Spirytus (kierownik Mowens) siedzi w kompletnie pustej remizie i brzdąka na gitarze. Jest trzecia w nocy. Wypił szklankę gorącego mleka, chcąc sprawdzić czym to-to kręci jego przyjaciółkę-żmudzinkę.
Ogólnie owładnął nim spleen i nastrój subdepresyjny. Myśli o wieczornej imprezie, co mu spleen tylko pogarsza.
Dla poprawy nastroju gra i mruczy piosenkę, którą dawno temu śpiewała jego Wielka Miłość – Joan Baez. Uczucie Spirytusa było naonczas tak silne, że tę i kilka innych przetłumaczył. I po klubach studenckich odśpiewywał. Tak się w niej kochał. Ale ona kochała się w innym. W innych, dla ścisłości. Jednym z nich był Bob Dylan, od którego tę piosenkę dostała.
Get you a copper kettle, get you a copper coil
Fill it with new made corn mash and never more you’ll toil
You’ll just lay there by the juniper
while the moon is bright
Watch them just a-filling
in the pale moonlight.
Build you a fire with hickory, hickory, ash and oak
Don’t use no green or rotten wood, they’ll get you by the smoke
You’ll just lay there…
My daddy he made whiskey, my granddaddy he did too
We ain’t paid no whiskey tax since 1792
You’ll just lay there…
Spirytus przetłumaczył ją tak, zmieniając składniki napoju na lokalne:
Weź kocioł z czystej miedzi, miedzianą rurkę skręć
naładuj kartoflami, podgrzej i bimber pędź...
Nie denerwuj się, odegnaj strach!
wszak wokół ciemna noc.
popatrz, na niebie gwiazdy,
a w kotle bimbru moc.
Ognisko pal niewielkie, żywicznych strzeż się szczap
by nie usłyszeć nagle: “łap drania, Johny, łap!”
Nie denerwuj się...
Mój tatuś destylował, a dziadzio – ten był chwat!
Podatku od bimbrowni nie płacił ze sto lat.
Nie denerwuj się...
Łatwo mówić, nie denerwuj się. Spirytus się wyraźnie denerwuje. Ma czym.
Spleen Spirytusa
Spirytus (kierownik Mowens) siedzi w kompletnie pustej remizie i brzdąka na gitarze. Jest trzecia w nocy. Wypił szklankę gorącego mleka, chcąc sprawdzić czym to-to kręci jego przyjaciółkę-żmudzinkę.
Ogólnie owładnął nim spleen i nastrój subdepresyjny. Myśli o wieczornej imprezie, co mu spleen tylko pogarsza.
Dla poprawy nastroju gra i mruczy piosenkę, którą dawno temu śpiewała jego Wielka Miłość – Joan Baez. Uczucie Spirytusa było naonczas tak silne, że tę i kilka innych przetłumaczył. I po klubach studenckich odśpiewywał. Tak się w niej kochał. Ale ona kochała się w innym. W innych, dla ścisłości. Jednym z nich był Bob Dylan, od którego tę piosenkę dostała.
Get you a copper kettle, get you a copper coil
Fill it with new made corn mash and never more you’ll toil
You’ll just lay there by the juniper
while the moon is bright
Watch them just a-filling
in the pale moonlight.
Build you a fire with hickory, hickory, ash and oak
Don’t use no green or rotten wood, they’ll get you by the smoke
You’ll just lay there…
My daddy he made whiskey, my granddaddy he did too
We ain’t paid no whiskey tax since 1792
You’ll just lay there…
Spirytus przetłumaczył ją tak, zmieniając składniki napoju na lokalne:
Weź kocioł z czystej miedzi, miedzianą rurkę skręć
naładuj kartoflami, podgrzej i bimber pędź...
Nie denerwuj się, odegnaj strach!
wszak wokół ciemna noc.
popatrz, na niebie gwiazdy,
a w kotle bimbru moc.
Ognisko pal niewielkie, żywicznych strzeż się szczap
by nie usłyszeć nagle: “łap drania, Johny, łap!”
Nie denerwuj się...
Mój tatuś destylował, a dziadzio – ten był chwat!
Podatku od bimbrowni nie płacił ze sto lat.
Nie denerwuj się...
Łatwo mówić, nie denerwuj się. Spirytus się wyraźnie denerwuje. Ma czym.
merlot -- 05.04.2008 - 02:26