, bez szansy na znalezienie wspolnej “fali”. To zdarza sie dosc czesto, i proby “naprawiania” takiej sytuacji uwazam za daremne. Tylko o ten niuans mi chodzilo.


Usiądź przy mnie nachwilkę merlocie drogi

O tu na z boczku fotela, swoja droga niewygodny ten fotel jak cholera….
Kiedy trzeba co komu – nie pytać kim jest – rękę podawać, ot, co!
A klócić się , spierać, wymądrzać, wlasnych poglądów bronic – to też dobre, też buduje…

O witam, pana kierownika – proszę do nas panie Spirytus, bardzo proszę...
My tu o człowieku mówimy. O tym, że nic, żadna polityka, żadne swary sądziedzkie, żadne dąsy, fumy i fochy nie przysłonią nam jego smutnej twarzy, bo coś ma nie tak, bo czegoś mu trzeba, bo sam, bo biedny, bo chory, bo z dziećmi kłopoty, bo w pracy szef wredny…A że on z PiS albo z LPR, albo z PO, albo skądkolwiek – to przecież tyle samo wart co my. Niechby się uśmiechnął, niechby podskoczył, że mu coś się udało wreszcie.. Tylko, żeby dziękować nie musiał za takie małe z naszej strony, takie nic, parę słów, czyjś gest, czyjąś dobrą wolę...
W oczy patrzeć ludziom trzeba, w oczy. Śmiało i prosto. I czytać z ich oczu. Ich ból albo ich radość.
Ależ mnie ten fotel uwiera… Zawsze się znajdzie jakaś wystająca sprężyna, zwłaszcza w starych meblach. Pani Zosia obiecała nowe meble do remizy kupić – panie kierowniku, może i na jakiś fotelik się znajdzie – to częściej bym zaglądała i posiedziała chwilkę. Może ktoś by przyszedł i pogadał ..i wyżaliłby się i lżej i jemu i mnie by bylo?
Co? Mówi Pan, panie Spirytus, że da się zrobić?
To lubię!
No to Pana zdrowie!

PS. Ja też ja za chwilkę pójdę. Po tym fermencie – ciepłe mleko dobrze mi zrobi!


Panie Tomku!

merlot

tym Maczkiem to mnie Pan rozbroił, ale nie na tyle, żebym się z Panem w kwestii Jerzypedii zgodził. Albo rzeczywiście wolna, albo rzeczywiście dobra. Tertium non datur. Dzisiejsza wikipedia nie jest ani jednym ani drugim, ale i tak wszyscy do niej zaglądamy…

Dziękuję za odwiedziny, see you

merlot

Maczek jest ostatnim modelem z procesorem PowerPC. Niestety pracuje pod doskonałym MacOS-em a nie pod szmatławymi Uindousami. Dlatego nie mam WordPerfecta ani HMM III i V.

Co do wolnej encyklopedii, to myślałem podobnie do Pana. Niemniej rozmawiając z pewnym programistą, zostałem przekonany, że może być system powszechnie dostępny i wiarygodny. Jeśli znajdzie się ktoś gotowy zaryzykować pieniądze, to uchylę rąbka tajemnicy jak to ma działać.

I to by było na tyle…


Posłuchaj Esmi

Polska od wielu lat rozwija się nieźle gpspodarczo, ale w widoczny sposób degeneruje intelektualnie i behawioralnie ( o ile można tak powiedzieć). To znaczy ludzie, którzy mają na życie w Polsce wpływ, nie służą jej dobrze, ale wręcz przeciwnie. Całe grupy społeczne, dawniej przyjazne sobie nawzajem, otwarte – dziś okopują się w szańcach już to wiary, już to idei, już to własnego oportunizmu.

Tego pogawędkami na blogach się nie zmieni. Tu potrzebna jest uparta praca w realu, żeby te procesy najpierw powstrzymać, a potem, stopniowo odwracać.

Może i jest to rodzaj nawracania, ale z wiarą czy ideologią nie mający wiele wspólnego. Wystarczy lubić ludzi. Na początek.

merlot


Panie Tomku!

Niech Pan znajdzie przed następnymi wyborami 540 osób gotowych kandydować do sejmu, aby posprzątać ten bałagan. To załatwi sprawę.

Pozdrawiam


Proste jak budowa cepa

ale się nie uda.

Mogę znaleźć 519 i ani jednej więcej, niestety.

Pozdrawiam Pana i pańskiego PPC

merlot (Intel Core2Duo, a jak)


Panie Tomku!

Od biedy wystarczy. Można wygrać wybory do obu izb sejmu. Niech Pan działa.

:)


No dobra, a kto będzie konstruktywną opozycją?

że wyrażę zaniepokojenie?

A poza tym wbrew wyraźnym zaleceniom Posterunkowego Straszydły zakłócamy sen smaczny Mieszkańcom. A co gorsza jest nów co grozi konsekwencjami.

Jeżeli zasiadł Pan koło fotela Renaty, to mówię Wam obojgu dobranoc. Możecie się jeszcze pokłócić, żeby nie wyjść z wprawy, byle bez hałasów.

Wasz merlot


Panie Szanowny Tomku czyli Merlocie

a ja po straconej pół nocy na czytanie tego,co od mojego komentarza powyżej PROTESTUJĘ przeciwko TAKIEMU małemu miasteczku!!!
Brak czasu mnie pogania,więc do rzeczy:
po pierwsze primo;coś mi tu to miasteczko pod rydzykowe lub głodziowe modłe podpada,
po drugie primo;dla czemu nie przewiduje się wyróżniania dyplomami zasłużonym dla miasteczka,
po trzecie primo;a gdzie miejsce na rozrywkie duchową np:wybory MISS przezroczystego podkoszulka,czy baletnicy na rurze???

Byłoby i tych primów wiecej,ale muszę wyjeżdżać.
Może trochę potem jesli czas i nastrój do dziamolenia się trafi.

Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie


Panie Zenku kochany,

Gdzie Pan bywał, jak Pana nie było?
(Z tego co wiem, to dbał Pan o zielone płuca Miasteczka, co się Panu chwali).

Odpowiadam na pańskie pytania w kolejności, z przyjemnością wielką:

1.1
rydzykowe, głódziowe, tudzież pieroniaste i życińskie modły tylko w Aglomeracji występują. W Miasteczku modły wznoszą Parafianie, co Oświeconym wcale nie przeszkadza, bo takie Parafian prawo i obyczaj. A Proboszcz swój człowiek, nie mówiąc o Janku, organiście, który po godzinach ogólnomiasteczkową kulturę wylatuje nad poziomy w Remizie.

1.2
na dyplomy przyjdzie czas, gdy Rada Starszych Radnych uzna, że w złożenie podpisu warto zainwestować własną reputację i trochę wysiłku. Na razie bacznie obserwuje pretendentów.

1.3
wszelkim rurom Miasteczko mówi stanowcze nie, a już najbardziej tej, co spod Morza do Miasteczka przyległego (nie mówiłem, że Miasteczko leży też nad Morzem?) język Mieszkańcom pokazuje i nieprzyjemnie się szczerzy.

1.3.1
co do wyborów miss, to sprawa jest trudniejsza, bo jest w czym wybierać, oj jest.
Kłopot w tym, że kandydatki płochliwe, jak tylko co do czego przychodzi, to zwiewają.
A to na drabinę, a to pod kanapę, a to w tereny zielone co się Pan nimi tak troskliwie opiekujesz.
W planach Urzędu, w strategicznym sojuszu z Karczmą, jest zmiana tego stanu na lepsze.

Póki co, większość Notabli, Parafian, Oświeconych i Letników udaje się z krótką, przyjacielską wizytą do Bahrajnu, który z miasteczkiem łączą silne więzy emocjonalne ostatnio.

Prawdopodobnie chodzi o Więzy Flagi, bo ichnia miasteczkową przypomina, tyle że w nieco bardziej figlarnej formie.

Flaga Bahrajnu

Pozdrawiam Panie Zenku z serdecznością przekraczającą,

merlot


Zajrzałam na chwilę

aby gospodarskim-viceburmistrzowskim okiem spojrzeć w jakim stanie znajduje się Remiza po waszmościowych całonocnych hulankach i cóż moje piękne oczy widzą? Zaraza szowinizmu się pleni i to za sprawą Zenka, który raczył nam się po długiej nieobecności objawić.

I patrzcie Państwo, tylko przyszedł i od razu szaleje niczym zając w kapuście!

Zenku, za przybycie masz od viceburmistrzostwa uściski, za zniknięcie surową reprymendę, zaś co do propagowania szowinistycznych treści….hmmm…a może by tak najpierw zorganizować wybory jakiegoś Mistera Mokrego Podkoszulka? Albo Super Ciacha? (nie mylić z ciasteczkowym potworem)

Jeśli można coś zasugrować, to wysuwam kandydatury następujących Panów:

1/ Igłę – za to że potrafi przecudnie wierzgać, tudzież odstawiać insze piruety na sam dźwięk słowa “szowinizm”

2/ Grzesia- trzeba chłopaka jakoś rozruszać, no nie?

3/ Yayco- tacy szczuplutcy i drobniutcy mężczyźni wyzwalają w kobietach instynkty macierzyńskie i działają rozczulająco. Może być “czarnym koniem” wyborów.

4/ Nicpoń- największy maczo w calym miasteczku. No i ta jego strzelba! Ach! Tylko zdaje się, gdzieś się Nicuś zapodział....

Inne propozycje mile widziane.

Zosia- vice burmistrzyni


Pani Delilah,

z przykrością muszę poinformować o moim desinteressment.

Jako człowiek już zaawansowany i słabej kompleksji zdrowotnej, nie mogę sobie pozwolić na takie fanaberie.

Faktem jest, co szanowna Pani, o owej opiekuńczości nadmieniła, ale po mokrym podkoszulku, to mógłbym jedynie liczyć na instynkty opiekuńcze u pielęgniarek na ulicy Grenadierów.

Proszę wybaczyć sprawiony zawód


Panie Yayco,

Przedstawicielka Urzędu w pańskim przypadku miała na myśli Mokry Podkoszulek Intelektualny, tzn. podkreślający, uwypuklający i odsłaniający istotność, oryginalność i wagę pańskiego toku rozumowania i argumentowania.

W żadnym wypadku Urząd nie miał na myśli obnażającej roli podkoszulka.

Czyli, że może Pan spokojnie zrewidować swoje nieprzejednane stanowisko w tej sprawie.

merlot


>Panie Yayco

No co też Pan opowiada? Przecież mamy wiosnę, co sam Pan raczył zauważyć. Nadchodzą coraz cieplejsze dni i jestem pewna, ze lada moment sama myśl o mokrym podkoszulku będzie Pana wprawiać w ekstazę.

A poza tym…hmmm….jakby to Panu delikatnie powiedzieć..nikt się Pana nie pyta o zdanie w tej materii, a pański ewentualny protest i wierzganie na podobieństwo Pana Igły, może jedynie przysporzyć Panu zwolenniczek:)


Panie Merlocie,

mętne Pańskie tłumaczenie mnie nie przekonuje.

Kobieta, zwłaszcza urzędowa, bardzo jest łapczywa na wszelki wobec statecznego mężczyzny harassment.

Mówili mi o tym koledzy, co cześciej po urzędach (z racji kłopotów emerytalno -rentowych) chodzili.

Pozdrawiam starannie domykając drzwi


Urząd jest zinformatyzowany

i pracuje on-line.

Drzwi nie stanowią.

merlot


>Panie Yayco

Doprawdy nie uchodzi aby mężczyzna uważający się za statecznego wprowadzał taki zamęt! Drobniutki, szczuplutki i w dodatku niewiniątko odstawia!

A któż to kilka dni temu z zapałem prosił aby go prowokować? Przypadkiem nie Yayco jemu było?
Urząd nierychliwy ale sprawiedliwy. Wniosek rozpatrzono pozytywnie, obywatelu Yayco, proszę nie marudzić lecz okazać wdzięczność Urzędowi.


Pamiętliwa Pani Delilah,

istotnie tak było, ale miałem na myśli raczej coś ogrzewającego stare kości, a nie pobudzające do suchot i reumatyzmu. Na dobre serce wobec osób w wieku będących licząc, przeliczyłem się.

Moja wina. Uiszczę stosowną opłatę skarbową. wraz z odsetkami karnymi, bo się zwlokę.

I proszę się tak natarczywie o wdzięczność nie domagać, bo zawiążę front maskulinistyczny, a to dla zapobieżenia złemu i odwrócenia postępowości płciowej w Urzędzie. Albo zawołam na CBA...

Pozdrawiam buńczucznie


W Miasteczku nie ma CBA

z przyczyn oczywistych.

Korupcja się w Miasteczku nie szerzy, co najwyżej jest lekko sugerowana przez Karczmarza.

Nie ma powodów do Anty.

merlot


>Panie Yayco

Trzeba było nie siedzieć tyle czasu w tej swojej zatęchłej beczułce, to by Pan o reumatyzmie tyle nie myślał i nie prosił Urzędu o termofor do ogrzania starych kości.
Może w Aptece mają. Urząd ma inne sprawy na głowie, jako z duchem czasu idący.


He, he,

ja chciałem zauważyć, że za frazę ,,Mokry Podkoszulek Intelektualny,” (w skróciie MPI lub lepiej MIP (Mokry Intelektualny Podkoszulek) pan Merlot ma mą wdzieczność dozgonną (hm, to pewnie niedługą w sumie, zważywszy na mój niezdrowy tryb życia)

W ramach zachwytu i podziękowania za ów tekst urody przecudnej jestem w stanie wziąć udział w tym konkursie Mistera Mokrego Podkoszulka.
Ale może tak za jakie 3, 4 miesiące, jak w końcui zaczbnę chodzić intensywnie na base, jeździć łowerem, i takie tam, czyli ćwiczyć.
Bo teraz to raczej się nie nadaję:)

W sumie za 3, 4 miesiące tyz się nie będę nadawał, no, ale cóż.
Nie można mieć wszystkiego , u mnie rozwój tylko intelektualny w miarę gucz:), znaczy gut czyli dobrze.
Co do reszty (fizyczny, emocjonalny) to już raczej za antyprzykład mogę służyć.

Pozdrówka


Grzesiu,

w kwestii base oraz łoweru to my bracia bliźniaki jesteśmy, albo raczej ojciec i wnuczek (korekta – nie poprawiać!). Takie tam ćwiczę non stop ale to nic nie daje.

Mówiąc po ludzku, jesteś niemożliwy. Co oczywiście jest wartością samą w sobie.

merlot


Panie Merlocie,

oczywiście mniemam, że zorientował pan się, że pierwsze słowo, znaczy basen to literówka była.
Co do łoweru, to zamierzony zabieg.

Pozdrawiam.


Obwieszczenie.

Za twórczy wkład w szczytną ideę Wyborów Mistera Mokrego Podkoszulka Intelektualnego oraz odwagę w podejmowaniu trudnych decyzji, Urząd pragnie uhonorować Grzesia poprzez wywieszenie billboardu z jego podobizną przed gmachem Remizy.

Za stronę techniczną przedsięwzięcia odpowiedzialny jest Kierownik Spirytus Mowens.

Podpisano

Zosia-vice burmistrzyni


Grzesiu podrzuć buźkę!

Ino już.

Bilboard się grzeje.

Bimberek

czyli Mowens Spirytus, magister


Delilah,

chcesz odstraszyć wszystkich od Remizy tą podobizną i bilboardem?

Cos ten PR remiza słaby ma, jak takie pomysły się pojawiają...:)


Z całą stanowczością stwierdzam

że Pani Burmistrz (wice) działa w imieniu i z upoważnienia kierownictwa Remizy. Przynajmniej w tej kwestii.

S.M. magister


Ha, toż

ja mam ułatwiać zadanie?Nie dość, że PR słaby, to i wykonanie nbie idzie.
Szukacje a znajdziecie:)

Podpowiem, impreza w Krakowie 28.07.2007.

Blog MW (nie chodzi o blog Młodzieży Wszechpolskiej bynajmniej, bo z nimi razem nie piłem) gdzieś w odmętach i archiwum S24.

O Szczególy proszę pytać np. PI albo Ustronną, choć ona może nie pamięta, który to ja.

Gdzieś jak znajdziecie zdjęcia, to i mnie pewnie znajdziecie.
Ale po co se traumatyczne przeżycia fundować i gościom remizy na własne zyczenie.

Pozdrawiam nieprzekonany.


No i mam śwęty spokój.

Dziękuję Ci Panie Grzesiu…


Panie Yayco,

ja myślę, że nawet mój udział w konkursie od złośliwców róznych pana nie uratuje.
Poczekajmy tylko…


Nie na długo Panie Yayco, nie na długo!

Miasteczko w potrzebie…

merlot


Noooo, widze, ze niezle tam sie bawiliscie:

darmowy hosting obrazków

Human Bazooka


>Grzesiu

Zapewniam Cię, że pijar Urząd ma opracowany w najdrobniejszych szczegółach.

Juz dawno przeprowadziłam stosowny research, buziuńkę Twą sympatyczną, uwiecznioną podczas krakowskiego melanżu widziałam i przewiduję ogromny sukces marketingowy całego przedsięwzięcia.

Słówko do Pana Yayco: na Pana miejscu bym się tak nie cieszyła. Jest Pan pod baczną obserwacją Urzędu. Stosowne kroki będa poczynione w stosownym czasie.


Pani Delilah,

ja teraz jestem przebrany za Chochoła z plastikowej (dla alergiczności mojej) słomy, ale jak prawdziwej, więc mnie trudno (bez termowizyjnego satelity) namierzyć.

A Panine kroki to z daleka słychać. Może być, że przez obcasy.

Pozdrawiam intencjonalnie


Panie Yayco,

w kwestii Bacznej Obserwacji Urząd wykazuje pewien woluntaryzm. Ja za tym nie stoję. Ani Karczmarz.

merlot


Delilah Perełeczko

Ty mie z równowagi psychomotorycznej nie wyprowadzaj.Tak łatwo to ja się nie dam!
Jako Zosia wiceburmistrzyni wiem,że to cwana osóbka i nie w ciemię bita,ale niezbyt do głebi społecznosci znana.
Aby Urząd pełnić na chwałę wszelaką Zosia musi dać się poznać dogłębnie wogóle i w szczególe i pod każdem innem względem.
To było primo pierwsze.

Primo drugie brzmi nastepujaco:proszę mię tu WSP Yayco nie nadużywać w różnych takowych niecnych zamysłach,bo to człek znamienity i odpowiednim respektem sie legitymujący.Ponadto Osoba ta w niejakich kubkach od smakowitości oblatana niemożebnie.No i oczywista,że WSP Yayco szaconek Tekstowiska za odbytą pokutę w beczce bez dna i w dodatku rozeschłą i stęchłą.
Niech osoba szacowna w fotelku bojanym patrzy okiem bystrym i przenikliwym na igrzyska zaprogramowane.

Po primo trzecie zważajta młodziaki na drabinę,bo tam ulubieńcy choć krotochwilni,ale zacni rozsiedzeni.

Czwarte primo to Ty Delilo Grzesiem dobrotliwym się tak nie zastawiaj.Chłopak dusza;do tańca i różanca i popsuć go łatwo i co wtedy za pociecha zostanie?


Szanowny Panie Tomaszu

mogę i nawet z Panem zgodzić się co do tej ruły,bo one tak w ogóle nikomu nic dobrego nie przynoszą,a jeszcze ruskie z niemiaszkami chcą od nas za nią jakąś kasę,co powinno natychmiast przyowocować protestem kategorycznym społeczności uświadomionej.

Tak w szczególe koncept Pański wart wszystkich pieniędzy i starki szklanicę!

Ukłony najszacowniejsze


Tu Pana zmartwić muszę Panie Zenku,

bo mojego stosunku do tego cylindrycznego żelastwa nie opisałem. Raczej taką obiegową opinię przytoczyłem.

Jest taka dyscyplina sztuk walki, aikido zwana, polegająca na tym, że siłę ciosu przeciwnika się wykorzystuje, coby onemu przypierdolić.

I ta filozofia raczej mi przyświeca w kwestii rury.

merlot


Panie Zenku! Przywołuję Pana do porządku!

Dogłębnie to Pan sobie możesz badać i poznawać kretowiska na pańskich grządkach, rozumiemy się???

Co do pozostałych pańskich wniosków-z przykrością informuję, że zostały przez Urząd oddalone.

Jesli ma Pan ochotę startować w Wyborach Mistera, proszę wpisać się na listę u Kierownika Remizy.


Sznowni Państwo!

A co to się porobiło, że z całej imprezy ogólnomiasteczkowej zostało tylko Was czworo? Gdzie organista, proboszcz, o Igle nie wspominając?

Pozdraiwam


Panie Jerzy

Jak sama niedziela wskazuje, Proboszcz oraz Organista są w pracy. Igła pewnie przed ich miejscem pracy pikietuje.

A w Remizie czynności porządkowe się odbywają, stąd tylko zahartowany trzon się udziela.

Mój Leopard pozdrawia pańskiego Tygrysa, lub co gorsza, Panterę.

merlot


Uprzejmie proszę

abyście wedle mnie żadnych wolt,czy innych rewolt nie czynili,bom cholernie spolegliwy facet jest.

Protestować to mogiem i nawet własna,pierwsza i jedyna małżonka mnie tego przywileju odbierać nie chce.

Jako chrześcijanin obowiązek niedzielny spełniłem,kłując z lekuchna Delilah w czułe miejsce,co natychmiast skutkowało ciętym słowem.To z premedytacją czyniłem,by ta przesympatyczna niewiasta frustracje wydaliła.

W tem całem ambarasie w remizie mimo wszystko brakuje mi do pełnej demokracji szczypty pieprzu.Soli tu nie brakuje,ale pieprzu ni ma ani ociupinki.Nie wspomnę tu jeszcze o cyklistach,żydach i przebierańcach.

Widać niedziela Was rozleniwiła do imentu.Nie pochwalam takich ekstrawagancji.

W sumie to ja i tak wykorzystam po swojemu,czyli demokratycznie gościnę u WSP Merlota,by wszystkim Wam serdecznie podziękować za to,że zauważyliście moją częściową absencję na TXT.

Pozdrawiam najsympatyczniej jak potrafie


>Obywatel Zenek nastoletni

Ufff, pełnienie funkcji pubicznych to bardzo niewdzięczne i męczące zadanie!
Nic tylko upominać trzeba i do porządku przywoływać niesfornych mieszkańców.
A ci w zamian albo szpilkami kłują, albo czarną niewdzięcznością karmią.
I wciąż nowe zachcianki zgłaszają.
Jednemu się prowokacji za pomocą termoforu zachciewa, drugi jakieś pieprzne ciągoty zdradza, i bądź tu mądra nieszczęsna urzedniczko publiczna!

Szanowny Zenku, w sprawie pieprzu stosowna petycja do Karczmarza została wystosowana. Miejmy nadzieje, że poskutkuje.


Panie Zenku,

Nieprawda,

Delegacja żydów była – akordeonista i dwóch małolatów, nawet nie wiem czy do tej pory nie siedzą w Karczmie, bo się zaaklimatyzowali i zamierzali Posterunkowego o azyl poprosić.

A co do przebierańców, to żarty Pan sobie stroisz. Wszyscy. Jak jeden mąż. I żona.

merlot


Pani Burmistrz,

za pieprz w Miasteczku odpowiada Pan Olżyński.

Zazwyczaj.

merlot


Dzięki za informację Drogi Merlocie

i za wskazanie Obywatelowi Zenkowi odpowiedniego adresu, pod który może się udać by zaspokoić swe pieprzne żądze.


O, jest pani Zosia

A ja wczoraj specjalnie dla Pani małosłodki, taki jak Pani lubi, sernik upiekłam. A Pani nawet nie skosztowała. No i zniknąl błyskawicznie, w czym, nie powiem, pan Spirytus mial główny udział.
Merlocie, może poprawiłbyś te sprężynę w fotelu, bo dziś mam siniaki na…e, nie powiem gdzie. Jak się dopiecze szarlotka – to wpadnę na chwilkę.

A co to tak dzisiaj “ o suchym”... e, nie powiem czym – siedzicie? Pan Karczmarz coś słabo o Was dba – a może nie wie, że znów w Remizie imprezka?
Wczoraj bardzo przyjemnie było.
A jak sie pan kierownik Spirytus na schodkach potknął i pod drabinę wpadl – to dopiero bylo śmiechu! No bo Pan Yayco właśnie na drabine wchodził, a u szczytu pan Jerzy już siedział na zgromadzenie z góry popatrując i udając, że go nie ma. No i jak się to cale towarzystwo gramoliło z podłogi, bolesne miejsca nerwowo rozcierając – to wpadł Pan Marek , pieprz dla Zenka panu Grzesiowi wcisnąl w garść i zniknął bez słowa i nikt poza mną go nie zauwazył. No ale z mojego fotela dobrze ustawionego całe zgromadzenie doskonale było widać.

To co można wpaść? Z szarlotką?


re: Remiza

Pani Burmistrz,

będzie Pani uprzejma wpuścić panią Reginę Słodycz-Zażartą, bo się do nas z ciasteczkami wybiera, potwór-kobieta…

Spirytus (zaniepokojony)


>Renato

Jak miło Cię znów widziec! Zwłaszcza z szarlotką:)
Po ciężkim dniu jestem równie spragniona słodyczy co Zenek pieprzu!
Żeby tak jeszcze jakieś dobre wino…

Panie Yayco, słyszy Pan? Wino!
Panie Yaycoooo!


Wino?

do sernika?

Proszę mnie nie rozśmieszać, bo ja się wiosną śmiać nie powinienem. Tak mam zalecone.

Wódki słodkiej śe Pani osia napije, to więcej osób będzie zadowolone.

I proszę nie krzyczeć, bo już ciemno jest i psy się rozwyją


>Panie Yayco

No jest pan wreszcie! Szkoda tylko, że znów Pan jakiegoś nietoperza odstawia!:)

Wino Pan przyniósł? Do SZARLOTKI, bo sernik jak słyszę został pożarty.

A za wódką nie przepadam proszę Pana. Zwłaszcza za slodką.


Do szarlotki?

Wino?

Dowolne, proszę Pani. Proszę się nie krępować.

Każde pasuje tak samo. Więc po co przepłacać?

A słodka wódka, dla kobiety urzędowej zwłaszcza, jest jak najbardziej pasująca. Zwłaszcza jakaś elegancka. Pomarańczówka, czy coś...


>Panie Yayco

Tworzę nową jakość kobiety urzędowej Szanowny Panie.

Wódka stanowczo nie pasuje mi do wizerunku. Jest zbyt dosłowna w wyrazie, pozbawiona finezji i wlaściwych kobietom niedomówień.


Pani Zosiu

A może jakiś chilijski merlot?
Nie wiem co nato Pan Movens, chociaż spodziewam się, ze pan Spiritus nie będzie zbyt zadowolony!

No ale Pan Yayco – jakieś yayca sobie z kobiet robi.
Zabrzmiało mi to coś jak odpowiedź Antoniego Słonimskiego na pytanie Borysa Pasternaka podczas rozpraw norymberskich
– Nie wie Pan gdzie tu mógłbym się wysikać?
– Pan, ależ wszędzie!

Nie każde wino panie Yayco do szarlotki. W ogóle nie wiem czy jakiekolwiek wino…Chociaż gusty w Remizie moją prawo byc różne.


Czy idzie Pani o te niedomówienia,

o których Pani kilka dni temu dyskutowała, podejmując problem prania bielizny damskiej?

To ja inaczej rozumiem to słowo.

Ale, jak nie, to nie. Nie będę się narzucał. Sam się napiję...


Pani Renato,

dokładnie opisywanym przez Panią przykładem się kierowałem.

Jak już ktoś musi koniecznie pić do szarlotki wino, to nie ma znaczenia jakie wypije.


>Panie Yayco

To że Pan jesteś szowinista to już Panu mówiłam.
Dziś dorzucę coś nowego.

Pan jesteś szowinista-impertynent!

Renato, nasze zdrowie!


Dziewczyny!

Coś się w tej spelunce szerzy.

A miała być kultura i wartości.

Kierownik magister
(bez przekonania)


Pani Delilah,

cóż zrobić, taki już mój los.

Będę musiał z tą opinią jakoś żyć.

Na szczęście już podobne słyszałem, to może ułatwić...


Merocie , jak sie nie umie

naprawić głupiej sprężyny, żeby szacowne pupy starszych pań nie uwierała – to nie dziw sie, że na twardych stolkach człowiek sobie miękkość wewnętrznie zapewnia.
Twoje zdrowie Pani Zosiu!
Ach, ci faceci!
Kultura, wartości…a w pupsko kawał metalu kłuje!
Szarlotka smakuje?

I proszę zabrać stąd te drabinę, panie kierowniku, bo znowu ktoś na nią wlezie i nieszczęście gotowe!
Panie Janku, Panie Janku, może by pan tak przyturlał tutaj te beczkę po ogórkach? Tak, tę co na podwórku stoi. Jak już ktos będzie chciał – to zawsze lepiej do beczki niż na drabinę.

No to jeszcze raz, nasze zdrowie, Pani Zosiu!


Komunikat Kierownika w porozumieniu z Panią wiceburmistrz

W związku z palącą potrzebą oddania Remizy do planowego remontu i upgrade’u uprasza się wszystkich Mieszkańców o opuszczenie lokalu i omijanie go co najmniej przez tydzień. Od jutra wieczorem Duch Miasteczka (ten dobry) będzie dostępny w Karczmie, dzięki życzliwej postawie Karczmarza i Karczmarzowej.

Wraz z Urzędem, Parafią i Posterunkiem kierownictwo Remizy dziękuje wszystkim Mieszkańcom za dopisanie, które to dopisanie dopisało nad wyraz.

Dziękuję,

merlot


Syn Blake'a, Billy, gdzieś zaginął,

nim go znaleźli, tydzień minął, utonął, w rozpacz wpadli jego bliscy…

He he, Wesele już wtedy chciało się wystawiać. No nie ma opcji, do tego trzeba zawołać fachowca :> Obsada popitolona całkiem :)


Ale zwróć uwagę,

że Ci delikatnie nie wypomniałem copyrightów, he, he.
Poza tym, spodobała mi się naonczas nazwa Tekstowice.

Wesołych Świąt!


Zbieg okoliczności,

pojęcia nie miałam, co się w owej remizie wówczas tłukło… :)

Wesołych!


Subskrybuj zawartość