W setkach komentarzy i dziesiątkach tekstów piszę od dawna, że nie poruszamy się żadnym markowym pojazdem, znanym pod nazwą demokratyczne państwo prawa.
Takie przeświadczenie jest tylko dowartościowaniem się naiwnych.
My w gruncie rzeczy jedziemy bryką z przedziwnym napędem hybrydowym.:)
Choć właściwie, w tej cudacznej konstrukcji, tylko odpicowana karoseria sprawia wrażenie jakiegoś auta.
A gdy się przez przypadek zajrzy do środka, to zgroza bierze czym jest ono napędzane.
Stąd znowu histeryczne zatrzaskiwanie maski i nieustający, uspakajający słowotok dilera używanych samochodów.
A publika to łyka, nie zdając sobie sprawy z istoty; daleko tak nie ujedziemy.
Sprawa Kamińskiego to takie kolejne nieopatrzne spojrzenie do wnętrza.
W demokratycznym państwie prawa, gdy pani minister pracy, na lotnisku w Sztokholmie, kupuje pampersy dla dziecka, płacąc służbową kartą, żegna się błyskawicznie z posadą.
Nie tłumaczy jej wcale, że maleńkie dzieciątko akurat się skupkało, a ona nie miała drobnych.
Nie rozgrzesza jej, że natychmiast zwraca te 50 koron.
Taki standard.
Nikomu nie przyszło do głowy pleść, że jej dymisję spowodowała prowokacja i bezprecedensowy atak na państwo.:)
A jak wyglądają te nasze, nowe, rygorystyczne standardy z dumą prezentowane przez pana Prezesa Rady Ministrów?:)
Pan Premier, który ma być ustawowo informowany o podejrzeniach wobec własnej administracji, właśnie po takiej informacji przez miesiąc milczy.
Monitowany, rozwiązuje problem tak, że zainteresowani nagle cichną zwijając interes.
Aktywizuje się dopiero po ujawnieniu sprawy w mediach.
Najpierw ją bagatelizuje, a następnie warunkuje wyciągnięcie konsekwencji wobec nieostrożnego załatwieniem przez niego dziennikarzy tak, by odpowiednio urobili opinię publiczną.
Gdy i to nie wypala, dokonuje roszad personalnych wśród kolegów i wywala na pysk szefa służby, który sprawę wykrył. W tempie błyskawicznym, nie przejmując się zbytnio prawem.
Posługując się pretekstem sprawy prawomocnie rozstrzygniętej wcześniej przez sąd.
Przypomnę, co nie jest zbytnio nagłaśniane; sąd w sprawie gruntowej badał już podnoszoną obecnie kwestię ówczesnego nielegalnego zdobycia dowodów i nie doszukał się naruszenia prawa.
Niefrasobliwy stosunek do prawa i mataczenie to mają być te nowe, wysokie standardy?
Przecież to już przerabialiśmy wielokrotnie. i skutecznie
Właściwie tylko to się liczy.
Liczy się przekonanie większości.
A większość....?
Większość przekonana jest, że Alain jest jedynym i wyjątkowym spidermanem, bez asekuracji przemierzającym ściany wysokościowców.
Nawet trudno mieć do niej o to pretensje.
Skąd ona ma wiedzieć, że wielu jest śmiałków równych Francuzowi.
Skąd ma wiedzieć , że sznurek, który wystaje z gatek naszego bohatera, to żaden trok od kalesonów, a kawałek kevlarowej linki łączącej uprząż biodrową, ukrytą pod spodniami wspinacza, z friendem.
Merlocie,
ja, defetystą? Żartujesz sobie chyba.
Jestem realistą. Nie mam złudzeń. Jak Grześ.:)
W setkach komentarzy i dziesiątkach tekstów piszę od dawna, że nie poruszamy się żadnym markowym pojazdem, znanym pod nazwą demokratyczne państwo prawa.
Takie przeświadczenie jest tylko dowartościowaniem się naiwnych.
My w gruncie rzeczy jedziemy bryką z przedziwnym napędem hybrydowym.:)
Choć właściwie, w tej cudacznej konstrukcji, tylko odpicowana karoseria sprawia wrażenie jakiegoś auta.
A gdy się przez przypadek zajrzy do środka, to zgroza bierze czym jest ono napędzane.
Stąd znowu histeryczne zatrzaskiwanie maski i nieustający, uspakajający słowotok dilera używanych samochodów.
A publika to łyka, nie zdając sobie sprawy z istoty; daleko tak nie ujedziemy.
Sprawa Kamińskiego to takie kolejne nieopatrzne spojrzenie do wnętrza.
W demokratycznym państwie prawa, gdy pani minister pracy, na lotnisku w Sztokholmie, kupuje pampersy dla dziecka, płacąc służbową kartą, żegna się błyskawicznie z posadą.
Nie tłumaczy jej wcale, że maleńkie dzieciątko akurat się skupkało, a ona nie miała drobnych.
Nie rozgrzesza jej, że natychmiast zwraca te 50 koron.
Taki standard.
Nikomu nie przyszło do głowy pleść, że jej dymisję spowodowała prowokacja i bezprecedensowy atak na państwo.:)
A jak wyglądają te nasze, nowe, rygorystyczne standardy z dumą prezentowane przez pana Prezesa Rady Ministrów?:)
Pan Premier, który ma być ustawowo informowany o podejrzeniach wobec własnej administracji, właśnie po takiej informacji przez miesiąc milczy.
Monitowany, rozwiązuje problem tak, że zainteresowani nagle cichną zwijając interes.
Aktywizuje się dopiero po ujawnieniu sprawy w mediach.
Najpierw ją bagatelizuje, a następnie warunkuje wyciągnięcie konsekwencji wobec nieostrożnego załatwieniem przez niego dziennikarzy tak, by odpowiednio urobili opinię publiczną.
Gdy i to nie wypala, dokonuje roszad personalnych wśród kolegów i wywala na pysk szefa służby, który sprawę wykrył. W tempie błyskawicznym, nie przejmując się zbytnio prawem.
Posługując się pretekstem sprawy prawomocnie rozstrzygniętej wcześniej przez sąd.
Przypomnę, co nie jest zbytnio nagłaśniane; sąd w sprawie gruntowej badał już podnoszoną obecnie kwestię ówczesnego nielegalnego zdobycia dowodów i nie doszukał się naruszenia prawa.
Niefrasobliwy stosunek do prawa i mataczenie to mają być te nowe, wysokie standardy?
Przecież to już przerabialiśmy wielokrotnie. i skutecznie
Właściwie tylko to się liczy.
Liczy się przekonanie większości.
A większość....?
Większość przekonana jest, że Alain jest jedynym i wyjątkowym spidermanem, bez asekuracji przemierzającym ściany wysokościowców.
Nawet trudno mieć do niej o to pretensje.
Skąd ona ma wiedzieć, że wielu jest śmiałków równych Francuzowi.
Skąd ma wiedzieć , że sznurek, który wystaje z gatek naszego bohatera, to żaden trok od kalesonów, a kawałek kevlarowej linki łączącej uprząż biodrową, ukrytą pod spodniami wspinacza, z friendem.
Telewizja tego nie transmituje…
Pozdrawiam
yassa -- 15.10.2009 - 15:56